• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z miłości przejechał rowerem 5730 km

Jakub Gilewicz
14 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Pan Mieczysław nie dość, że pokonał na rowerze 216 tys. kilometrów, to jeszcze opisał swoje podróże po Polsce w 14 opasłych albumach-kronikach. Pan Mieczysław nie dość, że pokonał na rowerze 216 tys. kilometrów, to jeszcze opisał swoje podróże po Polsce w 14 opasłych albumach-kronikach.

Na mapie Polski wyrysował "Jadzia" - imię zmarłej żony, po czym wsiadł na rower i ruszył w wyznaczoną trasę. Pan Mieczysław Parczyński z Gdańska miał wtedy 65 lat. W ciągu 94 dni przejechał 5730 km. - Stworzył niezwykły pomnik dla żony, którą tak bardzo kochał - mówią przyjaciele i znajomi emeryta-rowerzysty.



Długość trasy rajdu "Jadzia" wynosiła 5730 km Długość trasy rajdu "Jadzia" wynosiła 5730 km
- Zrobiłem wszystko, by zachować odpowiedni kształt każdej litery. Zdarzało się, że na sporych połaciach kraju wśród lasów, moczarów i bagien brak było dróg. Musiałem zadowolić się gruntowymi traktami, czasem ścieżkami. W ciągu 94 dni przejechałem 5730 kilometrów podzielonych na 62 etapy. Cały ten rajd Jadzi poświęciłem - pisał wzruszony pan Mieczysław Parczyński w albumie, który własnoręcznie wykonał.

To swoista kronika rajdu ku pamięci żony. Album waży 4,5 kilograma. Jest bogato ilustrowany. Na jednej ze stron mapa Polski z napisem Jadzia. Litera "J" zaczyna się w Koszalinie, "a" kończy się w Przemyślu. Rowerowy ratunek od przygnębienia po stracie Jadwigi. - Bardzo ją kochałem. Tak cicho odeszła - wyznaje pan Mieczysław.

Na rowerze rozpędził się po śmierci żony. Do 2010 roku przejechał po Polsce 216 tys. kilometrów. Dobrze pamięta swój pierwszy rower. To był składak - prezent od ukochanej Jadwigi.

Gazelą przez Polskę

Zdjęcie ślubne Jadwigi i Mieczysława Parczyńskich. Zdjęcie ślubne Jadwigi i Mieczysława Parczyńskich.
- Niech pan kupi sobie rowerek i troszkę rozrusza nogi. Bo na starość może grozić panu niedowład - zwrócił się lekarz do pana Mieczysława. Mężczyzna miał wtedy 50 lat i siedzącą pracę. Był retuszerem fotograficznym. Lekarz solidnie go nastraszył. Żona przejęła się i kupiła mężowi rower.

Z początku jeździł codziennie po dziesięć, piętnaście kilometrów. Obowiązkowa jazda dla zdrowia szybko przerodziła się jednak w pasję. Żona podarowała mu kolejny składak. Trzeci rower kupił już sobie sam. To była "Gazela". Damka z kołami 27 cali kupiona za Gierka. Dziennie potrafił wykręcić na niej 150, a czasem nawet ponad 200 kilometrów.

Ile kilometrów pokonujesz na rowerze w ciągu roku?

Kiedy w 1986 r. zmarła żona, pan Mieczysław miał "na liczniku" pierwszy obwód Ziemi. Pamięć Jadwigi postanowił uczcić rajdem na rowerze. Trzy lata po jej śmierci ruszył w trasę. - Za pomocą roweru stworzył niesamowity pomnik swojej żonie, którą tak bardzo kochał. Po zakończeniu rajdu pojechał na cmentarz, odmówił modlitwę nad jej grobem i powiedział: Jadziu, zrobiłem to dla Ciebie - opowiada Stanisław Staniewski, rowerzysta amator i wielki fan pana Mieczysława.

Podróżowanie rowerem po Polsce stało się nowym sposobem na życie gdańskiego emeryta. W trasę zabierał ze sobą trzy komplety bielizny, zapasowe ubranie, buty, garnek i mapy. Śpiwora i namiotu nie woził ze sobą, bo były za ciężkie. Nocował więc u mieszkańców odwiedzanych miejscowości, w stodołach, szopach i w schroniskach młodzieżowych.

- Mam 100 rodzin w całej Polsce, które gdybym tylko zjawił się na rowerze, od razu przyjęłyby mnie pod swój dach - cieszy się po latach pan Mieczysław z zawartych znajomości.

Rowerzysta ceni sobie serdeczność ludzi. Sam jest bardzo pogodnym człowiekiem. Nawet o przykrych zdarzeniach w czasie rowerowych podróży potrafi opowiadać z lekkim uśmiechem. - Znad stolika, gdzie siedzieli miejscowi, wstał dryblas. Podszedł do mnie i oznajmił: My chcielim dymnąć ten rowerek! No to ja mu na to: Proszę Pana, jestem z Gdańska i przejechałem tysiące kilometrów, więc czym ja do siebie wrócę? Poszedł naradzić się do kamratów, a ja nie czekając wziąłem nogi za pas - opowiada gdański rowerzysta.

Licznik na kierownicy roweru emeryta z Gdańska pokazywał kolejne przejechane kilometry, a w poczciwym zenicie zmieniała się klisza za kliszą. Pan Mieczysław każdą swoją podróż dokładnie dokumentował.

Wykonywał zdjęcia, robił notatki, zbierał bilety do muzeów i rachunki za noclegi. Po czym, kiedy kończył się rowerowy sezon, siadał nad zebraną dokumentacją podróży i tworzył kolejne kroniki-albumy. - To iście benedyktyńska praca. Mieczysław wstaje codziennie o piątej rano i przez cały dzień pracuje nad nimi - opowiada Marek Mazur, konstruktor miniaturowych aparatów fotograficznych, prywatnie przyjaciel pana Mieczysława. W zakładzie Marka Mazura podróżnik lubi odpoczywać przy chałwie i filiżance zielonej herbaty.

70 kilogramów rowerowych podróży

Drogi, które pokonał pan Mieczysław. Drogi, które pokonał pan Mieczysław.
- Mieczysław przyszedł do mojego zakładu z aparatem. Podczas rozmowy wyszło, że jeździ na rowerze. Spojrzałem na niego i pomyślałem, że może do kościoła jeździ. Tymczasem po kwadransie wrócił z albumem. Zbaraniałem, kiedy zobaczyłem, czego dokonał Mieczysław - przyznaje Marek Mazur i dodaje: To prawy i skromny człowiek.

Bo mimo że przejechał ponad 216 tys. km, był we wszystkich miejscowościach w Polsce, które mają prawa miejskie oraz odwiedził większość polskich muzeów, zamków i obiektów sakralnych, nie zabiegał o medialny rozgłos. - Przecież inni osiągnęli więcej - tłumaczył, kiedy pewien redaktor chciał, aby pan Mieczysław ze swoją wieloletnią rowerową podróżą pretendował do prestiżowej nagrody Kolosy.

W końcu zgodził się w 2004 roku. Chciał tylko "dokręcić" jeszcze 11 tys. km. Bo akurat stuknęłaby 80-tka, a licznik rowerowy wskazałby okrągłe 200 tysięcy kilometrów. Dokręcił, zdobył nagrodę i jak gdyby nigdy nic wsiadł na rower. - To wspaniały przykład, jak aktywnie można żyć, jak aktywnie można się starzeć - mówi z zachwytem Michał Kochańczyk, znany podróżnik i alpinista.

Drobny, niewysoki pan Mieczysław w maju świętować będzie 89 urodziny. Wprawdzie rower poszedł już w odstawkę, ale emeryt codziennie gimnastykuje się i poświęca drugiej pasji: opracowuje kolejne albumy. Niedawno przekazał Bibliotece Gdańskiej PAN czternaście tomów własnych rękopisów. Ważą prawie 70 kg. Na kartach albumów można znaleźć 12 tys. zdjęć, wiele map oraz tysiące zapisków z podróży.

- Biblioteka Gdańska od czterystu lat gromadzi relacje gdańszczan, którzy podróżowali po świecie. Muszę przyznać, że albumy, które przekazał nam pan Mieczysław mają niezwykłą wartość dla badaczy i z czasem ta wartość będzie rosnąć - ocenia dr Zofia Tylewska-Ostrowska, dyrektor Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.

- Nikt do tej pory nie zrobił czegoś takiego w Polsce - dodaje Michał Kochańczyk. A zaczęło się na dobre z miłości do żony.

Jeżeli nie rowerem, to może tramwajem miłości?

Miejsca

Opinie (178) 7 zablokowanych

  • Brawo

    Tylko pozazdroscic takiej postawy.

    • 1 0

  • Panie Mieciu !

    ......jestem pod wrażeniem tak pięknej dokumentacji, moje pamiątki z rowerowych rajdów po Polsce są w szufladzie.....
    Życzę Panu dużo zdrowia i dalszych opowieści z wypraw rowerowych,
    serdecznie pozdrawiam...zofia

    • 1 0

  • szacunek i podziw!!!

    Miałem zaszczyt i przyjemność przeprowadzić małą modernizacją jednośladu Szanownego Pana bardzo miły i ciepły człowiek taka moc energii od niego emanowała jest zemną do dziś.

    • 1 0

  • Panie Mieciu! (2)

    Szacunek dla Pana!

    • 149 1

    • Jeden z nielicznych (1)

      artykułów na tym portalu, który przeczytałem od deski do deski.
      Przyjemnie poskładana historia, ciekawego człowieka.
      Gratulacje!

      • 6 1

      • Ja też :)

        • 1 0

  • W dzisiejszych czasach trudno o dobrą żonę... (11)

    Łatwiej o dobry rower. Zazdroszczę temu panu niesamowicie...

    • 118 6

    • W dzisiejszych czasach trudno o dobrego kandydata na męża (5)

      I faktycznie - o wiele łatwiej o dobry rower

      • 35 6

      • no racja bo coraz wiecej niebogatych facetów !!A kobieta potrzebuje frajera co ja bedzie utrzymywał (4)

        i co bedzie placicł za jej kaprysy i zachcianki.!Dlatego facet zaopiekuje sie kazdą kobieta chocby była biedna jak myszkoscielna i wygladała jak czarownica na miotle!!Ale zadna kobieta nieumówi sie z bezrobotnym!!Nawet jesli ma prace to najpier sie zapyta gdzie pracujesz to te bardziej inteligentne bo zaraz same so oblicza ile zarabiasz!Balchary bezposredniosie zapytaja o kase ile dostajesz nareke jakie asz auto i dlaczego niemasz iPhone:)

        • 16 15

        • taaak

          dokladnie tak- nikt nie bedzie utrzymywal darmozjada dziada!!

          • 0 0

        • (2)

          ale mi ciebie zal. bezrobotny sfrustrowany nieudacznik.

          ja sama mieszkam sama sie utrzymuje pracuje w zawodzie i niedlugo sama kupuje sobie auto nie mam zamiaru przy sobie trzymac takiego darmozjada jak ty.

          • 14 7

          • Czyli potwierdzasz jego wniosek.

            Niby nie, a tak.

            • 6 0

          • Zosia samosia?

            • 6 3

    • hahaha

      Rado rozbawiłeś mnie :) dzięki

      • 3 0

    • ... (2)

      a ja mam najcudowniejszego Męża na świecie! Rower na razie czeka w komórce... na drugą połówkę rzecz jasna :)

      • 7 3

      • (1)

        Masz polowke roweru?
        Jak to zrobiles?!

        • 4 4

        • Dobra piła do metalu i jedziesz

          • 10 0

    • a jeszcze trudniej znaleźć dobrego mechanika rowerowego...

      • 25 1

  • Jestem pełen podziwu..respect.

    • 2 0

  • dobry czlowiek (1)

    • 75 1

    • a zus się wpienia, że tak długo żyją wilcy ludzie jak Pan Mietek, i bardzo dobrze ludzie na złość powinni żyć do stówki każdy

      • 0 1

  • Wielki szacunek,

    panie Mieczysławie, wielki szacunek. Zyczę wielu lat w zdrowiu i pomyślności.

    • 7 0

  • zły tytuł!

    te 6ooo to tylko jedna wyprawa.
    tyle to każdy z nas robi w sezon
    ten Gość przejechał >> 2oo ooo

    • 4 1

  • Niesamowity człowiek (5)

    Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem.
    Wyrazy najwyższego uznania, Panie Mieczysławie!

    • 335 5

    • teraz w Polsce musiały czekać jeszcze 2 lata zanim zacznie podróż (3)

      bo na emeryturę idzie się jak ma się lat 67

      • 5 17

      • (2)

        Nie pod tym artykułem trollu.

        • 16 4

        • sam jestes trolem bo taka jest prawda !!I to w zaden sposub nie ujmuje temu panu (1)

          który jest wzorem do naśladowania.!A prawda jesj jaka jest i tylko lemingu takie jakty oraz komunisci zawsze kazali prawde ukrywac!

          • 1 9

          • O rany! To jeszcze napisz tu o smoleńsku, papieżu i grodzkiej. Nie omijaj oczywiście Tuska i Kaczyńskiego. Każdy "prawdę" o emeryturze już zna, więc po co trąbić o tym w artykule o tym Panu?

            • 6 1

    • Dolaczam sie.
      100 lat w wysmienitym zdrowiu Panu zycze!

      • 22 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane