- 1 14 mln zł odszkodowania za Westerplatte (462 opinie)
- 2 Błyskawiczna podróż ze stolicy i w góry (270 opinii)
- 3 17-letni złodziej paczek zatrzymany (163 opinie)
- 4 Na jak długo da się przewidzieć pogodę? (74 opinie)
- 5 Koncert Podsiadło: praktyczne informacje (19 opinii)
- 6 Piękne i niebezpieczne zjawisko nad morzem (31 opinii)
Głośne reklamy w centrach miast. Jak z nimi walczyć?
Jak bardzo można popsuć komuś dzień głośną muzyką, wie każdy, kto ma w mieszkaniu cienkie ściany, a za sąsiada amatora wysokich tonów. To często można załatwić w pokojowy sposób. Co jednak, gdy zmuszeni jesteśmy wysłuchać irytującej reklamy przez megafon w parku, czy stojąc w korku?
- Irytuje mnie natrętna reklama dźwiękowa pewnego "galeonu", który w Gdyni reklamuje swoje usługi przy użyciu młodych pań, które "nadają" przez "szczekaczki" reklamowe teksty - skarży się nasza czytelniczka, pani Katarzyna. - Człowiek siada sobie na pięknej ławeczce naprzeciwko "Błyskawicy", a metr od niego pani produkuje w kółko decybele o galeonie.
Niedawno podczas festiwalu Top Trendy przez ul. Bohaterów Monte Cassino przechadzał się mężczyzna, który po polsku i angielsku nawoływał do przyjścia na festiwal. Niestety to coraz popularniejsza forma reklamy. Najgorzej jest, gdy w korku zmuszeni jesteśmy stać obok samochodu - reklamy z megafonem.
- Kwestie związane z hałasem reguluje ustawa - Prawo ochrony środowiska. Z przepisów wynika, że używanie systemów nagłaśniających w miejscach publicznych (poza nielicznymi wyjątkami, np. miejsca kultu) jest zabronione - mówi Michał Piotrowski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku.- Rozważaliśmy wprowadzenie lokalnego przepisu, który pozwalałby egzekwować ten zakaz, ale ostatnio rozszerzyły się kompetencje straży miejskiej, która może egzekwować ten przepis i karać hałasujących mandatami. Jednak dopóki taki reklamowy "krzykacz" używa jedynie własnego gardła, a nie np. megafonu, to nie łamie prawa.
Jednak i na to jest paragraf. - Takie zdarzenie możemy potraktować jako zakłócenie spokoju i porządku publicznego, a więc jako wykroczenie o charakterze materialnym - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni.
A mandat może być spory, bo sięga od 100 do 500 zł. Co z tego, jeśli strażnicy w tym wypadku mogą zainterweniować, tylko, gdy otrzymają zgłoszenie, a niewielu osobom chce się fatygować.
- W takich wypadkach sprawę należy zgłosić strażnikom miejskim. To ważne, bowiem strażnicy nie mają w tym wypadku obowiązku działania bez zgłoszenia od osoby pokrzywdzonej, a więc tej, której głosowa reklama przeszkadza. Może to zakończy się pouczeniem, mandatem, a w przypadku nieprzyjęcia go - skierowaniem wniosku do sądu - dodaje Wołk-Karaczewska.
Opinie (84) ponad 10 zablokowanych
-
2011-06-14 14:51
KOSZENIE TRAWNIKÓW (1)
A mnie irytuje koszenie trawników, głośne, że dzieci się budza z płaczem i... wyjątkowo złośliwe: kilka metrów kw. dzisiaj kilka jutro, kilka pojutrze, pogaduszki, papieroski i znów motory pohuczą. Zamiast latem posłuchać ptasich treli mamy taką niekończącą się "muzyczkę"
- 0 3
-
2011-06-14 16:46
też mi to wyjąłeś z ust
ja miałem prawie rękoczyny ze z***anym sasiadem. Ogólnie poziom hałasu jest ciutke za duzy ( szlifierki zwane motocyklami, telefony komórkowe dzwoniące jakby właściciele byli głusi, szczekające psy, kościoły - w oliwie co 100 m i tak dalej )
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.