• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chaos u lekarza nie wynika z braku pieniędzy

Michał
19 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Centrum Medycyny Inwazyjnej to najnowocześniejszy szpital w Trójmieście. Nasz czytelnik uważa jednak, że pracę co najmniej jednej poradni można by zorganizować lepiej. Centrum Medycyny Inwazyjnej to najnowocześniejszy szpital w Trójmieście. Nasz czytelnik uważa jednak, że pracę co najmniej jednej poradni można by zorganizować lepiej.

To nie brak pieniędzy sprawia, że polska służba zdrowia jest nieprzyjazna dla pacjentów. Bywa, że brakuje zdrowego rozsądku i dobrej organizacji - pisze nasz czytelnik.



Oto historia nadesłana przez pana Michała:

Takie refleksje naszły mnie po wizycie w najnowocześniejszym szpitalu w Trójmieście, pewnie jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Jeśli któraś z polskich lecznic miałaby wyglądać jak mityczna placówka z Leśnej Góry, znana z serialu "Na dobre i na złe", to właśnie ta - Centrum Medycyny Inwazyjnej w Gdańsku.

Tak mi się przynajmniej wydawało. Do ubiegłego tygodnia.

Spragnionych sensacji od razu rozczaruję, że ta historia nie chwyta za serce, nie ma w niej walki o życie ani nieudanej operacji. Będzie za to chaos w banalnej poradni okulistycznej.

Trafiłem do niej ze skierowaniem na badanie ciśnienia w oku. Rejestracja przebiegła bardzo sprawnie, któregoś lutowego poranka poświęciłem na to około 5 minut. Termin wizyty: początek listopada, czyli po dziewięciu miesiącach. Spokojnie, od ciśnienia w oku się nie umiera, więc nie narzekam.

Odczekałem do początku listopada i zgłosiłem się do poradni. To w sumie nazwa na wyrost, bo chodzi o cztery pokoje przyjęć w jednym, krótkim korytarzu. Ale to dobrze, dzięki temu się nie pogubię - pomyślałem.

Gdy tylko wszedłem do poradni, z gabinetu wyszła pielęgniarka i zaczęła wyczytywać nazwiska pacjentów. Pomyślałem, że to super pomysł, bo gdy lekarz wzywa imiennie, to nie ma tego wpychania się, tak charakterystycznego dla naszych przychodni: "ja tylko o coś zapytam", "ja tylko po wyniki", "ja miałem termin wczoraj, ale zaspałem". Znacie to? Wkurza? No właśnie.

Siadłem sobie spokojnie i czekam. I czekałbym dalej, gdyby jakaś bardziej rozgarnięta pacjentka ode mnie nie zapytała: Czy ciśnienie w oku mierzy się tu? Ależ nie, ciśnienie tam w głębi korytarza, gdzie na drzwiach wyraźnie jest napisane "ciśnienie w oku".

No tak, to przecież oczywiste, że ciśnienie tam, gdzie napisane "ciśnienie". Zerknąłem ukradkiem na karteczkę, jaką otrzymałem w rejestracji, ale tam nic na ten temat nie było. No trudno, widać powinienem był się domyślić.
W taki sposób pacjent poradni w Centrum Medycyny Inwazyjnej informowany jest o terminie i okoliczności swojej wizyty u lekarza. W taki sposób pacjent poradni w Centrum Medycyny Inwazyjnej informowany jest o terminie i okoliczności swojej wizyty u lekarza.

Choć godzina mojej wizyty się zbliżała, pokój, w którym mierzono ciśnienie, pozostawał zamknięty. Dopiero gdy któraś z pacjentek zaczęła zaczepiać krążących po korytarzu ludzi w białych kitlach i dopytywać o to badanie, któryś z nich stwierdził, że ktoś inny zaraz się pojawi.

Ktoś inny się pojawił i zaprosił pacjentkę do środka. Po paru minutach pani wyszła. Znając już zasady panujące w tej poradni (wyczytywanie pacjentów), grzecznie czekałem na wyczytanie swojego nazwiska. I tak czekałbym pewnie do dziś, ale ktoś bardziej doświadczony poradził mi, żebym wszedł do gabinetu sam. Faktycznie warto było, bo pani od mierzenia ciśnienia siedziała sama i trochę się nudziła. Nawet się ucieszyła na mój widok. - To pani nie wyczytuje po nazwisku? - zapytałem. - Eee, nie. Tu się wchodzi samemu - odparła.

Chciałem zerknąć ukradkiem na karteczkę z rezerwacji, czy nie ma tam czegoś na ten temat, ale dałem sobie spokój.

Badanie przebiegło sprawnie, zakończyło się po 5 minutach. - Po wyniki proszę przyjść za tydzień - usłyszałem. Tu się trochę zdziwiłem, bo takie badanie robiono mi już trzykrotnie i za każdym razem wynik, czyli kolorowy wydruk z komputera, dostawałem tuż po jego zakończeniu. Ale wtedy badał mnie lekarz, a tym razem chyba pracownik techniczny (jeśli się mylę, to przepraszam, ale nie widzę innego wytłumaczenia).

- Kiedy i gdzie mam się zgłosić? - zapytałem jednak. - No mówię, gdzieś tak za tydzień i ogólnie, do poradni. - Ale gdzie, do tego pokoju? - dopytywałem. - Nie, bo on często jest zamknięty - szczerze przyznała moja rozmówczyni, ale to już sam wiedziałem. - Pan pochodzi, popyta, ktoś będzie je miał.

Ok, czyli gdzieś tak za tydzień zmienię się w najbardziej znienawidzoną postać z każdej przychodni w Polsce, czyli kogoś, kto nie bacząc na kolejkę czekających, wpycha się przed innych, z bezsensownym wytłumaczeniem: "ja tylko po wyniki". Tak jakby to miało sprawić, że inni pacjenci, czekający na wizytę od pół roku albo i dłużej, będą bardziej wyrozumiali.

Ja rozumiem, że internet wynaleziono raptem 30 lat temu, więc nie wymagam, by wydruk z komputera wysłano mi mailem. Ale czy naprawdę nie można zorganizować tak, by nie szczuć jednych pacjentów na drugich?

Do tego nie trzeba dodatkowych pieniędzy, tylko chęci i dobrej woli.
Michał

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (119) 1 zablokowana

  • swieta racja (9)

    neurochirurg w uck , zanim dodzwonisz sie zeby sie zarejestrowac mija tydzien bo tylko telefonicznie i tylko jedna pielegniarka , wizyta miedzy 8 - 11 co z tego jak i tak wszyscy zwala sie miedzy 8-9 i sie czeka 2 godziny ,a do tego lekarz spozniony bo to niby operowal .... kiedys podszedlem po 10 i co sie okazalo jestem 3 po pol godziny zostalem przyjety . Czy nie mozna wyznaczyc precyzyjnej godziny wizyty i zadbac o czas pacjenta i porzadek na korytarzach gdzie na jedna pore zwala sie cala masa ludzi

    • 134 3

    • Ten lekarz naprawdę operowal. Niestety tak to jest poukładane, w chory sposób.
      Ja bym dorzucił jeszcze jedną rzecz - nieodbieranie telefonów w rejestracji (!!!) powinno być KARANE obniżaniem kategorii jakiejś placówki i ograniczaniem dofinansowania. Przykład: aby zarejestrować się w ZOZ koło Polibudy muszę przejechać pół miasta, bo paniom nie chce się podnieść słuchawki. W końcu pojechałem tam aby się zarejestrować osobiście i stojąc przy rejestracji przekręciłem, więc widziałem jak reagują na dzwoniący telefon - jakby nic sie nie działo... To po co telefon w rejestracji? Kolejka była na 2 osoby, czyli dzwoniący tak jakby tez się w tej kolejce "pojawił", a został olany...

      • 64 3

    • (1)

      Można, ale po co? Przeciez pacjent, nie człowiek!

      • 34 1

      • dokladnie, a lekarz swieta krowa.

        • 24 6

    • Winni tej sytuacji są zarządzający.

      Dyrektorzy, menadżerowie, kierownicy itp... To jest ich zadanie dbać o takie rzeczy, przyglądać się i poprawiać.
      Inna sprawa, że sami pacjenci powinni zglaszać takie rzeczy. Utyskiwanie w domu przecież nic nie da...

      • 23 1

    • (4)

      Jak wyznaczą precyzyjniejszą godzinę wizyty, to jak przyjdziesz, to i tak usłyszysz od bab w kolejce, że to nie ważne, że tu obowiązuje 'kto pierwszy'. I co - będziesz się kłócił? Ja się zawsze kłócę :)

      • 26 3

      • (2)

        Dokładnie! nawet jak się prywatnie chodzi i jest na dokładną godzinę wizyta umówiona to się trzeba kłócić z takimi babami co przyzwyczajone do nfz siedzą trzy godziny wcześniej w kolejce jak nawet lekarza jeszcze nie ma

        • 16 2

        • Dlatego lekarz powinien wychodzić i wyczytać nazwisko. Pewnie zaraz będzie mowa o ochronie danych osobowych

          • 22 0

        • Ja zawsze odpowiadam tak:

          nie obchodzi mnie, że była Pani tu wcześniej, choć ma Pani wyznaczoną późniejszą godzinę. Jak ma Pani czas tu stercześ cały dzień to Pani sprawa, ja nie mam bo pracuję i dla mnie umówiona godzina to organizacja czasu, który jest coś wart, bo ktoś za niego płaci a jak Pani go marnuje, to może Pani zapłaci ? I koniec dyskusji.

          • 2 0

      • Ja pytam na którą godzinę kto jest zarejestrowany

        Raczej wszyscy odpowiadają zgodnie z prawdą. Kiedyś jednak w NZOZ na Karwinach pewna baba, bo panią jej nie nazwę, próbowała oszukać czekających i zapytała kto jest na którą zarejestrowany i uzyskawszy odpowiedzi "wcisnęła się" ze swoim wymyślonym czasem między pachentów. Miała jednak pecha, bo słyszałam jak pytała w rejestracji o swoją godzinę, która była inna niż ta oznajmiona czekającym. Szybko babę zdemaskowałam. Bezczelna...

        • 4 0

  • (4)

    Dlatego ten, kto zreformuje służbę zdrowia będzie miał głosy ludzi chorych i znających "szpitalno-lekarski" temat, a stanie się wrogiem wszystkich, bo wszystkim będzie trzeba zwiększyć składki, aby ten bajzel doprowadzić do porządku. Żadnemu rządowy nie zależy, aby głosy stracić. Prosta kalkulacja. Smutne, ale prawdziwe.

    • 45 9

    • chyba (1)

      o to chodziło autorowi, że to nie kwestia składek, a organizacji, dobrej woli i zwykłej inteligencji.

      • 26 0

      • Ja rozumiem autora, ale to, co on widzi to jest sama końcówka tego bajzlu. On się zaczyna wyżej i trzebaby go systemowo rozegrać.

        • 12 0

    • bo tu naprawę należałoby zacząć właśnie od lekarzy ! pokaż lekarzu co masz w garażu

      i ktokolwiek ich tknie to wywołają taki jazgot, że nikt się nie odważy
      A niestety sprawa jest arcyboleśnie prosta, zarobki lekarzy i ich układanki między pracą w państwowej służbie zdrowia a ich prywatnymi praktykami to jest skandal
      Jeśli lekarz pierwszego kontaktu w zwykłej osiedlowej przychodni zarabia na rączkę ok 10 tysięcy zł za normę godzin w miesiącu to chyba łatwo policzyć ile taka przychodnia musi wybulić na wypłaty dla tych wypisywaczy recept
      Jeśli w nowym dworze gdańskim ośrodek szukał jakiś czas temu ginekologa na etat do przychodni i nie było chętnych bo stawka netto za godzinę wynosiła tylko 80zł !!! 80,- x ok 170godz = 13.600,- - brak chętnych - ręce opadają!!!

      • 5 12

    • Ja jestem PH i zawsze jestem pierwszy w kolejce.

      Nie powinno mnie tu być ale żyjemy w Polsce tu jest Ameryka.Jestem w grupie PH najwyżej leki szpitalne na marketing mam 200 tys rocznie. To jest piekny kraj gole kase jak ta lala. Najgorzej jak Ci zajfajdańcy z Pisu to ograniczą. Co ja zrobię dom,dzieci w prywatnych szkołach dwa auta w lisingu. Boże dopomóż.

      • 0 10

  • mm710 (5)

    bo trzeba ten bałagan sprywatyzować
    tylko realna konkurencja wymusi na nich normalne zachowania - wyciągają od nas nasze pieniądze i mają nas za nic
    Korwen-Mikke ma rację... przykład weterynarii jest w 100% trafiony

    • 70 33

    • (2)

      To jest dobre i działa dla wiekszości statystycznej przypadków i chorób. A niestety dla kogoś, komu padły nerki albo ma raka będzie to wyrok śmierci z braku leczenia (bo nikt nie podejmie się oszacowania składki, czy będzie to wykluczone z opłaty sprywatyzowanej służby).

      • 21 9

      • system łączony (1)

        Dlatego wyłączyć do prywatnej obsługi większość możliwą do oszacowania składki, a przypadki trudne (nerki, nowotwory itp) obsługiwać z NFZ lub MZ.
        Większość przypadków to kolejki do specjalistów z przyziemnymi rzeczami, gdzie bezsensownie czeka się czasem nawet latami.
        Składka złożona z 2 części i większość pacjentów poczułaby ulgę. W tym kraju nikt nie liczy strat w gospodarce spowodowanych opóźnionym leczeniem przez patologiczne kolejki.

        • 15 2

        • I to chciał wprowadzić Religa

          Kilka konkurujących ze sobą ogólnokrajowych publicznych ubezpieczalni plus prywatne ubezpieczalnie i finansowanie wysokospecjalistycznych procedur z budżetu. Niestety nie zdążył a następcy mieli własne "lepsze" pomysły.

          • 6 1

    • niestety

      sama prywatyzacja nie zawsze pomaga, przykładem sa stany zjednoczone, gdzie służba zdrowia to prawdziwa patologia (no, powiedzmy wsród krajów rozwiniętych), kosmiczne koszty, a jakość taka sobie.
      Moze konkurencja płatnych jednostek państwowych oraz prywatnych zapobiegła by windowaniu cen, ale w sumie marne szanse ;)

      • 17 1

    • Prywatyzacja tylko uzupełnieniem służby publicznej

      Przykład weterynarii akurat nie jest do końca dobry:
      - wiele osób nie stać na leczenie zwierzaków, bo usługi są drogie; np. za operację swojego psa ostatnio zapłaciłem 800zł + koszty wizyt kontrolnych
      - leczenie poważnych chorób kosztuje bardzo dużo i nawet zamożniejsze osoby muszą się zastanowić dwa razy zanim się zdecydują na taki krok
      - leczenie często ma na celu wyciągnięcie jak największej ilości pieniędzy, pomimo że są przypadki beznadziejne, nie nadające się do leczenia; miałem taki przypadek ze swoim kotem

      Prywatyzacja TAK, ale tylko jako dodatek do publicznej służby zdrowia. W praktyce i tak chodzimy prywatnie do specjalisty w poważnych i pilnych przypadkach, więc nie ma potrzeby utrzymywania fikcji całkowicie bezpłatnej służby zdrowia.

      • 21 3

  • Nic ująć i nic dodać.....

    • 44 1

  • Coś ze Szpitala Wojewódzkiego... (4)

    Do Dyrektorów Szpitala Wojewódzkiego:
    1. Zlikwidujcie problem s*ających gołębi przed wejściem do nowego SORu
    2. Z drzwi windy przed SORem zdjemijcie folię ochronną, juz dawno powinniście
    3. W windzie usuńcie wystające metalowe OSTRE listwy!
    4. Porządnie opiszcie w windzie jaki oddział na jakim piętrze
    5. Usuńcie sprzeczne napisy (winda dla pacjentów i personelu + TYLKO PERSONEL)...
    6. Na nowym oddziale dziecięcym zróbcie coś z systemem dostępu... Rodzic wyjdzie do toalety i nie może wrocić na oddział, bo pielęgniarka jest przy pacjencie, domofonu nie odbierze + musi latać jak gupia na koniec oddziału, żeby nacisnąć guzik...
    Dalbym Wam dzień pracy na tym oddziale jako oddźwierny, to byście wiedzieli o co chodzi.
    Piszę to na forum, bo to wstyd, że takich rzeczy nie idzie zaplanować .
    Trzeba być także gospodarzem, a gospodarz wie co i gdzie nie działa.
    Do roboty Dyrektory!

    • 140 1

    • Prawda -szpital wojewodzki wiesniaczy sie na kazdym kroku.

      Atrakcji jest sporo, ale ostatnio rozbawily mnie te kartki ze strzalkami i napisem "USG" -poprzyklejane na scianach. Nejlepsza jest ostatnia, taka "polokragla", jakby "zawijajaca".
      Zalosne!

      • 4 2

    • Tobie się chyba nudzi i z katarkiem tam chodzisz (2)

      ludzie którzy trafiają tam z faktycznym problemem nie mają siły ani głowy do tego żeby takie pierdoły zauważać.

      Za to ja zauważyłem parę rzeczy istotniejszych:
      1) Na SOR ze złamaniem spędziłem 7 godzin w sobotni październikowy wieczór.
      Nie uwierzycie, ile tego dnia było połamańców. Naliczyłem ok 10 którzy wyszli w gipsie, plus jeszcze kilku którzy nie wyszli i spotkałem ich później na oddziale.

      2) Pomoc medyczna była fachowa. Cała niezbędna diagnostyka, przedstawienie opcji leczenia i natychmiastowe wdrożenie leczenia.

      3) Nowa organizacja SOR mi się bardziej podoba niż cała poprzednia.

      Pobyt w szpitalu:

      1) bardzo miło wspominam mimo mnóstwa bólu spowodowanego złamaniem
      2) pielęgniarki i lekarze bardzo sympatyczni, ludzcy, pomocni.
      3) czyściutko, nowocześnie.
      4) Nie żałują środków przeciwbólowych których sam z siebie starałem się nie brać, bo nie lubię, ale nigdy nie musiałem się prosić godzinami, od razu dostawałem jak porządnie bolało.
      5) Jedzenie całkiem znośne
      6) Leczenie było skuteczne - rana zagoiła się jak na psie, bez powikłań i już chodzę, mógłbym bez kul ale pan doktor jeszcze zabronił w pełni obciążać :-)

      Ogólnie - jestem zadowolony, nie mam na co narzekać, liczy się dla mnie odzyskanie zdrowia, a nie plakietka w windzie czy kupa gołębia przed wejściem

      • 2 6

      • Jak kupa gołębia jest przed wejściem, to jest przed wejściem... (1)

        Gorzej, gdyby wylądowala na Twoim nosie...
        Ja mialem katar, ale moje dziecko już nie.
        Na choroby chcesz się porównywać, co Ci to da?

        Na SOR prawie każdy dotrze bez problemu. Jak to mówisz, DUŻA plakietka wisi i świeci nad wejściem, wchodzisz i jesteś na SORze.
        A żeby pojechać na IIIp. na oddz. pediatrii trzeba w windzie nacisnąć... no, co? 5 - logiczne, prawda?

        Jak Twoja Rodzina chciała wyjść z odwiedzin gdzie leżałeś, też musiała czekać aż druga osoba pójdzie wgłąb oddziału, by nacisnąć guzik, by ta pierwsza mogła pchnąć drzwi?

        Zdrowia dla nóżki!

        • 5 3

        • Zupełnie nie rozumiem Twojego posta

          Mam wrażenie, że nie jest do mnie. Rozumiem, że większość postów lecisz po łebkach, ale ten na który odpowiadasz przynajmniej przeczytaj ze zrozumieniem...

          Rozumiem, że pochwalenie czegoś jest niepoprawne politycznie.
          Trzeba ujadać i hejtować jak wszyscy.

          • 1 1

  • UCK (6)

    Od dwoch tygodni usiłuije sie dodzwonic na ten ich numer 7270505 inikt nie podnosi sluchawki,szybciej poszlabym tam osobiscie.

    • 28 3

    • (1)

      to idz

      • 6 10

      • to ide

        • 6 0

    • a kierunkowy? ten numer ma tylko 7 cyfr ;)

      jw

      • 3 3

    • Proponuję przejść sie do rejestracji osobiście po godzinie 15ej, wtedy nie ma tłumu ludzi i naprawdę krótko sie czeka. Sprawdzone (i to kilka razy)

      • 5 0

    • No to się rusz (1)

      a nie narzekaj!!!!!

      • 1 1

      • To po kiego grzyba ten telefon

        Niech zlikwidują w ogóle u będzie po sprawie. Żaden wstrętny pacjent nie będzie się czepiał. Co nie?

        • 6 0

  • A ja jestem zadowolona (3)

    z działania służby zdrowia. Od pewnego czasu przewlekle choruję i dostaję bardzo przyzwoitą pomoc. Trafiam na rzeczowych lekarzy i dzięki nim zdrowieję. Nie musiałam do tej pory nic załatwiać po znajomości. Nie musiałam również za nic płacić, wszystko na NFZ.

    • 18 33

    • ewciu

      i ty tutaj?

      • 7 0

    • Szczęściara

      no to ciesz się

      • 7 0

    • WCO

      Od kilku lat jestem pacjentką WCO. Nie mam nic do zarzucenia lekarzom i pozostałemu personelowi. Wręcz przeciwnie. Uważam, że są wspaniali. Bardzo mi pomogli i pomagają.
      Natomiast umówienie się na wizytę woła o pomstę do nieba. Dodzwonienie się graniczy z cudem. A wielu pacjentów przyjeżdża z daleka. Po co podawać więc telefon? Aby zarejestrować się na miejscu, trzeba odczekać w kolejce najczęściej grubo ponad godzinę. Jakiś czas temu wprowadzono system numerków, który czas oczekiwania jeszcze wydłużył! PRZECIEŻ DOTYCZY TO CIĘŻKO CHORYCH LUDZI!!! I moim zdaniem jest przede wszystkim kwestią organizacji.

      • 11 0

  • Chora poradnia okulistyczna w UCK (1)

    Ja miałam taką samą sytuację, tylko że w moim przypadku nikogo nie było w pokoju , nikt nas nawet nie poinformował że lekarza nie będzię, gdzie na wizytę czekałam 8 miesięcy, gdy się zorientowałam że pokój jest zamknięty podeszłam do pierwszego lepszego gabinetu i zapytałam czy ktoś do nas podejdzie na badanie HRT dostałam odpowiedź od oburzonej Pani (nie była to lekarz tylko pracownik szpitala) że ona nie wie kiedy ktoś się zjawi i czy w ogóle się zjawi (paranoja!!!) po małej kłótni z bardzo nie miłą Panią w końcu ktoś przyszedł , nie był to lekarz odpowiedzialny za takie badanie tylko kolejny pracownik szpitala.Pani nawet nie wiedziała jak za bardzo zrobić to badanie !!!! Zaznaczę że nie jest to pierwsze badanie oraz pierwsza taka sytuacja którą doświadczyłam w tej chorej poradni okulistycznej. Coś trzeba z tym zrobić żeby ta przychodnia normalnie funkcjonowała teraz to co tam się dzieje to jest TRAGEDIA !!!!!!!!!

    • 60 1

    • budynek zmienili, przyzwyczajeń jak widać nie...
      ja jakiś czas temu byłam umówiona na badanie, czekałam kilka msc, wzięłam urlop w pracy, przyjechałam....i się dowiedziałam, ze aparat nie działa, nie wiadomo kiedy działać będzie i mam się dowiadywać...nikt do mnie nie zadzwonił i nie poinformował o odwołaniu badania (mieli mój nr, bo podawałam podczas rejestracji).Zmarnowałam czas, dzień urlopu i nerwy.

      • 16 0

  • To niestety prawda. (12)

    Mówi się o braku pieniędzy, a moim zdaniem ponad połowę problemów można by rozwiązać lepszą organizacją. Sam ostatnio byłem na SORze i spędziłem tam ponad 4 godziny mimo tego, że przy dobrej organizacji można by to załatwić w 1 godzinę. Nowa przychodnia, a czułem się jak w PRLu. Niestety pracę w przychodniach i szpitalach nadal organizuję lekarze, a nie menedżerowie i tak to się niestety kończy.

    • 71 5

    • "Sam ostatnio byłem na SORze"

      a potem "Nowa przychodnia, a czułem się jak w PRLu"
      To gdzie w końcu byłeś???
      Ponadto już przestańcie z tym PRL...jak zapomnieliście to proponuję jakąś kronikę filmową, popytać starszy personel...
      Teraz to NIEBO A ZIEMIA!!!
      Ludzie oganijcie się.
      Policja zła, szkoła zła,urędy złe, opieka zdrowotna zła...a to jest po prostu emanacja nas samych. Tam nie pracują ufoludki tylko my Polacy.

      • 11 12

    • zero organizacji (7)

      4 godziny to luzik (choć i tak nie do pozazdroszczenia). 11 godzin po przywiezieniu karetką - bo pacjentka nie mogła ujść trzech kroków - to masakra. A to pewnie też nie rekord. Był tam chłopak ze złamanym nadgarstkiem - pojawił się dwie godziny przed nami, siedział w poczekalni i czekał aż jakiś łaskawca się nim zajmie. Nikt się nie zainteresował czy potrzebuje jakiegoś środka przeciwbólowego, temblaka. NIC! Wygląda na to, że trzeba stracić przytomność i wtedy jest szansa na zainteresowanie.

      • 17 1

      • Znam SOR gdzie się praktycznie nie czeka (miasto powiatowe)

        A ludzie i tak narzekają, a to że długo, a to że okulisty nie ma, a to że USG mu nie zrobią itd...

        • 3 1

      • (5)

        Przebijam. Ojciec z problemem z sercem (po raz pierwszy to wystapiło, przyjazd karetką) - 13 godzin w poczekalni na Smoluchowskiego. TRZYNAŚCIE.

        Ja rozumiem, że tak został zaklasyfikowany, ale wyobrażacie sobie CZEKAĆ tyle godzin na jakikolwiek ruch?

        • 16 1

        • Dla ustalenia faktów (4)

          Chcesz mi powiedzieć że
          A) w karetce nie został zbadany
          B)nie zrobiono mu nawet EKG
          C)te 13 godzin czekał na zbadanie pobranie krwi itd?
          D) co mu w końcu było, bo z całym szacunkiem "problem z sercem" to jest mało precyzyjne okreslenie,a uczucie bólu w klatce piersiowej nie zawsze (a włsciwie w przeważającej wiekszosci przypadków nie) jest związany z sercem

          • 4 2

          • (3)

            Został zbadany, ekg po kilku godzinach, ostatnie "wejście" do lekarza decydującego co dalej - o 22-giej, a pojawił się tam rano około 8-mej.

            Ja się bardzo cieszę, że mu nic nie było. On też się cieszy. Ale przyznasz, że siedzenie na d... przez 13 godzin, z czego pierwsze wejście do lekarza po 4 godzinach, następne po południu a trzecie o 22giej to trochę nie ok?

            • 12 2

            • dokładnie, powinni płacić odszkodowanie za stracony czas!

              • 3 0

            • (1)

              A może to "chorzy" powinni płacić za niepotrzebne wezwanie karetki oraz wizytę w wysokospecjalistycznym ośrodku ratującym życie.

              • 5 4

              • Inaczej będziesz gadał, gdy dojdziesz do wieku 77 lat jak mój ojciec. Wtedy na rózne rzeczy lepiej dmuchać.

                • 3 1

    • Menedżer (1)

      W UCK wlasnie managerowie organizuja system pracy i ze wzgledu na niskie limity NFZ wlasnie nie chca nic usprawniac, bo to tylko zwiekszy zadluzenie.
      Lekarze wiedza co,trzeba zmienic i to powtarzaja regularnie, ale limit NFZ jest wazniejszy niz pacjent.Obecny system=wiecej chorych to wiecej straty dla szpitala :(

      • 13 1

      • W obecnym systemie to przychodnie i szpitale mają bronić finansów publicznych

        Tak ubezpieczyciel zrzuca odpowiedzialność na jednostki opieki zdrowotnej. Te z kolei zrzucają to na lekarze i koło się zamyka. Efekt...długie kolejki...brak dostepności do badań.
        Oczywiście lepsza organizacja zawsze się przyda oraz są miejsca gdzie się robi po prostu biznes(przyjmujemy tylko wyskopłatne procedury i odsyłamy do szpitala publicznego),ale zasadniczo problem lezy w kasie.

        • 4 0

    • Do Andrzej

      W P R L z arogancją nie traktowano pacjentów.Przychodnie nie miały limitu przyjęć,
      do ostatniego pacjenta lekarze przyjmowali. Nie bronię ustroju ale lekarzy,którzy w
      tym czasie byli w t.z. służbie - służbie zdrowia a nie wątpliwym NFZ.
      Z poważaniem starszy pan z Gdyni

      • 9 1

  • Człowiek dostał się na badanie po kilku miesiącach i jeszcze źle ;)
    Niestety nasza służba zdrowia to paranoja.

    • 28 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane