- 1 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (259 opinii)
- 2 Z dworca na Jasień 80 zł (404 opinie)
- 3 Auto wjechało w pieszych i w budynek (273 opinie)
- 4 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (67 opinii)
- 5 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (113 opinii)
- 6 Parawaniarze już anektują plaże (261 opinii)
Mama i syn. Sklep z kapeluszami i akcja internautów
Rok 2020 pokazuje, jak wielu z nas chce pomagać bezinteresownie. Na miarę naszych możliwości, wspieramy gastronomię, rzemieślników i drobnych przedsiębiorców. Media społecznościowe są doskonałym nośnikiem informacji, więc apele, aby wspierać konkretne biznesy nie pozostają bez odzewu. Dzięki jednemu z nich odwiedziliśmy niewielki salonik z kapeluszami w Gdańsku, którego historia trwa już 76 lat.
Co jakiś czas na portalach społecznościowych pojawiają się apele, pisane przez internautów, aby wspomagać, a czasami nawet ratować przed upadkiem tych najmniejszych, działających od wielu lat.
Tak było w chociażby przypadku sklepu rybnego pana Czesława, o którym pisaliśmy w lipcu.
W listopadzie, internauci ponad 10 tys. razy udostępnili post o ratunek zakładu szewskiego przy ul. Sztormowej 5 na Żabiance, który od lat należy do pana Zygmunta.
Kilka dni temu wsparcie popłynęło w kierunku piekarni "Muszelka" w Gdańsku-Brzeźnie, której grozi zamknięcie, a jak zachęcają twórcy apelu - warto tam wpaść po pieczywo bez ulepszaczy i pyszne eklery za 2 zł.
Ostatnio internet obiegła wiadomość o niewielkim saloniku z czapkami i kapeluszami, prowadzonym przez panią Czesławę i jej syna Dariusza. Sklepik działa przy ul. Węglarskiej 5 od lat i do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Po ogłoszeniu pandemii, do saloniku zaglądało coraz mniej osób, aż w końcu właściciele stanęli przed widmem rychłego zamknięcia. To byłaby wielka strata, ponieważ interes działa nieprzerwanie od 1948 roku i jest jednym z niewielu reliktów rzemieślniczej działalności w Gdańsku. A czapki i kapelusze są tam jedyne w swoim rodzaju. W większości szyte na miejscu przez właścicieli.
Apel w internecie ogłosił pan Krzesimir, którego rodzice przyjaźnią się z właścicielami sklepiku. Post został udostępniony niemal 8 tys. razy, a komentarzy wciąż przybywa.
Po apelu odwiedziliśmy panią Czesławę i jej syna Dariusza, aby zapytać, jak sobie radzą w tym trudnym czasie. Rozgłos i nagłe zainteresowanie klientów - zwłaszcza ludzi młodych bardzo ich zaskoczył, ale jak podkreślają - są wdzięczni, bo dzięki temu sklepik prawdopodobnie uda się utrzymać przy życiu.
Wirus zmienia biznes. Cykl artykułów o pomorskich przedsiębiorcach w dobie pandemii
Rodzinny biznes z miłości
Historia sklepiku z kapeluszami zaczyna się w 1944 roku. Pan Eugeniusz Wojciechowski zdobył wówczas tytuł czeladnika i rozpoczął handel obwoźny po okolicznych rynkach, prezentując światu własnoręcznie tworzone nakrycia głowy. Niedługo później, do rodzinnego biznesu dołączyła jego żona - Czesława Wojciechowska, która z wykształcenia jest muzykiem, a z pasji - maluje obrazy i jako młoda dziewczyna grywała ze stoczniowcami w szachy.
- Kapelusze wynikły z potrzeby życiowej. Jako muzyk zarabiałam zbyt mało, dlatego postanowiłam wesprzeć męża. Nie mam w sobie żalu, bo muzyki tak naprawdę nigdy nie porzuciłam. Stworzyłam z koleżankami mały zespół domowy. Do dziś się spotykamy, żeby pograć, ale jest nas już niestety coraz mniej - opowiada pani Czesława.
Pierwszy lokal państwo Wojciechowscy otworzyli w 1956 r. na rogu ul. Garncarskiej i Targ Drzewny. Siedemnaście lat później przenieśli się do większego lokalu przy ul. Węglarskiej, gdzie sklep funkcjonuje do dziś.
Chętnych na nowy kapelusz nie brakowało, a że asortyment był całkiem pokaźny, najczęstszy problem pojawiał się na etapie wyboru konkretnego modelu. Gdy klient zastanawiał się zbyt długo, jak wzór wybrać - gładki, w prążki, czy w groszki, pan Eugeniusz żartobliwie pytał - a może w ząbki?
Dzisiaj, kiedy założyciel i twórca tego miejsca już nie żyje, biznesem zaopiekował się syn państwa Wojciechowskich - Dariusz, który podobnie jak ojciec, zdobył tytuł czeladnika, a po mamie odziedziczył miłość do muzyki jazzowej i gra na trąbce. Historia tego miejsca wciąż trwa.
Moda się zmienia, a kapelusze wciąż w dobrej formie
Sklepik i pracownia przy ul. Węglarskiej to jedyne takie miejsce w Gdańsku, gdzie dostaniemy ręcznie robione czapki i kapelusze, wytwarzane od lat. Moda się zmienia, więc i projekty ewoluują. Jak dodaje pani Czesława, dzisiaj najlepiej sprzedają się czapki sportowe, kapelusze i berety. Dostaniemy tutaj również czapki zawodowe, np. marynarskie.
W saloniku mona obejrzeć wystawę starych czapek, którą pan Dariusz cały czas aktualizuje. Znajdziemy tu czapki francuskie, belgijskie, lotnicze, meksykańskie oraz policyjną z Wielkiej Brytanii.
Opinie (114) 6 zablokowanych
-
2020-12-20 16:38
(1)
Zawsze tam za ladą stała starsza pani a pan kapelusznik też starszy pan zadymiony dymem tytoniowym . Fakt byłem w zeszłym roku po czapkę . Super kaszkiecik dobrany do płaszcza .
- 7 2
-
2020-12-20 20:19
Ten dym to słowo klucz. Wszystko zasyfione i smierdzące
Taki sam amator fajek prowadził kiedyś hurtownię części samochodowych na Hynka. Byłem tam dwa razy. Pierwszy i ostatni
- 4 1
-
2020-12-20 16:40
Bardzo klimatyczny sklep z kapeluszami
Jaka mnogość wyboru fasonów, życzę Państwu powodzenia.
Pozdrawiam.- 8 1
-
2020-12-20 16:54
Pozdrowienia (1)
To chyba rodzina mojego kolegi z liceum Kuby bo podobni i nazwisko się zgadza Kuba jak to czytasz to pozdrawiam Iwona
- 5 3
-
2020-12-20 18:28
wzajemnie
- 4 1
-
2020-12-20 17:26
Kilińskiego
W Gdyni pani Bogusz na Kilińskiego. Piękne toczki z woalka robiła. Kuzynce welon z trenem w latach 80 cudo
- 2 0
-
2020-12-20 17:52
Kupuję polskie,nie niemieckie ja moja prezydent z Bożej łaski,która ich kocha
- 2 5
-
2020-12-20 18:47
Tak z ciekawości zapytam
Biznes istnieje 76 lat. Pół roku pandemii jest w stanie go rozłożyć? Nie ma grosza oszczędności na finansowanie upadającego biznesu?
- 15 7
-
2020-12-20 18:59
Kto mnie w trudnej sytuacji?
- 5 0
-
2020-12-20 21:11
wywalcie dulkiewiecz będzie lepiej (1)
jak głosujecie na adamowicza i ekipę ktorą steruje wielka Dama zwana pepą kora dziś zasiada w parlamencie europejskim i razem z dulkiewicz plują na Polskę - to nie dziwcie się że wszystko upada. Deweloperka - spółki spółeczki która rozkradły zkm i wały się liczą
- 11 11
-
2020-12-21 03:57
wreszcie to wybrzmiało.
- 1 0
-
2020-12-20 22:01
Ten sklep pamiętam jeszcze z dzieciństwa, moja ciocia tam pracowała.
- 3 1
-
2020-12-20 23:00
W jakich cenach te kapelusze? (1)
Mieszkam dość daleko i nie wiem czy jechać bo jak po 1000zł to nie kupię ;)
- 6 2
-
2020-12-21 17:36
Nie są drogie. 150, a te lepsze po 300. Polecam
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.