Chodzili po mieście i malowali wulgarne napisy, a jeden z nich umieścili obok wejścia do urzędu miasta. Wpadli tydzień po nagraniu ich przez kamery monitoringu miejskiego. Wandale trafili przed sąd, który m.in. nałożył na nich obowiązek usunięcia bazgrołów.
Na początku listopada operator monitoringu miejskiego dostrzegł na monitorach dwóch mężczyzn, którzy umilali sobie czas, niszcząc mienie miasta. Za pomocą pisaka nanosili wulgarne napisy na miejskie kosze, latarnie czy witryny sklepów.
Wandale byli na tyle bezczelni, że jeden z wulgarnych napisów namalowali na informatorze turystycznym, który znajduje się obok... wejścia do Urzędu Miasta. Efekty ich "twórczości" pojawiły się również w innych miejscach ścisłego centrum, na ulicach Bohaterów Monte Cassino i Kościuszki.
Firmy usuwające malunki w Trójmieście
Sprawców nie udało się wówczas zatrzymać, ale operator monitoringu dobrze zapamiętał sobie ich wizerunki. Gdy kilka dni później rozpoznał ich na podglądzie z kamer, powiadomił o tym patrol straży miejskiej.
- Wandale zostali ujęci przez strażników i doprowadzeni przed oblicze sądu. W związku z tym, że żaden z nich nie ma stałego zameldowania, rozprawa odbyła się w trybie przyspieszonym. Sąd wydał wyrok skazujący obu na karę ograniczenia wolności w formie 30 godzin prac społecznych. Sprawcy zostali również zobowiązani do naprawienia wyrządzonych szkód i usunięcia napisów - relacjonuje Marek Niziołek z biura prasowego Urzędu Miasta w Sopocie.
Jak podkreśla przedstawiciel sopockiego magistratu, jeśli wandale nie wywiążą się z nałożonej na nich kary ograniczenia wolności, sąd może orzec o jej zamianie na karę pozbawienia wolności.