- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (153 opinie)
- 2 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (719 opinii)
- 3 Pod prąd uciekał przed policją (248 opinii)
- 4 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (102 opinie)
- 5 35 mln zł na remont gmachu Straży Granicznej (61 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (142 opinie)
Z miłości przejechał rowerem 5730 km
Na mapie Polski wyrysował "Jadzia" - imię zmarłej żony, po czym wsiadł na rower i ruszył w wyznaczoną trasę. Pan Mieczysław Parczyński z Gdańska miał wtedy 65 lat. W ciągu 94 dni przejechał 5730 km. - Stworzył niezwykły pomnik dla żony, którą tak bardzo kochał - mówią przyjaciele i znajomi emeryta-rowerzysty.
- Zrobiłem wszystko, by zachować odpowiedni kształt każdej litery. Zdarzało się, że na sporych połaciach kraju wśród lasów, moczarów i bagien brak było dróg. Musiałem zadowolić się gruntowymi traktami, czasem ścieżkami. W ciągu 94 dni przejechałem 5730 kilometrów podzielonych na 62 etapy. Cały ten rajd Jadzi poświęciłem - pisał wzruszony pan Mieczysław Parczyński w albumie, który własnoręcznie wykonał.
To swoista kronika rajdu ku pamięci żony. Album waży 4,5 kilograma. Jest bogato ilustrowany. Na jednej ze stron mapa Polski z napisem Jadzia. Litera "J" zaczyna się w Koszalinie, "a" kończy się w Przemyślu. Rowerowy ratunek od przygnębienia po stracie Jadwigi. - Bardzo ją kochałem. Tak cicho odeszła - wyznaje pan Mieczysław.
Na rowerze rozpędził się po śmierci żony. Do 2010 roku przejechał po Polsce 216 tys. kilometrów. Dobrze pamięta swój pierwszy rower. To był składak - prezent od ukochanej Jadwigi.
Gazelą przez Polskę
- Niech pan kupi sobie rowerek i troszkę rozrusza nogi. Bo na starość może grozić panu niedowład - zwrócił się lekarz do pana Mieczysława. Mężczyzna miał wtedy 50 lat i siedzącą pracę. Był retuszerem fotograficznym. Lekarz solidnie go nastraszył. Żona przejęła się i kupiła mężowi rower.
Z początku jeździł codziennie po dziesięć, piętnaście kilometrów. Obowiązkowa jazda dla zdrowia szybko przerodziła się jednak w pasję. Żona podarowała mu kolejny składak. Trzeci rower kupił już sobie sam. To była "Gazela". Damka z kołami 27 cali kupiona za Gierka. Dziennie potrafił wykręcić na niej 150, a czasem nawet ponad 200 kilometrów.
Podróżowanie rowerem po Polsce stało się nowym sposobem na życie gdańskiego emeryta. W trasę zabierał ze sobą trzy komplety bielizny, zapasowe ubranie, buty, garnek i mapy. Śpiwora i namiotu nie woził ze sobą, bo były za ciężkie. Nocował więc u mieszkańców odwiedzanych miejscowości, w stodołach, szopach i w schroniskach młodzieżowych.
- Mam 100 rodzin w całej Polsce, które gdybym tylko zjawił się na rowerze, od razu przyjęłyby mnie pod swój dach - cieszy się po latach pan Mieczysław z zawartych znajomości.
Rowerzysta ceni sobie serdeczność ludzi. Sam jest bardzo pogodnym człowiekiem. Nawet o przykrych zdarzeniach w czasie rowerowych podróży potrafi opowiadać z lekkim uśmiechem. - Znad stolika, gdzie siedzieli miejscowi, wstał dryblas. Podszedł do mnie i oznajmił: My chcielim dymnąć ten rowerek! No to ja mu na to: Proszę Pana, jestem z Gdańska i przejechałem tysiące kilometrów, więc czym ja do siebie wrócę? Poszedł naradzić się do kamratów, a ja nie czekając wziąłem nogi za pas - opowiada gdański rowerzysta.
Licznik na kierownicy roweru emeryta z Gdańska pokazywał kolejne przejechane kilometry, a w poczciwym zenicie zmieniała się klisza za kliszą. Pan Mieczysław każdą swoją podróż dokładnie dokumentował.
Wykonywał zdjęcia, robił notatki, zbierał bilety do muzeów i rachunki za noclegi. Po czym, kiedy kończył się rowerowy sezon, siadał nad zebraną dokumentacją podróży i tworzył kolejne kroniki-albumy. - To iście benedyktyńska praca. Mieczysław wstaje codziennie o piątej rano i przez cały dzień pracuje nad nimi - opowiada Marek Mazur, konstruktor miniaturowych aparatów fotograficznych, prywatnie przyjaciel pana Mieczysława. W zakładzie Marka Mazura podróżnik lubi odpoczywać przy chałwie i filiżance zielonej herbaty.
70 kilogramów rowerowych podróży
- Mieczysław przyszedł do mojego zakładu z aparatem. Podczas rozmowy wyszło, że jeździ na rowerze. Spojrzałem na niego i pomyślałem, że może do kościoła jeździ. Tymczasem po kwadransie wrócił z albumem. Zbaraniałem, kiedy zobaczyłem, czego dokonał Mieczysław - przyznaje Marek Mazur i dodaje: To prawy i skromny człowiek.
Bo mimo że przejechał ponad 216 tys. km, był we wszystkich miejscowościach w Polsce, które mają prawa miejskie oraz odwiedził większość polskich muzeów, zamków i obiektów sakralnych, nie zabiegał o medialny rozgłos. - Przecież inni osiągnęli więcej - tłumaczył, kiedy pewien redaktor chciał, aby pan Mieczysław ze swoją wieloletnią rowerową podróżą pretendował do prestiżowej nagrody Kolosy.
W końcu zgodził się w 2004 roku. Chciał tylko "dokręcić" jeszcze 11 tys. km. Bo akurat stuknęłaby 80-tka, a licznik rowerowy wskazałby okrągłe 200 tysięcy kilometrów. Dokręcił, zdobył nagrodę i jak gdyby nigdy nic wsiadł na rower. - To wspaniały przykład, jak aktywnie można żyć, jak aktywnie można się starzeć - mówi z zachwytem Michał Kochańczyk, znany podróżnik i alpinista.
Drobny, niewysoki pan Mieczysław w maju świętować będzie 89 urodziny. Wprawdzie rower poszedł już w odstawkę, ale emeryt codziennie gimnastykuje się i poświęca drugiej pasji: opracowuje kolejne albumy. Niedawno przekazał Bibliotece Gdańskiej PAN czternaście tomów własnych rękopisów. Ważą prawie 70 kg. Na kartach albumów można znaleźć 12 tys. zdjęć, wiele map oraz tysiące zapisków z podróży.
- Biblioteka Gdańska od czterystu lat gromadzi relacje gdańszczan, którzy podróżowali po świecie. Muszę przyznać, że albumy, które przekazał nam pan Mieczysław mają niezwykłą wartość dla badaczy i z czasem ta wartość będzie rosnąć - ocenia dr Zofia Tylewska-Ostrowska, dyrektor Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.
- Nikt do tej pory nie zrobił czegoś takiego w Polsce - dodaje Michał Kochańczyk. A zaczęło się na dobre z miłości do żony.
Jeżeli nie rowerem, to może tramwajem miłości?
Miejsca
Opinie (178) 7 zablokowanych
-
2013-02-15 00:10
Brawo
Tylko pozazdroscic takiej postawy.
- 1 0
-
2013-02-14 23:35
Panie Mieciu !
......jestem pod wrażeniem tak pięknej dokumentacji, moje pamiątki z rowerowych rajdów po Polsce są w szufladzie.....
Życzę Panu dużo zdrowia i dalszych opowieści z wypraw rowerowych,
serdecznie pozdrawiam...zofia- 1 0
-
2013-02-14 23:24
szacunek i podziw!!!
Miałem zaszczyt i przyjemność przeprowadzić małą modernizacją jednośladu Szanownego Pana bardzo miły i ciepły człowiek taka moc energii od niego emanowała jest zemną do dziś.
- 1 0
-
2013-02-14 07:39
Panie Mieciu! (2)
Szacunek dla Pana!
- 149 1
-
2013-02-14 21:19
Jeden z nielicznych (1)
artykułów na tym portalu, który przeczytałem od deski do deski.
Przyjemnie poskładana historia, ciekawego człowieka.
Gratulacje!- 6 1
-
2013-02-14 22:20
Ja też :)
- 1 0
-
2013-02-14 08:20
W dzisiejszych czasach trudno o dobrą żonę... (11)
Łatwiej o dobry rower. Zazdroszczę temu panu niesamowicie...
- 118 6
-
2013-02-14 08:42
W dzisiejszych czasach trudno o dobrego kandydata na męża (5)
I faktycznie - o wiele łatwiej o dobry rower
- 35 6
-
2013-02-14 10:38
no racja bo coraz wiecej niebogatych facetów !!A kobieta potrzebuje frajera co ja bedzie utrzymywał (4)
i co bedzie placicł za jej kaprysy i zachcianki.!Dlatego facet zaopiekuje sie kazdą kobieta chocby była biedna jak myszkoscielna i wygladała jak czarownica na miotle!!Ale zadna kobieta nieumówi sie z bezrobotnym!!Nawet jesli ma prace to najpier sie zapyta gdzie pracujesz to te bardziej inteligentne bo zaraz same so oblicza ile zarabiasz!Balchary bezposredniosie zapytaja o kase ile dostajesz nareke jakie asz auto i dlaczego niemasz iPhone:)
- 16 15
-
2013-02-14 21:25
taaak
dokladnie tak- nikt nie bedzie utrzymywal darmozjada dziada!!
- 0 0
-
2013-02-14 11:11
(2)
ale mi ciebie zal. bezrobotny sfrustrowany nieudacznik.
ja sama mieszkam sama sie utrzymuje pracuje w zawodzie i niedlugo sama kupuje sobie auto nie mam zamiaru przy sobie trzymac takiego darmozjada jak ty.- 14 7
-
2013-02-14 14:38
Czyli potwierdzasz jego wniosek.
Niby nie, a tak.
- 6 0
-
2013-02-14 13:30
Zosia samosia?
- 6 3
-
2013-02-14 12:37
hahaha
Rado rozbawiłeś mnie :) dzięki
- 3 0
-
2013-02-14 09:10
... (2)
a ja mam najcudowniejszego Męża na świecie! Rower na razie czeka w komórce... na drugą połówkę rzecz jasna :)
- 7 3
-
2013-02-14 09:43
(1)
Masz polowke roweru?
Jak to zrobiles?!- 4 4
-
2013-02-14 10:36
Dobra piła do metalu i jedziesz
- 10 0
-
2013-02-14 08:25
a jeszcze trudniej znaleźć dobrego mechanika rowerowego...
- 25 1
-
2013-02-14 21:14
Jestem pełen podziwu..respect.
- 2 0
-
2013-02-14 07:58
dobry czlowiek (1)
- 75 1
-
2013-02-14 19:41
a zus się wpienia, że tak długo żyją wilcy ludzie jak Pan Mietek, i bardzo dobrze ludzie na złość powinni żyć do stówki każdy
- 0 1
-
2013-02-14 18:03
Wielki szacunek,
panie Mieczysławie, wielki szacunek. Zyczę wielu lat w zdrowiu i pomyślności.
- 7 0
-
2013-02-14 17:12
zły tytuł!
te 6ooo to tylko jedna wyprawa.
tyle to każdy z nas robi w sezon
ten Gość przejechał >> 2oo ooo- 4 1
-
2013-02-14 07:33
Niesamowity człowiek (5)
Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem.
Wyrazy najwyższego uznania, Panie Mieczysławie!- 335 5
-
2013-02-14 08:48
teraz w Polsce musiały czekać jeszcze 2 lata zanim zacznie podróż (3)
bo na emeryturę idzie się jak ma się lat 67
- 5 17
-
2013-02-14 09:37
(2)
Nie pod tym artykułem trollu.
- 16 4
-
2013-02-14 10:28
sam jestes trolem bo taka jest prawda !!I to w zaden sposub nie ujmuje temu panu (1)
który jest wzorem do naśladowania.!A prawda jesj jaka jest i tylko lemingu takie jakty oraz komunisci zawsze kazali prawde ukrywac!
- 1 9
-
2013-02-14 16:58
O rany! To jeszcze napisz tu o smoleńsku, papieżu i grodzkiej. Nie omijaj oczywiście Tuska i Kaczyńskiego. Każdy "prawdę" o emeryturze już zna, więc po co trąbić o tym w artykule o tym Panu?
- 6 1
-
2013-02-14 08:47
Dolaczam sie.
100 lat w wysmienitym zdrowiu Panu zycze!- 22 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.