• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bełchatów - Arka. ''Żółto-niebiescy" w odwrocie...

24 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Fatalna - by nie przesadzać z epitetami - postawa "żółto-niebieskich" w I połowie była główną przyczyną wczorajszej klęski. Arkowcy tylko przez moment jako tako spisywali się na wyjazdach. W tym roku wygrali na boisku przeciwnika zaledwie dwa razy (Wejherowo i Pobiedziska).

GKS Bełchatów - Arka Gdynia 3:1 (3:0)
Bramka dla Arki: Kowalski (52').
Sędziował: Oparcik (Radom).
Widzów: 250.

Skład Arki: Stanik - Kowalski, Fornalak Ż, Serocki, Połubiński (46' Merchut) - Radoń (75' Smarzyński), Twardygrosz, Ulanowski Ż, Kalkowski - Kułyk, Kobus (46' Jasiński).

Krzysztof Tochel, debiutujący w roli szkoleniowca gospodarzy, podsumował mecz lakonicznie acz dosadnie: "W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, w drugiej - bardzo słabo. Gdynianie akurat na odwrót, po przerwie przeprowadzili kilka groźnych akcji, ich gra mogła się podobać, aczkolwiek nie da się ukryć, iż mój zespół, który wcześniej agresywnie atakował rywali, przy stanie 3:0 wyraźnie rozleniwił się." Trenera GKS zapytaliśmy przy okazji o Kalkowskiego, który jest przecież zawodnikiem Bełchatowa. - Dzisiaj nie zagrał najlepiej, ale wcześniej widziałem w telewizji oba spotkania Arki w Pucharze Ligi i uważam, że ten zawodnik ma coś w sobie. Czy zechcę go zatrzymać? Raczej tak.

Łódzcy dziennikarze bardziej krytycznie ocenili grę. W ich oczach, postawa miejsowych piłkarzy w I połowie nie mogła powalić na kolana, a o stylu gdynian chcieli jak najszybciej zapomnieć. Jeden jedyny i niecelny - w wykonaniu Ulanowskiego - strzał na bramkę Ptaka w I połowie (18 min) odnotowano ze szczególną uwagą.

Zaczęło się od uderzenia Kalkowskiego w poprzeczkę własnej bramki... Po zagraniu Kolendowicza nasz zawodnik chciał wybić piłkę na korner. Definitywnie niebezpieczeństwo zażegnał Stanik, który złapał futbolówkę. W 23 min znowu poprzeczka i też przypadkowa. Patalan raczej dośrodkowywał na głowę Kukulskiego.

Niestety, wreszcie padł gol - Patalan upadł na murawę w starciu z Kowalskim i kiedy bodaj wszyscy spodziewali się karnego po faulu (?) na wychowanku Polonii Gdańsk, do piłki doszedł Czarniecki i strzelił z kilku metrów.

W 32 min gospodarze doczekali się "jedenastki", po faulu na bardzo dobrze grającym Kukulskim. Nasz bramkarz odbił uderzenie Nowickiego na słupek, lecz w tym momencie szczęście go opuściło, ponieważ piłka potoczyła się pod nogi egzekutora. Minęło kilka minut i na stadion dotarła grupa ok. 30 kibiców z Gdyni, bardzo głośnych i wesołych, chyba nie znających wyniku.

Trzecia bramka padła po dośrodkowaniu Kolendowicza. Patalan znowu nie został należycie przypilnowany i tylko przystawił nogę.

- Zawiedli mnie obrońcy - miał skomentować Wiesław Pisarski. Sądząc po szybkiej zmianie, chyba najbardziej Połubiński, który w podstawowym składzie zastąpił Witta. Notabene kartka Fornalaka jest jego czwartą i, jeśli się nie mylimy, zabraknie go w sobotę.

Kto zna zespół z Bełchatowa, ten mógł w ciemno zakładać, że arkowcy unikną zapowiadającego się pogromu. Gospodarze, w większości rutyniarze z I-ligowym dorobkiem, zadowolili się trzema bramkami. W 57 min, po wrzutce Berensztajna, znowu najszybciej doskoczył "Pati", ale spudłował. To była chyba najlepsza okazja GKS. 6 min wcześniej padł jednak gol dla Arki. Kowalski z Nowickim równocześnie wystartowali do dośrodkowania Radonia i... piłka wpadła do siatki. Trafienie potraktowano jako samobójcze, ale otrzymaliśmy zapewnienie, że honorowy gol należy się Łukaszowi. To już jego trzeci w tym sezonie. Jeszcze w 74 min Ptak bronił na raty kąśliwe uderzenie Kalkowskiego...

star.

Za miedzą:
Zaległy mecz IV ligi: Kaszuby Połchowo - Radunia Stężyca 3:2.



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Opinie (1)

  • Mecz w Bełchatowie

    Byłem na tym meczu i muszę się zgodzić z powyższym artykułem. To co nasi zagrali w ostatnich minutach I połowy wołało o pomstę.... w obranie katastrofalnie. Cała prawa strona pomocy i obrony nie mogła nadążyć za piłkarzem z ,,11" w Bełachatowie. Kalkowski ,,spał" prawie cały mecz dopiero w drugiej połowie raz dobrze strzelił na bramkę. Należy się parę słów o napastnikach: Kobus to fajny, walecznypiłkarz ale umiejętności z III ligi (przynajmniej w tym meczu). Natomist o Kułyku można powiedzieć, że jest tylko duży. W sumie ataku nie było. Właściwie tylko jeden Arkowiec zasłużył na uznanie, to Ulanowski ale on jest tylko jeden. Sądziłem, że po meczu z Włókniarzem zobaczę ,,nową" Arkę... TYLKO ARKA!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane