• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Prawie siedem lat temu...

22 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Sunreef Yachts chce zatrudnić 200 osób
W pożarze w Hali Stoczni zginęło siedem osób, a trzysta zostało poparzonych. Pamięć o tamtych wydarzeniach jest żywa do dziś. Na rzecz ofiar tragedii od lat funkcjonuje konto bankowe. Teraz z kolejną inicjatywą wyszli pracownicy Akademii Medycznej w Gdańsku, którzy zamierzają utworzyć Bałtyckie Centrum Leczenia Oparzeń. W sobotę przypada siódma rocznica tragedii, która wstrząsnęła całą Polską.

Dr Hanna Tosińska-Okrój wyjaśnia, że oparzenia to specyficzna choroba wymagająca leczenia w odosobnieniu, gdyż może wystąpić zagrożenie zakażenia. Poza tym po operacji chorzy wymagają zmiany opatrunków, rozmów z psychologiem, poddawani są rehabilitacji.

- Nad kliniką chirurgii plastycznej znajduje się strych, który spełnia warunki pozwalające przystosować go na ośrodek leczenia oparzeń - argumentuje. - Przy masowej katastrofie takie miejsce byłoby bazą dla poszkodowanych.

Również uczestnicy wydarzeń sprzed lat apelują o wsparcie tej inicjatywy. Zdaniem Piotra Bogackiego każdy może stać się ofiarą podobnej tragedii. Andrzej Wawrzusiczyn z pożaru wyszedł z rozległymi poparzeniami zewnętrznymi (42 proc. ciała) i wewnętrznych dróg oddechowych. Jak podkreśla miał szczęście trafić do szpitala w Siemianowicach. W sumie przeszedł 9 operacji, w tym 4 plastyczne. Największym kłopotem dla niego jest szukanie pracy i odnalezienie się na nowo w życiu. Nadal jest pod opieką psychologa Bogusława Borysa.

- Cały czas potrzebuję tych rozmów - mówi.
Tomasz Dębowski utrzymuje się z renty. Ucieczką od rzeczywistości są dla niego podróże.

- Zakładam plecak i znikam na tydzień - opowiada.

Poszkodowani przyznają, że początkowo unikali masowych imprez w zamkniętych pomieszczeniach. Tomkowi zdarzyło się raz usiąść w kinie przy wyjściu ewakuacyjnym. Teraz ten strach powoli przechodzi. Ofiary tragedii starają się utrzymywać wzajemny kontakt. Spotykają się co poniedziałek w Stowarzyszeniu Poparzonych w Hali Stoczni. Zazwyczaj zbiera się grupa około 15 osób. Poszkodowani są wdzięczni, że mogli poddać się leczeniu zwłaszcza dzięki reakcji ludzi dobrej woli. Na uruchomione przez władze miasta konto wpływały pieniądze od osób prywatnych z kraju i zagranicy, od firm, urzędów, uczelni, parafii.

Wsparcia finansowego oraz rzeczowego w postaci środków opatrunkowych, lekarstw, sprzętu medycznego, skóry udzieliły polonie m.in. kanadyjska czy brytyjska. Od 1995 do 2001 roku w gdańskiej Akademii Medycznej operowanych było 31 poparzonych. Łącznie lekarze wykonali 77 zabiegów. Obecnie na koncie "Ofiarom pożaru" jest 435 778,02 zł. Pieniądze można nadal wpłacać na konto:

BIG Bank Gdański SA III Oddział w Gdańsku 11601058-42555003-929 Urząd Miejski w Gdańsku. Konieczny dopisek "Ofiarom pożaru"

W sobotę 24 listopada o godz. 18.30 w Bazylice św. Brygidy odbędzie się msza święta w intencji ofiar tragedii. Po nabożeństwie planowany jest przemarsz z zapalonymi zniczami na ul. Jana z Kolna, pod tablicę upamiętniającą wydarzenia.

Autor: Agnieszka Mańka
________________________________________________________________________

Kalendarium:

Proces odpowiedzialnych za tragiczny w skutkach pożar utknął w miejscu. Sędzia prowadzący tę sprawę został zawieszony w czynnościach. Wszystko wskazuje na to, że rozpocznie się on od nowa. Zresztą, to postępowanie również wcześniej przeżywało upadki i wzloty. Oto krótkie kalendarium:

* 25 listopada 1994 - nazajutrz po pożarze, Wydział Śledczy Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku wszczyna śledztwo.

* 30 marca 1996 - do gdańskiego Sądu Wojewódzkiego wpływa akt oskarżenia. Tutaj sprawę przejmuje sędzia Grażyna Wandor. Decyduje o zwrocie prokuraturze akt sprawy "w celu uzupełnienia istotnych braków". Prokurator Dariusz Różycki zaskarża postanowienie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Skutecznie. Ten nakazuje wszcząć postępowanie.

* Marzec 1997 - proces rozpoczyna się.

* 22 marca 1999 - odbywa się ostatnia rozprawa pod przewodnictwem sędzi Wandor. Po tej dacie jeden z oskarżonych ma kłopoty zdrowotne, więc postępowanie zostaje zawieszone. Wkrótce sędzia Wandor przenosi się do innego wydziału Sądu Okręgowego.

* Wrzesień 1999 - sprawę przejmuje sędzia Wojciech O.

* Listopad 1999 - proces rozpoczyna się po raz drugi. Wcześniej sędzia O. zarządza ogłoszenie tego za pośrednictwem mediów. Proces szybko posuwa się do przodu. Sąd sprawnie przesłuchuje świadków.

* 8 listopada 2001 - sędzia O. zostaje zawieszony w czynnościach.
Kolejny sędzia będzie musiał zapoznać się z blisko 30 tomami akt, następnie przesłuchać 418 świadków. Przedawnienie tych przestępstw nastąpi w 2009 roku.
Głos Wybrzeża

Opinie

Najczęściej czytane