• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trwa strajk w stoczni

JAGA
21 lutego 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat MARS przejmie kolejne udziały w stoczni Crist?
Nie doszło do rozmów między stoczniowcami, a zarządem Stoczni Gdynia S.A. Liczba zwalnianych pracowników wzrosła z 30 do 122. Zwolnione zostały trzy osoby z Zarządu Związku Zawodowego "Stoczniowiec". Związek ten jako jedyny z trzech tu działających podjął się roli mediatora między protestującymi robotnikami, a Zarządem Stoczni Gdynia S.A.

W gdyńskiej stoczni nadal trwa strajk. Robotnicy domagają się negocjacji zamrożonych na 2002 rok podwyżek płac, przywrócenia wydawania mleka i wkładek do posiłków regeneracyjnych, cofnięcia zakazu sprzedaży gorących napojów i posiłków na terenie stoczni, właściwej odzieży ochronnej (we właściwej ilości), godnego traktowania pracowników, zaprzestania restrukturyzacji stoczni i przywrócenia do pracy osób dyscyplinarnie zwolnionych w czasie trwania protestu. Wczoraj trzy związki zawodowe jednomyślnie wyraziły brak zgody na propozycję cięć płac.

Prawo nie jest po stronie protestujących (nie weszli w spór zbiorowy). Stoczniowcy tłumaczą swój desperacki krok faktem, że od miesięcy próbowali rozmawiać z zarządem - bez rezultatów.

- W każdym z wydziałów ludzie strajkują. Wiem, że to jest dezorganizacja pracy stoczni, ale kto się do tego przyczynił? Nie tylko my. Ludzie chcieliby, żeby prezes w nimi rozmawiał, a on ani razu nie pokazał się na wiecu - tłumaczy Ryszard Mońka, przedstawiciel komitetu protestacyjnego, który wczoraj został zwolniony z pracy. - To wypowiedzenie otrzymałem chyba na moje 25-lecie pracy tutaj. Nie znam innego powodu.

- Cały czas rozmawiamy z załogą. W stoczni pracuje 9 tys. ludzi i oczywiste, że nie można zarządzać taką firmą nie rozmawiając z załogą - ripostuje Janusz Szlanta, prezes Zarządu Stoczni Gdynia.

Komentując decyzje o zwolnieniach prezes Szlanta stwierdził:
- Musimy doprowadzić do tego, żeby prawo było przestrzegane. Jeżeli nie będzie konsekwencji w działaniu kierownictwa, to jak ci, którzy chcą normalnie pracować będą się do tego odnosili? Czas na racjonalną rozmowę.

Protestujący cały wczorajszy dzień czekali na te rozmowy. Późnym popołudniem okazało się, że do rozmów nie dojdzie. Zarząd firmy jest gotowy rozmawiać jedynie z komitetem protestacyjnym, natomiast protestujący domagają się rozmów z udziałem związkowców.

Wczorajszej nocy 90 kolejnym pracownikom stoczni doręczono do domu zwolnienia dyscyplinarne. Takie same otrzymały trzy osoby z Zarządu Związku Zawodowego "Stoczniowiec", który nie organizował strajku, ale jako jedyny postanowił pomóc zdesperowanym ludziom i podjąć się mediacji z Zarządem Stoczni. Związkowcy dzień wcześniej złożyli doniesienie do prokuratury o utrudnianiu przez zarząd firmy działalności związkowej. Władze stoczni "zwolnienia dyscyplinarne"
nazywają bardziej parlamentarnym językiem:

- To były pisma z zapytaniem czy te osoby wyrażaja zgodę na rozwiązanie z nimi umowy o pracę - prostuje Mirosław Piotrowski, rzecznik prasowy gdyńskiej stoczni.

Związkowcy mają trzy dni na odpowiedź. Nikt nie potrafił udzielić odpowiedzi na pytanie, co będzie w przypadku, gdy się nie zgodzą...
Głos WybrzeżaJAGA

Opinie (7)

  • JESTEM PO WASZEJ STRONIE

    Uwazam, iż zwolnienia stoczniowców są zagrywką polityczną prezesa zarządu spółki.Pan prezes powinien chociaz trochę zrozumienia robotników, którzy domagają się swoich praw.

    • 0 0

  • Trąd w KK"S"

    Dygnitarz KK"Solidarnośći" Jaśnie Pan ŚNIADEK zasiada w radzie nadzorczej gdyńskiej stoczni /pewnie nie tylko on z KK i nie tylko tam/. Jak więc można pogodzić interesy pracodawcy i pracobiorcy ? Ano biorąc kasę i od Szlanty i ze składek stoczniowców. To jest majstersztyk obłudy i hipokryzji.

    • 0 0

  • Do Stoczniowcow

    Drodzy siostry i bracia pisze do was z dalekiej Ameryki z poparciem bo mam ta
    swiadomosc jak trudno wam zyc w tych warunkach gdy ze wszystkich stron, Polski
    robodnik jest przesladowany ja osobiscie bylem w takim samym polozeniu w latach
    1980 i wiem ze ta wasz walka nie jest bez nadziei.Przepraszam za Solidarnosc
    ktura zostala opanowana przez ludzi wrogich wam, ja na takich ludzi nie
    glosowalem i nie o taka SOLIDARNOSC walczylem. Prosze nie upadajcie w nadziei.
    Zycze wam zwyciestwa.
    A. Barski.

    Ostateczne upodlenie związku zawodowego "Solidarność"?

    Przyjaciół poznaje się w biedzie. Również ludzką, zwykłą solidarność. Taką, która po prostu każe stanąć w obronie innych ludzi - oszukiwanych, bitych, wyrzucanych z pracy. Bo z jednej strony, daje nam to poczucie jedności - dziś ja stoję za tobą, jutro być może ty za mną, a z drugiej strony - ci, co próbują nas złamać, oszukać czy wykorzystać, dobrze się zastanowią, czy warto! A jeśli mimo wszystko ruszą przeciwko nam - stawimy im czoła razem, solidarnie.
    W latach 1980-tych, kiedy wybuchła prawdziwa solidarność z ludźmi ze Stoczni Gdańskiej, rozwinięta szybko w solidarność wszystkich Polaków i patriotów, wszyscy stanęliśmy solidarnie do budowy nie tylko nowego związku zawodowego - wiedzieliśmy, że budujemy nową, lepszą Polskę.
    Przyszedł stan wojenny, okrągły stół, i okazało się, że nie wszyscy myśleli o lepszej Polsce. Niektórym od początku pachniało coś zupełnie innego - korzyść, geszeft! Czego nie załatwiły pały zomowców, dokonała forsa. Stanowiska, rady nadzorcze, polityka, często antypolska. Wreszcie zdrada. Nie tylko zdrada kolegów z Solidarności, ale zdrada Polaków. Pierwszym zagraniem, do czego użyto zdrajców, była przemiana Solidarności od zewnątrz. Nie wszędzie się to udało, pozostała do dzisiaj garstka działaczy, których nie dało się ani kupić, ani wypędzić za granicę. Ale większość uczciwych ludzi we władzach, w Komisji Krajowej, kupiono. Kupiono "Tygodnik Solidarność". Kupiono nawet za pieniądze zebrane na Zachodzie, na Solidarność - gazetę Michnikowi. Jak łatwo to wszystko poszło! Potem poszło jeszcze szybciej, jak po maśle. Solidarnościowy rząd sprzedał Stocznię Gdańską, kumplom. Jeden z nich to wyrzucony wczoraj przez związkowców ze stoczni Gdynia - niejaki Szlanta, były prezydent Radomia. W międzyczasie zaczął się proces o wiele większej sprzedaży, przez solidarnościowców oczywiście - sprzedaży POLSKI! Zaczął pierwszy "solidarnościowy rząd" Mazowieckiego.
    22 lata później wszystko się powtarza. Jak przeznaczenie. Jak znak ostrzegawczy. Jak straszliwe memento!!! Strajk w stoczni, tym razem Gdynia. Ale teraz, o hańbo, ta "Solidarność", która kiedyś wstrząsnęła światem, która pokazała, że jest warto stanąć razem w obliczu draństwa i wyzysku prostego człowieka - ta "Solidarność" stanęła dzisiaj PO DRUGIEJ STRONIE! Po stronie bata, po stronie złodzieja, po stronie nowych "właścicieli" Polski.

    Nie znam szczegółów, bowiem jak za starych czasów działa doskonale cenzura. Wiem tylko to, co oczyszczone, przedostało się jednak do wiadomości publicznej.

    Za Naszym Dziennikiem:

    "Według rzecznika stoczni Mirosława Piotrowskiego strajkuje ok. 500 osób z Wydziału Montażu Kadłubów. Innego zdania są przedstawiciele Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdynia "Stoczniowiec". Ich zdaniem, w akcji protestacyjnej biorą udział wszyscy pracownicy zatrudniającego ok. 9 tys. osób zakładu.

    Zarząd utrzymuje, że strajk jest nielegalny, a pracownicy naruszyli kodeks pracy i złamali dyscyplinę. Z tego powodu w nocy z poniedziałku na wtorek wręczono zwolnienia 30 stoczniowcom, którzy w poniedziałek wzięli udział w strajku. Władze stoczni zapowiadają, że w przypadku kontynuacji strajku będą kolejne zwolnienia. - Nie wykluczamy, aczkolwiek nie ma jeszcze decyzji- skomentował te zapowiedzi Mirosław Piotrowski, rzecznik stoczni.

    - Informowaliśmy zarząd stoczni, że sytuacja jest bardzo gorąca na wydziałach i może dojść do niekontrolowanych protestów. Zarząd stoczni to zbagatelizował - powiedział Leszek Świętczak, szef "Stoczniowca". Według niego, wczorajsze nocne zwolnienia przypominają najgorsze czasy komunizmu. - Panowie ze straży stoczniowej, ubrani w mundury przypominające oddziały specjalne, odwiedzali pracowników w domach i wręczali dyscyplinarne zwolnienia. To robi wrażenie na rodzinie, a szczególnie tam, gdzie są dzieci - stwierdził Świętczak. Forma wręczania wypowiedzeń była bezpośrednim powodem podjęcia decyzji o strajku okupacyjnym. Świętczak oskarżył zarząd stoczni o celowe działania, które miały spowodować taką sytuację. - Całą odpowiedzialność prezes chce zrzucić na związek zawodowy "Stoczniowiec" - podkreślił."

    I "działacz" Kozicki z "solidarności" (małą literą, to nie pomyłka!):

    "Zarzuty rzecznika stoczni podtrzymał Aleksander Kozicki, wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność". - Oficjalnie jest to niezorganizowana grupa stoczniowców, która wyraża swoją dezaprobatę dla sytuacji w stoczni. Strajk jest jednak inspirowany i prowadzony przez kolegów ze "Stoczniowca" - stwierdził." Tak dokładnie, mówiono o nas w 1980 roku! Tylko nazwy inne!

    "Solidarność" nie zamierza się przyłączyć do tego protestu". Tak dokładnie potępiały nas stare, partyjne "związki zawodowe"

    "- Każdy uczestnik jest narażony na retorsje ze strony pracodawcy, który ma wszelkie przesłanki prawne, aby wyciągnąć wnioski służbowe. My nigdy nie wejdziemy w coś, nie gwarantując bezpieczeństwa ludziom, którzy w tej akcji będą uczestniczyć - zapewnił wiceprzewodniczący". "Retorsji" to można dostać czytając wypowiedzi Kozickiego. Argumenty - dokładnie takie same, jak te, którymi nas zwodzono w 1980.

    "Jego zdaniem, strajk nie przyniesie żadnych korzyści, a może tylko poczynić szkody i to bardzo wymierne". Tak mówiła nam PZPR, ich prasa i telewizja, ich "działacze", ich prowokatorzy.

    "Zakładowa "Solidarność" uważa, że część postulatów nie podlega negocjacjom". To samo!

    "- Trudno się odnosić do hasła przestrzegania przepisów BHP". Tu, to już Kozicki jest nawet lepszy od prekursorów!

    "Przepisy mają to do siebie, że muszą być w sposób bezwzględny przestrzegane. Jest tam jednak parę postulatów dotyczących spraw socjalno-bytowych, nad którymi należy rozmawiać - stwierdził Kozicki". Tak. I wtedy też przyjeżdżali z nami rozmawiać. Tylko, że nic z tego nie wynikało, dopóki nie wisiał nad nimi miecz strajku!

    "Według niego, protestujący nie o wszystkim zostali poinformowani". Jasne. Nam też mówiono, że okłamuje nas grupka prowokatorów - Gwiazda, Lis i inni!

    "Chodzi m.in. o żądanie dotyczące mleka i wkładki do zupy regeneracyjnej. - Wszystkie trzy związki podjęły nie tak dawno decyzję, że część środków, które na to miały być przeznaczone, zostanie skierowana na zapomogi losowe dla pracowników znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji losowej - powiedział Kozicki. Jego zdaniem, wszystkie żądania można załatwić w normalnym trybie i przy stole, ale o tym manifestujący nie wiedzą, bo nie zostali poinformowani przez organizatorów".

    Tak to wygląda. I pomyśleć, że dla idei stojącej za nazwą "Solidarność" wielu poświęciło swoje życie, wielu straciło wszystko. Wielu zostało wyrzuconych z kraju.
    I przestańcie wreszcie używać nazwy "NSZZ Solidarność". Nie jesteście Niezależni, bo rządzi wami europejska forsa. Nie jesteście Samorządni, bo władzę w KK trzymają ludzie nie związani kompletnie z interesem ludzi pracy. Nie jesteście Związkiem Zawodowym, bo nie przejmujecie się losami ludzi wyrzuconych, a popieracie interesy pracodawców. No i nie macie nic wspólnego z "Solidarnością" którą zakładaliśmy, i której nadaliśmy tę nazwę.



    Zbigniew Łabędzki

    • 0 0

  • popieram kochani

    walczcie jak dlugo morzeci bo jestem pewien ze macie racje

    • 0 0

  • Wstyd mi za was WARCHOŁY

    W Polsce jest ponad 3 mln bezrobotnych (18% aktywnych zawodowo) - część chce z nich pracować. A WY CO !?
    Czego się domagacie, czy walczycie o swój zakład pracy, który chce zarząd rozkradać? A może walczycie o przetrwanie stoczni jak huty? Jak czytam o waszych postulatach to mi poprostu wstyt za was. Walczycie o podwyżki w roku 2002, o część socjalu. Pracujecie w przesiębiorstwie - fenomenie gospodarczym lat 90-tych. Już zapomnieliście jak było na początku lat 90, stocznia była bakrutem. Staliście się jedną z najlepszych firm Polski. Jesteście wzorem dla innych przdsiębiorstw bankrutów państwowych jak wychodzić z kryzysu bez pomocy państwa. Teraz gdy firma ma przejsciowe kłopoty przez politykę " mocjej złotówki ", wy chcecie ją dobić swoimi roszczeniami. Bulwersuje mnie wasza postawa - po nas choćby poptop. Aby wyrwać coś dziś dla siebie, jutro niech się wali. Przez takich jak wy Polska nigdy nie będzie silna i prawa .Życzę zarządowi aby wytrwał w swoim działaniu i zrobił z wami porządek zgodnie z prawm, którego wy nie szanujecie Długo zastanawaiłem się nad odpowiednim określeniem was, którzy nie chcecie uczciwie pracować i przepraszam ale tylko to mi się nasuwa JESTEŚCIE WARCHOŁAMI (bez konotacji z epoki komuny)

    • 0 1

  • Era strajków skończyłą sie !!!

    Były czasy kiedy się nie pracowało tylko strajkowało, obojetnie o co. Przede wszystkim strajkowano o zmian ekipy przy sterach państwa. Teraz Stocznia jest firmą PRYWATNĄ a nie panstwowa i trzba lugac aby zarobić . Z mojej podatnika kieszeni nie dostaniecie złotówki. Szukajcie złotówek u siebie i kochanej prawicy Buzka. Tam jest odpowiedź dlaczego jest dzisiaj 20 % bezrobotnych i taka a nie inna polityka mocnej złotówki. Lepiej zarobić 2000 zł niż wcale !!!!!!!!

    • 0 0

  • Opinia po latach 2017 '

    Minęło już prawie osiem lat od LIKWIDACJI stoczni i myślę że czas pokazał kto miał rację . Uważam że żaden rząd bez wyjątku nie podjął prawdziwych starań żeby stocznie sprywatyzować wszyscy obiecywaliście cuda na kiju przed wyborami a pózniej ? oczywiście wracało wszystko do początku TO NIE MY TO ONI !!! nic nie zrobili za swoich rządów my mieliśmy za mało czasu itd. A wszyscy którzy tak bronili stoczni dziś mają się bardzo dobrze jak Pan Śniadek , Aziewicz no o Donku nie wspomnę, można by mnożyć długo nazwiska. Są posłami na Sejm na Senat i myślę że nie narzekają na swój los . A co z nami ? Ktoś mi kiedyś powiedział że to myśmy oddali stocznie za srebrniki Europejskie . I powiem dziś miał trochę racji .Bo oddaliśmy stocznie bez walki ! A dziś Ci Panowie zwani obrońcami stoczni na różnych Trójmiejskich Forach gospodarczych pięknie się wypowiadają o przemyśle stoczniowym jak to wszystko się rozwija strefa ekonomiczna ile firm powstało na terenach po stoczniowych naprawdę jestem wzruszony . Tylko trzeba zauważyć ile firm robi pieniądze na naszych garbach zatrudniając ludzi na umowy śmieciowe a już nie mówiąc o ,,zatrudnianiu,, na działalności gospodarczej !!! w ten sposób się rozwijają nie ponosząc żadnych kosztów związanych z zatrudnianiem pracowników ja nazywam takie firmy FABRYKAMI INWALIDÓW bo za parę lat Ci ludzie staną pod ZUSem po renty i emerytury które nie osiągną nawet pułapu świadczeń minimalnych więc pytam gdzie tu SUKCES Panowie ? Najlepsze że wszyscy o tym wiecie na jakich zasadach się to wszystko odbywa i nic w tym kierunku nie robicie nawet jako posłowie gdzie macie większe możliwości coś zmienić to wszystko się wam odpłaci prędzej czy pózniej historia was rozliczy . Moim marzeniem jest program w TV na wzór programu KRYPTONIM SZEF z TVP ażeby was przyodziać w mundurki stoczniowe i dać wam popracować przez miesiąc między stoczniowcami żebyście zaznali tego SUKCESU 6 lub nawet siedmiodniowego tygodnia pracy bez żadnych dodatków na mrozie deszczu lub skwarze nie mając prawa do płatnego urlopu ! A w razie choroby do wypłaty świadczenia z ZUSu w wysokości kilkunastu złotych za dzień choroby ! Ktoś z was zaryzykuje takie życie ? O to Polacy walczyli ?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane