• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przemoc domowa oczami sąsiadki. Czy policjanci mogli zareagować inaczej?

czytelniczka Trojmiasto.pl (imię i nazwisko znane redakcji)
5 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Procedury związane z Niebieską Kartą wprowadzono ponad 15 lat temu, mają one ułatwić postępowanie związane z przypadkami przemocy domowej. Czy jest tak w rzeczywistości? Procedury związane z Niebieską Kartą wprowadzono ponad 15 lat temu, mają one ułatwić postępowanie związane z przypadkami przemocy domowej. Czy jest tak w rzeczywistości?

Poniżej publikujemy list od jednej z naszych czytelniczek. Dotyczy on przemocy domowej i interwencji policjantów wezwanych do domowej awantury. Czy mogli oni postąpić inaczej? Tego typu sprawy są często niejednoznaczne, dlatego też nie chcemy w tym wypadku wydawać oceny na podstawie relacji jednej ze stron, zamieszczamy jednak także rozmowę z policjantką zajmującą się na co dzień problemami przemocy w rodzinie.



Czy zetknęłaś / zetknąłeś się z problemem przemocy w rodzinie?

Oto relacja naszej czytelniczki:

Na prośbę sąsiadki wezwałam patrol policji. Jej mąż z samego rana groził, że ją zabije. To było nadzwyczajne, bo zazwyczaj grozi jej w ten sposób po południu, wieczorem albo w nocy.

Patrol przyjechał po pół godzinie. Starszy policjant przesłuchiwał sąsiadkę, młodszy bez słowa stał przy drzwiach (u mnie w domu, sąsiadka czekała w gabinecie) z wyciągniętą pałką. Pewnie żebyśmy się poczuły bezpieczniej.

Policjanci dowiedzieli się, że sąsiadka ma Niebieską Kartę, że jej sprawa jest zgłoszona do prokuratury, że jej mąż miał 3-miesięczny zakaz pokazywania się w domu (a pomimo to nachodził ją prawie codziennie). A teraz wrócił.

Po czym policjanci zabrali sąsiadkę do mieszkania naprzeciwko i przesłuchali jej męża. Dowiedzieli się od niego, że żona go prześladuje, zamyka przed nim drzwi i rzuca w niego garnkami. Historię tych zamykanych drzwi dobrze znamy jako sąsiedzi - sąsiadka zamyka się ze strachu. Co do garnków, mogło być zupełnie na odwrót. Sąsiadka opowiadała, że to on zamierzył się na nią garnkiem z wrzątkiem.

Policjanci dali wiarę mężowi. To on, mocny facet w końcu, wzbudził ich sympatię, a nie jakaś pani z napuchniętą twarzą w szlafroku.

Gdy słyszałam jak wychodzą z domu, myślałam, że policjanci zabierają męża sąsiadki do radiowozu, ale nie! Oni wychodzili jak dobrzy znajomi. Pozwolili mu opowiadać jego banialuki, tolerowali jego fantazje. Przyczynili się do tego, że jeszcze bardziej poczuł się bezkarny. Oczywiście, pozwolili mu pójść w swoją stronę w jego sprawach.

Jestem wstrząśnięta tym, że policjanci puścili prześladowcę wolno. W tej chwili sąsiadka jest sama w domu. Boi się, bo w każdej chwili mąż może wrócić.

Może przyda się policji przeszkolenie w temacie przemocy domowej? Jakieś całkiem podstawowe szkolenie na początek? Tak, żeby poznali typowe zachowania ofiar przemocy, i typowe zachowania prześladowców. Bo wezwany patrol wykazał się zerową wiedzą.

Policjanci nie zrobili nic, żeby ofiara poczuła się bezpieczniej. Dali wsparcie moralne prześladowcy. A może warto sprawić, by do policji przyjeżdżał patrol, w którym jest co najmniej jedna policjantka? Oczywiście po przeszkoleniu.

Najważniejsze jest bezpieczeństwo potencjalnych ofiar

Z nadkom. Hanną Damer-Szepietowską z Komendy Wojewódzkiej Policji z Gdańsku, policjantką zajmującą się problemem przemocy w rodzinie, rozmawia Piotr Weltrowski.

Czy istnieją określone wytyczne wskazujące policjantom, jak powinni interweniować w wypadku przemocy domowej?

Reguluje to ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, wydane zostało w tej sprawie też rozporządzenie Rady Ministrów, istnieją także szczegółowe wytyczne postępowania w takich wypadkach przygotowane przez Komendę Główną Policji. Można więc powiedzieć, że zasady postępowania w takich wypadkach są bardzo szczegółowo opisane.

A jak wygląda to w praktyce?

Najważniejsze jest bezpieczeństwo osób zaangażowanych w dane zdarzenie. Kiedy policjanci odbierają sygnał o możliwej przemocy domowej i pojawiają się na miejscu, najpierw muszą zapewnić bezpieczeństwo potencjalnym ofiarom, szczególnie w wypadku, gdy sprawca jest agresywny i np. pijany. Dopiero później przychodzi czas na ocenę sytuacji, wysłuchanie wszystkich stron i obserwacja sposobu, w jaki się zachowują. Wiele takich sytuacji kończy się zatrzymaniem sprawcy, ale pamiętać należy, że są to zdarzenia trudne do oceny, zdarza się też tak, że okazuje się, iż nie mamy do czynienia z przemocą domową, a po prostu konfliktem dwóch dorosłych osób.

Załóżmy jednak, że policjanci się pomylą, bo sprawca będzie się w ich obecności zachowywał w sposób opanowany?

Od tego roku wprowadzone zostało dodatkowe narzędzie szacowania zagrożenia życia i zdrowia w tego typu sytuacjach. To jednostronny formularz z pytaniami. Po uzyskaniu na nie odpowiedzi policjantom łatwiej ocenić, czy w danej sytuacji może dojść do eskalacji przemocy. Najważniejsze jest zażegnanie niebezpieczeństwa w konkretnej sytuacji. Poza tym każda taka sytuacja, niezależnie od tego, jak się zakończy, jest odnotowywana w naszym systemie i ma swój ciąg dalszy.

To znaczy?

Jeżeli zachodzi podejrzenie, że w danej rodzinie dochodzi do przemocy domowej, to funkcjonariusze wypełniają formularz Niebieskiej Karty i sprawa trafia do zespołu interdyscyplinarnego, w skład którego wchodzą nie tylko policjanci, ale też przedstawiciele opieki społecznej, psycholodzy czy członkowie organizacji społecznych. Każdy przypadek jest badany jednostkowo. W spotkaniach dotyczących konkretnych rodzin biorą udział np. dzielnicowi odpowiedzialni za dany rejon. Wszystko po to, aby nie pozostawić ofiar przemocy bez pomocy i aby znaleźć rozwiązanie dla każdej tego typu sytuacji.

Czy policjanci wysyłani na interwencje domowe są pani zdaniem odpowiednio przeszkoleni?

Tak. Powinni mieć w każdym razie pełną wiedzę w tym zakresie.

Czy jednak w sytuacji opisanej przez naszą czytelniczkę nie mogli zachować się inaczej?

Nie mam pełnej wiedzy, co do tej sytuacji. Z tego, co pan mówi, to niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Jak mówiłam, tego typu sytuacje nie muszą być jednoznaczne. Nie zawsze są przesłanki do zatrzymania jakiejś ze stron konfliktu. Na pewno jednak wydarzenie to zostało odnotowane w naszym systemie i sprawa nie zakończy się na samej interwencji.


Przemoc domowa a Niebieska Karta. Kto najczęściej jest sprawcą? Przemoc domowa a Niebieska Karta. Kto najczęściej jest sprawcą?
czytelniczka Trojmiasto.pl (imię i nazwisko znane redakcji)

Opinie (133) 7 zablokowanych

  • nie gadajcie już tak na tych policjantów

    Jakieś 2 lata temu z mojej winy, wjechałem w tył auta którym kierował po cywilnemu policjant.

    Od razu na wyjściu zaczął grozić mi odznaką itp. Uszkodzenia co prawda były ledwo widoczne, dwie małe ryski u niego, u mnie podobnie, kwestia wypolerowania. Ja zaproponowałem mu pierw pieniądze, potem umowe że spiszemy, a on dalej swoje że on kur.wa policjant i że będe miał p********. Mi nerwy puściły więc zadzwoniłem po jego "kolegów". Jaki byłem zdziwiony reakcją policjantów wezwanych do kolizji. Kiedy tym policjantom opowiedziałem co gość wyczynia i gada, oni bez namysłu w kajdany, tego gościa niby policjanta, na tylnie siedzenie swoje, mi nawet mandatu nie wystawili tylko dane spisali i powiedzieli żeby dać temu baranowi stówe i mam jechać.

    • 3 0

  • Reagujmy na przemoc (1)

    Przez 18 lat byłam ofiarą przemocy domowej, mój ojciec szanowany obywatel nikt złego słowa by o nim nie powiedział. W domu zamieniał się w kata bił mnie moją mamę do nieprzytomności , nie raz patrzyłam jako dziecko jak bije mamę jak potrafił oblewać ją łatwo palnym płynem i straszył że ją podpali.. Bił nas wszystkim czym popadło ręką, pasem , metalowym wieszakiem, wężem od prysznica ,kablem nie miał żadnego hamulca.
    Od najmłodszych lat nie mogłam znieść widoku jak bije mamę , nie mogłam znieść bólu .
    Aby przestał bić nie raz całowałam go po nogach byłam upokarzana od małego dziecka .
    Kiedy przestał bić za to że stanęłam w obronie mamy musiałam ponieść karę.
    Nocami spałam na gołej zimnej podłodze, nie dostawałam jeść albo godzinami musiałam
    klęczeć na rozsypanych śrubkach.
    Pomocy nie dostałam nawet w chwili kiedy mój ojciec chciał mnie wyrzucić z siódmego piętra.
    Nie da się opisać bólu rozpaczy którego znosiłam przez 18 lat aż do chwili jego śmierci.
    Ale zanim umarł podczas mojej nieobecności bardzo pobił moją mamę skutek pobicia był taki że moja mama doznała urazu głowy miała operację i już nigdy nie wróciła do zdrowia.
    Były osoby które wiedziały co naprawdę się dzieje ale nikt nie pomógł.
    A powód do awantury był błahy np. spalona żarówka.
    Po latach nie mam żalu do swojej mamy bo wiem że nie mogła nic zrobić nie miała żadnego wsparcia i gdzie się schronić.
    Przykre jest to że mijają lata i tak mało się robi dla ofiar przemocy a ciężką kasę się wsadza
    w ochronę kibiców.
    Nikt nie zwróci ofiarom przemocy ani życia ani zdrowia. Może ktoś to przeczyta i sobie pomyśli co naprawdę czują ofiary przemocy że trzeba pomagać ofiarom a nie sprawcom.

    • 5 0

    • Było pójść do Prokuratury złożyć zawiadomienie.

      • 0 0

  • Panie Policjancie, ladnie to tak

    Stać w drzwiach "z wyciągnięta pałką"?

    • 0 0

  • chcesz dostać niebieską kartę

    wystarczy kopnąć w drzwi

    • 0 1

  • Bo sąsiadka wie!

    Prawda jest taka, że dopóki nie zamontuje się kamer w mieszkaniach, gdzie w domu występuje zjawisko przemocy w rodzinie, nie będziemy wiedzieli jak naprawdę jest i kto w danym momencie jest agresorem.

    Nie bronię oprawcy, ale często te "ofiary" prowokują całe te sytuacje a potem lecą na Policje jaka to biedna owieczka. Nagminnym też jest, że gdy kobieta nosi się z zamiarem rozwiedzenia na siłę zakłada Niebieską Kartę, bo to pomoże jej uzyskać szybszy rozwód i alimenty. Bo tak radzą fora i Instytucje Praw Kobiet itp.

    Ciekaw jestem, czy ta sąsiadka została przesłuchana w charakterze świadka na okoliczność przemocy w rodzinie w domu sąsiadki. Tak ma dużo do powiedzenia ale gdy pyta się potem takie osoby o dane osobowe do notatki to potrafią drzwi przed nosem zamknąć. Świadkami być nie chcą.

    Pamiętajcie ludzie! To co się dzieje za drzwiami takiej rodziny nie jest oczywiste. Każda ze stron będzie kłamać pod siebie, aby najlepiej wyjść z całej tej sytuacji.

    Samemu spotkałem się z przypadkiem Niebieskiej Karty w której poszkodowaną miała być 16 letni dziewczyna a oprawcami rodzice. Okazało się, że to ta dziewczyna i jej młodszy brat są oprawcami rodziców, a rodzice milczeli bo się wstydzili. Jeszcze więcej przypadków Niebieskich Kart, które prowadzę dotyczy, nie wiadomo czego, bo rodziny nierzadko są ze sobą w wieloletnich konfliktach.

    Dla mnie ta procedura Niebieskiej Karty to dziwny, nikomu niepotrzebny twór. Prawo Polskie ma narzędzia walki z przemocą w rodzinie bez tych Niebieskich Kar, gdyby tylko prokuratorzy i sędziowie podchodzili poważnie i stanowczo do tematu.

    • 0 0

  • reakcja!

    Świadkowie muszą reagować a nie chować głowę w piasek, trzeba wspierać ofiary a nie usprawiedliwiać sprawców, co często ma miejsce. trzeba też poznać przepisy prawa żeby mieć rozeznanie jak postępować: te informacje i wiele innych w internecie to dobry pierwszy krok

    • 0 0

  • Moj byly tez zachowywal sie jakby nigdy nic gdy odwazylam sie wezwac policje.Po wejsciu wladzy natychmiast przybral maske niewinnego, pokrzywdzonego. A przed ich przybyciem poobrywal mi guziki w kurtce, gdy chcialam uciekac...wykrzykiwal, ze moja glowa (tudziez leb)"zleci jak glowka kapusty".Zaczelam nagrywac ukradkiem na dyktafon, bo nikt nie chcial mi wierzyc...taki byl slodki I autentyczny w kontaktach z sasiadami, rodzina I policja. ....
    Ludzie.. . Badzcie czujni, bo wokol nas jest tyle ukrytej przemocy.Ja na szczescie wyzwolilam sie od niej..

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane