- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (177 opinii)
- 2 Będzie łatwiej zaparkować na Świętojańskiej (79 opinii)
- 3 Nowy, 20. punkt widokowy w Gdańsku (39 opinii)
- 4 Pajęczyny pełne larw na Zaspie (87 opinii)
- 5 Ławka robi za śmietnik w centrum Gdańska (29 opinii)
- 6 Wałęsa apeluje, Bodnar wraca do spraw (77 opinii)
Bez herbaty i kawy w pracy
Kodeks wydawnictwa obowiązuje w tej firmie od 1 listopada. Każdy pracownik ma "możliwość określenia się i oficjalnego, potwierdzonego własnoręcznym podpisem przystąpienia do tego reformatorskiego dzieła" - czytamy we wstępie do kodeksu. Treść wyartykułowanych punktów jest na pierwszy rzut oka bardzo pozytywna - odwołuje się do zasad biblijnych. W jednym z podpunktów czytamy, że celem istnienia i rozwoju wydawnictwa jest m.in. "stworzenie miejsc pracy, w których szanowana jest godność człowieka", a "wszyscy pracownicy i współpracownicy, w tym kierownictwo, przed Bogiem i między sobą są równowartościowymi osobami".
Wysłuchaliśmy relacji pracownika tej firmy:
- Pracowałam w "Anonsach" 2 lata temu. Bardzo często niemal 24 godziny na dobę. Najpierw sprawdzałam tekst na komputerze, potem siedziałam w nocy i czekałam na wydruk. Oficjalnie nazywało się to, że mam normalny etat, natomiast w praktyce pracowałam często do rana. Najgorszy był gniew szefostwa. Sprawy religijne nie dotykały mnie tak bardzo jak traktowanie ludzi - obrażanie pracownika przy całym zespole i zwalnianie pod byle pretekstem. W ciągu kilku miesięcy wymienionono wtedy niemal cały zespół.
W tej firmie jasno określone są zasady publikacjio głoszeń: "dpopuszczane są tylko te ogłoszenia, których treść jest zgodna z chrześcijańskimi zasadami moralnymi zawartymi w Biblii". Szczytne to hasła, ale jak wpasować w nie choćby bardzo czytelne ogłoszenia w numerze z 7 listopada o treści: "Ginekolog zabiegi 0601-...-..."? -
- Ważna była treść ogłoszeń - wspomina były pracownik. - Jeśli obrażały jakieś uczucia religijne, to nie można było ich puszczać, natomiast jeśli coś dotyczyło np. pracy za granicą w charakterze kelnerki, gdzie wiadomo było, że chodzi o pracę w jakichś domach towarzyskich, czy ogłoszenia towarzyskie z podtekstami seksualnymi, to... nie przeszkadzało właścicielom.
Największe zdziwienie budzi jednak punkt mówiący o tym, że właściciele oczekują, aby nikt nie pracował pod wpływem takich używek jak "kawy, herbaty czarnej i każdej innej zawierającej teinę oraz innych napojów zawierających kofeinę"
- W regulaminach pracy nie można czynić ze swojego prawa takiego pożytku, który byłby sprzeczny z ogólnymi zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami - stwierdza Piotr Ciborski z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku. - Nie można zakazywać komuś spożywania w godzinach pracy trunków innych niż alkoholowe. Inne napoje są dozwolone.
W tej firmie nie można też pracować w sobotę: "Sabat wg. Pisma świętego został ustanowiony przez Boga jako dzień odpoczynku dla ludzi. Z tego powodu żadna praca w wydawnictwie czy też na jego rzecz bezpośrednio czy pośrednio nie może być wtedy wykonywana.
Dotyczy to kierownictwa, pracowników, współpracowników i gości". Jednocześnie kodeks mówi, że jego zapisy są wyrazem woli właścicieli, a przy zatrudnianiu szczególnie będzie brane pod uwagę czy dana osoba w pełni akceptuje cele i zasady w nim określone.
- Nie można było pracować w piątek po godzinie 15, a w sobotę w ogóle. Za to były olbrzymie kary, finansowe też - potwierdza były pracownik. - Skąd się biorą te dziwne przepisy? To bardzo proste, bo to jest kwestia religii właścicieli - to odłam kościoła adwentystów dnia siódmego.
Co prawo ma do powiedzienia w kwestii uszanowania świąt?
- Jest ustawa o stosunku państwa do kościoła i jeżeli mamy w zakładzie pracy zatrudnionych ludzi innych wyznań, to pracodawca musi stworzyć im taki harmonogram pracy, który będzie uwzględniał dni wolne w ich religi, ale znowu nie może być takiej sytuacji, że narzuca się komuś jakieś praktyki - mówi Piotr Ciborski. - Nasze laickie państwo przyjęło rozwiązania ogólnie przyjęte i terminarz świąt rzymskokatolickich. Nie można zmuszać do świętowania określonego dnia. Jeśli od spełnienia tych warunków jest uzależnione zatrudnienie (bo z kodeksu wynika, że zatrudniony ma obowiązek przestrzegania tych świąt - to uważam, że tu panuje pewna forma dyskryminacji pracownika, który nie jest tego wyznania. To w mojej ocenie niedopuszczalne.
Niestety, "Głos" nie uzyskał odpowiedzi dlaczego w "Anonsach" nie wolno pić herbaty, ani dlaczego wszyscy pracownicy muszą święcić sabat. W piątek sekretarka najpierw stwierdziła, że "Szef może się jeszcze dzisiaj zjawić w firmie". Później: "Nie ma ich na miejscu. Mogą być we wtorek, środę. Dziś nic nie pomogę. Nie sądzę, żeby ktokolwiek inny podjął się takiej rozmowy". W środę: "Szefów nie ma. O czym chciałaby pani rozmawiać? Na temat naszego kodeksu? A to już do gazety doszło?"
Opinie (166)
-
2002-11-14 23:32
po co te gupoty
a moze sprzedaz spada...?
rozwiazanie:
naklad gazety spada wiec nalezy zrobic cos o czym beda ludzie mowic. a najlepiej wytrzec sobie morde nietolerancja religijnej seksizmem i tak dalej...hehe- 0 0
-
2002-11-14 23:08
A najśmieszniejsze jest to że oddział w Gdańsku meści się...
parę pięter pod gabinetem pięknego Maryjana Krzaklewskiego !!!
- 0 0
-
2002-11-14 23:07
ciekawe czy jest koszerna herbata lub kawa?
;)
- 0 0
-
2002-11-14 23:02
Moja szwagierka tam pracowała
To fakt że w sobotę miały "luz" , za to automatyczne sekretarki były tak czerwone że ho,ho.W niedziele już można pracować i trzeba było przesłuchać te wszystkie kasety i wklepać do komputera wszystkie ogłoszenia z owych kaset.
Nie wiem co to jest "odłam kościoła adwentystów dnia siódmego" ale szwagierka mówiła bardziej o ortodoksyjnej wersji wiary Żydowskiej.
Co do treści ogłoszeń to można było każde ogłoszenie ale płatne.- 0 0
-
2002-11-14 23:01
Też mi się wydaje, że to jakaś sekta.
Ten szefo nie pewnie niezły psychol ;)
Żeby tylko kar za grzechy nie chciał wymierzać za pomocą jakiegoś toporka wśród pracowników!- 0 0
-
2002-11-14 22:52
sekta?
na poczatku pomyslalem - niezla beka
ale tak naprawde (o ile to prawda) to to jest jakas sekta chyba. paranoja na maxa. i jeszcze pracownicy pewno boja sie podskoczyc bo jaka jest sytuacja na tzw rynku pracy to wszyscy wiedza.
nie wiem czy na znak protestu mam przestac korzystac z uslug tej gazety? przyznam, ze to i owo juz za ich posrednictwem sprzedalem.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.