• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Inżynier z Gdańska budował niezniszczalną autostradę w Iraku

Michał Brancewicz
31 grudnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (260)

Film dokumentujący budowę autostrady nr 1 w Iraku. Nagranie pochodzi z kanału df na youtubie.

Nie każdy wie, że udział w budowie, w latach 80. XX wieku, pierwszej autostrady w Iraku mieli inżynierowie i budowniczowie z Gdańska. Zarządzał nimi Waldemar Kozłowski, niespełna 35-letni absolwent Politechniki Gdańskiej. Wcześniej zdobył doświadczenie podczas prac na Obwodnicy Trójmiasta.



Wiedziałe(a)ś, że Polacy budowali autostradę w Iraku?

Po publikacji tekstu z okazji 45. rocznicy otwarcia Obwodnicy Trójmiasta, skontaktował się z nami czytelnik, który rozpoznał siebie na jednej z fotografii.

- Facet z trójnogiem i niwelatorem na ramieniu to ja - napisał Waldemar Kozłowski.
Rok 1975, budowa Obwodnicy Trójmiasta. Sześć lat później "Facet z trójnogiem i niwelatorem" będzie kierownikiem budowy polskiego odcinka autostrady w Iraku. Rok 1975, budowa Obwodnicy Trójmiasta. Sześć lat później "Facet z trójnogiem i niwelatorem" będzie kierownikiem budowy polskiego odcinka autostrady w Iraku.
Jeszcze ciekawsza okazała się dalsza część wiadomości.

Autostrada zaprojektowana jako niezniszczalna



- Pracowałem tam w latach 1973-1976, skąd pojechałem z firmą Dromex do Libii. Doświadczenia zdobyte na obwodnicy pozwoliły mi w latach 1981-1987 prowadzić w Iraku budowę 145-kilometrowego odcinka autostrady Nr 1 - wspomina Waldemar Kozłowski. - Budowa zatrudniała około 3 tys. pracowników (w ciągu sześciu lat około 11 tys. ludzi). Kadra kierownicza pochodziła głównie z Gdańskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych.
Zaprojektowana przez zachodnioniemieckich inżynierów autostrada miała być niezniszczalna. Trasa o długości 1,2 tys. km i szerokości 43,5 m, prowadząca od granicy z Syrią i Jordanią w kierunku stolicy Iraku, a dalej przez Basrę do Kuwejtu, miała wytrzymać kolosalne obciążenia na jedną oś samochodu - aż 25 ton. Grubość nawierzchni bitumicznej wynosiła 63-68 centymetrów.

105 milionów dinarów to ile amerykańskich dolarów?



Budowę podzielono na 10 odcinków. Odcinek R7 o długości 145 km realizowało Przedsiębiorstwo Eksportu Budownictwa Komunikacyjnego Dromex. Wartość kontraktu opiewała na 105 milionów dinarów irackich, czyli 337 milionów dolarów amerykańskich.

- Polacy zgromadzili sprzęt, głównie zachodniej produkcji, wartości 101 milionów dolarów. Dysponują ponad 600 różnego typu pojazdami, w tym ćwierć tysiącem ciężkich samochodów, głównie 40-tonowymi "Manami" i "Steyrami". Tylko w sprzęcie budowlanym drzemie moc 205 tys. KM, które dziennie zużywają średnio 130 tys. litrów paliwa - pisał Włodzimierz Krzyżanowski w reportażu z 1985 roku dla "Przeglądu Tygodniowego".
Polska ekipa liczyła kilka tysięcy osób, byli wśród nich specjaliści z wielu dziedzin: robotnicy drogowi, melioranci, kolejarze, lekarze i pracownicy administracyjni. Wszystkimi kierował, wspomniany już na początku, Waldemar Kozłowski, wówczas ponad trzydziestokilkuletni absolwent Politechniki Gdańskiej.

"Nie chcę dolarów i nie chcę tu dłużej być"



Warunki pracy były piekielnie ciężkie. Burze piaskowe, żar lejący się z nieba. Temperatura powietrza przekraczająca 50 st. C i asfalt, który nagrzewał się do 160 st. C.

Na to nakładała się rozłąka z rodziną, stan wojenny w Polsce i wojna iracko-irańska, o której przypominały myśliwce latające nad głowami budowniczych.

- Jestem tu pół roku i mam już dość. Nie chcę dolarów i nie chcę tu dłużej być. Mam dość burz piaskowych, słońca, ciągle tych samych twarzy i rozłąki z najbliższymi. Chcę wracać do Gdańska, a jednak nie mogę - skarżył się w reportażu Czesław Neumiler, asfalciarz. - Jedyna możliwość powrotu, nie licząc nieszczęśliwych wypadków, to tak zwany "zjazd karny", połączony z dyscyplinarnym rozwiązaniem umowy w macierzystym zakładzie. Muszę więc komuś zdrowo przyłożyć w gębę albo czort jedyny wie, co zrobić innego, żeby wcześniej wrócić, bo na pewno nie wytrzymam tu jeszcze 12 miesięcy.

139 dinarów miesięcznie



Mimo to, chęć ich przedłużenia kontraktów deklarowało 60 proc. załogi, a tylko 2 proc. żądało skrócenia pobytu.

- Średni zarobek pracownika Dromexu w Iraku wynosi 139 dinarów miesięcznie, przy kursie 3,21 USD za jednego dinara i możliwości transferu (wymiany dinarów na dolary) około 70 proc. miesięcznych zarobków. Z tym że transfery są opóźnione nawet o 5-6 miesięcy - relacjonował w 1985 roku Włodzimierz Krzyżanowski.

W kinie leciał "Faraon" i "Emanuelle"



Warunki były trudne, ale po pracy nie brakowało rozrywek. Drogowcom wybudowano baseny, korty tenisowe i boiska. Były kawiarnie i świetlice.

- Zawodnicy z Klubu Sportowego Dromex spotykają się ze sportowcami - drogowcami z innych krajów: ostatnio nasi piłkarze wygrali z Brazylią 3:2 - informował w swoim reportażu Włodzimierz Krzyżanowski. - Ponadto jest kino, oczywiście bezpłatne, w którym repertuar ma rozpiętość od "Faraona" po "Emanuelle".

Nagle pojawiło się jezioro



Poza samą drogą, Polacy wybudowali na swoim odcinku kamieniołomy, z których pozyskiwali 55 tys. metrów sześciennych kruszywa miesięcznie, wytwórnię betonu i mas bitumicznych oraz setki kilometrów dróg serwisowych. A także 55-kilometrową linię kolejową, którą przewożone było głównie kruszywo.

Jednym z największych zaskoczeń dla drogowców było pojawienie się jeziora Al-Hamall, które zalało 10-kilometrowy pas robót. Nie było go podczas rozpoznawania terenu, a Irakijczycy nie kwapili się, by wspomnieć o nim przed rozpoczęciem robót, chociaż wiedzieli, że takie zjawisko ma miejsce każdej wiosny.

Podczas budowy zginęło 49 osób



Polscy drogowcy zakończyli swoją pracę na irackiej pustyni w listopadzie 1987 roku. W ciągu blisko siedmiu lat zmarło lub zginęło w wypadkach przy pracy 49 pracowników budowy.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (260)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane