• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zoo w Oliwie. Co i jak powinno się tu zmienić

Jakub Gilewicz
7 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Wybrane z ok. 200 gatunków zwierząt, które planowane są w wysokobudżetowym wariancie przebudowy zoo. Wybrane z ok. 200 gatunków zwierząt, które planowane są w wysokobudżetowym wariancie przebudowy zoo.

Jakie ceny biletów? Jeśli kredyt, to jaki? Czy przekształcić zoo w spółkę? Obecnie miasto zastanawia się, jak można by zorganizować przebudowę gdańskiego ogrodu zoologicznego. Jeśli doszłaby ona do skutku, powstać mogłyby między innymi nowe pawilony, wybiegi oraz parking.



Czy gdańskie zoo powinno zostać przekształcone w spółkę?

- Aby utrzymać wysoką pozycję na rynku ogrodów zoologicznych niezbędne jest przygotowanie i wdrożenie strategicznego planu rozwoju zoo - tłumaczy Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska.
Konkurencja wśród polskich zoo staje się bowiem coraz bardziej zażarta. Jesienią 2014 r. wrocławskie zoo otworzyło Afrykarium, gdzie w 19 akwariach i basenach o łącznej pojemności 15 mln litrów można oglądać afrykańskie zwierzęta. Z kolei na terenie łódzkiego zoo powstaje kompleks o nazwie Orientarium. Prezentowane będą w nim zwierzęta i rośliny z Azji Południowo-Wschodniej.

Jeszcze przed ujawnieniem planów rozbudowy łódzkiego ogrodu, we wrześniu 2015 r., gdański magistrat zlecił przygotowanie dwóch opracowań. O koncepcji programowo-przestrzennej rozwoju zoo, którą przygotowała pracownia Alter Polis, pisaliśmy w artykule pt. Wielka rewolucja w zoo?

Koncepcja składa się z trzech wariantów przebudowy ogrodu: wysoko-, średnio- i niskobudżetowego. W ramach pierwszego miałaby powstać nowa strefa wejściowa o powierzchni 17 ha. Na jej terenie znalazłyby się pawilony, baseny i wybiegi, także z nowymi gatunkami zwierząt. Pozostałą część ogrodu również czekałaby potężna przebudowa. Szacunkowy koszt tego wariantu to 300 milionów złotych. Pozostałe dwa warianty to wydatek odpowiednio 200 i 90 mln zł.

Opracowanie finansowe stworzyła Gdańska Agencja Rozwoju Gospodarczego. Miasto nie chce ujawniać jego szczegółów. Nie odpowiedziało na większość pytań, które wysłaliśmy w tej sprawie. Wiadomo jednak, że Gdańsk przypatruje się ogrodowi z Dolnego Śląska.

- Punktem odniesienia jest dla nas Wrocław i sytuacja tamtejszego zoo, w którym zostały zrealizowane duże inwestycje i dokonane przekształcenia formalne. Szukamy odpowiedzi na pytanie, czy wrocławski model sprawdziłby się i u nas, czy może warto wybrać inny, bardziej efektywny z punktu widzenia gdańskiej specyfiki - mówi Grzelak.
Wrocław i Łódź już wybrały

  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
  • Afrykarium we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Gdańsk myśli o przekształceniu zoo, które jest jednostką budżetową miasta, w spółkę. W Polsce takie rozwiązanie wybrały Wrocław i Łódź.

- W przypadku jednostki budżetowej raz w roku dostaje się pieniądze z budżetu. Każda zmiana wymaga zatwierdzenia zarówno przez władzę, jak i przez Radę Miasta. A zoo to jest żywy organizm i trzeba reagować bardzo szybko - opisuje Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
- Spółka posiada dużo większą elastyczność finansową, nie ograniczają jej sztywne ramy budżetu jednostek samorządowych. Posiada też większą samodzielność decyzyjną, co jest niezwykle istotne w konkurencyjności na rynku komercyjnym - dodaje Maria Kaczmarska, rzecznik Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Łodzi.
Ponadto spółka ma możliwość starania się o dotacje z różnych źródeł. Zaletą - na co zwracają uwagę ogrody - jest również możliwość większego zaangażowania się w programy ochrony zwierząt.

- Podstawową funkcją ogrodu zoologicznego jest ratowanie ginących gatunków zwierząt. Aby ją wypełniać, trzeba mieć na to pieniądze i możliwość ich użycia. W przypadku jednostki budżetowej, jest mało prawdopodobne, że Rada Miasta zgodzi się na przykład na przekazanie pięciu tysięcy euro, aby ratować saolaWietnamie. Po pierwsze, nikt nie wie, co to za zwierzę, a po drugie: dlaczego w Wietnamie? Natomiast jako spółka coraz lepiej wypełniamy zadania związane z ratowaniem ginących gatunków - ocenia Ratajszczak.
Według nieoficjalnych informacji Gdańsk rozważa kilka opcji przekształcenia oliwskiego zoo.

Sprzeczne interesy i konflikty?

Pierwsza z opcji zakłada przekształcenie ogrodu w spółkę, która jednocześnie odpowiadałaby za działalność zoologiczną i komercyjną. Druga przewiduje rozdzielenie tych funkcji.

Jak mówi nam anonimowo osoba związana ze sprawą, w przypadku drugiej opcji Gdańsk zastanawia się nad ogrodem w formie jednostki budżetowej i powołaniem spółki, która zajmowałaby się m.in. działaniami komercyjnymi. Szefów miałoby być dwóch.

- To potencjalne pole konfliktów, ponieważ interesy zoo i spółki w wielu sytuacjach mogą być sprzeczne. Ponadto, nie wiadomo, do którego z szefów należałoby ostatnie zdanie przy podejmowaniu decyzji - wylicza wątpliwości nasz rozmówca.
  • Wizualizacja Orientarium, które powstaje w łódzkim zoo.
  • Wizualizacja Orientarium, które powstaje w łódzkim zoo.
  • Wizualizacja Orientarium, które powstaje w łódzkim zoo.
Jak dodaje kolejna osoba związana ze sprawą, zarzewiem konfliktów mogą stać się także różnice w wysokości zarobków pracowników jednostki budżetowej i spółki. W pierwszej obowiązują sztywne zasady dotyczące płac, w drugiej już nie.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdańscy urzędnicy są podzieleni w sprawie wyboru opcji przekształcenia zoo.

- Osobom, od których wiele zależy, nie podoba się rozwiązanie, jakie zastosowano we Wrocławiu. Miasto zainwestowało w tamtejsze zoo sporo pieniędzy, a następnie ogród przekształcono w spółkę. Do tego pozostaje kwestia wrocławskiego sposobu spłacania kredytu. W gdańskim urzędzie obawiają się takiego rozwiązania - mówi nam anonimowo osoba związana ze sprawą.
Dlatego część urzędników skłania się ku opcji: zoo w formie jednostki budżetowej i spółka odpowiedzialna za działalność komercyjną. Mniejszą siłę przebicia ma w gdańskim magistracie rozwiązanie, które polega na przekształceniu ogrodu w spółkę.

Potężne kredyty i liczenie frekwencji

Jak wylicza Ratajszczak, spółka na budowę Afrykarium wzięła 225 mln zł kredytu na 12 lat.

- Miasto spłaca ratę kapitałową, a my odsetki - wyjaśnia prezes wrocławskiego zoo.
Urząd Miejski Wrocławia zapytany przez nasz portal o to, ile miejskich nieruchomości zostało obciążonych hipoteką w związku z kredytem, nie udzielił odpowiedzi.

Z kolei łódzki ogród zdecydował się na jeszcze większy kredyt. Orientarium ma bowiem kosztować 240 mln zł, a czas spłaty jest o trzy lata dłuższy niż we Wrocłaiu. Dla obu spółek kluczowe są frekwencja i ceny biletów.

- W 2015 roku [Afrykarium otwarto w październiku 2014 r. - dop. red.] frekwencja wyniosła u nas 1,9 miliona gości. Oczywiście, to spadnie i ustabilizuje się na rozsądnym poziomie w granicach 1,5 miliona odwiedzających. W biznesplanie zakładaliśmy bardzo pesymistycznie milion dwieście, milion trzysta - wylicza Ratajszczak.
Z kolei łódzkie zoo szacuje, że w pierwszych pięciu latach frekwencja wynosić będzie 1,6 milionów gości rocznie. Maria Kaczmarska przekonuje:

- Centralne położenie Łodzi, bliskie sąsiedztwo aglomeracji warszawskiej i dobre skomunikowanie drogowe z innymi miastami Polski pozwala liczyć na lepsze wyniki. W kolejnych latach dodatkowe inwestycje powinny utrzymać frekwencję na niewiele niższym poziomie, a ewentualna organizacja EXPO 2022 w Łodzi powinna to ułatwić.
Ceny normalnych biletów w łódzkim zoo mają wynosić od 45 do 50 złotych. To więcej niż we Wrocławiu, gdzie za bilet normalny płaci się 40, a za ulgowy 30 zł. Obecnie w Gdańsku ceny wynoszą odpowiednio 25 i 15 zł. Różnica między dwoma pierwszymi ogrodami a ostatnim jest więc niemała.

Ceny biletów - droższe dla turystów, tańsze dla mieszkańców?

Radosław Ratajszczak tłumaczy, że niskie ceny są typowe dla zoo, które działają jako jednostki budżetowe miast, czyli są dotowane.

- Bilety do zoo są sprawą polityczną. Radni są bardzo niechętni, żeby podnosić ich ceny. Podatnikom trzeba powiedzieć tak: jeżeli w każdym ogrodzie zoologicznym przynajmniej 50 procent to przyjezdni, dlaczego z podatków mieszkańców miasta dotujemy wizyty ludzi, którzy nie płacą podatków w tym mieście? To tak jakby każdemu turyście dokładać do kieszeni parędziesiąt złotych. Gdzie tu jest sens? - pyta.
Prezes wrocławskiego zoo przekonuje, że rozwiązaniem jest przekształcenie ogrodów w spółki i zarabianie przede wszystkim na turystach, a dla mieszkańców miasta przygotowanie promocji.

- Mamy między innymi korzystne cenowo karty roczne i rabat dla posiadaczy urban card, z których korzystają mieszkańcy i studenci. I to jest fair, bo przez dziesiątki lat mieszkańcy dokładali do tego zoo - ocenia Ratajszczak.
Poza tym Ratajszczak powołuje się na zagraniczne analizy dotyczące wpływu ekonomicznego ogrodów zoologicznych na miasta.

- Wynika z nich, że na jedną złotówkę, czy to z biletu czy z innego przychodu ogrodu, miastu przypada od czterech do sześciu złotych. A to za sprawą głównie turystów, których przyciąga zoo. Po zwiedzeniu ogrodu, idą na rynek, jedzą, piją, robią zakupy, nocują w hotelach - wylicza i dodaje: W ubiegłym roku 70 procent z 1,9 miliona gości naszego zoo stanowili właśnie turyści.

Zobacz też nową atrakcję dla zwierząt w gdańskim ZOO

Miejsca

Opinie (150) ponad 10 zablokowanych

  • Gastronomia

    Poza przebudową zoo, uwagę powinien przyciągąć sektor gastronomii... od lat nic się nie zmieniło a jak już to na gorsze...

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane