- 1 Lądowanie w Poznaniu przez nocny Duathlon (173 opinie)
- 2 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (120 opinii)
- 3 PKP chce oddać Gdyni tunel. Szansa na zmiany w centrum (120 opinii)
- 4 Pozostałości baterii mającej bronić portu (68 opinii)
- 5 Wybudują chodnik w miejscu prowizorki (50 opinii)
- 6 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (136 opinii)
Jedyna zabytkowa willa w Sopocie zamieszkała od początku przez tę samą rodzinę
Należąca do potomków Mariana Mokwy "Adelajda", jest jedyną willą w Sopocie należącą od początku do tej samej rodziny.
Willę "Adelajda" od ściany lasu oddziela ledwie kilkadziesiąt metrów. Gmach stoi w pierwszym rzędzie budynków, oddalonych od ulicy. Za willą jest jeszcze jeden rząd budynków, za którymi kończy się zabudowa miasta. W poprzednim odcinku naszego cyklu o willach zbadaliśmy tajemnicę willi Mackensena we Wrzeszczu, a w kolejnym opiszemy willę z Gdyni.
Piętrowa willa o wystroju modernistycznym powstała w 1921 r. według projektu Johanna Suhra. Budynek usytuowany na wysokim wyniesieniu wybudowany został dla Maksymiliana Łukowicza, który następnie podarował ją w prezencie ślubnym swojej córce Stefanii. W 1922 r. wyszła ona za mąż za malarza Mariana Mokwę.
Dwukondygnacyjny przestronny dom kryty spadzistym dachem zdaje się nawiązywać do projektów Adolfa Bielefeldta. Zwarta, symetryczna bryła, proste podziały elewacji, zminimalizowane dekoracje fasad, to stały zasób form wykorzystywanych przez modernistów w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
W 1922 r. właściciele zlecili wykonanie projektu garażu oraz kurnika, które usytuowano przy południowej granicy parceli. Garaż wybudowano przy ulicy, natomiast kurnik w głębi ogrodu.
W latach 30. XX w. dokonano niewielkiej przebudowy parteru, gdzie umieszczono nową pracownię malarza. Za domem, na granicy lasu znajdował się punkt widokowy, z którego widać było miasto i zatokę.
Australijska inspiracja
Nazwa willi nawiązuje do Adelajdy w Australii, gdzie urodziła się córka inwestora - Stefania.
Maksymilian Łukowicz (1858-1943) pochodził ze znanej pomorskiej rodziny Syrwind-Łukowicz herbu Newlin. Jego przodek został nobilitowany w 1765 r.
Łukowicz był z zawodu lekarzem. Pasjonował się podróżami, etnografią, kolekcjonerstwem i łowiectwem. Jako lekarz Kompani Nowogwinejskiej dotarł do Nowej Gwinei, a następnie do Australii, gdzie przez kilka lat mieszkał w Adelajdzie.
Część zbiorów Maksymiliana obejmujących m.in. bumerangi i groty oszczepów, książki oraz szereg fotografii, znajduje się do dziś w Muzeum Historyczno-Etnograficznego im. J. Rydzkowskiego w Chojnicach.
Berlińskie spotkanie z Marianem Mokwą
Jego córką była Stefania (1892-1975), która od dzieciństwa zdradzała duży talent muzyczny, a dzięki pobranym prywatnym lekcjom wcześnie przyswoiła sobie grę na skrzypcach w stopniu pozwalającym na publiczne występy. W czasie jednego z takich koncertów jej grę usłyszał Ignacy Jan Paderewski, który nakłonił Maksymiliana Łukowicza do wysłania córki na studia muzyczne do Europy. W Berlinie Łukowiczówna pobierała lekcje prywatne u Josepha Joachima, a potem do 1917 r. studiowała w konserwatorium pod kierunkiem Issaya Barmasa (1872-1946).
W latach berlińskich poznała starszego o trzy lata malarza marynistę Mariana Mokwę (1889-1987) i zaręczyła się z nim. W 1921 r. Łukowiczowie podjęli decyzję o osiedleniu się w Sopocie, w świeżo wybudowanej willi przy Kollathstrasse 8 (obecnie ul. Kasprowicza).
11 lipca 1922 r. w kościele Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Morza w Sopocie Stefania zawarła ślub z Marianem Mokwą. Nowożeńcy zamieszkali w "Adelajdzie".
Życie rodzinne
Marian Mokwa w willi urządził pracownię malarską; był też salon, który odwiedzali liczni przedstawiciele kultury. Tam też niejednokrotnie koncertowała pani domu.
Mokwowie doczekali się czworga dzieci: dwóch córek: Marii i Stefanii zwanej w domu Dodo oraz dwóch synów Edwina i Jana.
W latach 1925-27 malarz wydawał pismo artystyczno-informacyjne "Fale". Było to jedyne pismo wydawane w międzywojniu w Sopocie w języku polskim. Wszystkie numery, poza pierwszym, drukowane były w piwnicy willi Adelajda, na niewielkiej maszynie drukarskiej.
W Gdyni malarz stworzył za własne środki galerię przy ul. 3 Maja, która miało służyć umacnianiu łączności Polaków z morzem. W Galerii Morskiej zawisło główne dzieło Mokwy, czyli 44 obrazy w ramach cyklu "Apoteoza Polski Morskiej".
Wojenny czas grozy. Syn czołgista dezerteruje z Wehrmachtu
Wybuch wojny w 1939 r. położył kres Galerii Morskiej. Wiszące w niej obrazy, niemieccy okupanci spalili.
Tuż po wybuchu II wojny światowej willę "Adelaide" zajęło kilka rodzin niemieckich urzędników. Marian Mokwa zaproponował im, że będzie pielęgnował ogród i palił w piecach, a żona będzie sprzątała pokoje, w zamian za możliwość zamieszkania w piwnicy willi.
Starsza córka, Maria podjęła pracę opiekunki do dzieci dr. Fendrycha, dyrektora Szkoły Zdobniczej w Gdańsku. Druga córka wraz z jednym z braci sprzedawała po domach niewielkie akwarele, aby zdobyć pieniądze na skromne utrzymanie.
Najstarszy syn został siłą wcielony do Wehrmachtu i jako czołgista wziął udział w bitwie pod Kurskiem. Po tym jak jego jednostka znalazła się w pobliżu Sopotu, zdezerterował i ukrył się w willi.
Przez cały okres okupacji Marian Mokwa uwieczniał swoje wspomnienia z tego czasu w formie szkiców. Malarzowi udało się uniknąć śmierci, choć ponoć znalazł się na liście do rozstrzelania. Śmierć z rąk Niemców poniósł natomiast brat Mariana, zamordowany przez okupantów na dworcu w Kościerzynie.
Z willi do piwnicy
W marcu 1945 r. Niemców zastąpili Rosjanie. W willi przez dziesięć dni urzędował sztab Armii Czerwonej. Mokwowie wraz z innymi mieszkańcami ulicy zostali zamknięci w piwnicy sąsiedniego domu.
Stefania Mokwa ratowała dom i egzystencję rodziny dzięki temu, że grała na skrzypcach i fortepianie. Musiała grać spragnionym muzyki "wyzwolicielom". Nie bez znaczenia było też zapewne to, że Marian, który znał 25 języków, posługiwał się również rosyjskim i w tym języku przywitał krasnoarmiejców, którzy wdarli się do "Adelajdy".
Kiedy sztab przeniósł się w inne miejsce Marian Mokwa wraz z synem przebrani za kobiety weszli do "Adelajdy". W samą porę. W piwnicy na stercie leżały meble, ubrania i inne rzeczy, które sołdaci podpalili. Mężczyznom udało się ugasić ogień.
Mokwom udało się ocalić sporo z przedwojennego wyposażenia willi. Nawet fortepian, na którym grywała Stefania, kilkukrotnie był wynoszony na ulicę przez rabujących wszystko sołdatów, wracał z powrotem do domu wnoszony przez członków rodziny.
Długie lata bez uznania środowiska artystycznego
Mimo że w Sopocie powstała Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych Mokwie trudno było znaleźć wspólny język z artystyczną bohemą i profesurą uczelni, której marynistyczne obrazy sopocianina wydają się czymś niewartym uwagi. Marian Mokwa malował więc zlecenie przedsiębiorstw branży morskiej.
Doceniać zaczęto go dopiero pod koniec życia w latach 70. W 1975 r. malarz otrzymał nagrodę Sopockiej Muzy, a w 1979 r., w 60. rocznicę zamieszkania w Sopocie, honorowe obywatelstwo miasta.
Jedyna sopocka willa od początku w rękach tej samej rodziny
Po śmierci żony w 1975 r. Marianem Mokwą opiekowała się jego córka Maria, po mężu nosząca nazwisko Obertyńska. I to ona i jej rodzina odziedziczyłą "Adelajdę" po śmierci malarza.
Marian Mokwa zmarł w 1987 r. Tworzył przez ponad 80 lat, namalował w tym czasie ok. 9 tysięcy obrazów olejnych i akwareli oraz tysiące rysunków o tematyce morskiej. Przytłaczająca większość powstała w domu przy ulicy Kasprowicza 8.
Willa "Adelajda" jest jedynym sopockim domem zamieszkanym od początku przez tę samą rodzinę.
Opinie wybrane
-
2024-03-23 10:24
Świetna historia! (3)
Genialna historia, która potwierdza, że życie pisze najlepsze scenariusze. Pan Mokwa musiał być bardzo inteligentną i mądrą osobą. Miał ciężkie życie, ale miło, że doceniono go jeszcze za życia.
- 229 8
-
2024-03-23 21:02
Moze swietna dlatego ze smyslona
- 1 7
-
2024-03-23 15:29
Przecież to byl dom jego żony i ziecia (1)
Zięć wybudował za swoje pieniądze, a Mokwa przyszedł na gotowe.
- 8 8
-
2024-03-24 17:53
Przepraszam , powinno być teścia
A nie zięcia
- 0 0
-
2024-03-23 09:39
(6)
Bardzo ciekawy artykul o ciekawym czlowieku, artyscie. Jaka to przewrotnosc losu, ze mieszkal z rodzina w piwnicy wlasnego domu, w tragicznych latach wojny. Swoja droga, to byly pokolenia dzielnych, silnych ludzi.Musieli sami sobie radzic z codziennymi trudami zycia w okupowanym kraju.
- 225 4
-
2024-03-24 23:02
Oj ta hitoria
Nie tylko w czasach wojny w czasach wPRL, też wlasciciele d omów nie mogli w nch mieszkać a mieli szczęście jeśli zostawiono im choć jedno pomieszczenie. Dzisiejsi młodzi nie znają realiów niedawnejprzeszlosci,
- 2 0
-
2024-03-23 13:06
A jeszcze ciekawsze jak gruba byla koperta (1)
I ich układy, że im po wojnie nie zarekwirowali lub dokwaterowali.
- 10 12
-
2024-03-23 21:04
Zgadza sie nie było mowy by kytos miał taka wielka wille w komuniżmie miał na własnosc takich uznawano za wrogów ideologi
stalinowskiej.
- 9 2
-
2024-03-23 10:29
artykuł ciekawy, artysta godny przypominania, tylko Sopot nie był okupowany, bo przed wojną nie był polski.
- 15 2
-
2024-03-23 10:02
Niemcy gdy uciekali zostawili wile ,ruskie gdy przysszli chcieli ją zniszczyc i spalic
- 29 2
-
2024-03-23 09:44
To nie był los, to był ant y polski ra sizm
- 8 9
-
2024-03-23 11:01
Super artykuł (5)
Tylko dlaczego trafiają się literówki które burzą rytm. Np podpis pod zdjęciem w fotelu- Mokwa a nie Moka. I jeszcze kilka innych.
- 59 11
-
2024-04-03 07:22
Mokwa
Nie tylko literówki, ale też błędy gramatyczne i ortograficzne.
- 0 0
-
2024-03-23 15:12
Bo tu nie ma redaktora. (1)
Ani korektora.
Zaś korektor z przeglądarki poprawi tylko niektóre ortografy, stylu, składni czy literówek nie ruszy.- 10 0
-
2024-03-23 15:33
Ani nie wyłapie, że czegoś brakuje, np. "malował zlecenie".
- 9 0
-
2024-03-23 15:26
(1)
Pod zdjęciem jest prawidłowy podpis, proszę założyć okulary
- 4 1
-
2024-03-24 20:49
Wnioskując po godzinach postów, minęło kilka godzin od komentarza, więc pewnie błędy poprawiono.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.