- 1 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (350 opinii)
- 2 Oszukane "30 stopni" w majówkę (33 opinie)
- 3 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (273 opinie)
- 4 "Majówkowa dyspensa": hit czy kit? (116 opinii)
- 5 Kronika oblężenia Gdańska 1734. Część 3 (20 opinii)
- 6 W Oliwie kwitną wiśnie jak w Tokio (75 opinii)
Gdzie spoczywa admirał Arend Dickmann?
- W poniedziałek podczas mszy będziemy się modlić za duszę admirała - mówi ks. infułat Stanisław Bogdanowicz. Proboszcz Bazyliki Mariackiej chce też powiesić w świątyni niewielki portret zwycięzcy z 1627 roku. - Mamy nadzieję, że z czasem uda się go zastąpić czymś stałym. Przecież tak wielki marynarz na to zasługuje - dodaje ks. Bogdanowicz.
Po latach będzie to pierwsza msza w gdańskiej świątyni, w której przywołana zostanie pamięć Arenda Dickmanna. Admirała pochowano tam, z wielkimi honorami, 2 grudnia 1627 roku. Potem pamięć o nim zaginęła. Dziś nie wiemy nawet dokładnie, gdzie leży. Stał się jednym z około 6 tys. anonimowych osób pochowanych pod posadzką Bazyliki.
Upamiętniające go epitafium, podobnie jak dziesiątki innych, gdzieś zaginęło. Dziś trudno będzie ustalić, gdzie leży. Z opisu pogrzebu, zamieszczonego w wydanej 1687 roku historii Gdańska autorstwa Reinholda Kuricke, dowiadujemy się jedynie, że pochowano go w ziemi (ze względu na jakość gruntu Bazylika Mariacka nie posiada rozbudowanych piwnic.)
Dlatego jedyną szansą dokładnego określenia miejsca pochówku admirała jest przeprowadzenie kompleksowych prac archeologicznych. Byłoby to o tyle ciekawe, że w Bazylice nigdy ich nie robiono. W latach osiemdziesiątych, podczas stawiania filarów pod organy, robotnicy odkryli przypadkowo kilka trumien. W jednej z nich znajdowały się zmumifikowane zwłoki kobiety. Okrywające ją ubranie zachowało się w idealnym stanie. Według specjalistów, może to dowodzić, że ziemia pod kościołem ma bardzo dobre własności konserwujące.
Nawet jeżeli doczesne resztki Dickmanna zachowały się w niezłym stanie, prawdopodobieństwo jego odnalezienia jest znikome. Wykopaliska prowadzone w kościele św. Jana wykazały, że w ziemi pod bazyliką może znajdować się nawet osiem warstw trumien. Najstarsze, ze średniowiecza, tkwią na głębokości sześciu metrów. Zdarza się, że zwłoki są przygniecione, przemieszczone i niekompletne. Do dzieła zniszczenia dokładają się przez lata wierni. Pod ich ciężarem zapadają się trumny, powodując z kolei pękanie płyt nagrobnych.
Marynarka Wojenna czci pamięć admirała, składając wieniec na płycie marynarza na Oksywiu.
- Bitwa pod Oliwą to dla nas wyjątkowe wydarzenie, w jej rocznicę powołano przecież Marynarkę Wojenną - mówi podporucznik Grzegorz Łyko. - Gdzie leży nasz patron, nie wiem. Ale mogę to sprawdzić.
Jak chowano admirała
28 listopada 1627 roku flota Zygmunta III Wazy pokonała szwedzką eskadrę, blokującą port w Gdańsku. Ojcem tego zwycięstwa był Holender Arend Dickmann. Rankiem wykorzystał niekorzystny dla przeciwnika wiatr i rozdzielenie się wroga. Zaatakował i zdobył szwedzki okręt admiralski. Zwycięska bitwa odbiła się szerokim echem po europejskich dworach. Admirał Dickmann, ranny w obie nogi, zmarł pod jej koniec. Poza nim zginęli także: dowódca polskiej piechoty morskiej kapitan Jan Storch i dowodzący szwedzką eskadrą admirał Nils Strienskold.
2 grudnia 1627 roku w Bazylice Mariackiej odbył się niezwykle uroczysty pogrzeb admirała Dickmanna i dowódcy piechoty morskiej kapitana Storcha. Został on wyprawiony na koszt króla. Trumny przetransportowano statkami z portu wojennego przy Wisłoujściu pod Żuraw. Tam zniesiono je na ląd i przy biciu dzwonów przeniesiono do Bazyliki Mariackiej. Na wiekach leżały rapiery i kapelusze z piórami. Trumnom towarzyszyła kompania honorowa piechoty morskiej, królewscy komisarze i rada miasta. Przed nimi pędzono 33 pary powiązanych jeńców szwedzkich.
Obok polskiego admirała i kapitana, w jednej z bocznych krypt kościoła Najświętszej Marii Panny, czasowo pochowano także Nilsa Strienskolda.
O autorze
Bartosz Gondek
Historyk, dziennikarz, kierownik Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim
Opinie (24)
-
2005-11-29 10:22
po pogrzebie masakra
jak juz przyklepali ziemie nad szanownym starym wilkiem morskim-zabrano sie za wieszannie jencow w sumie na dlugim targu wieczorem dyndalo 79 wisielcow-hahahahah konwencja genewwska nie istniala wiec kary zadnej nie bylo
- 0 0
-
2005-11-29 11:55
wtedy to nawet regulamin okrętowy był znacznie surowszy w Royal NAvy i w flocie rosyjskiej stosowano do końca XVIII w bieg przez rózgi jako karę za przestępstwa popełnione wobec całej załogi, np. kradzież., w tym samym wieku stosowano również jeszcze karę na kabestanie winowajcę przywiązywano do drąga przeciągnietego przez otwór w kabestanie z ramionami rozciągniętymi na całą dlugośc i wieszano mu na szyji kosz wypełniony np. kulami armatnimi. Stosowano też zakuwanie w dyby co później urozmaicono opuszczając go kilkakrotnie do wody i w chwili gdy dotykał wody strzelano mu tuż nad głową z działa, gdy przewinienie było poważne przeciągano go pod stępką. To tylko kilka z kar jakie stosowano (i to raczej te bardziej łagodne, może bez przeciągania pod stępką).
- 0 0
-
2005-11-29 19:47
do mona
molo jest na ZASPIE i basta...
- 0 1
-
2005-12-15 00:04
przeciąganie pod stępką
pewno dałoby się przeżyć (patrz:big blue;).
sęk jednak w tym,że kadłub statku zwykle był "zamieszkany" przez różne takie...ślimaki,czy małże.i jazda po tych ostrych skorupach była główną karą.tu jest ponoć seadog pogrzebany.
tak przynajmniej gdzieś wyczytałam.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.