• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cyngiel, który chciał być jak Capone. "Nie miał skrupułów i hamulców moralnych"

Szymon Zięba
26 listopada 2023, godz. 15:00 
Opinie (188)
Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji. Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji.

Idolem Rusłana H. był Al Capone. W czasach swojej świetności brylował na zdjęciach z cygarem i w kapeluszu jak nowojorski gangster. Skończył w gdańskim więzieniu z łatką jednego z najgroźniejszych przestępców, jakich znało Pomorze. Szefował gangowi, który na swoim koncie miał zabójstwa oraz liczne napady rabunkowe w Polsce i innych krajach. Ostatecznie został skazany na dożywocie. W przyszłym roku miną dwie dekady od zatrzymania "Willego".



Mijają dwie dekady od zatrzymania Rusłana H.



Słyszałe(a)ś kiedyś o gangu "Willego"?

To była jesień 2004 roku. Na placu w Złotej Karczmie wylądował policyjny helikopter. Komandosi wyprowadzają zakutego w łańcuchy na rękach i nogach H. - ostatniego poszukiwanego członka gangu, o którym było głośno na całym Wybrzeżu pod koniec lat 90. Jego kompani leżeli już w grobach albo czekali na wyrok w gdańskim areszcie.

Kilkanaście miesięcy trwało zanim po ekstradycji z USA stanął na polskiej ziemi. FBI rozpoznało go dzięki liniom papilarnym. Wcześniej bandyta poddał się kilku operacjom plastycznym. Wówczas już w ogóle nie przypominał gangstera pozującego na Al Capona na zdjęciach z lat 90. Choć właśnie takim upodobaniom zawdzięcza amerykańskie przezwisko - "Willy".

Kim był łotewski Al Capone?



Zdaniem śledczych Rusłan H. w latach 1997-1999 kierował międzynarodową kilkudziesięcioosobową zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, która w swoich działaniach charakteryzowała się dużą brutalnością i bezwzględnością.

W skład grupy wchodzili Rosjanie, Łotysze, Litwini, Ukraińcy i Polacy, a działała ona na terenie kilku krajów w Europie: Polski, Czech, Słowacji, Niemiec i ówczesnej Wspólnoty Niepodległych Państw.

Bandyci - jak opowiadali funkcjonariusze CBŚP - specjalizowali się w napadach z bronią na duże konwoje pieniężne, banki, hurtownie, firmy, urzędy pocztowe oraz kantory wymiany walut.



Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji. Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji.
Członkowie grupy posługiwali się fałszywymi dokumentami i zmieniali swój wygląd, z przeprowadzaniem operacji plastycznych twarzy włącznie.

- Sam H., który uciekając przed polskimi organami ścigania przemierzył praktycznie całą Europę, by dostać się do USA, kilkakrotnie zmieniał dokumenty oraz trzykrotnie poddał się operacjom plastycznym - opowiadają kryminalni.
W ramach prowadzonych czynności operacyjno-śledczych policjanci ustalili, że grupa dokonała nie mniej niż siedmiu zabójstw oraz ok. 40 napadów z bronią w ręku, w tym napad na konwój Poczty Polskiej w 1999 roku w Gdańsku, gdy zrabowano 960 tys. zł.

Policjanci odnaleźli miejsca ukrycia zwłok z sześciu zabójstw:



  • Pod koniec września 2001 roku w kompleksie leśnym niedaleko Krakowa wykopano zwłoki zamordowanego mężczyzny.
  • W marcu 2004 roku - zwłoki trzyosobowej rodziny, zamordowanej w 1998 roku i zakopanej w okolicy Białogóry.
  • Ustalono także, że zatrzymani bandyci w 1997 roku w lasach smęgorzyńskich w okolicy Gdańska dokonali zabójstw dwóch obywateli Republiki Białorusi, których zwłoki wydobyto w 1998 roku.
  • Policjanci ustalili, że bezwzględny i dominujący przywódca grupy sam dokonywać miał zabójstw lub zlecał ich wykonanie na nielojalnych członkach grupy oraz osobach, z którymi prowadził "interesy".

Ustalono również, że grupa na terenie Niemiec i Holandii dokonała na dużą skalę oszustw bankowych, gdzie straty wyniosły ok. 40 milionów ówczesnych marek.

Bestialskie zabójstwo rodziny z Sopotu



Bezwzględność bandy pokazuje wspomniany przypadek rodziny Białorusinów mieszkających w Sopocie.

- "Willy" zaprosił ich na grilla, bo rzekomo mieli dograć i uczcić biznes. Chodziło o załatwienie wiz dla całej rodziny do Stanów Zjednoczonych. Nie miało znaczenia, że rodzina zabrała 10-letniego syna. Wiedział, że w Białogórze ich zamordują. Do dziś pamiętam ten dreszcz przerażenia, gdy wykopywaliśmy zwłoki trzech osób ze zbiorowej mogiły nad morzem - opowiadał funkcjonariusz zaangażowany w śledztwo.

Posterunki i komisariaty policji w Trójmieście



Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji. Policjanci, w tym z jednostki antyterrorystycznej w Gdańsku, podczas przylotu helikoptera z łotewskim gangsterem o pseudonimie Willy. Został on ujęty na terenie USA i po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej przekazany polskiej policji.
Bandyci na oczach dziecka zamordowali rodziców, a potem kolbą karabinu roztrzaskali głowę chłopca. Nie mogło być świadków - taka zasada obowiązywała w gangu. Powód egzekucji? Chcieli przejąć sopockie mieszkanie białoruskiej rodziny.

"Willy" zacierał ślady i pozbywał się świadków kolejnych zbrodni czy nielojalnych gangsterów. Tak zginęli "Lucky" i "Alex". H. podejrzewał ich, że zabrali część łupu z jednego z napadów. Zginęli w Krakowie.

- Gang był świetnie zorganizowany - wspomina oficer CBŚ. - Każdy miał swoją rolę i musiał jej przestrzegać. Najmniejsza niesubordynacja czy działalność na własną rękę groziła śmiercią. Wszyscy musieli bać się "Willego". To on decydował o napadach, rozdawał role i przydzielał zadania. Nic w gangu nie mogło dziać się bez jego wiedzy.

Sąd podtrzymuje: dożywocie. "Nie miał skrupułów i hamulców moralnych"



Sąd Apelacyjny w Gdańsku w 2009 roku utrzymał wyrok dożywotniego więzienia dla Łotysza.

- Sąd apelacyjny w całości popiera argumentację sądu okręgowego w ocenie winy oskarżonego, który w trakcie popełniania przestępstw nie miał najmniejszych skrupułów i hamulców moralnych - mówił wówczas w uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Pietrzak.
Gdy "Willy" słuchał ostatecznego wyroku w swojej sprawie, miał 43 lata. Później, w więzieniu, zajmował się m.in. malowaniem obrazów. O swojej przeszłości rozmawiać nie chciał. Pytany o nią przez dziennikarzy, którzy po latach próbowali z nim porozmawiać, odpowiadał:

- Nie będzie żadnych rozmów na temat przeszłości i spraw dotyczących zabójstw.
O Rusłanie H. i historii mafii więcej przeczytać można w książce "Policjanci i Gangsterzy - Kulisy śledztw i tajemnice CBŚ" , autorstwa Krzysztofa Wójcika.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (188)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane