Samochody nie znikną z chodnika na Słowackiego
Do tej pory maszyna TBM wydrążyła 462 metry tunelu.
Weszliśmy do budowanego tunelu pod Martwą Wisłą. Maszyna TBM jest prawie w połowie pierwszej nitki tunelu i przechodzi prace serwisowe.
Wstrzymanie prac było niezbędne, by wykonać serwis maszyny przed najważniejszym etapem robót, czyli drążeniem tunelu pod korytem Martwej Wisły. W czasie tych prac wymieniane są m.in. zęby tarczy, zgarniacze, a także rolki. Wymiany wymagają głównie te elementy tarczy, które są zlokalizowane na jej obrzeżach. Nic dziwnego - podczas każdego obrotu wykonują najdłuższą drogę. W sumie wymieniono 250 elementów tarczy.
Jak przebiega wymiana elementów maszyny? Okazuje się, że zaangażowani w nią byli nurkowie.
- Wchodzili do przodka maszyny TBM, który w ok. 30 proc. wypełniony był powietrzem o ciśnieniu 2,5 atmosfery. Każdy z nich mógł przebywać tam przez dwie godziny. Przed wyjściem musiał przejść trwającą 1,5-godziny dekompresję. W pracach brało udział 40 osób. Z uwagi na wysokie ryzyko wszystkie prace były wykonywane w asyście zespołu medycznego - opowiada Janusz Sokolnicki, dyrektor kontraktu z firmy OHL, która jest wykonawcą tunelu pod Martwą Wisłą.
Do tunelu podczas pracy maszyny TBM trudno jest wejść. Po pierwsze istniejący odcinek zastawiony jest tubingami, czyli betonowymi obręczami, które potem tworzą szkielet tunelu. Po specjalnie poprowadzonym torowisku podawane są one na czoło maszyny. Po drugie wybierany jest urobek. Obsługa maszyny ma do dyspozycji wyłącznie wąski podest, przy którym wiją się różnego rodzaju kable i instalacje teletechniczne.
Do górnej części tunelu podczepiony jest ogromny żółty rurociąg. Wykonawca wtłacza nim powietrze do wnętrza tunelu, bowiem w trakcie pracy maszyny TBM jest w nim bardzo duszno.
We wnętrzu tunelu nie działają telefony komórkowe. Podobnie będzie po oddaniu do użytku całego obiektu. Co jeśli dojdzie w nim do jakiegoś wypadku? Nad bezpieczeństwem osób podróżujących podwodną przeprawą będzie czuwać monitoring. Obraz z kamer trafi do obsługi tunelu, a ta będzie powiadamiać służby ratownicze.
Ponowny start maszyny zaplanowano za kilka dni. Jest szansa, że odtąd TBM będzie drążył tunel nieco szybciej.
- Dotychczasowe prace przy drążeniu odbywały się w trybie dwuzmianowym. Po zakończeniu robót serwisowych, obsługa zacznie prace na trzy zmiany - mówi Piotr Czech, inżynier kontraktu z miejskiej spółki Gdańskie Inwestycje Komunalne.
Przeprawa pod dnem Martwej Wisły będzie składała się z dwóch równoległych nitek tunelu. W najgłębszym miejscu znajdą się one ok. 35 metrów pod lustrem wody. Choć każdy tunel będzie mierzyć 1,4 km długości, maszyna wydrąży "jedynie" odcinek o długości ok. 1,1 km. Na pozostałe 300 m składają się tunele wykonane w wykopie po obu stronach wylotów podwodnej przeprawy.



Tunel pod Martwą Wisłą, jak wspominaliśmy, jest częścią Trasy Słowackiego, która połączy port lotniczy w Rębiechowie ze wschodnią częścią gdańskiego portu. Tam spotka się z Trasą Sucharskiego, wraz z którą utworzy pierścień drogowy wokół śródmieścia Gdańska (brakuje w nim jeszcze połączenia między al. Legionów i al. Hallera). Budowa tunelowego odcinka wraz z już gotowymi trzema fragmentami Trasy Słowackiego pochłonie w sumie 1,420 mld zł, z czego 1,154 mld zł pochodzić ma z Unii Europejskiej, ze środków Funduszu Spójności w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko.