• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nasze dzieci ważą za dużo. Gdańsk chce temu przeciwdziałać

Elżbieta Michalak
26 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Tylko część dzieci z Trójmiasta może liczyć, że w szkole zje zdrowy i pożywny posiłek. Na zdjęciu mali szczęściarze ze szkoły podstawowej nr 39 w Gdyni. Tylko część dzieci z Trójmiasta może liczyć, że w szkole zje zdrowy i pożywny posiłek. Na zdjęciu mali szczęściarze ze szkoły podstawowej nr 39 w Gdyni.

Jedno na sześcioro dzieci w Gdańsku waży za dużo. Zbyt wiele kalorii i za mało wysiłku fizycznego powodują otyłość, za którą idą poważne choroby, takie jak cukrzyca, miażdżyca czy choroby serca. Sprawa jest poważna, więc za problem wzięło się Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku

.

Większość dzieci uwielbia niezdrowe i bezwartościowe jedzenie. Większość dzieci uwielbia niezdrowe i bezwartościowe jedzenie.
Bezwartościowe w składniki odżywcze produkty ze sklepików szkolnych, automaty z niezdrową żywnością, mało zróżnicowany jadłospis stołówek - to szkolna żywieniowa rzeczywistość. W Polsce problem z otyłością i nadwagą ma 20 proc. dzieci. Cierpią na nie co piąty chłopiec i co 7 dziewczynka.

Akcje promujące zdrowe jedzenie w szkołach, takie jak np. "Kolorowe dni", podczas których dzieci jedzą warzywa i owoce to za mało. Dlatego też specjaliści z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego oraz Ośrodka Promocji Zdrowia i Sprawności Dziecka w Gdańsku wzięli sprawę otyłości dzieci w swoje ręce.

- Chcemy mieć kontrolę nad zdrowiem naszych dzieci. Brak medycyny szkolnej musi być zastąpiony innym programem. Dlatego pieniądze zainwestowaliśmy w program "6-10-14 dla Zdrowia" - mówi Ewa Kamińska, zastępca prezydenta Gdańska.

To miejski program, który działa w gdańskich szkołach od 2011 roku. Jego celem jest rozpoznawanie i zapobieganie chorobom związanych z nadwagą i otyłością u dzieci.

- Leczenie chorych dzieci nie jest dziś problemem - mówi prof. Barbara Kamińska, konsultant wojewódzki ds. pediatrii. - Problemem jest rozpoznanie zagrożenia i przeciwdziałania mu, czyli praca z dzieckiem pozornie zdrowym. A to właśnie dzieje się w Gdańsku dzięki finansowaniu programu przez Urząd Miejski.

Co dajesz dziecku do szkoły na drugie śniadanie?

Na czym polega program, który w ciągu trzech lat obowiązywania ma kosztować ok. 1 mln zł?

Składa się z dwóch etapów: badania przesiewowego dzieci w wybranych grupach wiekowych i poradnictwa specjalistycznego dla dzieci zakwalifikowanych do interwencji. Bezpłatnymi badaniami zostanie objętych łącznie ok. 26 tysięcy małych pacjentów.

- Podczas badań przesiewowych dziecko ma mierzony wzrost, masę ciała, trzykrotnie ciśnienie tętnicze - tłumaczy lek. Michał Brzeziński, koordynator programu. - Specjalny test ocenia jego wydolność fizyczną. Dodatkowo lekarze i pielęgniarki sprawdzają postawę oraz zbierają pogłębiony wywiad w kierunku chorób cywilizacyjnych.

Do końca 2011 r. przebadani zostali uczniowie z 44 gdańskich szkół, zarówno z podstawówek, jak i gimnazjów.

Ale "6-10-14" to nie tylko badania medyczne, ale i edukacja: zarówno nauczycieli, jaki i rodziców, bo to oni są odpowiedzialni za to, co jedzą ich pociechy.

- W niektórych przebadanych szkołach prowadzimy teraz audyty. Sprawdzamy jak funkcjonują sklepiki szkolne, stołówki, jak układany jest jadłospis. We wrześniu 2012 r. chcemy też wytypować szkoły, które wypadły najlepiej - mówi dr Aleksandra Niedzielska z Ośrodka Promocji Zdrowia i Sprawności Dziecka .

Choć "6-10-14 dla Zdrowia" to gdański projekt, są plany, by rozszerzyć go w przyszłości na Sopot i Gdynię.

W 105 gdańskich szkołach podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych przeprowadzano ankiety, z których wynika, że:

- na 105 przebadanych szkół w 71 jest sklepik szkolny
- w ponad 50 z 71 sklepików szkolnych można kupić batony, czekoladę, pączki czy drożdżówki
- w 16 fast-foody
- w 56 szkołach można kupić produkty pełnoziarniste
- w 40 świeże owoce
- w 24 są automaty ze słodzonymi napojami
- w 12 szkołach można z automatów kupić coś zdrowego

Elżbieta Michalak

Opinie (321) 10 zablokowanych

  • są mamusie które na spacer do wózka biorą worek wafelków w czekoladzie i tak przez cały spacerek podają do malej lapki...spędziłam z dzieckiem 4 lata w domu-teraz poszło do przedszkola i nie było dnia abym nie widziała na spacerze dziecka z nadwagą...często jest to wina babć opiekujących sie wnukiem..nie potępiam ani słodyczy ani frytek ale wszystko musi byc z umiarem,łączone z zupką na obiad i owocem na podwieczorek:)

    • 8 0

  • WTF (24)

    Niech rodzice wiecej wypisują zwolnien z WFu, wiecej gier komputerowych, dzieci siedza w domu, opychaja sie slodyczami, mysle ze problemem jest to ze dzieci nie spalaja tych kalori.

    • 17 1

    • Nie tylko to. (1)

      Wiele lat przepracowałam w szkole. Rodzice naprawdę dają dzieciakom śmieciowe jedzenie albo kasę na drożdżówkę i chipsy. Wyprawa do McDonalds to nadal atrakcja dla młodszych dzieci. A ileż razy widzę maluszki w spacerówkach, ciamkające drożdżówy, chipsy albo inne paskudztwa! Albo dzieciaki w wieku przedszkolnym, którym rodzice lub babcie kupują colę w sklepie!

      • 6 1

      • "Śmieć" - obiekt totalnie niepotrzebny. Skoro producenci chipsów zacierają ręce, to znaczy że są potrzebne.

        O niebo potrzebniejsze niż wypociny XIX wiecznych narkomanów. Bo kto inny gada z królem olch?

        O, Matko Boska Stalinogrodzka! Kupują rodzice w sklepie. Swoje dzieci karmisz tylko jadłem z ogródka? W mieście to skomplikowane.

        • 0 0

    • wf (21)

      wf powinien być przede wszystkim w atrakcyjnej formie. Co z tego, że w szkole są 4 godz. wf, jeśli w małej sali jednocześnie ćwiczą 2 grupy i do tego zajęcia są monotonne-niemal na każdej lekcji grają w zbijaka. Dzieci chętniej by ćwiczyły, gdyby mogły uprawiać ulubioną dyscyplinę sportu, a szkołach wyboru nie ma. Teoretycznie założenia reformy myły ambitne i połowę tych godizn można przeznaczyć na zajęcia zgodne z zainteresowaniami dzieci, ale to tylko na papierze Jest to pewnie problem również finansowy, bo na całą szkołę są np. tylko 3 skakanki!. więc można tylko pomarzyć o atrakcyjnej formie, ale trzeba też tego chcieć. O zajęcia na basenie też nie można się doprosić, pomimo tego, że szkoła mogłaby wynająć basen za 1 zł. Zawsze są jakieś problemy, np. brak godzin dla nauczycieli (a wystarczy przecież 2 grupy połączyć i razem wysłać na basen), a to dyrekcja tłumaczy, że dzieci będą opuszczać te zajęcia, bo w poprzednich latach tak było ze starszymi klasami, więc to się nie opłaca itp. A nam, rodzicom pozostaje wysyłać dziecko prywatnie na zajęcia dodatkowe, co kosztuje znacznie więcej i wymaga organizacji dojazdu itd. Moje dziecko chodzi na takie zajęcia, bo mogę sobie na to pozwolić, ale jest sporo dzieci w klasie. które nie mają takiej komfortowej sytuacji.

      • 3 2

      • WF dyskryminuje dzieci, które nie lubią sportu. (20)

        Są tacy, to nie żart, które biegając dostają myśli samobójczych. Proszę to uszanować.

        Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.

        • 1 2

        • (19)

          jaka dyskryminacja??!! wez sie w garsc. wiadomo nie kazdy jest stworzony do uprawiania sportu. jak ktos nie umie mnozyc to tez ma mysli samobojcze?? wiadomo zajecia z wf musza byc ciekawe w formie zabawy, aby zachecic dzieciaki do cwiczen, wiadomo sa lepsi i gorsi, jak w kazdej dziedzinie zycia. Tez zalezy jaki nauczyciel. wiadomo z miejscem do cw w szkolach jest bez szalu i ze sprzetem roznie bywa. Moja nauczycielka wf robila ciekawe zajecia, choc jako byla trenerka koszykowki, fakt katowala nas gra w kosza, ale oczywiscie byl czas aby pograc w unihokeja, pilke nozna, siatkowke, zrobic stacyjki- 10 stacyjek na kazdej inne cwiczenie, skakanki szarfy itp. testy sprawnosciowe w pozniejszych klasa, rywalizacja sportowa dla mnie bylo to cos fajnego. noi jeszcze jedno sport uczy bardzo fajne rzeczy! 'przegrywania' Niestety jak przegrasz bieg lub mecz to nie wezmiesz sobie jak w grze restart i zagrasz jeszcze raz.

          • 2 1

          • A czy muszą być te zajęcia w ogóle? Wszystko co fizycznie istnieje, a nawet metafizycznie jest ważniejsze od WF. (18)

            WF winien być tym samym co religia, czyli dla chętnych. A jak nie, mamy dyskryminację. Spróbuj muzułmaniątko przymusowo uczyć religii w polskiej szkole. Jeśli się nie wysadzi, to zapłacze jakie jest dyskryminowane.

            Niektórzy ludzie po prostu nienawidzą uprawiać sportu. Nie przekupisz nas najdroższym sprzętem za friko, najlepszym obiektem, ani trenerami uginającymi się od złotych medali olimpijskich. Ni psychologami sportowymi z tytułem profesorskim. Po prostu taka nasza indywidualność, która nikogo nie krzywdzi: Nienawidzimy uprawiać sportu i twoim obowiązkiem jest to szanować. Układacze programu winni są złożyć wielki pocałunek w nasze pośladki. Nasze, niepaństwowe.

            Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.

            • 1 1

            • (17)

              Slabe poownanie religi do wyfilku fizycznego. Powiedzmy ze wazysz 100kg i chcesz schudnac to co myslisz ze sama dieta to osiagniesz?? mysle ze nie bo aby spalic kalorie i tluszcz potrzebny jest wysilek fizyczny.

              • 1 1

              • Cokolwiek chcę (byle bym nie krzywdził innej jednostki) to moje zmartwienie. (16)

                Gonić się wszyscy, co nie cenią wolności. Niewolnictwo zdelegalizowano.

                • 0 2

              • (15)

                Jezeli myslisz ze uprawianie sportu to niewolnictwo to czas isc do lekarza lub zmienic dilera:)

                • 2 1

              • (1)

                To co myslisz o tym ze dzieci musza skonczyc szkole podstawowa, czylo to tez jest niewolnictwo??!! bo nie maja prawa wyboru bo rodzice kaza chodzic do szkoly. Nie masz glowy do przedmiotow scislych to nie chodzisz na matematyke fizyke??

                • 2 1

              • To już zmartwienie rodziców. Reprezentują interesy dzieci, póki nie staną się samodzielne. Każdy szkolny przedmiot jest

                ważniejszy od WF. Powiem więcej. Nic nie jest mniej ważne spośród wszystkiego o czym słyszałem. Ważniejsza byłaby nawet etiopska poezja.

                • 1 0

              • Znasz różnicę między przymusem, a robieniem czegoś dobrowolnie? (12)

                Atak osobisty to przyznanie racji. I WF obraża moje uczucia religijne: Jestem wyznawcą wolności. Zabrania zmuszania jednostek do robienia czegoś czego nienawidzą.

                • 0 0

              • (11)

                Znam roznice. Ale jesli decydujesz sie chodzic do szkoly to uczeszczasz na wszystkie lekcje, zgadasz sie na panujace tam zasady. np. jesli nie lubisz pisac wypracowan na jezyk polski i dziala to stresujaco na twoja psychike to poprosiosz rodzicow aby wypisali tobie zwolnienie?? lekcje z wf sa z gory ustalone. opowiedz mi jak WF obraza Twoje uczucia religijne??

                • 0 1

              • Szkoła jest pokornym sługą rodzica. Bo klienta. Kto tu jest klientem? Kto tu jest dla kogo przeznaczony? (10)

                Jeśli szkoła nie ma zamiaru dostosować się do klientów, miejsce jej załogi jest w noclegowni. Wraz z innymi homo sovieticus. Kiedy wchodzi się do klubu, przyjmuje się zasady klubu. Ale jeśli klub jest przymusowy, to z jakiej racji? Nielogiczne.

                Nie masz co porównywać jakiekolwiek szkolnego przedmiotu do WF. Bo nie znam niczego co nie byłoby mniej ważne od WF.

                • 0 1

              • (9)

                Sport jest dla zdrowia, a inne przedmioty dla wiedzy

                • 0 1

              • (7)

                Jezeli juz zaczales porownanie szkoly do klubu, to jezeli klub jest przyusowy i graja tam muzyke jakiej nie lubisz i przy ktorej sie zle bawisz a nie masz wyjscia to wkoncu i tak sie do niej przekonasz i bedzeisz sie bawil jak inni. a po drugie gry zespolowe ucza fajnej rzeczy jaka jest przegrywanie, przegrywasz druzyna, grupa i nie mozesz juz nic zrobic, nie jak w grze komputerowej ze zrobisz reset i grasz od nowa, sport tez uczy pracy zespolowej jeden za wszytskich wszyscy za jednego:) I nie rozumiem jak szkola ma sie dostosowac do dzieci ktore nie lubia WF?? maja utworzyc klase bez WF i je uposledzac, bo nie beda umialy skakac na skakace, zrobic przewrotu w przod. Pozniej chodza takie flegmatyki, krzywe kregoslupy, nadcisnienie, cholesterol itp. pozdrawiam

                • 0 1

              • Wreszcie ktoś grzeczny. Ale nadal wolności nie uznający za najważniejsze dobro. (6)

                Zatem, mimo wszystko, dziękuję, postoję. Jestem wolny. Jednostka ma prawo robić to co z obiektywnego punktu widzenia jej szkodzi, a zarazem nie szkodzi innej jednostce. Pewnie masz rację, że pogardzając sportem szkodzę sobie. Ale to moje ścierwo, nie Twoje. Złość się na mnie, jeśli mi odbije i zacznę dyrygować Twoim. A tak na razie, wolności oddać nie umiem. Z dwojga złego wolę chore ciało i poczucie szczęścia, niż zdrowe ciało i czucie się jak pies w studni.

                • 0 1

              • (5)

                w pracy tez jestes panem sam dla siebie??

                • 0 1

              • W pracy to pracodawca jest klientem pracownika. Płaci za to, że dysponuje czasem pracownika. (4)

                Nauczyciele dostają pensje z moich podatków. Tak jak reszta biurw. Więc z logiki jestem ich pracodawcą. A traktują mnie jakby było odwrotnie.

                • 0 0

              • (3)

                Ale chodzisz do pracy bo musisz, robisz to czego wymaga twoj pracodawca. Do szkoly tez musisz chodzic i robic to czego wymagaja od ciebie nauczyciele. Czyli nie do konca jestes wolny!!!!!!!!!

                • 1 1

              • Gaca (1)

                Wolnosc ponad wszystko hmm ciekawe czy wchodzisz do sklepu i bierzesz sobie co chcesz i nie placisz za to, nie bo to jest przestepstwo, tak samo sa przepisy ruchu drogowego jak sie nie dostosujesz to jest mandat, takze slabo z Toba

                • 0 0

              • Kradzież jest naruszeniem wolności innej jednostki.

                Wolność jest wtedy, gdy przy okazji nie dręczy się innych jednostek. Prościej nie umiem mówić.

                • 0 0

              • Nikt łaski nie robi. Nie pójdę do pracy, nie będę miał pensji.

                Jeśli się zwolnię, nie będą mnie ścigać łowcy niewolników. Pracodawca nie wymaga ode mnie stawiania się w pracy za friko. Odwdzięcza mi się zapłatą. Nie to co WF: Zapierniczać za darmo. Gdy jest wolność, pracuje się za coś. Jak jesteś wolontariuszem, zapłatą jest uśmiech. Dosłownie. A jak przestaniesz nim być, nie masz na głowie łowców niewolników.

                Matko Boska, naprawdę nie rozumiesz czym różni się niewolnictwo od wolności...

                • 0 0

              • IGLA

                Sport tez uczy, ale co moga o tym wiedziec osoby ktore go nie uprawialy

                • 1 0

  • Nieświadomi ludzie

    Wielu rodziców jest nieświadomych czym karmią swoje pociechy, najłatwiej jest nafaszerować sztucznym bialym chlebem z tanią margaryną na to plaster modyfikowanej "szynki" bądź sera wypełnionego mączką kukurydzianą a to wszystko zalać "zdrowym" napojem ze sztucznymi barwnikami i toną cukru. Myślicie, że dlaczego tylu ludzi umiera na raka? Nie dla sztucznych barwników, spulchniaczy, konserwantów, utwardoznych olejów roślinnych i innych modyfikantów!! Czytajcie etykiety, nie kupujcie produktów z chemią!! Uwaga na pozornie wyglądające "zdrowo" produkty babuni itp często to jedynie chwyt marketingowy, nic wspólnego nie mają ze zdrowiem!! Bądźcie czujni nie karmcie tym swoich dzieci ani siebie!!! Nie ilość się liczy a jakość, człowiek powinien spożywać porcje jedzenia wielkości własnej zaciśniętej pięści.

    • 4 0

  • Najważniejsze

    Najważniejsze jest by odżywiać się wartościowo, zdrowo nie chodzi o ilości a o jakość. Nawet nie tyle brak ruchu jest istotny, jak to co się zjada i w jakich ilościach, bo nawet zdrowe dla organizmu pokarmy w gigantycznych ilościach będą tuczące. Trzeba dopasować ilość spożywanych kalorii do trybu życia. Ale powinno być oczywiste, że dziecko do swojego rozwoju wybitnie potrzebuje ruchu, przecież kształtuje się przyszły człowiek! Dziecko od małego powinno być przyzwyczajone do ruchu, zachęcane do formy aktywności jaka go interesuje ale nie TV czy komputer! Nie zjadajcie chemikaliów i czytajcie etykiety!!!! PS. Sprzątajcie też kupy po pieskach ;] aby kto inny nie musiał ich sprzątać z podeszwy swoich butów!!!! :)))))))))))

    • 3 1

  • Kolejne wyzwanie dla socjalistycznych urzędników (1)

    Jak nie tabliczki informacyjne dla hoteli to słodycze w szkolnych sklepikach. Co dzień nowe wyzwanie żeby pokazać jak się jest potrzebnym.

    Czemu urzędy w tym kraju starają się wścibić nosa w każdą, najmniejszą dziedzinę życia? To rodzice są od tego by kształtować zachowania swoje dzieci a nie pani urzędnik za pieniądze z podatków.

    • 5 0

    • bo

      my lepiej wykształceni z dużych miast, tak pokochaliśmy
      prowadzenie się za rękę, że już nie wiemy co podawać dziecku.

      • 2 0

  • Urządzajcie dalej urodziny w McDonald's (6)

    Powinno się wam odebrać prawa rodzicielskie. Sami możecie jeść byle gó-no ale nieświadomej osobie to już przegięcie.

    "jedz fryteczki jedz, to takie pożywne"

    • 9 4

    • prawda

      mcdonald, tvn, playstation to jeden syf, ktory odpowiednio upstrzony
      jest a nawet musi byc elementem nowego europejskiego obywatela, tego wykształconego oczywiście.

      • 3 0

    • Zgadzam się. W KFC jest mięso wysokiej jakości, bo niepomielione. (4)

      Tymczasem w McDonald's są to najmniej wartościowe skrawki ptaka razem z zapychaczami i jakimiś glutaminianami, czy jak temu tam. Mięso mielone wymyślono po ty, by rozwiązać problem odpadków z ubojni. Dlatego kotleciki tylko domowe spożywam. Takie ze sklepu nawet po spaleniu w ognisku są w środku nadal różowe i niezmysłowe. Jak byłem mały, kotlety mielone były zawsze brązowe. Bo domowe. Ale teraz kogo stać? Mięso dostępne, ale po cenach PRL za grudnia 1970.

      • 2 2

      • mam nadzieje że to zart z KFC (3)

        KFC to takie samo gó--no jak McD.
        "paniereczka to samo zdrowie"
        "kurczaczek jak od babci ze wsi"

        • 1 2

        • Cała pierś, całe skrzydło, całe udo. Gdzie tu miejsce na mielonkę? (2)

          Co masz do panierki? Ma to coś wspólnego z globalnym ociepleniem?

          • 2 2

          • w panierce jest chemia człowieku (1)

            prościej już nie mogę...
            Czy nie widzisz różnicy w kurczaku przemysłowo wyhodowanym na hormonach wzrostu do kurczaka wolno chodzącego na podwórku na wsi?
            Nie chodzi o samo mielenie mięsa.
            poszukaj w google jak wygląda przemysłowy tucz zwierząt. Na świecie rządzi tym kilka koncernów.

            • 1 2

            • Ah, pożreć kurczaka z wolnego wybiegu. Też bym chciał. Tyle, że taka hodowla jest szalenie kosztowna. Siłą rzeczy, musisz

              pojechać na wieś i zapłacić jak za zboże za jednego ptaka. Najlepiej nadal z piórami, byś miał pewność, że nie oskubano go w mas Nie ma rady. Trzeba jeść kury z niewolnego wybiegu. Podaj skład tej panierki. Bo "chemią" jest absolutnie wszystko. Podaj mi przykład potrawy najzdrowszej na świecie. Ona też jest chemią. Tylko o innym składzie. Bo chemią jest wszystko co namacalne.

              Słyszałem w telewizji, że hormony i inne takie zabronione na jeden tydzień przed ubojem. Tylko nie mów, że zbajerowały mnie korporacje mięsne. Bo ja odpowiem, że zbajerowały Cię korporacje owocowe.

              • 3 0

  • wf (5)

    To nie wina asortymentu w sklepikach czy sporadycznego zjedzenia "fast fooda" tylko za mało wf'u na wf'ie. Zwłaszcza dla dzieci z klas 0-3!

    • 8 4

    • Są dzieci, które patologicznie nienawidzą sportu. Ja taki byłem. Proszę to uszanować. (2)

      Na moim zwolnieniu z w-f było napisane: "myśli samobójcze, gdy uprawia sport. A nawet, gdy ogląda transmisje w telewizji. Nawet gdy nasi wygrywają".

      No, dobra, nie tak to brzmiało. Ale bliskie prawdy.

      Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.

      • 2 1

      • wolność (1)

        Ja wszystko rozumiem, ale wolność to jest wtedy jak jest wybór - uprawiać czy nie. Dzieciaki takiego wyboru nie mają.

        • 0 1

        • Bez jaj. Kiedy Komisja Europejska tego zabroniła?

          Na podwórkach staruszki rzucają w grające i bawiące się dzieci ciężkimi przedmiotami? Ponoć z wiekiem pogarsza się słuch. To się wzywa policję.

          • 1 0

    • Nawet gdyby codziennie była lekcja WF, to ... (1)

      ... nie wystarczyłaby, aby dzieciak spalił te tysiące kalorii ze śmieciowego żarcia

      • 3 0

      • ok sa rozne przypadki, choroby, ale wnioski sie same nasuwaja, kiedys dzieci wiecej spedzaly czasu na podworku bawiac sie w rozne zabawy, gralo sie w pilke tak dlugo az nie bylo jej widac, w palanta, chowanego, na rowerze sie jezdzilo, zimo sanki do bólu czym wieksza gorka tym lepiej, a teraz malo dzieci na podworku, jak juz sa to na krotko, wola siedziec w domu ogladac tv lub grac. jesli chodzi o jedzenie ze to nie jest zdrowe i tamto, slodycze i tak dalej, ale taka prawda ze swiat poszedl do przodu i nie da sie uniknac syfu jaki nam oferuja w jedzeniu. i jeszcze jedno wydaje mi sie ze dzieci maja lepsza przemiane materi niz w pozniejszym wieku, dolaczyc do tego ruch mysle ze bylo by ok. ale to kwestia podejscia, sport jako zabawa, a nie przymus.

        • 2 0

  • walka z otyłością (1)

    Następne nasze pieniadze wywalone w błoto,nie dość że miasto opłaca nikomu
    niepotrzebny ośrodek promocji zdrowia ktory powiela pracę służby zdrowia a co
    robi to żenada,wystarczy raz tam pójsć,to się człowiekowi wszystkiego odechciewa
    drugi szpital kolejki,a potem bzdury wypisywane na kartach,z których nic nie wynika,a dziecko i tak wraca skąd przyszło,i dalej nikt mu nie pomaga czy ma deficyt rozwojowy czy nie,jakby skutecznie promowali to ludzie by więcej wiedzieli
    o zdrowym stylu życia,więcej promocji mniej badań,a kasę na sport dla wszystkich.

    • 5 2

    • Co za bzdury ty wypisujesz!!!

      • 1 1

  • Dlaczego wszelka przepyszna żywność jest niezdrowa, a mdła przeciwnie? (9)

    Zrozumcie przedstawiciele ukochanego reżimu, że owoce i warzywa są niedobre z powodu patologicznego niedoboru cukru i soli. Posiłek ma być przyjemnością przede wszystkim. Zdrowa żywność zamienia przyjemność na przykry obowiązek. W średniowieczu ludzie jedli po zmroku, by nie patrzeć na to co jest na stole. Czasy, gdy cukier i sól kosztowały tyle ile wielohektarowe posiadłości.

    Zakazać dziecku czekolady, pączków... Ja bym to kwalifikował do przemocy domowej. Takiej okrutniejszej. Zastrzeliłbym się, gdyby moje dorosłe dziecko wypominało mi, iż przy mnie nie zaznało czekolady.

    O, Jezu, słodzone napoje. A jakie mają być? Gorzkie i kwaśne? Dorosłość jest gorzka i kwaśna, więc jesteśmy winni dzieciom, żeby chociaż z tym krótkim odcinkiem życia jakim jest dzieciństwo miały pozytywne skojarzenia.

    Dziękuję, że nie użyliście określenia: "śmieciowe jedzenie". Jest głupie. "Śmieć" to obiekt totalnie zbędny. Jeśli miliony czegoś chcą, to nie może być śmieciem. A miliony kochają mięso. Pycha.

    • 3 13

    • nie znasz się (1)

      i tyle w temacie

      • 3 2

      • Niewykluczone. Ale przynajmniej jestem lepszym retorem.

        Takim "nie znasz się" możesz sypnąć absolutnie każdej jednostce na tym płaskim świecie. Niektóre rozpłaczą się. Jestem tego bliski, bo tak tak głębokie...

        • 2 4

    • glutaminian sodu uzależnia (2)

      Dlatego potem nic nie smakuje. Trzeba przejść na odwyk. Po jakimś czasie nawet niesolone potrawy będą ok.

      • 6 1

      • Nie chciałbyś żyć w średniowieczu. Gdy kilo przyprawkosztowało tyle co dwa kilo złota.

        Nawet wielu szlachciców nie stać było na przyprawianie codziennie. Pewnie dlatego ciągle wybuchały wojny domowe: Każdy chciał być królem: Jedyną osobą w państwie, która jadła smacznie codziennie. Bo stać ją było na przyprawy. Nie doceniacie tego co mamy: Przypraw za pół darmo.

        • 2 2

      • Jedyne co mnie niepokoi w glutaminianie sodu, to jego nazwa.

        Czy to przypadek, że brzmi jak wydzielina z nosa?

        • 2 1

    • drogi grubasku (1)

      1a) "owoce i warzywa są niedobre (...)" - a mnie (i nie tylko) wiele z nich smakuje
      1b) "(...) z powodu patologicznego niedoboru cukru i soli" - gdybys odstawil sol to po miesiacu to "mdle" zarcie zaczeloby smakowac - odkrylbys calkiem nowe smaki (o ile nie zdazyles juz sobie doszczetnie zorac kubkow smakowych)
      2) "Posiłek ma być przyjemnością przede wszystkim" - ma byc zaspokojeniem glodu i zrodlem energii przede wszystkim
      3) "Dorosłość jest gorzka i kwaśna" - moje kondolencje
      4) "żeby chociaż z tym krótkim odcinkiem życia jakim jest dzieciństwo miały pozytywne skojarzenia" - jezeli to wszystko co potrafisz zaoferowac swoim dzieciom to mam nadzieje, ze jestes (i pozostaniesz) bezdzietny

      • 3 1

      • Może odstawię cukier i sól. Ale w kaftanie bezpieczeństwa. To trauma jak wyrywanie zęba na żywca przez 30 dni codziennie.

        Nie podoba mi się wizja świata, w której posiłek jest obowiązkiem wobec egzystencji własnej, a nie przyjemnością. Wzrusza mnie twoje współczucie i życzenia. Jestem ci winien worek soli. Kiedyś to była fortuna...

        • 1 3

    • a ja uwielbiam owoce i warzywa (1)

      a dla ciebie i twoich dzieci wyrazy współczucia, jeżeli stawiasz znak równości między szczęśliwym dzieciństwem i żarciem

      • 1 1

      • To nie jest jedyne kryterium szczęścia w dzieciństwie. Ale główne.

        Miliardy dzieci cierpią niedożywienie. A jeśli nie, to rolę obiadu pełni woda, w której coś pływa. Bóg jeden wie co, więc to należy nazywać "śmieciowym jedzeniem". Taka klęska głodu, że żre się i dodaje do zupy wszystko co jest mniej twarde niż granit. Moje dzieci mają lepiej.

        • 0 1

  • Bo brak im diety

    ja moim dzieciom nie daję w środy i piątki nic do jedzenia i nie mają nadwagi.

    • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane