• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

P jak porwania

Krzysztof Wójcik
1 lipca 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Jeden z oskarżonych gdyńskich policjantów-porywaczy podczas procesu. Jeden z oskarżonych gdyńskich policjantów-porywaczy podczas procesu.

Udane porwanie to zysk rzędu miliona i więcej złotych. Jest jeden kłopot - moment przekazania okupu. Dlatego porywacze muszą dobrze znać metody walki policji z tego rodzaju przestępczością. Najlepiej znają je sami policjanci...



- Kto jest najlepszym bandytą? - pyta mnie znajomy policjant i sam odpowiada: - Gliniarz. Bo dobrze zna metody pracy policji. Przez wiele lat był w tym szkolony. Wie, jak zachowują się psy, gdy przyjadą na miejsce przestępstwa. Wie, jakich środków będą używali, żeby wytropić przestępców. Podobnie musiał myśleć Marek Kondrat w "Psach", który jako były esbek dał zaciągnąć się do prywatnej armii gangstera.

Tak też było w przypadku bandy porywaczy, większości policjantów, szalejącej na Wybrzeżu przed ośmioma laty. Gangiem rządził oficer gdyńskiej policji - komisarz Robert M.

- Na co dzień to miły facet - mówi zastrzegająca anonimowość znajoma byłego już policjanta. - Gdy był w policji, to o jego lewych interesach krążyły plotki. Mimo to koledzy z wydziału kryminalnego ufali mu.

W gangu działało siedmiu policjantów. Wszyscy znali się z gdyńskiej komendy, w której pracowali. Szajka miała nawet swoją wtyczkę w Centralnym Biurze Śledczym. Ich kolega po pracy w gdyńskiej policji przeszedł do "polskiego FBI". Potem - według prokuratury - sprzedawał kolegom informacje ze śledztwa dotyczącego porwań, bo właśnie CBŚ prowadziło tę sprawę.

Jak udało się zlikwidować gang? Przez kobietę.

Wpadli przez Tulipana

Banda była świetnie zorganizowana. Na każdą akcję gangsterzy-policjanci kupowali zestawy telefonów na kartę. Po akcji karty niszczyli. - M. wiedział, że po porwaniu czy napadzie policja w pierwszej kolejności sprawdza sieci telefonów komórkowych i numery, które się logowały w pobliżu miejsca napadu - mówi były policjant. - To takie samo działanie, jak przesłuchiwanie świadków i pokrzywdzonych. Tak też było w przypadku porwań. Policjanci i prokuratorzy analizowali tysiące bilingów telefonicznych i w końcu wpadli na trop bandy.

Zgubił ich bandyta o pseudonimie "Kwiatek" lub "Tulipan". Tę drugą ksywkę zawdzięczał swojej aparycji i podejściu do kobiet. Znajomi mówili mu, że "baby go zgubią" i tak też się stało. Z telefonu, którego użył podczas porwania, "Kwiatek" zadzwonił do swojej znajomej. Policjanci to wykryli i zatrzymali gangstera. "Kwiatek" kiepsko znosił więzienny wikt i brak kobiet. Po kilku tygodniach siedzenia w areszcie na Kurkowej w Gdańsku zaczął sypać. W ciągu kilku miesięcy policjanci wyłapywali swoich kolegów po fachu.

Śledztwo początkowo się ślimaczyło, bo zdarzało się, że policjanci-gangsterzy "poszukiwali samych siebie". Tak było w przypadku napadu na gdyńską hurtownię papierosów. Kilku zamaskowanych bandytów pobiło i obezwładniło ochroniarzy. Mieli karabiny. Zabrali towar wart kilkaset tysięcy złotych. Później ci sami funkcjonariusze-bandyci przyjechali na miejsce napadu szukać śladów przestępców. Na miejscu rzekomo ściągnęli odciski palców Zbigniewa R., byłego już rugbisty Arki Gdynia. Choć sportowiec zarzekał się, że nie brał udziału w napadzie, to na kilka miesięcy trafił za kratki. Rugbista nie miał świetlanej przeszłości, prokurator uwierzył policjantom, a nie potencjalnemu przestępcy. W końcu sprawa się wyjaśniała, a rugbistę zwolniono.

Ściągali okup jak na filmie

Gangsterzy-policjanci, znając metody policji, mieli też fantazję. - Wiedzieli, że najbardziej niebezpiecznym momentem dla bandytów jest przejęcie okupu - opowiada były funkcjonariusz CBŚ. - Filmowy patent pokazali podczas przejęcia gotówki w Wejherowie. Rodzinie ofiary kazali wrzucić paczkę pieniędzy do kosza na śmieci stojącego niedaleko rynku. Przez kilka godzin czekaliśmy w zasadzce, aż ktoś podejmie okup. Nic takiego się nie wydarzyło. W końcu podeszliśmy do śmietnika. Okazało, że gangsterzy wycięli dno śmietnika, który ustawili na studzience. Paczka z pieniędzmi wpadła do kanału. Tam czekał specjalny wózek. Bandyci przez kilkadziesiąt metrów ciągnęli wózek na lince. Sami siedzieli w kanałach, kilkadziesiąt metrów od feralnego kosza na śmieci. Wykiwali nas.

Policyjny gang zarabiał na napadach rabunkowych i porwaniach. Bandyci nie mieli skrupułów, by uprowadzać dzieci. Jaką traumę przeżywa człowiek podczas porwania, pokazuje przykład porwanej trzynastolatki. Po wpłaceniu okupu i zwolnieniu dziewczyna przez ponad rok moczyła się i wymagała pomocy psychologa.

Chcieli mi wypalić oczy

- Człowiek, który nie był uprowadzony, nie zdaje sobie sprawy, jak to jest - mówi gdański biznesmen, uprowadzony przed kilkoma laty przez inną bandę. - Porywacze mogą z tobą zrobić, co zechcą. Najpierw miałem worek na głowie. Słyszałem tylko głosy. Tłukli mnie, złamali rękę. Co jakiś czas przypominali, że jak rodzina nie wpłaci kasy, to mnie zabiją, jak psa. Grozili mi, że skończę jak Jurand ze Spychowa. Mówili, że wypalą mi oczy. Ofiara uprowadzenia żyje w ciągłym stresie. W każdej chwili może się spodziewać pobicia lub śmierci. Miałem świadomość, że choć rodzina wpłaci okup, to i tak nie mam gwarancji, że przeżyję.

Rodzina wpłaciła żądane 300 tys. dolarów i biznesmenowi udało się przeżyć.

Uprowadzenia jeszcze kilka lat temu były świetnie prosperującym biznesem. Pod koniec lat 90. jedna z lokalnych gazet doniosła o rzekomej liście biznesmenów do porwania. Na liście miało być blisko 100 nazwisk. Policja nie potwierdziła istnienia takiego dokumentu, faktem jednak było, że, podobnie jak eksplozje bomb, porwania były wówczas na porządku dziennym. Taka psychoza strachu udzielała się też bogatym ludziom - w ten sposób łatwiej było od nich wyłudzić gotówkę za rzekome uniknięcie porwania.

Wspomina emerytowany policjant: - Patent był prosty. Do jegomościa z "rzekomej listy" przychodziło kilku policjantów i mówiło, że mają cynk o porwaniu. Jeśli jegomość decyduje się na zapłacenie kasy, to uniknie porwania. Takie sygnały do nas przychodziły od biznesmenów, którzy wydawali sporą kasę na ochronę przed porwaniem. W ten sposób zrobiono jelenia z prominentnego biznesmena i polityka. Jednak choć wiedzieliśmy o sprawie, to pokrzywdzony nie chciał zeznawać. Jeśli doszłoby do sprawy, cała Polska wiedziałaby, jak dał się oskubać kilku nieuczciwym gliniarzom.

O autorze

autor

Krzysztof Wójcik

Dwukrotny laureat nagrody Grand Press za ujawnienie afer korupcyjnych na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Autor książek: biografii Ryszarda Krauzego „Depresja miliardera”, „Mafii na Wybrzeżu” oraz „Psów wojen. Od Wietnamu po Pakistan – historii polskich najemników”.

Opinie (36) 6 zablokowanych

  • Za ten typ przestepstwa kara powinna być jedna.

    Wystarczy kawałek dobrej linki,mocna gałąź i mały stołek.

    • 88 2

  • ciekawe jak im w kryminale? (2)

    • 41 0

    • Nijak. Już dawno wszyscy wyszli.

      • 3 0

    • xx

      ich szef dostal 15 wiec siedzi jescze na "frajerni" :)

      • 0 0

  • Robert M.? To ten DJ co ribi niezłą muzę ?

    • 12 9

  • i jak tu lubić policjantów ? (2)

    a jeszcze taki ktoś Ciebie poucza !

    Wiem, że nie można generalizować ale ....

    Nie lubię policji !

    • 48 13

    • taa

      nasz spadek po PRL, piekny przyklad jak UB-ecja nam wychowala pare pokolen psow i w takim kraju przyszlo nam zyc.

      • 4 0

    • Policji nie mozna lubic.

      • 1 0

  • ...to są zwyrodnialce

    zasłania sie kanalia odznaką wielce prawilni a niczym sie nie różnią od szumowin jakie zamykają na codzień jeśli tak ma być to ta Polska nigdy do przopdu nie bedzie szła nie lubie policji ale są są w końcu od czegoś jeśli osoby powołane do pilnowania pożądku dopuszczają sie takich poważnych przestępstw to koniec świata

    • 25 0

  • Ten szyderzczy uśmieszek (2)

    Spójrzcie na ten szyderczy uśmieszek. Mam nadzieję, że któregoś dnia nie będziesz się tak już szczerzył.

    • 57 0

    • Wstarczy wsadzić do celi razem z recydywą

      i przestanie się uśmiechać.

      • 11 0

    • Tak , niedługo na tej parszywej twarzy pojawi się UŚMIECH JOCKERA !

      • 2 0

  • usta ma ładne (1)

    • 7 17

    • w pierdlu mu sie przydadza

      • 18 0

  • My psy musimy trzymać się razem:))

    • 9 18

  • panienka

    będzie niezła LASKĄ w pierdlu

    • 24 2

  • mam nadzieje ze benda ich dobrze grzmocic w pudle

    • 20 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane