• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego media protestują?

Michał Sielski
10 lutego 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Nowy podatek będzie dodatkowym obciążeniem wielu - także lokalnych - redakcji. Nowy podatek będzie dodatkowym obciążeniem wielu - także lokalnych - redakcji.

Podatków nikt nie lubi płacić, a uchwalanie nowych zawsze wzbudza kontrowersje. Portal Trojmiasto.pl solidaryzuje się z Protestem Mediów, które obawiają się konsekwencji ekonomicznych dla komercyjnych mediów. Sprawdzamy dla was dokładnie, kto zapłaci w myśl projektu ustawy. Najprawdopodobniej wcale nie będą to duże portale internetowe, a głównie branże: radiowa, telewizyjna, kino i outdoor. Daniną zostanie obłożony np. PKN Orlen, który ostatnio przejął grupę Polska Press. Wyjaśniamy, jakie pomysły ma rząd, planując wprowadzić podatek medialny, kogo miałby on dotyczyć i jak jest w innych krajach, które wcześniej próbowały opodatkować światowych gigantów.



Jeżeli rząd już musi wprowadzić podatek dla mediów, to w jakiej formie?

Po protestach wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego, które trwały tygodniami na ulicach wielu polskich miast, mamy kolejny duży konflikt społeczny. Wynika on z kontrowersyjnego projektu rządu, dotyczącego nowego podatku dla firm medialnych.

Część dużych serwisów informacyjnych zdecydowała się w środę, 10.02.2021 r., na zastąpienie głównych stron internetowych czarnymi planszami z informacją o proteście i niepublikowanie żadnych nowych informacji w swoich portalach. Komercyjne stacje radiowe nie nadają programów albo mają okrojoną ramówkę, podobnie jak największe prywatne stacje telewizyjne: Polsat i TVN. Protest w mediach osiągnął niespotykaną dotychczas skalę. Nadawcy uważają, że to próba pozbycia się wolnych mediów, przy jednoczesnym miliardowym dofinansowaniu telewizji i radia publicznego.

  • Tak od rana w środę wyglądały strony głównych portali informacyjnych.
  • Tak od rana w środę wyglądały strony głównych portali informacyjnych.
  • W proteście biorą udział także największe prywatne telewizje.
  • Tak od rana w środę wyglądały strony głównych portali informacyjnych.
  • Tak od rana w środę wyglądały strony głównych portali informacyjnych.
  • Tak od rana w środę wyglądały strony głównych portali informacyjnych.

Co chce zmienić rząd?



Nowy podatek od wpływów reklamowych w mediach ma być dodatkowym obciążeniem dla firm, które do tej pory ponoszą takie same daniny dla państwa jak inni przedsiębiorcy. Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość chce go wprowadzić? Obecnie wszystkie firmy medialne płacą przecież - tak jak inne - 19 proc. podatków od zysku. Od przyszłego roku miałyby płacić jeszcze więcej. Sęk w tym, że jeśli firma notuje np. 10-procentowy zysk w stosunku do obrotu (bo 90 proc. przychodów pokrywa koszty działalności), to w takim przypadku nowy podatek będzie dla nich stratą połowy zysku.

Premier Mateusz Morawiecki podkreśla jednak nieustannie, że chodzi o podatki od światowych gigantów, którzy dzięki międzynarodowej optymalizacji nie płacą w Polsce podatków prawie wcale.

- Chodzi o takie firmy jak Apple, Google, Facebook i Amazon. Ile one podatków płacą w Rzeczypospolitej, we Francji albo w Niemczech? Bardzo niewiele. One korzystają z rajów podatkowych - podkreśla Mateusz Morawiecki.

Które media zapłacą podatki?



Stawki są zróżnicowane w zależności od tego, jakich mediów dotyczą. Radio, telewizja, kino i outdoor mają najwyższe: do 50 mln zł wpływów reklamowych zapłacą 7,5 proc. i 10 proc. powyżej progu. Od opłaty wolne są przychody do 1 mln zł. W prasie drukowanej podatek wynosi 2 proc. do 30 mln zł i 6 proc. dla kwot powyżej. Kwota wolna to 15 mln zł. Firma internetowa płaci, gdy jej globalne obroty przekraczają 750 mln euro rocznie (ok. 3,3 mld zł), a z reklamy online w Polsce - 5 mln euro (22,4 mln zł). Stała stawka wynosi 5 proc.

Jak zawsze języczkiem u wagi są szczegóły. Podatków za przychody z reklam w internecie najprawdopodobniej nie zapłaci np. taki gigant jak Wirtualna Polska, która miała 708 mln zł przychodów w 2019 r. Zapłaci za to za przychody z reklam swojej telewizji. Podatku od reklamy w internecie nie zapłaci też Agora (1,2 mld zł przychodów w 2019 r.), ale za prasę (Agora jest wydawcą m.in. Gazety Wyborczej), radio (m.in. TOK FM, Radio Złote Przeboje, Radio Rock), kino (Helios) i reklamy outdoor (agencja AMS).

Zapłaci też Grupa Polsat (11,7 mld zł przychodu w 2019 r.), ale wszystko wskazuje na to, że również... Orlen, który kupuje koncern Polska Press z 20 gazetami regionalnymi i ich portalami internetowymi (m.in. Dziennik Bałtycki).

Na co trafią pieniądze? W projekcie czytamy, że na Narodowy Fundusz Zdrowia trafi 50 proc. wpływów, Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów - 35 proc., a Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków - 15 proc. Resort finansów poinformował, że szacuje, iż wpływy ze składki od reklam w 2022 r. mogą wynieść około 800 mln zł.

Tu zresztą pojawiają się kontrowersje, bo pieniędzmi z Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie dysponować rząd. Opozycyjne media obawiają się, że środki te trafią z powrotem do mediów prywatnych, ale przychylnych władzy.

Jak jest w innych krajach?



Ministerstwo Finansów podkreśla, że składka od reklam wzorowana jest na szeregu państw OECD i Unii Europejskiej, m.in. Francji, w Austrii, w Grecji i na Węgrzech.

- Szczególnie bogate doświadczenie w stosowaniu danin reklamowych posiada Austria, gdzie od 2000 r. pobierany jest podatek od reklam w telewizji, radiu, prasie i na plakatach. We Francji dodatkowemu obciążeniu podlega emitowanie i transmisja reklam za pośrednictwem radia i telewizji, a w Grecji - reklama telewizyjna - czytamy w komunikacie Ministerstwa Finansów.
Podatki medialne funkcjonują już w kilku krajach, a w innych są planowane. Unia Europejska mówi o tym problemie od lat, ale poza słowami niewiele się zmienia, więc część przywódców wzięła sprawy w swoje ręce.

Rząd Wielkiej Brytanii jeszcze przed Brexitem, w lipcu 2019 r. zaplanował podatek dla największych firm technologicznych działających na rynku brytyjskim. Od kwietnia 2020 r. obowiązuje opłata 2 proc. dla firm działających w internecie, których przychód przekroczy globalnie 500 mln funtów w ciągu roku, a 25 mln funtów w Wielkiej Brytanii. W Austrii od 2000 r. pobierany jest podatek od reklam w telewizji, radiu, prasie i na plakatach, który wynosi 5 proc. Zresztą po jego wprowadzeniu Google od razu podniosło cenę reklam w tych krajach - w średniej wysokości odpowiadającej nowym podatkom. Największy gracz na rynku niewiele więc ucierpiał, a zapłacili za to głównie rodzimi przedsiębiorcy.

Podobnie było w Turcji, która w grudniu 2019 r. zdecydowała się na wdrożenie do swojego systemu podatkowego podatku cyfrowego. Stawka wynosi 7,5 proc. i płacą ją przedsiębiorstwa o globalnych przychodach co najmniej 750 mln euro i lokalnych przychodach co najmniej 20 mln lir tureckich.

Podatek cyfrowy na podobnych zasadach obowiązuje już także w Brazylii, Chile, Indiach, gdzie trzeba zapłacić do 2 proc. wpływów, ale także w Malezji, Grecji (tylko reklamy telewizyjne) oraz Francji (reklamy za pośrednictwem radia i telewizji).

Planowane są też w Kanadzie, gdzie opłata nazywana będzie podatkiem od sprzedaży (Harmonized Sales Tax - HST), który można uznać za odpowiednik naszego VAT-u. Tam przez dwa lata obradował zespół ekspertów, który ostatecznie zarekomendował rządowi sposób opodatkowania takich firm, jak Google, Apple, Facebook, Amazon, Netflix czy Spotify.

"(...) Kanadyjskie firmy z branży mediowej są zobowiązane do naliczania HST, podczas gdy nie dotyczy to firm zagranicznych. To stawia kanadyjskie firmy w gorszej podatkowo pozycji" - podkreślono w raporcie.

Rząd Justina Trudeau na razie ustalił tylko, że podatek od sprzedaży naliczany jest obecnie tylko w prowincjach Quebec i Saskatchewan. Wiosną tego roku mają wejść jednak przepisy rozszerzające prawo na całą Kanadę.

Protest mediów i przedsiębiorców



  • List Otwarty mediów.
Na głównych stronach ogólnopolskich serwisów internetowych pojawiły się w środę, 10 lutego 2021 r., obwieszczenia na czarnym tle. Jedni ograniczyli się do hasła "Media bez wyboru" (Gazeta Wyborcza), inni, jak np. Onet, zdecydowali się na publikację całego listu otwartego.



Sygnatariusze listu to m.in. TVN, Agora (wydawca m.in. Gazety Wyborczej), Canal+, Grupa RMF, Grupa Wirtualna Polska, naTemat.pl, Polityka, Polska Press Grupa, Ringier Axel Springer Polska, Superstacja sp. z o.o., Telewizja Polsat, Telewizja Puls, Tygodnik Powszechny, Tygodnik Podhalański i inni.

Media wspierają też przedsiębiorcy zrzeszeni w Business Centre Club. W liście otwartym czytamy m.in.:

"Rada Przedsiębiorczości wyraża stanowczy protest wobec projektu rządowego, który zakłada dodatkowe opodatkowanie przychodów z reklam. Ostrzegamy, że wejście w życie projektu w obecnym kształcie będzie miało dalece negatywne skutki dla całej gospodarki i zamiast zakładanych dodatkowych przychodów, przyniesie wielomiliardowe straty. (...)

Wyliczenia Ministerstwa Finansów, według których dodatkowe opodatkowanie przychodów reklamowych miałoby w 2022 roku przynieść ok. 800 mln złotych są błędne, gdyż nie uwzględniają negatywnych skutków proponowanych rozwiązań w postaci obniżki PKB. Straty na podatku VAT, PIT i CIT wielokrotnie przewyższą planowane wpływy z nowego podatku i mogą osiągnąć poziom 6 miliardów złotych. (...)

Wyrażając poparcie dla "Listu otwartego do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych" podpisanego przez przedstawicieli branży medialnej, domagamy się przerwania prac nad projektem nowego podatku od reklamy w obecnym kształcie" - pisze Marek Goliszewski, prezes BCC.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (1138)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane