• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wścibskie pytanie: dlaczego wciąż nie masz dziecka?

Alicja Olkowska
13 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Kiedy przekraczamy granicę i wchodzimy na prywatny teren innych osób? Kiedy przekraczamy granicę i wchodzimy na prywatny teren innych osób?

Gdy miałam 18 lat ludzie pytali się mnie, jakie wybiorę studia. Gdy je kończyłam, pytali, do jakiej pracy pójdę i kiedy wyjdę za mąż. Teraz pytają: kiedy dziecko. No właśnie, dlaczego wścibstwo wciąż jest normą?



Ludzie, którzy pytają innych, czemu nie mają dzieci:

Wydawać by się mogło, że opanowaliśmy już zasady dobrego wychowania - np. nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałam, by ktoś w towarzystwie wprost zapytał drugą osobę, ile ta zarabia. Może wiele się zmieniło, ale wciąż jednak nie wszystko.

Dlaczego więc często obcy lub dalecy krewni, których widujemy tylko podczas pogrzebów i wesel, pytają o prywatne sprawy? Dlaczego ciocia Grażyna w trakcie wigilii przy całej rodzinie mówi, że "teraz to już tylko dzidziusia ci brakuje, kiedy go sobie zrobisz? To najwyższy czas, młodsza nie będziesz!". Jak jej odpowiedzieć, by nie poczuła się urażona, ale też by zrozumiała, że przekroczyła granicę? Jak nie zepsuć nastroju domownikom, którzy siedzą przy stole?

Albo rubaszni wujkowie, którzy w żartach poklepują po plecach i jednocześnie docinają innym bezdzietnym mężczyznom, mówiąc "no wypadałoby, żebyś wziął się do roboty i coś ze swoją zmajstrował, ja w twoim wieku już miałem parkę!" albo "jakbym miał taką kobietę, to już dawno bym miał gromadkę dzieciaków!".

Gdy marzymy o dziecku, a nie możemy go mieć

Pół biedy, gdy zadajemy pytanie o potomstwo kobietom lub parom, które świadomie podjęły decyzję, że w najbliższym czasie dzieci mieć nie planują. Przynajmniej kontrolują sytuację.

Gorzej, gdy będziemy drążyć temat nieposiadania potomstwa u osób, które dzieci mieć nie mogą, bo nie pozwala im na to zdrowie. Być może marzą o nich, starają się od lat, chodzą na terapie, na które zdążyli już wydać majątek. Jak muszą się czuć, gdy ktoś, często na forum publicznym wypytuje o sprawy, które są ich największym dramatem?

A co z nieszczęśliwie samotnymi osobami, które chcą mieć dziecko, ale tak się ich losy potoczyły, że nie mają nikogo, z kim mogłyby stworzyć rodzinę?

Niedawno 30-letnia przyjaciółka przeprowadziła eksperyment, dość brutalny. Gdy ktoś pytał się jej, kiedy zajdzie w ciążę, odpowiadała: "Nigdy, bo jestem bezpłodna" lub "Dwa miesiące temu poroniłam". Tylko po to, aby dać pytającym nauczkę i pokazać, jak bardzo przekraczają granicę. Nagle ciekawskie osoby zmieniały ton, przepraszały, mówiły, że nie wiedziały. Żałowały, że w ogóle zaczęły temat.

Zadając tak intymne pytanie musisz się liczyć z tym, że odpowiedź nie będzie miła. Ale to nie o komfort pytającego chodzi, tylko o kobiety, a często i mężczyzn, którzy od lat bezskutecznie się o dziecko starają. Lub ludzi, którzy dzieci mieć nie chcą - po prostu.

A zatem: jeśli jeszcze raz przyjdzie ci na myśl zapytać znajomą/kuzynkę/córkę bratowej/koleżankę ze studiów, którą widzisz po raz pierwszy od 10 lat o to, czemu jeszcze nie ma potomstwa zastanów się, czy chcesz usłyszeć prawdę - że ktoś ma problem ze zdrowiem, stracił dziecko, od lat jest samotny lub zwyczajnie powie: to nie twój interes, zajmij się swoim życiem.

Opinie (586) ponad 50 zablokowanych

  • W moim przypadku odpowiedź jest prosta: (7)

    Bo nie mam partnerki.

    • 170 9

    • (3)

      To niestety rodzi kolejne nietaktowne pytania.

      • 35 4

      • (2)

        Żeby pytania... To rodzi plotki i podśmiechujki za plecami...

        • 44 5

        • po co zaglądać komuś do łóżka?

          nawet jeśli te plotki miały okazać się prawdą, to co komu do tego?

          • 1 0

        • Ale co minie to obchodzi

          • 10 1

    • Pytaj "w jakim wieku planujesz umrzeć?"
      I dodaj, "nie za dobrze z buzi wyglądasz... tak blado..."
      I opowiedz o kilku znajomych, którzy nagle zmarli...
      Gwarantuję, że się głupie pytania skończą!

      • 44 2

    • Ty to jesteś szczęśliwiec :) (1)

      Spokój cisza żadnych fochów ograniczeń oraz roszczeń żyć nie umierać :)

      • 82 11

      • Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

        • 71 0

  • A kto takie pytania zadaje ?
    Tylko wścibskie i zazdrosne koleżanki mogły coś takiego wymyślić .
    W domu sytuacja jest zawsze wyjaśniana ( np. na razie nie planujemy, nie będziemy mieli lub może w przyszłym roku )
    Co za problem ?

    • 2 4

  • Ja zawsze mówię, że mam trójeczkę na boku

    Z Halinką, Justynka i Grażynką i na razie więcej nie planuję

    • 4 1

  • Odpowiedź

    Ja jestem niepłodna. Poczatkowo ten temat mnie bolał. Słyszałam, że to nie takie trudne zajść w ciążę, że nie jestem śmiertelnie chora i tak dalej. Nabrałam dystansu, trochę z braku wyboru i teraz odpowiadam pytaniem: "A ty kiedy ostatnio miałaś/miałeś orgazm". Pozdrawiam

    • 14 0

  • (10)

    Jestem coraz starsza (30 lat) i coraz częściej zastanawiam się ile kobiet wokół mnie patrzy na świat podobnie jak ja. Nie mam za grosz instynktu, nie chcę mieć dzieci i nigdy ich mieć nie będę. Dzieci mnie drażnią. Drażnią mnie też ich odmóżdżeni rodzice, dla których to, że ich pociechy przeszkadzają innym jest naturalne.
    Sobota: Chcę wybrać się z mężem na romantyczną kolację. Nic z tego. Tuż obok nas siada ktoś z małym dzieckiem (jest po 20.00). Dziecko biega po całej restauracji, krzyczy. Rozmowa się nie klei, no bo jak wczuć się w romantyczny nastrój, gdy wokół krzyk? Proszę, otwórzcie choć jedną restaurację z zakazem wstępu dla dzieci - będę pierwszym klientem... Jak na razie zostaje mi wstać i wyjść.
    Niedziela: Mąż, który kocha takie klimaty wyciąga mnie na plażę naturystów. Skrzętnie wybieram miejsce - jak najdalej od dzieci. Chcę choć chwilę podrzemać na słońcu. Nic z tego. Po chwili rozkłada się tuż obok rodzinka z dwoma małymi bachorami. Krzyk, pisk. Próbuję czytać, wsłuchuję się w szum morza. Ubolewam, że nie mam stoperów. Za chwilę jestem obryzgana zimną wodą i zasypana piaskiem przebiegających obok dzieciaków. A rodzice? Nic. Przepraszam, tato zrzędzi na pół plaży, ze piasku do ciastek nasypały. Na sąsiadów wolno. Na ciastka nie;)
    Próba relaksu w własnej wannie. Nic z tego. Dobiegający z góry przeraźliwy płacz niemowlęcia, okraszony obficie przekleństwami rodziców...
    Do pracy w poniedziałek jadę o 6.00. Dzięki Bogu, dzieci jeszcze w komunikacji miejskiej brak. Głęboki oddech. Odpoczynek, biuro, papiery, ale przynajmniej nikt nie krzyczy!:) Za to w drodze powrotnej - standard. W tramwaju tłok. Sporo starszych osób. Mamusia radośnie sadowi dość duże już dziecko na siedzeniu, wokół starsze osoby ledwie stoją. Zaczyna się kodowanie "dobrych manier". Nie wiem czy powinnam zwrócić uwagę, czy nie wypada... Ta sama mamusia będzie za 30 lat sapać, że niewychowana młodzież miejsca nie ustępuje. Gdyby się można było odciąć od takich sytuacji byłoby cudownie, Sęk w tym, że nawet w domu się nie da, ściany za cienkie. Dzieciaki nie są niczemu winne. To rodzice mają gdzieś cały zewnętrzny świat. Wychodzę z założenia, że to, że nie chcę mieć dzieci to mój wybór i posiadanie dziecka to także wybór dorosłego człowieka. Wraz z posiadaniem dziecka stajemy się odpowiedzialni z nie i nie mamy prawa zatruwania życia całej okolicy. Twoje dziecko to Twoje dziecko i Twój wybór! Jego zachowanie potrafi zepsuć innym dzień. Nie każdy ma taką dozę tolerancji jak Ty dla swojego dziecka. Proszę, pamiętaj o innych, bo takich osób jak ja jest w społeczeństwie coraz więcej.

    • 27 13

    • Rozumiem, że można nie chcieć mieć dzieci, dzisiaj trudne czasy.

      Jednak....wydaje mi się, że trochę "się nakręcasz..." - wszędzie słyszysz hałaśliwe dzieci i rozzłoszczonych rodziców.
      Na plaży...można znaleźć inne miejsce,
      w restauracji można zwrócić kulturalnie uwagę (też często jemy z mężem w restauracjach),
      także korzystam z GATE, ale takie sytuacje ze stojącą matką i siedzącym dzieckiem to mega wyjątki... Może spróbuj nabrać dystansu, uwolnisz się , bo to trochę wygląda jak obsesja...

      • 3 1

    • (4)

      coraz więcej naburmuszonych sfrustrowanych korpomrówek, którym szef dowala, targety przytłaczają, znowu premię obcięli to na kimś się trzeba wyżyć. Jak się nie da na kasjerce to się na sąsiadach odegram bo dziecko im płacze. O ile w restauracji się zgodzę, to jak ci już dzieci w komunikacji, na ulicy czy w domu przeszkadzają to wyprowadź się do lasu. Dzieci były, są i będą, a że inaczej niż krzykiem nie potrafią się komunikować to krzyczą. No i mam dla ciebie złą wiadomość. Dzieci też jest coraz więcej.

      • 5 14

      • (3)

        Przypominają mi się sytuacje opisywane przez media i napiętnowani ci, którym się to nie podobało. Mogę do tych napiętnowanych dołączyć, nie stanowi to dla mnie problemu. Też miałam małe dzieci, też bywałam z nimi w miejscach publicznych, ale takich atrakcji nie fundowałam ludziom dookoła. Czasy inne? Nie wydaje mi się. Standardy dobrych manier są ponadczasowe i nie można tłumaczyć takich rzeczy zmieniającymi się obyczajami.

        • 11 3

        • (2)

          takich czyli jakich? Że dziecko komunikuje się poprzez płacz? Czy tego, że "w innych czasach" dzieci wychowywały się pod blokiem i darły japy, ganiały się po krzakach i chodziły na szaber na działki, a teraz jest to niedopuszczalny przejaw bezstresowego wychowania i roszczeniowych matek bo pozwalają dziecku się odezwać? Zapomniał wół jak cielęciem był?

          • 3 12

          • "Że dziecko komunikuje się poprzez płacz?" (1)

            Nie usprawiedliwiaj wymuszania płaczem. Mały terrorysta chcąc postawić na swoim włącza syrenę i zatruwa życie innym ludziom. Nie jesteście sami ze swoimi bachorami. Na takie zachowania możecie pozwalać w swoim domu, ale nie w miejscu publicznym. To nie godzi się z powszechnie przyjętymi zasadami współżycia społecznego.

            • 12 4

            • no tak tak..

              głodne niemowlę jest małym terrorystą, które specjalnie włącza syrenę żeby zatruć ci twoje wspaniałe cudownie poukładane życie. Za to twoje pijackie rozróby i menelskie krzyki w tramwaju skmce i na ulicy to szczyt elegancji. Ty ze swoją rozwrzeszczaną mordą też sam nie jesteś.

              • 4 10

    • Kolezanko sympatyczna..wszystko ladnie, pieknie i ja na prawde

      Ciebie rozumiem..ale nie jestes sama na swiecie..i jesli oczekujesz od rodzicow izolacji swoich dzieci od twojej osoby oni moga oczekiwac od ciebie abys tolerowala ich biegi lub krzyki....Na tym polega niestety spoleczenstwo, ze sa starsi mlodsi, rodzice i ci co dzieci nie chca...miesza sie nikt sie w domu zamykal nie bedzie BO TY TAK CHCESZ!!
      Po za tym....sa sytuacjie kiedy to rodzice tez chca miec odsap..ale nie maja pod reka niani, babci, sasiadki..itd wiec ida z dzieckiem do restauracji,....czy na plaze i to wyjscie nie bedzie polegalo na stresowym notorycznym lapaniu..czy zwracaniu uwagi dziecku, ktory czasami mniewa swoj sposob spedzania czasu i nie slucha...i jeszcze co...skoro chodzisz po swiecie wnioskuje, ze sama bylas dzieckiem i nie sadze, ze bylas stacjonarnym dzieckiem , ktore niczym pies tresowany wykonywal wszystkie polecenia swoich rodzicow..czy opiekunow.
      Irytuja mnie ludzie, ktorzy sami nie sa..i nie byli swieci ale od calego swiata wymagaja , ze ma robic tak jak on chce...
      AAAA i rada!! nie mozesz sie odstresowac??odpoczac??/zrobic spa w lazience bo ktorey z sasiadow postanowil zostac jednak rodzicem????
      Wybuduj dom za miastem z dala od sasiadow.SPOKOJ masz i cisze.Nie potrafisz sama na to wpasc???to niestety ale jestes zmuszona zyc wśród ludzi i starych i malych i dracych sie i zirytowanych..i smierdzacych i tak samo wymagajacych jak TY...zblezowanych z wyciagnieta reka...bo mu sie nalezy..

      • 9 16

    • (2)

      też ubolewam nad tym,że coraz rzadziej rodzice wychowują dzieci i chociaż mam dzieci , bardzo dobrze wychowane , nie mogę znieść panoszących się, zupełnie niczego nienauczonych dzieci, bardzo współczuję tym dzieciom,że rodzice nie przygotowują ich do życia, nawet zwierzęta mają instynkt , by uczyć swe potomstwo, nie wiem jak te niewychowane 'bachory ' będą radzić sobie w życiu , coś trzeba umieć

      • 14 2

      • No tak. Twoje od razu po urodzeniu mówiło w sześciu językach, używało sztućców do jedzenia i piło z filiżanki, a inne to koszmarne niczego nie nauczone bachory. Zazdro

        • 4 12

      • Wieczna "adoracja niemowląt" i to słodkopierdzące „ciumkanie” w wykonaniu matek, którym wraz z wodami płodowymi odszedł również rozum jest nie do zniesienia. I te wymagania, żeby wszyscy się temu poddali - to zwykły terroryzm. Odmóżdżeni rodzice w euforii onanizują się swym 'świętym' macierzyństwem czy ojcostwem i w 9 przypadkach na 10 produkują i hodują POTWORY, rozpuszczone, roszczeniowe, obrażalskie' i bezmyślne zera, z których nigdy nic wartościowego i pożytecznego nie wyrośnie, skoro w 20 roku życia nawet się dobrze nie zapowiada. Swoim dzieciocentrycznym zachowaniem czynicie im jeszcze większą krzywdę, bo wychowujecie przyszłą życiową ofermę, która po wejściu w dorosłe, a więc samodzielne życie będzie z płaczem wracać po pomoc, bo nagle okaże się, że rzeczywistość nie jest tak cukierkowa, jak ta pod kloszem, w której swoje dziecko umieszczacie. Jestem przeciwko zawłaszczaniu całej przestrzeni publicznej przez bezkrytycznych rodziców (głównie rodzaju żeńskiego, niestety). Są miejsca i sytuacje nieodpowiednie dla dziecka i takie, w których to dziecko nie jest mile widziane. Moda na baby boom przeszła, jak wiele rzeczy u nas, w stan zrakowaciały, patologiczny. W efekcie coraz więcej pociech chowa się (bo nie wychowuje) na święte krowy, które nie tylko nie mają świadomości patologii sytuacji, ale też nie są w stanie udźwignąć ciężaru bycia pępkiem świata, któremu ten świat jest podporządkowany. A w konsekwencji uderza to w nas wszystkich: zachowanie dzieci i młodzieży w szkołach, w miejscach publicznych, brak wartości, bo jedyne, z czym się dzieciaki zetknęły, to należny im konsumpcjonizm.

        • 12 2

  • I co komu możę przeszkadzać pytanie o dziecko,nikogo nie obrażą,nikomu nie dokucza,na nikogoi nie donosi (8)

    • 77 289

    • Ale jest wścibski i nietaktowny.

      • 2 0

    • Bo teraz mamy społeczentwo przewrażliwionych p*zd (1)

      • 7 16

      • A może jestem przeralizwiona pi*da bo mam już powyżej czubka głowy pytań kiedy dzieci, 6 lat po ślubie i nic? A może kuźwa nie możemy z żoną zajść a byśmy chcieli? Może tydzień temu żona poroniła? A ty kiedy przestaniesz być fallusem i wpierw* się innym do życia? Oceniasz ludzi a ich nie znasz. Chcesz uzewnętrznić swoje życie? Podłącz kamerki na tryb live, rozstaw w domu i udostępniaj online - jesteś takim twardzielem a nie pi*da więc co ci leży że ktoś się wpitziela w prywatność. Ja ją sobie kuźwa cenie a takims "twardzielom" h do tego czy mam dzieci, kota, psa czy legwana. Czy tczce kawałek drewna w literze t czy durszlak, gwaizde x-ramienna czy półksiężyc.

        • 18 1

    • A ja z kolei zauwazam totalna znieczulice nikogo juz nic nie interesuje

      • 6 5

    • Takie pytania są równie stosowne co pytanie wdowy na pogrzebie męża kiedy ślub z nowym wybraniem. (2)

      • 99 13

      • Ogólnie młodzi zawsze będą mieć wyrzuty od starszych... (1)

        Kiedy wreszcie znajdziesz sobie dziewczynę? Jakiś czas później - Kiedy wreszcie weźmiecie ślub? Jakiś czas później - Kiedy wreszcie jakiś dzidziuś? Jakiś czas później - Kiedy drugie? Jakiś czas później - Macie dwóch chłopców... kiedy córeczka?

        • 47 3

        • zapytaj starszego na pogrzebie kiedy jego kolej.

          • 37 3

    • A ty dlaczego nie umiesz prawidłowo pisać po polsku?

      • 5 9

  • (4)

    A moim zdaniem, osoby, które nie mają dzieci z własnego wyboru powinny płacić większe składki emerytalne. Bo w przyszłości moja dwójka dzieci będzie pracować na mnie i męża, jest 2 na 2, a tu nagle okazuje się, że taka Pani Kasia i Pan Andrzej nie mają dzieci, bo woleli wygodne życie, zaoszczędzili sobie te np 200 tys zł, podczas gdy ja za nie wychowałam dziecko i jestem na zero i nagle moja dwójka dzieci zamiast pracować na nas pracuje jeszcze na Panią Kasie i Pana Andrzeja i owa emerytura dzieli się już na cztery i przez nich ja dostaję mniej, a oni nie dość, że dostają z pracy MOICH dzieci to jeszcze sobie zaoszczędzieli 200 tys.

    • 3 30

    • niby z jakiej paki?

      Ja z chęcią nie placilbym ZUSu, w zamian nie dostane państwowej emerytury, może być ?

      • 10 0

    • Pani Kasia i Pan Andrzej płacą składki na swoją emeryturę i podatki na 500+ dla obcych dzieci. Żadne cudze bachory nie muszą na nikogo pracować. Emerytura nalezy im się jak psu micha. To przywilej powstały z tytułu opłacania składek.

      • 15 0

    • biorąc pod uwagę cwaniacki poziom wypowiedzi twoje bajtle w najlepszym razie skończą na socjalu

      • 14 0

    • "Bo w przyszłości moja dwójka dzieci będzie pracować na mnie i męża"

      Zagwarantujesz mi to? A może wykształcą się na koszt polskiego podatnika i wyjadą za granicę. Być może będą bezrobotnymi klientami MOPS-u. Może będą siedzieć w kryminale na utrzymaniu podatników. Możliwe też, że będą pracować na czarno lub na umowach śmieciowych od których nie są odprowadzane żadne składki.

      • 17 0

  • (13)

    Mój powód jest taki, że ORGANICZNIE NIE ZNOSZĘ DZIECI. Ani małych, ulewających i śmierdzących, beczenia nie wspominając (musiałem znosić progeniturę siostry podczas jej cudownych wizyt ze swoją pociechą, na szczęście bardzo rzadkich) i tych starszych, włażących z wrzaskiem wszystkim wokół na głowę. Nie cierpię i NIC nie przekona mnie do tego, że sam mógłbym coś takiego zrobić (ryzyka nie ma, żona podziela moje "uwielbienie" dla "słodkich maluszków"). Argument, że każdy był kiedyś dzieckiem mnie nie przekona. Argument o "szklance wody" na starość też sobie darujcie. Dorośli ludzie (jakimi wtedy stają się dzieci) mają najczęściej swoje dzieci i swoje życie. Oczekiwanie, że ktoś na moją starość będzie warował przy mnie ze "szklanką wody" jest egoistyczne i mało realistyczne. Babcie naciągane na kołdry, garnki i "promocje telekomów" biorą się zapewne stąd, że ich dzieci są tak zajęte trzymaniem i podawaniem im tych szklanek wody, że nie maja czasu odpędzić od babć naciągaczy. Na moją emeryturę wasze (statystycznie najprawdopodobniej) przyszłe pożeracze zasobów skarbu państwa nie będą pracować. Dziś też przypada jeden wytwarzający PKB na kilku: chorych lub trwale bezrobotnych lub na pensji budżetowej lub nałogowo nadużywających dzieciorobów żerujących na MOPS-ach lub przestępców lub w szarej strefie - to ostatnie jeszcze najmniej szkodliwe, ale i tak argument o "pracowaniu na czyjąś emeryturę" to kompletna bzdura. Poza tym nawet gdy jakimś cudem podejmą pracę, to dostaną umowy „śmieciowe” od których nie są odprowadzane składki emerytalne. Dlatego na nic nie muszą dla mnie pracować. Odłożyłem pieniądze zaoszczędzone na pieluchach, lekarzach, żarciu czy edukacji a nawet zabawkach – (bo przecież dziecko CHCE I MUSI MIEĆ) i dalej odkładam. Spełniam się znakomicie w innych niż rodzicielstwo obszarach. Dziecko kompletnie rozwaliłoby mi satysfakcjonujące życie. A poza tym ludzi na tej planecie są już miliardy, raczej za dużo niż za mało i po cholerę jeszcze ja mam się do tej przyszłej katastrofy demograficznej dokładać?????
    LUDZIE, wasze dzieci za kilkadziesiąt lat za 1500 złotych będą podcierać mi tyłek w domu spokojnej starości. Natomiast wy w tym czasie będziecie pilnować w domu swoje wnuki, z poczuciem zmarnowanego życia.... Dzieci są jak wrzody na zdrowym organizmie rodziny.

    • 47 10

    • zrób sobie screenshota tego tekstu.. (5)

      bo jak już zaoszczędzisz te swoje miliony, kupisz willę merca i psa to w końcu zrozumiesz co jest w życiu najważniejsze, ale wtedy już może być za późno. Będziesz płacił komuś, żeby chociaż zadzwonił do ciebie w święta, bo willa pusta i nawet przepisać nie ma komu. Wtedy przeczytaj ten tekst i wspominaj jaki głupi byłeś i przegrałeś życie

      • 3 15

      • (4)

        Przynajmniej nie będzie się łudzić i patrzeć z nadzieją na telefon jak ty, kiedy juz twoje pociechy pojdą na swoje a ty bedziesz tylko przykrym obowiązkiem

        • 11 2

        • (3)

          Jak sobie wychowasz tak będziesz miał. Współczuję twojej matce. Właśnie się dowiedziała, że jest dla ciebie przykrym obowiązkiem. Może faktycznie lepiej, żebyś się nie urodził.

          • 1 7

          • (2)

            próbujesz sobie wmawiać, że dziecko z uśmiechem na ustach będzie leciało zmienić ci pieluchę? zwłaszcza jak będzie miało pracę i własną rodzinę? naucz się żyć z myślą, że nie, niezależnie od wychowania :)

            • 11 1

            • (1)

              byś się zdziwił mały tchórzliwy człowieku. Tak się składa, że mam dziecko, pracę, rodziców i dziadków nawet też mam, którzy pomocy potrzebują i jakoś sobie radzę. Trzeba tylko chcieć i mieć zasady, których tobie ewidentnie nikt nie wpoił. Przykre to, ale nie mierz wszystkich swoją miarą.

              • 0 9

              • zrobienie zakupów raz na tydzień to nie pomoc :) dopiero jak ktoś będzie w 100% zdany na ciebie to szybko zrzednie ci minka kiedy będziesz musiał wybrać pomiędzy odebraniem dziecka z przedszkola a zmianą pieluch dziadkowi. takich z zasadami to ja widziałam - potrzymać minutkę za rączkę, posmucić się, pokręcić ze współczuciem główką a potem hajda do swoich obowiązków. takie życie.

                • 9 0

    • Taka małą prowokacja

      ORGANICZNIE NIE ZNOSZĘ STARYCH LUDZI (starszych od siebie ma się rozumieć). Czy muszę zmuszać się do kontaktów z nimi pomimo mojego wielkiego dyskomfortu bo takie jest oczekiwanie społeczne, bo tak wypada, bo presja, bo inni to robią choć wiadomo że prowadzi to do frustracji i od tego dostaje się fioła, bo starszyzna rodzinna CHCE I MUSI to dostać odbierając mi wolność i niezależność, uniemożliwiając rozwijanie pasji?

      • 0 5

    • (1)

      "...LUDZIE, wasze dzieci za kilkadziesiąt lat za 1500 złotych będą podcierać mi tyłek w domu spokojnej starości."
      A Ty co, jasnowidz ? Monopol na sukces posiadłeś? Wyluzuj, i nie życz innym czego sam byś nie chciał.

      • 4 3

      • Ale jemu to mozna zle zyczyc, tak?

        • 2 1

    • Tak z ciekawości argument, że zostanie po tobie jakiś ślad na świecie też jest bez znaczenia?

      • 1 8

    • Trochę ostro, ale niestety to prawda.

      • 10 0

    • swietnie powiedziane

      To takjakja zmezem. Nie lubimy dzieci. Ani malych wrzeszszacych anitych starszych. Mamy po 40 lat. Zyjemy sobie spokojnie bez nerwow. Majac czas na wlasne pasje i przyjemnosci. Jwesli ktos pragnie miec dzieci, jego sprawa. Ale naprawde sa na swiecie ludzie, ktorzy dzieci nie lubia i nie miec. Proste

      • 13 1

    • Ja z kolei jestem mlodym i pewnym siebie czlowiekiem. Mam tez ustawione zycie, swoja, nieduza ale wlasna firma.
      Od roku jestem tez ojcem. Nigdy jakos nie zalezalo mi na dziecku, ale tez nie mialem takiej zlosci na nie jak Ty. Ot po prostu odkladalem temat "na potem".
      Teraz nie wyobrazam sobie aby corki moglo nie byc. Tyle ile jej pojawienie sie wnioslo do mojego zycia, to trudno przecenic. To jest niewiarygodne po prostu.
      Problem polega jednak na tym ze absolutnie nikt kto dzieci nie ma zwyczajnie nie ma mozliwosci zrozumienia tego i wiem to z autopsji.
      Nie krytykuje, bo rozumiem Cie, bo mialem podobnie. Teraz jednak uwazam ze nie zamienilbym obecnej sytuacji na nic innego.
      BTW dobrze ze Twoi rodzice nie mieli podobnych pogladow ;)

      • 4 12

  • Mam 37 lat moja żona jest 3 lata młodsza (10)

    i Ona ciągle nie chce mieć dzieci . Mamy gdzie mieszkać , finanse są ok . Chyba ją rzucę i znajdę sobie młodszą która chce założyć rodzinę.

    • 85 40

    • Młodsza tym bardziej nie będzie chciała mieć dzieci

      Trzeba bylo ożenić się ze starszą.

      • 2 0

    • (2)

      Taaaa. Tez nie chcialam. Maz taaaak bardzo pragnal potomstwa. Kilka lat klotni. Uleglam. Skutek? 3 razy w tygodniu po pracy silowani i 2 razy pilka nozna. Wraca po 22:00 jak wyjdzie rano. Taaaak bardzo chcial miec dzieci. Niech zona nie ulega! Jak nie chce to nie chce.

      • 50 2

      • ha ha

        u mnie to samo. Nie uległam, o nie lubię małych dzieci Rozwód. Teraz mam drugiego męża dla którego dzieci jak dla mnie to wrzeszczące bachory. Nie ulegajcie kobitki

        • 23 6

      • Tak bywa niezwykle często, naprawdę.

        • 24 2

    • (2)

      najpierw się zbadaj, czy w ogóle możesz mieć dzieci

      • 30 4

      • skoro brak dzieci nie wynika z niepomyślnych prób to po co badać (1)

        • 11 2

        • Bo moze gdy ja rzuci okaze sie, ze sam nie moze, wiec nowa rzuci jego a poprzednia juz bedzie miala nowego. Oops.

          • 12 1

    • Moja chce ale ja nie chce. :)

      • 11 1

    • Myślałeś o zostaniu dawcą nasienia?

      • 2 3

    • nie rzucaj,

      porozmawiaj, powiedz jej, że za chwilę będzie dla niej za późno, a Ty jeszcze długo będziesz mógł....biologia jest nieubłagana, czas leci. A jeśli to nie pomoże, to nie wiem...

      • 19 6

  • (2)

    Precz z lewactwem i feministkami.

    • 4 18

    • Niestety nastała epoka zbyt realnego socjalizmu.

      • 0 2

    • I tobą precz

      • 9 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane