• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dyrekcja przychodni uczy pacjentów kultury

Marzena Klimowicz-Sikorska
12 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Takie kartki wiszą od jakiegoś czasu w przychodniach należących do Nadmorskiego Centrum Medycznego w Gdańsku. Takie kartki wiszą od jakiegoś czasu w przychodniach należących do Nadmorskiego Centrum Medycznego w Gdańsku.

Napięta atmosfera między pacjentami a personelem medycznym doprowadziła do tego, że władze Nadmorskiego Centrum Medycznego, które prowadzi kilka przychodni w Trójmieście postanowiły dać pacjentom lekcję dobrego wychowania.



Czy kiedykolwiek byłeś(łaś) świadkim awantury w rejestracji do lekarza?

Ten, kto choć raz spróbował umówić się osobiście na wizytę w przychodni działającej w oparciu o kontrakt NFZ wie, ile czasu, wysiłku i niekiedy powściągliwości w okazywaniu swoich emocji wymaga przejście przez całą procedurę - od kolejki, w której nierzadko trzeba stanąć wcześnie rano, do negocjacji odnośnie terminu w rejestracji, po wyczekiwanie w kolejce pod lekarskim gabinetem.

Nasza czytelniczka, pani Anna, która w poniedziałek udała się na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu w przychodni należącej do Nadmorskiego Centrum Medycznego przy przy ul. Jagiellońskiej zobacz na mapie Gdańska, zauważyła kartkę z informacją od dyrekcji placówki do pacjentów w sprawie odpowiedniego zachowywania się.

"Szanowni Państwo. Uprzejmie proszę o kulturalne zachowanie i nie znieważanie pracowników tutejszej przychodni. Ograniczona dostępność do świadczeń wynika z limitów finansowych NFZ.(...)".

Dalej jest już informacja o skutkach prawnych, jakie grożą pacjentowi, który zachowuje się niestosownie.

- W poniedziałek spędziłam 1,5 godz. w przychodni na Jagiellońskiej odbijając się od drzwi do drzwi. Nie dziwię się, że pacjentom mogą puszczać nerwy. Nie raz byłam świadkiem awantur robionych recepcjonistkom - opowiada pani Anna. - Ta kartka, która wisi w przychodni, poraziła mnie. Pokazuje ona stan naszej służby zdrowia. Jej agonię. To smutne, że dziś ludziom trzeba przypominać o kulturalnym zachowywaniu się.

Opowiada też o sytuacji, której była świadkiem w poniedziałek.

- Przede mną w kolejce do rejestracji stał ponad 80-letni mężczyzna. Widać było, że jest schorowany. Chciał zarejestrować się do lekarza pierwszego kontaktu - dodaje czytelniczka. - Jeszcze do niedawna w mojej przychodni można było zarejestrować się kilka dni wcześniej na wizytę, ale tylko osobiście. Teraz nie ma już takiej możliwości, bo do marca wszystkie limity na wizyty zostały wyczerpane. Ten pan miał do wyboru: albo stanąć o 5 rano w kolejce (przychodnię otwierają o godz. 7, ale szansę na zapisanie się ma ten, który stanie jak najwcześniej), albo przez internet, co w jego przypadku raczej nie było możliwe (zresztą i tak polować na miejsce trzeba o godz. 6 rano, bo o godz. 6.05 już nie ma szans na wizytę). Pan odszedł z kwitkiem, a do mnie dotarło, że panie z rejestracji, które jeszcze kilka lat temu były naprawdę sympatyczne, traktują ludzi jak kolejny numer PESEL. Z pewnością to też wina obelg, których przez lata się nasłuchały.

Czy jest już aż tak źle, że trzeba pacjentom przypominać, jak mają się zachowywać? Dyrektor Nadmorskiego Centrum Medycznego w Gdańsku, któremu podlega m.in. przychodnia na ul. Jagiellońskiej, przytacza naprędce kilka takich sytuacji.

- Zdarzało się, że pacjenci potrafili wyzwać lekarzy z Białorusi, których kilkoro u nas pracuje. Jeden z pacjentów wszedł na teren rejestracji, upomniany przez personel wyzwał kierowniczkę. Generalnie wulgaryzmy, agresywny ton, raz nawet groźba użycia przemocy - takie rzeczy niestety zdarzają się, choć na szczęście normą nie są - mówi dr Mieczysław Szulc-Cieplicki, dyrektor NCM w Gdańsku. - Wiem też, że i nasi pracownicy są różni, że nawet ci, którzy przychodzili jakiś czas temu do pracy z entuzjazmem, po kilku takich zajściach już go nie mają. Jednak pacjenci często zapominają, że problemy z dostaniem się do lekarza nie wynikają z naszej winy, ale małych limitów przyznawanych przez NFZ.

Jak przyznaje, sam nie dziwi się tym, którzy na wizytę u specjalisty czekają miesiącami. Jednak i pacjenci potrafią kłamać np. symulując chorobę po to tylko, żeby dostać się do lekarza.

- Też bym miał dość, gdybym czekał na wizytę do np. urologa trzy miesiące. Nie dziwię się pacjentom, ale to nie my jesteśmy temu winni - mówi lekarz.

I dodaje: - Pacjenta, u którego istnieje podejrzenie zagrożenia życia bądź zdrowia przyjmujemy bezwzględnie. Jednak jest grono takich, zwykle stałych bywalców, którzy kłamią na potęgę, po to, żeby dostać się do lekarza - dodaje dyrektor. - Mam świadomość, że młodzi ludzie, którzy rzadko korzystają ze świadczeń i raz zachorują nie wiedzą, jak się w tym systemie poruszać i mówią "płacę składki i wymagam". I mają rację. Zapomina się jednak o tym, że wielu pacjentów ma lekarzy gdzieś. Mamy od 8 do 20 proc. pacjentów, którzy nie zgłaszają się na wizytę, ale też jej nie odwołują, blokując tym samym miejsce.

Miejsca

Opinie (471) 3 zablokowane

  • panie w rejestracji powinny mieć szkolenia typu: rozmowa z trudnym klientem

    Panie dyrektorze może niech Pan zorganizuje jakąś pogadankę nt. asertywności. Jesteście pracownikami publicznymi i to niestety wy musicie być grzeczni!!!

    • 20 7

  • Przychodnia Świętokrzyska

    Nie dziwię się, że personel przychodni chce byc traktowany z szacunkiem. Niestety złę samopoczucie czy nerwy związane z wizytą w przychodni nie sprzyjają kulturalnemu zachowaniu. Nie sądzę, by wywieszenie kartki zapobiegło atakom ze strony chamskich, wulgarnych pacjentów, bo na takich raczej nic nie zadziała. Może dyrecja NCM usprawnieni pracę przychodni, a uniknie przynajmniej czesci nieprzyjemnych komentarzy pod adresem personelu ze strony osób, które po prostu traca cierpliwość.
    Na poczatek proponuję zająć się rejestracją, gdzie podział na rejestrację dla osób dorosłych, dzieci chorych i zdrowych jest fikcją. Okiemko dla dzieci chorych służy wyłacznie jako miejsce do placenia za badania, a do okiemka dzieci zdrowych nikt nie podchodzi. W rejestracji ogólnej czeka się czasem kilkadziesiąt minut, a w tym czasie panie z rejestracji zajmują się za to obsługą szatni.

    • 16 1

  • zacznij od siebie

    latwo uczyc kogos grzecznosci i dobrego wychowania ale juz gorzej z samym soba, przyklad ul swietokrzyska panie rejestratorki podaja sprzeczne informacje , zeby nie powiedziec klamia, pismo do dyrektora ncmedycznego bez odpowiedzi --- oto jest kultura!!!!!!!!!!!!!!!

    • 32 1

  • ..."pacjenci potrafili wyzwać lekarzy z Białorusi, których kilkoro u nas pracuje"...

    Po polsku, czy po białorusku?
    A swoja droga ciekawe. Białoruscy lekarze pracują w Polsce, rosyjscy w Niemczech, a polscy w Szwecji...
    Kiedyś w każdym kraju pacjent mógł się dogadać z lekarzem w swoim ojczystym języku- I komu to przeszkadzało?

    • 20 5

  • a z drugiej strony?

    NCM to temat rzeka. Korzystam z ich usług na Kołobrzeskiej (niestety) tylko ze względu na lekarza, który prowadzi moje dzieci od urodzenia. No i gdzieś trzeba należeć wg NFZ. Zarejestrować się to masakra - na kilka dni przed tylko. Przez telefon - z reguły nie odbierają na rejestracji. Zgłosiłem kiedyś kulturalnie reklamację mailem. Otrzymałem odpowiedź (przytaczam dosłownie): "jak się nie podoba to nie trzeba korzystać". Bez podpisu nadmienię. Ręce mi opadły...

    • 52 0

  • wszyscy wyżywają się na rejestratorkach (1)

    a jak wejdą do lekarza to ciu ciu

    • 41 11

    • racja

      zona jest lekarzem rodzinnym i byla zszokowana jak dowiedziala sie ze pacjenci ktorzy u niej sa wzorem kultury i uprzejmosci potrafia wyzywac bogu ducha winne i b. mile rejestratorki od k**w... Wiadomo ze w kontakcie z NFZ kazdemu moga puscic nerwy ale babeczki z rejestracji niestety sa tu najmniej winne i robia tylko za kuriera zlych wiadomosci.

      • 14 6

  • W PRL-u takie rzeczy sie nie działy (2)

    • 29 5

    • Tak w PRLu ludzie umierali po cichu bez psioczenia (1)

      a do leczenia były dwa lekarstwa biseptol i lewatywa.
      Głównym wyposażeniem szpitala było polowe wojskowe łóżko operacyjne.

      • 9 8

      • głupstwa opowiadasz

        lekarstw nie brakowało a pacjencji otoczeni byli dobrą opieką !

        • 9 5

  • Może panie z recepcji zaczęły od siebie zwłaszcza w mprzychodni na Jagiellońskiej

    • 30 3

  • Panie dyrektorze Szulc-Cieplicki

    Trzeba napisać, że "obsługujemy tylko pacjentów w krawatach", bo pacjent w krawacie jest mniej awanturujący się.

    • 60 2

  • JA MAM JEDNĄ UWAGĘ DO PANA KIEROWNIKA!

    Powieście w przychodni Świętokrzyska zakaz palenia przy wejściu bo pacjenci z astmą wychodzą wprost w dym od pulmunologa. Inni pacjenci też nie chcą śmierdzieć po oczekiwaniu w kolejce.
    Nawet wasz pracownik który zajmuje się zamiataniem posesji chodzi z papierosem w ustach i dmucha pacjentom w twarz.

    • 36 10

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane