• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kościół łowców kaczek na Długich Ogrodach

Jakub Gilewicz
19 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kolegiata w Gdyni zmieniła się w bazylikę

Zobacz, jak kościół św. Barbary wyglądał dawniej, a jak prezentuje się dziś.



Spłonął przez podpalacza żądnego zemsty, a po zajęciu przez wojsko służył jako magazyn paszy. Był jednak wiele razy odbudowywany, a na początku XX wieku gromadzili się w nim członkowie gminy ewangelickiej, która liczyła prawie 17 tys. wiernych. W dwudziestym piątym odcinku cyklu Niezwykłe świątynie Trójmiasta prezentujemy kościół św. Barbary na Długich Ogrodach.



Rozbiórka bocznej nawy kościoła. Rozbiórka bocznej nawy kościoła.
Ciągniki podjechały pod kościół. Proboszcz próbował jeszcze przekonać decydentów w Warszawie, aby gdańskie władze zaniechały akcji. Bez skutku. Na oczach wiernych robotnicy założyli okrętowe liny na mury świątyni.

- W nocy z 26 na 27 września 1967 roku traktorami zwalono mury na jezdnię i tory tramwajowe. Pewien pan z Olszynek fotografował ten przykry dla wierzących widok, by pozostawić dowód tego czynu dla potomnych. W czasie wykonywania zdjęć został ujęty przez władze, znieważony, a klisze mu odebrano - wspomina parafialna kronika.

W ciągu jednej nocy spora część gdańskiego kościoła św. Barbary zobacz na mapie Gdańska przestała istnieć. Powód: miejskie władze chciały przebudować ulicę. To nie pierwszy raz, kiedy świątynia doznała uszczerbku. Prawie pół tysiąca lat wcześniej spłonęła za sprawą żądnego zemsty Georga Materna, który z kupca zmienił się w brutalnego rozbójnika.

Porywacz, który podpalił miasto

Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w kościele św. Barbary w Gdańsku?

Poszło o rzekomo zepsuty towar. Najpierw był spór, później bijatyka w zagranicznym porcie, aż w końcu sprawa trafiła do burmistrza Gdańska Johanna Ferbera. Do czasu ogłoszenia wyroku oponenci: kupiec Georg Matern i szyper Harder mieli zachować spokój. Pierwszy nie wytrzymał. Wraz z kompanami napadł pod Dworem Artusa na przeciwnika i uciekł do Oliwy. Wyrok brzmiał w skrócie: wygnanie i konfiskata mienia.

Georg próbował jeszcze szukać poparcia u chełmińskiego biskupa i malborskiego wojewody. Bezskutecznie. Wraz z kompanami rozpoczął więc prywatną batalię z miastem. W 1495 r. nieopodal Subków napadł na ówczesnego burmistrza Gdańska i jednego z rajców. Gdańszczanie ruszyli z odsieczą. Odbito porwanych i pochwycono kilku rozbójników, którzy następnie trafili w ręce kata. Materna nie zdołano ująć. Pozostawał na wolności i napadał na wozy z towarami. Porywał też mieszkańców Gdańska. Jednemu odrąbał ręce i nogi, za innego żądał od miasta okupu.

Żądny zemsty Matern nie poprzestał na rabunkach i porwaniach. W 1499 r. próbował podpalić miasto. Pożary strawiły między innymi domy na Długich Ogrodach i kościół św. Barbary wraz z pobliskim szpitalem. Gdańsk do walki z rozbójnikami rzucił zbrojne oddziały. Matern uciekł więc do Wielkopolski. Tam jednak został aresztowany. Pętla na jego szyi zacisnęła się w wiosną 1502 r. Tymczasem gdańszczanie rozpoczęli odbudowę kościelno-szpitalnego kompleksu, którego udokumentowana historia sięga XIV wieku.

W 1387 r. działały tu kaplica wraz ze szpitalem, którym patronowała św. Barbara. - Nie było tu oczywiście opieki szpitalnej, jaką znamy dzisiaj. Działało za to coś w rodzaju przytułku, domu pielgrzyma - opowiada ks. kanonik Rajmund Lamentowicz, proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej p.w. św. Barbary w Gdańsku.

Kilkadziesiąt lat później wybudowano świątynię pod tym samym wezwaniem. Rangę kościoła parafialnego uzyskała w 1456 r. Przyczyną wzniesienia większego obiektu był rozwój Długich Ogrodów. Jeszcze w połowie XIV wieku rozciągały się tu łąki, które Gdańsk kupił od rycerza Piotra z Kacka. Jednak w kolejnych wiekach Długie Ogrody stały się jedną z reprezentacyjnych części miasta.

Orientalny przepych i ławy łowców kaczek

Długie Ogrody wraz z charakterystyczną wieżą kościoła św. Barbary. Długie Ogrody wraz z charakterystyczną wieżą kościoła św. Barbary.
Na drugim planie widoczny Most Stągiewny łączący Długie Ogrody z Wyspą Spichrzów. Na drugim planie widoczny Most Stągiewny łączący Długie Ogrody z Wyspą Spichrzów.
Boczna nawa kościoła św. Barbary miała dwuspadowy dach i barokowe szczyty. Boczna nawa kościoła św. Barbary miała dwuspadowy dach i barokowe szczyty.
Na wąskich i długich parcelach położonych prostopadle do szlaku wiodącego na Żuławy i Mierzeję powstawać zaczęły ogrody. To właśnie im zawdzięcza swoją nazwę ta część miasta. W 1382 r. ogrodów było dziesięć, ponad trzydzieści lat później - 145. Przybywało również mieszkańców.

Między kościołem a Szafarnią powroźnicy mieli swoje tory do wyrobu lin okrętowych. Z kolei po drugiej stronie szlaku od 1379 r. osiedlali się wyplatacze mat i rogóżek, które służyły do ochrony towarów transportowanych na statkach. Jednak nie tylko rzemieślnicy zamieszkiwali Długie Ogrody. Z czasem na parcelach wokół głównej arterii powstawały pałace. Mieszkali w nich zamożni gdańszczanie, a nawet magnaci.

- Ktoś nagle przeniesiony za pomocą czarodziejskiej różdżki wróżki Morgany na promenadę na Długich Ogrodach mógłby sądzić, że się znalazł w prawie wschodnim mieście, tak orientalny jest przepych polskich dostojników. (...) A obok tych Sarmatów burmistrzowie i rajcy gdańscy (każdy z osobna pełniejszy powagi i majestatu niż hiszpański król) w świetności czarnych jedwabnych i aksamitnych szat, z kryzami i mankietami i niezmiernymi perukami - pisał Tenier, który w pierwszej połowie XVIII wieku miał okazję odwiedzić Gdańsk.

Francuz przypatrywał się wtedy również kupcom i hurtownikom. Jego zdaniem nosili stroje "w pstrych barwach, które mogłyby rozbudzić zawiść brazylijskich papug". - Do tego jeszcze chytre fizjonomie polskich Żydów we wschodnich chałatach. Krótko mówiąc, niczego podobnego, jak ta promenada Długich Ogrodów, już nigdy nie zobaczę - oceniał Tenier.

Długie Ogrody przez wieki zyskiwały na znaczeniu. Mimo, że co pewien czas musiały znosić skutki pożarów. Przykład: kościół parafialny. Płonął między innymi w 1499 i 1545 roku. Ponadto w 1577 roku - podczas oblężenia Gdańska przez wojska króla Stefana Batorego - został uszkodzony.

Za każdym razem ruszała jednak odbudowa. Na początku XVI wieku wzmocniono kościół przyporami, a kilkadziesiąt lat później zamontowano organy. Po czym zbudowano nowy ołtarz główny i drewniane empory. Zakończono także budowę wieży - zyskała renesansowy hełm i zegar.

W tym czasie kościół św. Barbary był już miejscem modlitw luteranów, którzy w XVI wieku przejęli świątynię. Dlatego z bogato zdobionej ambony przemawiali pastorzy. Wśród słuchaczy byli między innymi członkowie cechu łowców kaczek, którzy mieli tu wykupione drewniane ławy. Od 1728 roku pastorzy mogli zwracać się do większej liczby osób, bo od południowej strony dobudowano nawę boczną. Z kolei wierni, od połowy XVIII wieku, śpiewali przy akompaniamencie nowych, 39-głosowych organów. Działał szpital i parafialna szkoła. Nadszedł jednak czas wojen napoleońskich.

Magazyn na paszę i podarunek od króla

Wnętrze świątyni, w której modlili się ewangelicy. Wnętrze świątyni, w której modlili się ewangelicy.
Tak wyglądały Długie Ogrody ok. 1910 r. Tak wyglądały Długie Ogrody ok. 1910 r.
A tak w 1964 roku, kiedy była to ulica Elbląska. A tak w 1964 roku, kiedy była to ulica Elbląska.
Świątynię zajęli żołnierze. Początkowo mieścił się w niej lazaret, czyli wojskowy szpital polowy. Po zdobyciu Gdańska przez wojska marszałka Lefebvre'a w 1807 r. Francuzi woleli jednak przekształcić kościół w magazyn żywności. Składowano w nim paszę dla kawaleryjskich koni.

Ponadto podczas wojny zniszczone zostały ołtarz, chrzcielnica i ławy. Po tym jak budynek w 1814 r. wrócił w ręce ewangelików, rozpoczęła się kolejna żmudna odbudowa. Akcją kierował obrotny kaznodzieja Friedrich Karmann.

Na odnowienie wnętrza zebrano prawie 3800 talarów. Zadbano o nowy ołtarz, a w 1841 r. król Fryderyk Wilhelm IV, który przybył do Gdańska, ofiarował kościołowi chrzcielnicę z czarnego i białego marmuru. Odbudowa trwała przez kolejne lata, a gmina ewangelicka rosła w siłę. W 1905 r. skupiała prawie 17 tysięcy członków.

Równie dynamicznie zmieniało się otoczenie kościoła. Powstała aleja spacerowa ze 108 młodymi holenderskimi lipami, a ulicę wybrukowano. Mieszkańcy Długich Ogrodów od lat 80. XIX wieku mogli ponadto podróżować tramwajami konnymi. Z kolei w 1938 r. otwarto dwutorową linię tramwajów elektrycznych. Wiodła przez zmodernizowany Most Stągiewny. Tyle że budowa miała swoją cenę: wycięto wiele starych lip tworzących aleję.

Największe zmiany w krajobrazie Długich Ogrodów przyniosła jednak II wojna światowa. W 1945 r. pod naporem Armii Czerwonej przez tę część miasta wycofywały się niemieckie wojska broniące Gdańska. Długie Ogrody, które przez wieki tętniły życiem, zostały prawie całkowicie zniszczone.

W gruzach legł także kościół św. Barbary. W starej karcie konserwatora widnieje opis: "W marcu 1945 r. zniszczony w 60 procentach". Wojna zabrała dachy, górną część wieży, stropy z rokokowymi zdobieniami i zabytkowe wyposażenie. Ostała się część murów, między którymi zalegały góry gruzu.

Na zabezpieczenie murów i usunięcie części gruzu przez robotników świątynia musiała czekać 11 lat. W tym czasie budynek należał do Skarbu Państwa i - jak sugeruje kościelna kronika - "władze zamierzały ten kościół odbudować i zmodernizować na salę gimnastyczną".

Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku świątynię przekazano jednak gdańskiej Kurii. Rektorem kościoła został ks. Edward Masewicz, który nie bał się ciężkiej pracy.

Zniknięcie nawy i ratunek dla małżeństw

W odgruzowywaniu kościoła pomagali wierni. W odgruzowywaniu kościoła pomagali wierni.
Wieżę wraz z hełmem odbudowywano na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Wcześniej władze nakazały robotnikom wyburzyć boczną nawę. Wieżę wraz z hełmem odbudowywano na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Wcześniej władze nakazały robotnikom wyburzyć boczną nawę.
Skrzyżowanie ulic Elbląskiej (Długie Ogrody), Szafarni i Szopy w 1975 roku. Skrzyżowanie ulic Elbląskiej (Długie Ogrody), Szafarni i Szopy w 1975 roku.
Budowa domu parafialnego. Budowa domu parafialnego.
- Własnymi rękami odrzucał cegły i gruz, by utorować ścieżkę przez kościół i wejście do kruchty. Miał kilku zaufanych ludzi. (...) Każdego dnia oczyszczali część kościoła na przybytek godny Boga. (...) I oto 16 czerwca 1960 r. w kruchcie przy prowizorycznym drewnianym ołtarzu ks. rektor na małym skrawku świątyni po 400 latach odprawił Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej. Obecnych było 10 osób - wspomina parafialna kronika.

Duchowny i parafianie mieli jednak związane ręce. Wprawdzie PRL-owskie władze w 1959 r. pozwoliły wiernym na prace przygotowawcze, ale przez lata nie chciały wydać pozwolenia na odbudowę. - Delegacje wiernych często udawały się do władz państwowych. (...) Wiele zużyto papieru i wiele przemierzono kilometrów. Zawsze napotykano na trudności - opisuje kronika.

Z tego powodu w oczyszczonej z gruzów części kościoła wierni urządzili kaplicę z prowizorycznym dachem. Z kolei w bocznej nawie zorganizowano warsztat, a przy kościele stanął skromny drewniany barak. Była tam zakrystia, salka katechetyczna i mieszkanie dla księdza. Po latach oczekiwania wiernych, wiosną 1967 r. władze pozwoliły na odbudowę. Tyle że głównej nawy.

Planiści i decydenci mieli zastrzeżenia do nawy bocznej kościoła. Była dla nich przeszkodą w rozwoju ulicy. Powstały więc dwie koncepcje. Pierwsza: wyburzyć. Druga: przerobić nawę na pasaż dla pieszych. Po prawie 10 latach dyskusji, zdecydowano się na pierwsze rozwiązanie. Mimo protestów ze strony parafii, we wrześniu 1967 roku robotnicy pod nadzorem władz wyburzyli nawę. - Parafianie mieli tylko kilka godzin na to, żeby ewentualnie powybierać cegły do odbudowy pozostałej części kościoła - opowiada ks. Lamentowicz.

- Z dzisiejszego punktu widzenia nie można zrozumieć ówczesnej decyzji o rozebraniu południowej nawy bocznej. Zabudowie na Długich Ogrodach czegoś brakuje, jeśli spogląda się na nie wychodząc przed Bramę Stągiewną - a mianowicie przyciągającego "wzrok historycznego akcentu". (...) Otwiera się perspektywa, która bez kulminacji prowadzi w dal. (...) Wystająca na drogę pieszą południowa nawa boczna miała ważne zadanie: tworzyć przerywnik optyczny w perspektywie tej nudnej dzielnicy - tak po latach oceniał działania PRL-owskich władz prof. Wolgang Deurer, architekt i autor książki Gdańsk i jego kościoły. Dokumentacja 56 zabytkowych istniejących i nieistniejących kościołów Gdańska.

Mimo decyzji o rozbiórce bocznej nawy, wierni pod koniec lat 60. mieli jednak powody do radości. Odbudowa kościoła nabierała tempa, a 30 marca 1968 r. biskup Edmund Nowicki erygował parafię. Ponadto miasto Magdeburg podarowało gdańskiej świątyni trzy dzwony, a kościelna wieża rosła w oczach.

Po czym w latach 70. ubiegłego wieku zamontowano sporej wielkości witraże autorstwa Barbary Massalskiej. Spoglądają z nich święci i papieże. Rozpoczęto także budowę domu parafialnego, aby tutejsza wspólnota mogła lepiej funkcjonować. - Chrzty 80, śluby 92, pogrzeby 48 - to tylko kilka danych z działalności parafii w połowie lat osiemdziesiątych.

Obecnie parafia się kurczy. W ubiegłym roku odbyło się 27 ślubów i 60 pogrzebów. - Przeważają parafianie w wieku 70 i 80 lat. Jeśli ktoś ma 60, to mówimy, że to młodzież - przyznaje proboszcz.

Młodzi parafianie masowo wyjechali do pracy za granicę. Zdarza się, że niektórzy przylatują na krótko do Gdańska i proszą, aby udzielić im ślubu lub ochrzcić dziecko w ich dawnym kościele. Po czym ponownie wyjeżdżają. - Rodziny z dziećmi to prawdziwy skarb - przyznaje proboszcz. Dlatego też przy parafii działa Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar. Na spotkania prowadzone przez wikariusza ks. Marcina Bukowskiego przychodzą małżeństwa, które przeżywają kryzys i szukają pomocy. - Próbują przez modlitwę i spotkania ratować swoje małżeństwa i są sukcesy. Pan Bóg potrafi dokonywać wielkich rzeczy - przekonuje proboszcz.

Ponadto w kościele starsi wierni regularnie odmawiają różaniec, a młodzi muzycy wykorzystują dobrą akustykę kościoła podczas koncertów. - Parafia jest bardzo kameralna, ale kochana - puentuje ks. Lamentowicz.

Wokół bloki z czasów PRL-u, a wśród nich świątynia, której prezbiterium pochodzi z czasów średniowiecza. Zobacz kościół w Gdyni Chyloni, któremu patronuje św. Mikołaj.

Niegdyś pochowano przy nim pomorskich rycerzy zamordowanych przez Krzyżaków, a dziś znany jest z mszy świętych dla przedszkolaków. Zobacz średniowieczny kościół św. Jakuba w Oliwie.

Miejsca

Opinie (82) 3 zablokowane

  • Społeczeństwo nie wierzy księżą? Nie chodzą do kościoła? (4)

    "Obecnie parafia się kurczy. W ubiegłym roku odbyło się 27 ślubów i 60 pogrzebów. - Przeważają parafianie w wieku 70 i 80 lat. Jeśli ktoś ma 60, to mówimy, że to młodzież - przyznaje proboszcz."

    • 6 9

    • tam nie ma nowej zabudowy, a społeczęństwo lokalne się starzeje

      to nie jest wielka zagadka

      • 0 0

    • Społeczeństwo nie wierzy nieukom...

      piszącym "księżą" zamiast "księżom". Wróć do szkoły gimbusku!

      • 4 2

    • Wiadomo przecież, że "jak trwoga to do Boga". (1)

      Polacy zawsze byli najbardziej wierzący w najcięższych dla siebie historycznie momentach. Nie musi być to wojna, ale jak pewnego dnia przyjdą podatki tak wysokie, że nic nam nie będzie zostawać, albo gdy półki w sklepach znów zaczną robić się puste - kościoły ponownie się zapełnią.
      To, prędziej czy później, nieuniknione.

      • 2 4

      • kościół doi swoje owieczki (barany), a nie rozdaje....

        • 6 1

  • (3)

    tyle razy przechodzę w okolicach tego kościoła i jeszcze tam a nie byłam a widać,że ciekawy kościół...

    • 51 6

    • byłem tam parę razy

      choć mieszkam zupełnie w innych stronach, a księdza znam z wakacji Zakopanem w 1981 roku i pamiętam że to dość ciekawy człowiek choć Kora trochę narzekała i jak miała ochotę zapalić papierosa to cierpliwie czekała zanim ksiądz nie wyszedł w góry ;)

      • 0 0

    • lepiej nie wchodz (1)

      Tam jest woda poświęcona

      • 2 5

      • nie strasz nie strasz ..

        sss

        • 0 0

  • Strata.... (1)

    Kiedys przeczytałem świetne zdanie:
    "gdyby ziemia pękła na Motławie i dolne miasto oddzieliło się od starówki, władze nieprędko by to zauważyły"
    Zgadza się, jest syf ale kto go robi?
    Społeczeństwo chlejące w nocy i tłukące butelki na środku parkingu, stada posiadaczy inwentarza który wali kupy gdzie popadnie itd.
    Byłoby więcej pięknych drzew, byłoby więcej miejsc do piwkowania i sikania, widzę z okna jak niejednemu szkoda na toaletę i sika niezrażony pobliskim kościołem i przechodniami.

    • 8 0

    • Trafione w sedno!

      Nie mogę pojąć prowadzonej od wielu lat polityki dotyczącej Dolnego Miasta. Zaczyna się ono 5 minut piechotą od Neptuna, ale najwidoczniej te 5 minut to o 4 minuty za daleko dla radnych. Po przejściu obok biura Wałęsy, Zieloną Bramą i mostem nad Motławą w okolicach kamieniczek przy Stągiewnej, chyba kończą im się siły, albo może nie chce im się już dalej iść od kiedy zlikwidowano biuro Amber Gold w jednej z pięknych nowych kamieniczek na początku Długich Ogrodów :( Ta część miasta może być pięknym zakątkiem miasta, przynajmniej do Bramy Żuławskiej można tej ulicy przywrócić czar dawnego Gdańska. Potrzeba naprawdę niewiele - odrobinę wyobraźni kilku radnych, a turyści mieliby tu piękne miejsca zachęcające do ponownych odwiedzin Gdańska. Radni chyba nie są mocni w rachunkach. woleli urządzić przystań jachtową nad Motławą, jakby kilku bogatych ludzi potrafiło wydać w lokalach więcej niż tysiące turystów...

      • 1 0

  • ten ksiadz w filmiku (2)

    jest calkiem normalny???

    • 2 7

    • Jest normalny...

      ...zapewniam cię że to bardzo serdeczny ksiądz, bardzo zaangażowany we wszystkie sprawy tej parafii i odbudowę tego kościoła, a ostatnio m.in. w przywrócenie zegara na jego wieży.

      • 0 0

    • ty napewno nie jesteś normalny

      • 2 0

  • Płakać się chce jak się ogląda stare zdjęcia Długich Ogrodów. (3)

    Pomimo zapowiedzi, przeprowadzony remont nie nie zmienił, - mogli jeszcze zmienić nazwę bo z długimi ogrodami to nie ma nic wspólnego, wszystko wyasfaltowane i zabetonowane.

    • 77 2

    • Jeszcze niedawno ta ulica nazywała się Elbląska,

      ale na początku lat 90-tych przywrócono dawną nazwę, a Elbląska zaczyna się od Bramy Żuławskiej od jakiegoś wyższego numeru, chyba ponad 30, i kończy za Rafinerią, która ma numer 135. Masz rację z tym remontem, też mi się marzy dawny wygląd tej ulicy :)

      • 1 0

    • Rycz, mała, rycz

      Płacz, maleńka, płacz

      • 1 2

    • Może i jakieś ogrody tam są,

      ale plastikowe.
      Zapewne tuż po wojnie znacznie więcej budynków nadawało się do odbudowy, jednak władza miała inne priorytety - np. rozbierać ruiny i wysyłać materiały do Warszawy :)

      • 10 1

  • ale spieprzyli (4)

    Tą ulicę. Najpierw partacze zPRL później twórcy pseudkamienic biurowych

    • 79 4

    • kiedyś była to piękna ulica (1)

      a teraz betonowy parking, wokół betonowe kwadratowe budynki i trawnik pełen psich kup...

      • 15 0

      • Masz całkowitą rację,

        piechotą 5 minut do Neptuna, ale trawniki kompletnie zaniedbane, wystające korzenie wysokich drzew powalonych w ostatnich latach przez wichury, psie kupki, i asfaltowy parking, latem pełen wycieczkowych autobusów, zza których nierzadko małe dziecko wyjdzie na jezdnię, niby limit 30 ale często spieszno jakiemuś wariatowi, przed kilku laty zginął przez to mały synek mojego przyjaciela :( - a naprawdę można by tej ulicy przywrócić dawny charakter, ale zamiast tego w miejscu, które mogłoby służyć za parking dla turystów, bo 200m od ul. Długiej, właśnie taki parking zlikwidowano, i postawiono Teatr Szekspirowski. Nie krytykuję promocji kultury, lecz złe podejście do promowania Gdańska, do przybliżenia ich dla odwiedzających moje, nasze piękne miasto. Już dziś czarno widzę zatory na Podwalu Przedmiejskim w dni spektakli, gdy od kilkunastu lat przejazd 1km tej ulicy w godzinach szczytu trwa 15 minut :(

        • 0 1

    • No niestety, aż "gęsiej skóry" dostałem, (1)

      gdy zobaczyłem, że z ulicy przetrwał właściwie tylko kościół, a i to "zniszczony w 60%". Taka piękna ulica...w końcu każdą cegiełkę tych kamienic położył jakiś człowiek.

      • 12 0

      • tetaz bolszewicy probuja zniszczyc i kosciol

        Nie udało się przez tyle lat to postkomuna podejmuje nowe próby, na szczęście im też się nie uda

        • 4 2

  • (3)

    Czy on nie zmniejsza przepustowosci stojac tak blisko ulicy? Moze lepiej go wyburzyc tak jak Orunie?

    • 26 76

    • taaa...

      ...a potem wyburzmy domy i sklepy, przepustowość wzrośnie...
      A tak na poważnie - główna arteria biegnie obecnie 300-400 dalej, równolegle do naszej ulicy, warto by było powrócić do planów przedłużenia deptaka od Starówki aż po Bramę Żuławską, bo takie plany niedawno były...

      • 1 1

    • (1)

      Minusujący nie wiedzą pewnie co to Sarkazm

      • 9 0

      • Faktycznie chyba nie czytali artykułu, w którym zakładano że wyburzą około 70 budynków na Oruni żeby wybudować nową Św Wojciecha

        • 2 0

  • pustoszeję kościoły bajki ida w zapomnienie (1)

    • 20 37

    • a ja myślałem , że wrócimy do wypraw krzyzowych I topienia czarownic , piękne czasy katolickie

      • 0 0

  • ;)

    Chrzciłam dziecko w tym kościele i udzielił nam chrztu właśnie ten proboszcz ;) Bardzo wporzadku ;)

    • 3 1

  • kosciol

    bralem w tym kosciele slub, nie uwierzycie udzielil go nam wlasnie ks. Masewicz

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane