- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (153 opinie)
- 2 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (719 opinii)
- 3 Pod prąd uciekał przed policją (248 opinii)
- 4 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (102 opinie)
- 5 35 mln zł na remont gmachu Straży Granicznej (61 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (142 opinie)
Antykwariat tęskni za czytelnikiem
Bez miłości do książek nie ma nawet co myśleć o pracy w antykwariacie. A że jest to raczej miłość trudna, pełna poświęceń i nie zawsze zakończona happy endem, to dodatkowa niedogodność w prowadzeniu takiego miejsca. Dla prawdziwych pasjonatów to chleb powszedni. - Teraz to bardziej wolontariat - przyznaje pani Regina, która od kilku dekad oddaje się pracy pośród tysięcy książek.
Antykwariaty i skup książek w Trójmieście
W 42 metrowym lokalu jest blisko 8 tys. książek. Ułożone na regałach ustawionych między ciasnymi alejkami, od podłogi po sufit. Co jakiś czas pani Regina i pan Krzysztof robią promocje i wystawiają część egzemplarzy na zewnątrz, obniżając zarazem ich ceny.
- Raz wystawiliśmy książki przed wejściem, chyba ze 40 ich było normalnie z cenami, to od razu zniknęły. Ukradli wszystko błyskawicznie - opowiadają.
Niepewne jutro
Ostatnio o lokalu zrobiło się głośno za sprawą wpisu na Facebooku informującym o trudnej sytuacji antykwariatu.
Mimo niepewnego jutra i trwania chwilami na granicy opłacalności - ruch w antykwariacie podczas naszej niezapowiedzianej wizyty był całkiem spory. Nie każdy jednak decydował się na zakup książki.
Jeden z klientów szukał "Polowania na czerwony październik" w twardej okładce, którego nie znalazł. Zadeklarował jednak, że przyjdzie w innym terminie. Jeszcze inny przyniósł książki do sprzedaży.
Przyszły też osoby, które zaglądają tam regularnie.
- Kupiłam coś kobiecego. Jestem z Gdyni, ale kiedyś mieszkałam w Sopocie i bywałam w antykwariacie często. Teraz jak tu przyjeżdżam, to zajdę - mówi nam starsza kobieta.
Najlepszy okres w ciągu roku to lato
- Wtedy zagląda tu więcej ludzi, także turyści i osoby z zagranicy. Ratuje nas też trochę hostel, który znajduje się po sąsiedzku. Goście też tu przychodzą - mówi pan Krzysztof.
Są też akcje rabatowe na książki dla uczniów pobliskiej szkoły. W styczniu klientów jest mało, podobnie sytuacja wyglądała w listopadzie i grudniu. Dziennie można policzyć klientów na palcach jednej ręki.
Pani Regina, zanim zaczęła prowadzić antykwariat przy Niepodległości, pracowała 22 lata we Wrzeszczu, potem 15 lat w antykwariacie przy ul. Marynarzy w Sopocie, a od dwunastu lat wynajmuje lokal, w którym jest do dzisiaj. Z jej opowieści wynika, że dobre czasy już minęły.
- Kiedyś, na Marynarzy, miałam bardzo duży ruch, musiałam ten ruch nawet hamować, bo było tyle ludzi. Miałam klientów z całego świata. Kolejki były. A teraz Sopot jest coraz mniejszy, bo jest coraz mniej mieszkańców i to głównie starsze osoby. Ale ludzie, którzy znali mnie z innego miejsca, odnajdują mnie też tutaj. Dwa lata temu np. mieliśmy akcję, ktoś o nas napisał na tweeterze i poszło to na cały świat. Przyszło mnóstwo ludzi. Nawet znajoma z Niemiec mnie znalazła. Cały miesiąc sprzedawaliśmy książki, było nawet znośnie przez jakiś czas. Przyszła jednak wojna, inflacja i wszystko się zmieniło. Ludzie przychodzą, ale już nie tak licznie - mówi kobieta.
Każdy wybierze tu książkę dla siebie
Niektórzy do antykwariatu przychodzą po konkretne pozycje, ale są też tacy, co lubią po prostu buszować. Studentów było kiedyś bardzo dużo, teraz jest ich mało.
- Brakuje tych pięciu osób, co by przyszły i coś kupiły. A jakie książki mamy? Tu jest wszystko, od bajek po studenckie skrypty - mówi pan Krzysztof.
- Ceny mamy niskie. Te rzadkie egzemplarze są droższe i wystawiamy je wtedy na Allegro. A tak ceny już zaczynają się od złotówki. Są książki po dwa, osiem, 15 zł. O tu mamy polską autorkę za 15 zł, a nowa taka kosztuje 40 zł. Grochola, Coben, Larsson... Tu można 5-6 książek kupić w cenie jednej z sieciowej księgarni. Mamy też piękne albumy o różnej tematyce, za śmieszną cenę. Albo tu "Pan Tadeusz" tak pięknie wydany, cena nowej książki to 200 zł, u nas 20 - wylicza pani Regina.
Jak dodaje, różne książki schodzą, ale każda znajdzie swojego nabywcę tylko w odpowiednim czasie. Nie tak dawno sporym wzięciem cieszyła się poezja. Sprzedały się też ładnie wydane książki o Pomorzu i modzie.
Codziennie coś nowego
Część książek zalegających pod regałami szykowana jest do zwrotu. Jeśli klient się nie zgłosi po te pozycje, które wcześniej przyniósł, to te są m.in. wystawiane przed antykwariat. A ludzie przynoszą różne pozycje - czasem przeczytają coś nowego i przynoszą, a czasem przekazują do antykwariatu całe domowe biblioteczki.
- U nas jest codziennie coś nowego, codziennie nowy towar. My ludziom za książki płacimy, nie że po złotówce, tak jak ci, którzy się ogłaszają i jeżdżą. Płacimy po sprzedaniu książek, nie od razu. Przyjmujemy książki i raz w miesiącu płacimy klientom. Jedna pani wystawia u nas potężną bibliotekę i właściwie nie ma końca ta wyprzedaż, nam to powierzyła. Jeszcze inna jakiś czas temu przekazała książki i albumu z architektury. Została już tylko resztka - dodaje.
Z miłości do książek i ludzi
Pracownicy antykwariatu pracują non stop. To - jak zaznaczają - 12 lat bez urlopu. W lokalu jest problem z ogrzewaniem, bo jest elektryczne. Pracownicy zimą chodzą ubrani na cebulę, zdarza się, że w czapkach. Mimo to chcą to robić i robią. To hobbyści, miłośnicy książek, ciekawi nie tylko publikacji, ale i ludzi, którzy kontaktują się z antykwariatem.
- To też ciekawość poznawania nowych publikacji. Nie wszystko wiemy, nie wszystkie książki widzieliśmy. Jeśli ktoś nam przynosi egzemplarze z lwowskiej, XIX-wiecznej biblioteczki, to jest to dla nas bardzo interesujące. No i dodatkowo świadomość obcowania z ludźmi, którzy przekazują te książki. Dowiadujemy się sporo o tych osobach, mamy ciekawych klientów o niezwykłych osobowościach - mówi pan Krzysztof.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2023-01-15 19:22
Szkoda takich miejsc
Szkoda takich miejsc, ale chyba nie uda się ich uratować. Internet, allegro, kindle, księgarnie sieciowe. Wyrazy podziwu dla właścicieli, że są w stanie jeszcze utrzymać ten antykwariat. Jak będę w okolicy na pewno zajrzę. Życzę im powodzenia i cierpliwości i odrobiny szczęścia.
- 57 5
-
2023-01-15 21:29
W tym sopockim antykwariacie (1)
Kupiłem za grosze tomiki poezji Słowackiego i Mickiewicza. Używane ale w dobrym stanie. Wyglądały jak nowe. Na pewno przejadę się kupić jakieś książki. Za grosze i używane a wyglądają jak nowe. To aż żal nie wziąść. W empiku o wiele drożej a w antykwariacie często można znaleźć perełki za śmieszne pieniądze.
- 6 0
-
2023-01-16 15:22
Wziąć
- 1 0
-
2023-01-15 19:39
(4)
W normalnym kraju taki antykwariat byłby na Monciaku, może połączony z małą kawiarnią. Brakuje takich miejsc w Sopocie na głównej trasie. Zamiast tego mamy sklepy sieciowe, mizeria i brak klimatu po prostu. Panie Prezydencie Sopotu zrób Pan coś z tym.
- 121 0
-
2023-01-16 10:34
(1)
Jeszcze tego brakuje, żeby prezydenci miast decydowali, gdzie jaki sklep ma funkcjonować. A może od razu niech robi to władza centralna?
- 4 3
-
2023-01-16 13:04
Jest coś takiego jak klimat miejsca.
Kiedyś np miała go m. in. Świętojańska w Gdyni.
Miała.
Żabki, banki i lombardy nie tworzą klimatu.- 2 0
-
2023-01-15 21:33
Nie w
normalnym kraju tylko w normalnym mieście ! Dla prezydenta Sopotu to marny biznes na Monciaku, antykwariat nie miałby z czego zapłacić czynszu
- 9 0
-
2023-01-15 20:21
W poprzednim antykwariacie - na Marynarzy
(tam, gdzie pracowała wcześniej pani Regina) - jest teraz ŻABKA.
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.