• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sopot w Paryżu

Ewelina BROŚ
29 marca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Po Sztokholmie, Berlinie i Warszawie Sopot promował się w Paryżu. Sopocianie pokazali Francuzom i polonusom swoich najlepszych artystów: Henryka Cześnika, Andrzeja Jastrzębskiego i Pawła Huelle. Drugiego dnia występował Leszek Możdżer - w Musee Bourdelle gdzie Maria Teresa Kuczyńska, sopocka rzeźbiarka miała wernisaż.

Najwcześniej do instytutu dotarły zdjęcia Andrzeja Jastrzębskiego, z albumu "Sopockie domy". Zawieszono je w antyramach w korytarzu przy sali koncertowej. Inny sopocki artysta, Henryk Cześnik, dowiózł jeszcze z Polski na swój paryski wernisaż dwa obrazy malowane na prześcieradle. W sali koncertowej wisiało 9 ostatnich obrazów prof. Cześnika.

Autokarem wieziono także dziesiątki pakunków z albumami artystów i materiałami promocyjnymi o Sopocie.

Inauguracja "Dni Sopotu w Paryżu" z niewiadomych przyczyn rozpoczęła się półtorej godziny później niż planowano. Goście przybyli do instytutu punktualnie, czyli o godz. 17. Wszystkich witał tuż przy wejściu Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Udało nam się połączyć trzy wydarzenia. Choć zazwyczaj jednego dnia organizujemy jedną imprezę - mówiła we wtorek Jadwiga Czartoryska, dyrektor Instytutu Polskiego w Paryżu. - Rynek francuski jest niesłychanie trudny. Może zabrzmi to jak banał, ale każdego dnia w Paryżu dzieje się kilkanaście dobrych artystycznych wydarzeń. Wybór jest gigantyczny. Ludzie przychodzą w bardzo różne miejsca, wybierają różne imprezy. Czasami przychodzą do Polskiego Instytutu. Na Dni Sopotu przyszło rzeczywiście bardzo dużo, bo kilkaset osób.

Wieczorem goście podzielili się na dwie grupy. Jedni poszli do sali kinowej na wieczór autorski Pawła Huelle pozostali goście, nie mogąc się doczekać aż stoły zostaną zastawione polskimi przysmakami siadali i przyglądali się pracy kelnerów. W międzyczasie mogli napić się wina a później żubrówki. Czekali dwie godziny, ale chętnych do zjedzenia chleba ze smalcem, kiełbasy czy pierogów z kapustą i grzybami nie brakowało.
Głos WybrzeżaEwelina BROŚ

Opinie (4)

  • cos ta ..

    polonia w Paryżu cienko przędzie:))
    czekać dwie godziny na kielicha i zagrychę...to chyba jeszcze stare kadry wyćwiczone w kolejkach ze stanu wojennego:)))
    Autor artykułu nie napisał nic konkretnego ,co promowano w jaki sposób ,jakie były efekty (pomijając kaca) promocji.
    Acha .Przykra wiadomosć .Unia nie chce dać kaski na remont mola.
    Ciekawe kto był taki naiwny że śmiał mniemać że Unia nie ma nic innego jak dawać euro na to co może byc zrobione z funduszy własnych. W końcu molo chyba zarabia na samo siebie?

    • 0 0

  • molo nie zarabia hehehe

    zarabia KMS hehehe
    ps.dla mniej zorientowanych
    Kąpielisko Morskie Sopot hehehe

    • 0 0

  • nie chce w tym...

    miejscu być marudny ale KMS to właśnie molo plus banda nieudaczników w rezerwacie rodem z PRL.

    • 0 0

  • CZEGO SIĘ BOICIE?

    -----------?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane