• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy Niemiec puka do drzwi

(TG)
1 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wpłynęły wnioski o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem, a dotyczące własności kamienicy przy ul. Haffnera 38 w Sopocie.

Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów poinformowało mieszkańców tej nieruchomości, że decyzją Sądu Najwyższego właścicielem kamienicy został Brunon B., obywatel Niemiec, na stałe zamieszkały w Dortmundzie. Brunon B. sprawowanie zarządu nad nieruchomością powierzył Zrzeszeniu Właścicieli i Zarządców Domów. Ta wiadomość zszokowała mieszkańców. Ludzie zaczęli się bać.

Skarb Państwa reprezentowany przez prezydenta Sopotu pozwem z 4 lipca 1996 roku wystąpił do Sądu Okręgowego w Gdańsku, aby ten orzekł, że jest właścicielem sopockiej kamienicy przy ul. Haffnera 38. Sąd Okręgowy wyrokiem z 25 maja 1999 r. tak też orzekł. Zasądził, aby w miejsce Matyldy B. wpisać w księdze wieczystej Skarb Państwa. Brunom B., Niemiec, jako jedyny prawowity spadkobierca testamentowy tej nieruchomości wyrok zaskarżył do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Wniósł o oddalenie powództwa. Stwierdził, że Matylda B. była Polką i po II wojnie światowej mieszkała w Polsce do 1956 roku. Potem wyjechała do Niemiec jako obywatelka Polski, zachowując polski paszport konsularny.Występująca w charakterze interwenientki ubocznej po stronie powodowej Bogumiła R., jedna z lokatorek nieruchomości przy ul. Haffnera 38 zeznała, że kamienica po II wojnie światowej była opuszczona przez właścicielkę, że mieszkają tam lokatorzy z przydziałów administracyjnych od 1945 roku i że Matyldy B. od tego czasu nigdy tam nie było. Sąd Okręgowy ustalił, że wpisaną właścicielką kamienicy od okresu międzywojennego jest Matylda B. Zamieszkiwała w okresie międzywojennym w Wolnym Mieście Gdańsku, była obywatelką Polski i wraz z mężem Franciszkiem B. prowadziła w Gdańsku fabrykę likierów.

Po wojnie Komisja Mieszkaniowa Rejonu III przydzieliła poszczególne lokale w tej kamienicy lokatorom, otrzymali oni decyzje administracyjne od Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Sopocie, na mocy których stwierdzano przydział tych mieszkań. To spowodowało, że Matylda B. utraciła budynek, nie mogła nim zarządzać, ani tam mieszkać. Po latach czyniła starania w różnych urzędach, by kamienicę odzyskać, ale bez rezultatu. Mieszkała wówczas u swojej rodziny w Tczewie. Matylda B. uzyskała polski paszport konsularny i najpóźniej w 1956 r. wyjechała do swoich synów do NRD, a następnie przeniosła się do RFN. Zmarła 13 czerwca 1966 r. w Gladbeck. Jedynym jej spadkobiercą testamentowym jest Brunon B., zgodnie z postanowieniem sopockiego sądu z 1998 roku.Sąd odwoławczy wyrokiem z 26 kwietnia 2001 roku zmienił poprzedni wyrok, oddalając powództwo. Stwierdził, wbrew ustaleniom Sądu Okręgowego w Gdańsku, że brak jest podstaw do uznania, że Matylda B. utraciła tytuł do własności nieruchomości po wyjeździe z Polski.

Kluczowym zagadnieniem do rozwikłania tego sporu prawnego było ustalenie, czy Matylda B. w chwili wejścia w życie dekretu z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich, miała obywatelstwo polskie. W tej kwestii Sąd Apelacyjny podzielił pogląd sądu pierwszej instancji. Stwierdził, że właścicielka kamienicy była narodowości polskiej, posiadała obywatelstwo polskie okresu międzywojennego, należała do mniejszości polskiej przed wybuchem wojny 1 września 1939 roku. Ustalił też, że zachowała obywatelstwo polskie w okresie wojny, była obywatelką polską także po wojnie i że nie przechodziła po wojnie procesu weryfikacji narodowości polskiej.Sąd Apelacyjny uznał, że apelacja pozwanego jest zasadna, ponieważ podniesione przez niego zarzuty apelacyjne są zasadne. Sprawa się wiec diametralnie zmieniła, sąd odwoławczy dokonał innych ustaleń i wydał wyrok niekorzystny dla lokatorów tej sopockiej kamienicy.

Ale wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec tej sprawy, która spędza sen z powiek lokatorów. Oto bowiem zaskakujące pismo otrzymał prezydent Sopotu Jacek Karnowski od nadburmistrza miasta Dortmund. Urzędnik stwierdza w nim, że Matylda B. otrzymała od władz Republiki Federalnej Niemiec rekompensatę za pozostawioną w Sopocie kamienicę przy ul. Haffnera 38. Fakt ten, dopiero teraz ustalony, mógł mieć decydujący wpływ na rozstrzygnięcie sprawy. Ale jest też jeszcze inny nowy argument. To informacja z Urzędu Stanu Cywilnego w Gniewie z lipca 2004 roku o zawarciu przez Matyldę B. w 1897 r. związku małżeńskiego.

Według Bogumiły R. ta informacja wraz z uzyskaną wysoce specjalistyczną wiedzą historyczno-faktograficzną w zakresie kształtowania się stosunków prawnych ponad wszelką wątpliwość dowodzi, że Matylda B. nie posiadała obywatelska polskiego w okresie II Rzeczpospolitej oraz w chwili wejścia w życie dekretu z 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich.

- Przywołane pismo nadburmistrza Dortmundu bez cienia wątpliwości pozwala na stwierdzenie, że Matylda B. w chwili wejścia w życie dekretu była obywatelką Rzeszy Niemieckiej - twierdzi Bogumiła R., mieszkanka spornej kamienicy. - To był warunek otrzymywania odszkodowań i rekompensat za mienie pozostawione przez niemieckich przesiedleńców opuszczających tereny niemieckie, a które zostały włączone do państwa polskiego po II wojnie światowej.

Do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wpłynęły więc dwa wnioski - o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem. Domaga się tego z oczywistych powodów adwokat Arnost Becka, reprezentujący Skarb Państwa oraz adw. Marek Kruminis-Łozowski, który reprezentuje Bogumiłę R., interwenienta ubocznego. Sąd zebrał się już w tej sprawie 22 października br., zobowiązał strony do złożenia wniosków dowodowych i zdecydował, że nowy termin wyznaczy z urzędu.

Być może więc w całej tej sytuacji prawomocny wyrok zostanie uchylony, a nowe rozstrzygnięcie pozwoli wszystkim mieszkańcom sopockiej kamienicy spać spokojnie...
Głos Wybrzeża(TG)

Opinie (52)

  • vice versa (1)

    skoro Polaczki wyciagaja raczki po odszkodowania wojenne to czemu dziwic sie Niemcom ze tez chca cos wydebic to tez ludzie i tak samo zachlanni jak my Polacy tylko my zawsze chowamy sie za maska falszu udawanej niewinnosci i jawnej aczkolwiek skrywanej nienawisci dla innych Wstyd Wiecznie zyc w nienawisci i pielegnowac ja w naszych sercach i sercach naszych pokolen ile jeszcze wiekow bedziemy sie grzebac w historii Spozytkujmy ta energie na obecnym pokoleniu aby zylo nam sie lepiej Polak to taki typ ktory chcialby dorobic sie w rok na co inni pracuja lata A jak sie nie uda to wina obwiniaja innych Chociazby Niemcow ktorzy juz od kilkudziesieciu lat nie zyja albo ich wnuki ktore narodzily sie 50 lat po wojnie

    • 0 0

    • Prusak Nowowschodni

      99% terenów PRL i kaliningradu to dawne Niemcy i dawna Austria razem wzięte - wschodnia granica PRL i kaliningradu to w 99% pokrywa się z dawną granicą wschodnią Świętego Cesarstwa Niemieckiego z 1795 nadrzędnego wobec Prus i Austrii. Dalej na wschód tylko azjatycki słowiański dziki carat. Jak widać teren PRL to dawne Prusy Nowowschodnie, Nowy Sląsk, Prusy Południowe, Galicja, Poznań, Śląsk, Pomorze, Pomorze Przednie, itp...

      • 0 0

  • HKT (1)

    niemcom zawdzięczamy wyjście z pomieszania języków:

    Anna Katharina Emmerich: "Mój Oblubieniec ukazał mi niesłychany nieład i wewnętrzną nieczystość wszystkich rzeczy oraz wszelkie Swoje działania, zmierzające do przywrócenia stanu początkowego" "Pierwsza mowa ojczysta Adama, Sema i Noego jest inna i tylko w poszczególnych jeszcze narzeczach istnieje. Pierwszymi czystymi córkami tej mowy jest mowa Baktrów, Zendów i święta mowa Indów. W tych językach, słowa można znaleźć dokładnie podobne do dolnoniemieckiego mojego rodzinnego miasta. W tym języku napisana też jest książka, którą w dzisiejszym Ktezyfonie, nad rzeką Tygrys leżącym, widzę."

    Realizacja: Indogermanisches (etymologisches) Wörterbuch.

    • 0 0

    • H-K-T

      adamowy = praindogermański, pierwszy pochodny jest indoirański: Baktry, Zendy, Indy.

      • 0 0

  • zgadzam sie

    • 0 0

  • Gegroza,

    przeanalizuj też znaczenie słowa "inwektywa", bo tego też nie wiesz - jak widać powyżej.
    Faktycznie, nie ma o czym z tobą gadać.

    • 0 0

  • Tego sie spodziewałem - inwektywy i 0 merytorycznej

    dyskusji. Zatem nie ma o czym gadać...

    • 0 0

  • Gegroza,

    żałuję, że nie zrozumiałeś. Tak się spodziewałam - w końcu to dla ciebie wzlot na wyżyny...ta razą nieudany, niestety.
    Na początek polecam PRZESTUDIOWANIE znaczenia słowa NACJONALISTA!

    • 0 0

  • bełkot...

    Jest w twojej wypowiedzi mało sensu za to sporo przeinaczeń. Nie wiem, po co piszerz kto to jest nacjonalista - wiem doskonale. Może gdyby w opisie słownikowym było coś o niezapraszaniu obcokrajowców... Nie wiem jak mozemy się sami nauczyć porządku. Jakoś nie bardzo mozemy się go nauczyć od 1000 lat. Za to przykład np. Wielkopolski pokazuje że jednak można się choć troche tego porządku od NIemców nauczyć ! Jeśli uwazasz że przyjazd 1 - 1000 a nawet 100 000 Niemców powoduje utrate niezaleźności to gratuluje inteligencji :) Takim zagrożeniem jest np. wstąpienie do UE...
    I lepiej nie śmiej się z Chińczyków, którzy pracują za miske ryżu. Od nich takze mozemy się uczyć a jesli niczego się nie nauczymy to oni tę miskę przynajmniej będą mieli pełną a my bedziemu mogli narzekac że mamy ją pustą bo wszystko co robimy jest za drogie i jescze gorszej jakości.
    I nie mam zamiaru licytowac się co do nacjonalizmu. Ale jeśli także uwazasz się za takiego to wcale mnie to nie cieszy.

    • 0 0

  • Gegroza - może wzniesiesz się na wyżyny i zrozumiesz,

    najpierw znaczenie słowa "nacjonalista" - bo za takiego się uważasz.
    NACJONALISTA - narodowiec, członek partii narodowej, wyróżniający swój naród,
    tyle ze słownika.
    Jestem jak najbardziej ZA porządkiem, nawet takim na wzór niemieckiego. Jednak uważam, że nie musimy zapraszać sobie Niemców, by taki porządek wprowadzić w naszym kraju. Jesteś w błędzie twierdząc, że reprezentujesz poglądy nacjonalistyczne. Zupełnie czym innym jest podpatrywanie i wykorzystywanie dobrych rozwiązań/zwyczajów z innych krajów, a czym innym "zapraszanie" obcych nacji w celach edukacyjnych.
    Może też zaprosimy sobie Chińczyków - to nauczymy się za miskę ryżu pracować (odpadną ciągłe narzekania, że mało płacą)?
    I jeszcze jedno:
    naucz się NIE WKŁADAĆ w usta czegoś, czego adwersarz NIE POWIEDZIAŁ. Nie mam nic wspólnego z poglądami w PGR, nie uważam, że mamy raj (wręcz przeciwnie), nie uważam, że nie mamy się czego uczyć od innych.
    Uważam natomiast, że nie musimy pozbywać się DOBROWOLNIE autonomii, by się czegoś nauczyć.
    I kto z nas dwojga jest większym nacjonalistą?????????

    • 0 0

  • Piłeś nie jedź, nie piłeś wypij, haha

    • 0 0

  • Baja - nigdzie się nie wybieram na razie

    I wytłumacże Ci dlaczego - może wzniesiesz się na wyżyny i zrozumiesz. Jestem nacjonalistą - zalezy mi na tym żeby w tym kraju było dobrze ! Jesli dobrze będzie dzięki temu że nauczymy się porządku od Niemców to jestem ZA !! Ty pewnie reprezentujesz często spotykany (szcegolnie w PGR-ach) pogląd,że polski złodziej jest lepszy od niemieckiego uczciwego człowieka. Ważne żeby był nasz ! Przez takie warcholstwo mamy własnie to co mamy - brud, złodziejstwo, prymitywizm, itp. A moze uwazasz ze mamy raj na ziemi i nie musimy się niczego od Niemców uczyć ? Ja uwazam ze musimy się uczyć od wszystkich - zarówno przyjaciół jak i wrogów.Wszystko dla dobra Wielkiej Polski ! Przeczytaj sobie ksiązki wielkiego Polaka - Romana Dmowskiego...
    ps. Ale jak czytam wypowiedzi niektórych osób narodowości polskiej (baja - jesteś chyba Polką?) to trace wiarę w ten naród...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane