- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (83 opinie)
- 2 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (128 opinii)
- 3 Pod prąd uciekał przed policją (230 opinii)
- 4 35 mln zł na remont gmachu Straży Granicznej (56 opinii)
- 5 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (671 opinii)
- 6 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (99 opinii)
Jemy na mieście: Jaffa - nie bójmy się przypraw
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy restaurację Jaffa w Gdańsku. Poprzednio byliśmy w gdyńskiej Muszli, która okazała się miejscem z potencjałem. Za dwa tygodnie opiszemy sopocką burgerownię Fresh Gordon - już tam byliśmy.
Jaffa eat & drink to stosunkowo nowe miejsce na kulinarnej mapie Trójmiasta. Lokal mieści się w Garnizonie przy ul. Żołnierzy Wyklętych 13/4, wjazd od strony ul. Słowackiego.
Lokal serwuje dania inspirowane kuchnią izraelską. Wnętrze restauracji jest długie i wąskie, niczym kolejowy wagon o minimalistycznym wystroju. Jedynymi ozdobami są kolorowe fotografie na oliwkowych ścianach, które przedstawiają krajobrazy i uliczne życie Izraela. Kolorowym akcentem jest również żółta pluszowa kanapa. Z sufitu na długich kablach zwisają ozdobne lampy, w bliskowschodnim stylu. Przy samym wejściu umiejscowiony jest nieduży miedziany bar.
Do Jaffy wybieram się w dniu powszednim, w porze lunchu wraz z koleżankami - wielbicielkami aromatycznej kuchni bliskowschodniej. W menu znalazłyśmy duży wybór śniadań oraz przystawek, a także niemało dań głównych.
Po długim namyśle decydujemy się na następujące dania:
- przystawka: pasty izraelskie, czyli trzy pasty do wyboru (hummusy, pasty warzywne), pieczywo, sałatka izraelska (17 zł);
- przystawka: latkesy - trzy placki izraelskie z pasternaku i ziemniaków, labneh, szczypior, confit z pomidorów, chrust z pasternaku, czarnuszka, harissa (18 zł);
- pikantna zupa z freekeh (zielone ziarno pszenicy), klopsiki wołowo-jagnięce, cebula, czosnek, marchew, seler, kolendra, fenkuł, chili, harissa (19 zł).
Z karty dań głównych mięsnych i wegetariańskich wybrałyśmy:
- kibeh - smażona jagnięcina, placek z bulguru, ogórek z jogurtu i ziołami (41 zł);
- izraelski kalafior - pieczony kalafior, zielony sos tahini z nasionami, sałatka warzywna, wędzone tofu (26 zł).
Deser:
- daktylowy sernik (12 zł).
Na pierwszy ogień idą przystawki. W zestawie past izraelskich znalazł się hummus naturalny, pomidorowy i dyniowy. Niestety pasty zostały przygotowane pod polskie podniebienie, były mało wyraziste, nieco mdłe i w zasadzie niewiele się między sobą różniły w smaku. Szkoda.
Latkesy to nic innego jak placki ziemniaczane, które w naszej polskiej kuchni wzięły się właśnie z kuchni żydowskiej. Muszę przyznać, że były przyjemnie chrupiące i dobrze smakowały z ostrą pastą pomidorowo-paprykową, której pikantność łagodził delikatny serek jogurtowy (labneh). Prosta i smaczna przystawka.
Zupa nie była tak pikantna jak oczekiwałam i jak zapowiadano w karcie. Smakowała jak domowa pomidorowa u mamy, tyle że zamiast ryżu lub makaronu miała dodaną zieloną pszenicę (freekeh). Zabrakło mi tu mocnych bliskowschodnich przypraw. Mięsne klopsiki poprawne, delikatne i przyjemne w smaku.
Kibeh (w oryg. kibbeh) w oryginalnej wersji to najczęściej smażone krokiety w kształcie kulki lub wrzeciona z kaszy bulgur i jagnięciny. W Jaffie dostałam nieco inną wersję, a mianowicie placek z kaszy bulgur, a na nim usmażoną mieloną jagnięcinę. Z wyglądu to danie było mało apetyczne i również nie powalało smakiem. Placek z kaszy bulgur był tłusty i niedoprawiony. Jagnięcina o intensywnym charakterystycznym posmaku była odrobinę za sucha, ale nie była najgorsza. Lekkości tłustemu "kibehowi" nadały świeże ogórki z jogurtem i miętą. To kolejne danie, w którym zabrakło przypraw.
Za to pieczony kalafior udał się znakomicie. Był dobrze doprawiony i niezwykle smaczny, w połączeniu z zielonym sosem tahini i wędzonym tofu tworzył naprawdę pyszne danie. Całkiem dobra, mimo wyczuwalnego posmaku Maggi, okazała się izraelska sałatka, którą w Izraelu nazywają sałatką arabską. Składają się na nią bardzo drobno pokrojone ogórki i pomidory z dodatkiem pietruszki lub kolendry, czosnku i oliwy.
Sernik daktylowy na czekoladowym spodzie był smakowity, aksamitny, z delikatną nutą daktyli i wyważoną słodyczą. Doskonale komponował się z mocną czarną kawą.
Podsumowanie: kuchnia izraelska łączy w sobie elementy kuchni arabskiej, tureckiej i śródziemnomorskiej, a więc jest bogata w różne aromaty i smaki. Niestety, tych aromatów i wyrazistości zdecydowanie zabrakło w Jaffie. Z żalem wystawiam ocenę dobrą, ale z minusem, z nadzieją, że szef kuchni przestanie bać się przypraw i doda nieco więcej smaku oraz aromatu serwowanym potrawom. Wtedy będzie idealnie. Trzymam za Jaffę kciuki i wierzę, że wrócę tam za jakiś czas i skosztuję prawdziwej kuchni izraelskiej.
O autorze
Miejsca
-
Jaffa Gdańsk, Juliusza Słowackiego 13/4
Opinie (78) ponad 20 zablokowanych
-
2020-01-10 13:40
Z przykrością muszę się zgodzić z Autorką:(
Bardzo nie chciałam, bo bardzo liczyłam na to miejsce, ale niestety muszę się zgodzić z recenzją. Prócz Nie/Mięsnego w Trójmiescie właściwie za wiele się nie dzieje jeśli chodzi o ten kierunek kuchni. Dramatu może nie ma, ale niestety jedzenie okazało się bez polotu, bez intensywności i chyba też bez oparcia w wiedzy. Byłam trzy razy i za każdym razem miałam poczucie, że "od biedy ujdzie", ale ogromny niedosyt. Szkoda. Szakszuka zielona to usmażona góra pora z jajkiem, zero lekkości i świeżości. Pasty podane jak jakieś dipy do czipsów i faktycznie nijakie. Burger wege ujdzie, ale właściwie najlepsze w nim frytki z batata, no i jakoś mało to jednak izraelskie. Nadziany bakłażan okej, ale smak trochę zbyt mdły, Deser bardzo dobry, ale to za mało jednak. Polecam właścicielom/szefowi kuchni wycieczkę np. do Mezze w Warszawie albo do Kuminu - zbliżone kuchnie mniej więcej, ceny podobne lub niższe, a feeria smaków, aromatów, kolorów. Chciałoby się coś podobnego w Gdańsku, ciągle czekam.
- 1 2
-
2020-01-15 13:41
Stacja Harissa tego samego właściciela...
... była lepsza. Dania mięsne, np wołowina z hummusem i pitą i podobne eksperymenty super... Niestety ktoś wymyślił z dnia na dzień, że stają się wege i dania z mięsem będą tylko w Jaffie. Kilka razy odwiedziłem tę drugą. Porcje o połowę mniejsze, a ceny o 1/3 wyższe i do tego dość sztywno. Efekt taki, że nie bywam już w żadnej z powyższych. Chyba, że do Stacji Harissa w Metropolii wróci mięso :)
- 0 2
-
2020-01-15 21:05
Kolejna słaba jadłodajnia
W Garnizonie, obok tej meksykańskiej gdzie na przekąskę czeka się 40 minut.
- 0 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.