• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkolna przemoc: duży problem małych ludzi

Izabela Małkowska
25 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najwięcej przypadków przemocy policja odnotowuje w gimnazjach oraz w podstawówkach. Najwięcej przypadków przemocy policja odnotowuje w gimnazjach oraz w podstawówkach.

Według policyjnych statystyk dotyczących przestępstw wśród uczniów, najwięcej konfliktów występuje w szkołach podstawowych i gimnazjach. Ofiarami mobbingu są coraz młodsze dzieci. Zdaniem części pedagogów winni za taką sytuację nierzadko bywają rodzice.



"Nasza córka Kasia jest w klasie szykanowana, opluwana, kopana, ciągana za włosy. Wodzirejem jest 11-letnia Natalia, potrafiąca wywrzeć presję na całą klasę, podpowiedzieć, nad kim można się znęcać. Sprawa była kilkakrotnie zgłaszana do pedagoga szkolnego, ale bez skutku. Agresja ze strony tej dziewczynki przybiera na sile, a moje dziecko nie chce chodzić do szkoły. Boi się, ma bóle brzucha,nie śpi po nocach, na stresy reaguje gorączką. Matka dziewczynki co drugi dzień jest wzywana do szkoły, ale rezultatu nie widać. Sprawę zgłosiłam na policję, czekam na efekty. Co jeszcze mam zrobić? Czy reakcja będzie dopiero, kiedy dojdzie do nieszczęścia?"

Czy w szkole doznałe(a)ś przemocy ze strony rówieśników?

List, który przychodzi do naszej redakcji tak naprawdę nie porusza nowego tematu. O przemocy wśród dzieci słyszy się coraz częściej i to niekoniecznie wśród dzieci starszych. 7-letni Marcin, trafił na pogotowie z podejrzeniem uszkodzenia śledziony po tym, jak pobił go kolega z klasy. Agnieszka od drugiej klasy jest mobbowana przez koleżanki z ławki obok. Dziewczynki separują ją od reszty uczniów, wyśmiewają, wyzywają, odnoszą się do niej z pogardą.

Sprawdzam policyjne statystyki. Wynika z nich, że tylko w ubiegłym roku w szkołach podstawowych i gimnazjalnych łącznie popełniono ponad 28 tysięcy przestępstw. Z tego 4 tys. polegało na spowodowaniu uszczerbku na zdrowiu oraz udziale w bójce lub pobiciu. Ciekawostką jest tu fakt, że w tym samym roku w szkołach średnich i zawodowych, wszystkich przestępstw zarejestrowano łącznie "tylko" 2 tysiące i aż 26 tys. mniej, niż w szkołach podstawowych i gimnazjach. Trudno stwierdzić, ile z tych czynów popełniły wyłącznie dzieci, ponieważ sprawcami przestępstw ujętych w statystykach są nie tylko nieletni, ale także dorośli.

Patrząc na przytoczone dane wolę się nie zastanawiać, czy programy typu "Bezpieczna szkoła" lub "Siedem kroków" przynoszą zamierzone efekty. Bo jeśli nie, to strach pomyśleć, co by było gdyby ich nie było? Sam temat w ogóle najwyraźniej jest trudniejszy, niż mogłoby się wydawać. I chyba niewygodny.

- Odpowiedzi na te pytania jest w stanie udzielić każdy pedagog szkolny czy psycholog - dostaję odpowiedź od specjalisty, który sam będąc pedagogiem szkolnym nie chce lub nie potrafi wypowiedzieć się w temacie agresji dzieci w szkołach podstawowych. W zamian odsyła mnie do konkretnej strony internetowej i forum psychologicznego. Z kolei psycholog z poradni Psychologiczno-Pedagogicznej odsyła mnie do Kuratorium Oświaty.

Matka Kasi także uważa się za pozostawioną samej sobie, a działania pedagoga i szkoły ocenia jako niewystarczające. Dlatego zgłasza problem na policję i do naszej redakcji. Wtedy sprawa nabiera rozpędu, jednak chyba nikomu z zamieszanych w nią osób nie przychodzi do głowy, że wypadki mogą potoczyć się w takim kierunku. Matka Kasi dostaje od dyrekcji placówki propozycję: albo zabierze córkę do innej szkoły albo z pracy ma zwolnić się jej ojciec, pracujący tu jako dozorca. Sprawa jest o tyle dramatyczna, że to jedyny żywiciel rodziny.

- Nie mam innego wyjścia - tłumaczy dyrektor szkoły, w której rozgrywają się wydarzenia. - Tu ewidentnie zachodzi konflikt. Rodzice Kasi są nadwrażliwi, ojciec stale monitoruje, co z córką dzieje się w szkole. Przygląda się lekcjom WF-u, obserwuje Natalię, stara się wyłapać każdy jej gest, mogący świadczyć o tym, że dziewczynka dokucza Kasi. Potrafi zwrócić Natalii uwagę na korytarzu, że ta niewłaściwie zachowała się w stosunku do jego córki. Pretensje o to ma mama Natalii. Twierdzi, że pan Henryk posuwa się za daleko, a jej córka jest przez niego szykanowana. Uważa też, że jest z góry na straconej pozycji nie mogąc, jak pan Henryk stale pilnować swojego dziecka.

Z rozmowy z dyrektor wyłania się obraz skonfliktowanych dziewczynek. Kasia jest cicha i wycofana. Natalia żywiołowa i wygadana. Kasia wolny czas spędza nad książką lub w domowym zaciszu, z trudem nawiązuje relacje z rówieśnikami. Natalia bierze udział w turniejach tanecznych, zdobywa nagrody i ogląda się za chłopakami. Obie uczennice łączy tylko jedno: słabe wyniki w nauce.

- Jesteśmy już trzecią szkołą, do której chodzi Kasia - wyjaśnia dyrektor szkoły. - Zarówno w pierwszej, jak i drugiej placówce były z nią te same co tutaj problemy natury psychologiczno-pedagogicznej. Uważam, ze robimy dla tego dziecka wszystko, co w naszej mocy. Kasia ma zapewnione dodatkowe lekcje z języka polskiego, z matematyki, zajęcia wyrównawcze, z pedagogiem. Nie uczestniczy w imprezach szkolnych, wycieczkach i wyjazdach integracyjnych. Moim zdaniem problem tkwi w rodzicach, głównie mam na myśli matkę Kasi. Kobieta niewystarczająco opiekuje się dzieckiem, jest nerwowa i nadwrażliwa. Kasia od dawna wymaga pomocy poradni psychologiczno-pedagogicznej, my jednak jako szkoła nie możemy nic zrobić bez zgody rodziców.

Dziś nikt z dorosłych nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co tak właściwie zaszło między dziewczynkami. Kasia twierdzi, że jest przez Natalię nękana, Natalia mówi, że Kasia jej w ogóle nie interesuje. Obie matki czują się poszkodowane. Dyrektor szkoły twierdzi, że wyczerpała już wszelkie możliwe narzędzia w tej sprawie.

- Brakuje mi w tym wszystkim instytucji, która nadzorowałaby nieodpowiedzialnych rodziców - mówi dyrektor. - Jak my możemy pracować nad dzieckiem, skoro nie mamy wsparcia w jej domu rodzinnym? A to w domu trzeba zacząć wychowywanie dziecka, tam przekazywać mu dobre wzorce. My jako szkoła możemy w tym wspierać rodziców, a nie na odwrót.

Stanowisko Kuratorium Oświaty jest w tej sprawie jasne.

- Za całość funkcjonowania szkoły odpowiedzialny jest dyrektor szkoły, zgodnie z kompetencjami określonymi w ustawie o systemie oświaty art. 39, jak i ustawie Karta Nauczyciela art. 7 - mówi Beata Wolak z Kuratorium Oświaty w Gdańsku. - To on zobowiązany jest rozwiązywać takie sprawy wraz z zespołem wychowawczym, pedagogiem oraz jeżeli jest zatrudniony - psychologiem szkolnym. W każdej szkole opracowane są zasady współpracy z policją, sądami rodzinnymi, strażą gminną/miejską, Poradniami Psychologiczno-Pedagogicznymi, ośrodkami pomocy społecznej.

Natalia została ukarana obniżoną oceną ze sprawowania i pouczona przez policję. Matka Kasi zdecydowała się na terapię córki w ośrodku psychologiczno-pedagogicznym. Dyrekcja myśli jeszcze nad ostatecznym podjęciem decyzji: rozstać się z pracownikiem czy odesłać Kasię do poprzedniej szkoły. Jest jeszcze szansa na porozumienie pomiędzy rodzicami dziewczynek i to od nich zależy, jak sprawy potoczą się dalej. Na razie jedni straszą prokuratorem, drudzy adwokatem. Cierpią dzieci.

Jak poinformowała nas dyrektor szkoły, Kasia nie będzie przeniesiona do innej placówki. W pracy zostanie także ojciec dziewczynki, pan Henryk. Godziny pracy ustawiono mu w taki sposób, aby w szkole nie stykał się z córką.

Na prośbę bohaterów tego artykułu ich dane osobowe oraz dane mogące zidentyfikować szkołę, w których opisane zdarzenia miały miejsce, zostały zmienione lub ukryte.

Opinie (360) ponad 10 zablokowanych

  • Powtarzam - nie ma nic gorszego niż nauczyciel bojący się ucznia. (1)

    Jakby szewc swoim chłopakom tak luzował, to chodzilibyśmy bez butów!

    • 4 4

    • Nie ucznia człowieku , tylko konsekwencji !!!

      • 1 0

  • Czarne chmury nad kołchozem

    Powtarzam - nie ma nic gorszego niż idiota na forum

    • 2 1

  • sam tak robiłem . i wiem że o tylko wina rodziców którzy nie zwracają na swoje dzieci uwagi :(

    • 5 0

  • Nie ma klapsa

    jest kijowo.

    • 4 0

  • na mnie nasikało na basenie

    pod prysznicem dwóch dużo starszych chłopaków. To jest trauma!!!

    • 5 0

  • GDZIE STRE CZASY GDY UCZEŃ MIAŁ SZACUNEK DO WSZYSTKIEGO ....STAWAL W KĄCIE ALBO DOSTAWAŁ LINIJKĄ PO ŁAPACH...I DZIĘKI TEMU WYROSL NA POZĄDNEGO CZŁOWIEKA

    • 13 0

  • cykory (2)

    Niestety teraz nauczyciele to tchórze boją się o swoje samochodziki żeby im guaniarze nie przebili oponek albo nie zrobili ryski na nowej karoseri

    • 6 6

    • (1)

      1. Ty byś nie bał? I pokaż mi nauczyciela, który jeździ nowym samochodem, ja takiego nie znam. 2. Nie tyle uczniów się boję, co tego, że wyląduję na dywaniku w kuratorium, które ZAWSZE każe się nam tłumaczyć, nawet wtedy, gdy uczeń popchnie nauczyciela. A poza tym nie mam ochoty czytać o sobie w mediach, w których jak zwykle winą za złe zachowanie ucznia nie obarczy się rodzica, ale nauczyciela.

      • 0 0

      • Kurator rozlicza

        z zainteresowania się problemem? Albo z kuratorem coś jest nie tak, albo piszesz nie wiadomo o czym. Przecież jeżeli jest problem z dzieckiem, to napewno jest jakiś problem w domu. Czy nie istnieją procedury, które powinno się uruchamiać w takich przypadkach? Czy zawsze trzeba czekać na tragedię taką jak z Anią w Gdańsku. Albo Szanowni Pedagodzy bierzcie się do roboty albo przestańcie się tytułować pedagogami.

        • 0 0

  • Za co kara (2)

    Z tekstu wynika, że Natalia nic nie zrobiła, a pomimo tego została ukarana. A co, jeżeli to pan Henryk, czyli ojciec Kasi, uporczywie nęka Natalię. Od czerwca zeszłego roku funkcjonuje taki "przyjemny artykulik". Dziwię, że że rodzice Natalii jeszcze nie złożyli zawiadomienia o przestępstwie. Jeżeli pan Henryk jest dozorcą w szkole, i zamiast pracować, łazi za swoją córką, to znaczy, że nie wykonuje swojej pracy i powinien zostać zwolniony.
    W artykule jest jeszcze więcej idiotyzmów. Te listy to chyba sami autorzy piszą.

    • 5 8

    • był wcześniej komentarz o Natalii

      osoby, która ja zna ze szkoły. Podobno dziewczynka rzeczywiście sprawia spore problemy wychowawcze

      • 3 1

    • może naucz sie czytać ze zrozumieniem...?

      • 0 0

  • no tak..

    A w szkole pani nauczycielka udaje że nic nie widzi..

    Kiedy Natalia szykanuje Kasię..

    Za przemoc w szkole odpowiedzialni są nauczyciele i ich "ciche" przyzwolenie..

    • 6 4

  • trochę z "innej beczki" (2)

    Kilka lat temu usłyszałem historię nauczyciela, który uderzył "niezdyscyplinowanego" gimnazjalistę. Nie był to szczególny akt agresji, ale młodzian nieszczęśliwie wyrżnął głową, bodajże w parapet. Była krew, zgłoszenie do kuratorium i na policję. Nauczyciel dyscyplinarnie stracił pracę. Co ciekawe, rodzice "niezdyscyplinowanego" ucznia nie zgłaszali żadnych pretensji, prosili dyrektorkę szkoły o zmianę decyzji w sprawie nauczyciela, twierdzili, że w pełni go rozumieją gdyż sami nie potrafią poradzić sobie z synem. I co Wy na to?

    • 14 0

    • ja kiedyś od rodziców 10-latki usłyszałam (1)

      "To pani leje"

      • 1 0

      • nie jestem zwolenniczką kar cielesnych

        i nie zastosowałam polecanej mi metody, ale własnemu dziecku przyłożyłam klapsa, gdy zamiast isc spokojnie za rękę, wyrywał się ciągle na ulicę. Jeden klaps zdziałał więcej, niż całe moje proszenie. Dobrze, że to było 20 lat temu, bo teraz pewnie groziłoby mi odebranie praw rodzicielskich

        • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane