• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

COVID-19 - relacja z przebiegu choroby

Ewa Palińska
24 kwietnia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Ozdrowieńcy z koronawirusa przedstawiają swoją historię. Ozdrowieńcy z koronawirusa przedstawiają swoją historię.

- Wczoraj odebrałam męża ze szpitala. Jest go 20 kilogramów mniej. Ma ogromne problemy z chodzeniem, z trudem porusza się przy chodziku. Ale żyje, choć jego stan był krytyczny! Za ten cud, ale też za profesjonalizm, serdeczność w kontakcie z pacjentami oraz empatię wobec ich bliskich chciałabym podziękować pracownikom Szpitala Marynarki Wojennej - mówi Ewa Kruchelska, żona jednego z pierwszych chorych na COVID-19 na Pomorzu, należąca do grona tzw. ozdrowieńców. Opowiedziała nam o przebiegu choroby jej męża, o tym jak trudna była droga do wyzdrowienia i jak choruje się w czasach pandemii.



Wróciliśmy z Włoch 9 marca i mimo że wtedy nie było obowiązku kwarantanny, to w reakcji na doniesienia medialne zdecydowaliśmy się zostać w domu przez dwa tygodnie. Po kilku dniach od powrotu zaczęły mi doskwierać bóle pleców. Temperatura oscylowała wokół 37 stopni, więc nie łączyłam tych objawów z koronawirusem. Kilka dni później, ok. 16-17 marca, mąż dostał wysokiej gorączki, która rosła z dnia na dzień. W pewnym momencie przekroczyła 40 stopni i nie dawało jej się w żaden sposób zbić - mąż nie reagował na żadne tabletki. Do tego doszedł rozstrój żołądka, więc zmuszeni byliśmy przejść na czopki. 20 marca pojechaliśmy do szpitala zakaźnego. Zrobiono nam obojgu testy, podano mężowi Pyralginę, jednak jego organizm na nią nie zareagował. Lekarz stwierdził, że mąż powinien zostać w szpitalu, ale okazało się, że nie było miejsc. Dostał trzecią kroplówkę, Ketonal, i zmuszeni byliśmy wrócić do domu.

Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście



Szpital zakaźny



W nocy z 22 na 23 marca mąż już nie wstawał z łóżka. Dodatkowo pojawiła się biegunka. Z samego rana próbowałam wezwać do domu karetkę "specjalną". Dwie godziny obdzwaniałam sanepid, alarmowy numer 112, szpital zakaźny. Bezskutecznie. Jakimś cudem udało mi się zapakować męża do samochodu i zawiozłam go do szpitala sama. Oczywiście z miejsca został przyjęty, dostał kroplówkę, jego stan lekko się poprawił. I wtedy zaczęła się moja walka ze szpitalem zakaźnym.

Ewa Kruchelska należy do grupy tzw. ozdrowieńców, a więc osób, które przechorowały COVID-19. Ozdrowieńcem jest też jej mąż, który wczoraj, po miesiącu hospitalizacji, został wypisany do domu. Ewa Kruchelska należy do grupy tzw. ozdrowieńców, a więc osób, które przechorowały COVID-19. Ozdrowieńcem jest też jej mąż, który wczoraj, po miesiącu hospitalizacji, został wypisany do domu.
Byłam przekonana, że mąż jest w dobrych rękach, że w razie konieczności podany zostanie mu tlen. On tymczasem cały czas słabł i mówił, że ciężej mu się oddycha. W czwartek 26 marca doszło do najgorszej sytuacji. Mąż potrzebował tlenu do oddychania, a w sali, w której leżał, tlen psuł się co chwilę. Pielęgniarka, którą prosił o interwencję powiedziała, że nic na to nie poradzi. Tymczasem mój mąż oddychał już z takim trudem, że kiedy do mnie zadzwonił, nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Ze 2-3 razy udało mi się porozmawiać z lekarzem prowadzącym, ale ten mnie uspokajał, że nic złego się nie dzieje. Że stan jest dobry, a mąż najzwyczajniej w świecie panikuje.

Cały czas walczyłam ze szpitalem, aby zrobiono mężowi jakiekolwiek badanie płuc, bo test na obecność koronawirusa robiliśmy 20 marca, a wyników nadal nie było. Lekarz natomiast mówił, że nie ma cienia wątpliwości, że to COVID-19, bo objawy są wręcz książkowe.

Na intensywną terapię do Szpitala Marynarki Wojennej



26 marca, po południu, otrzymaliśmy wyniki testów. Mój był pozytywny, test męża negatywny. Tyle dobrego się wydarzyło tego dnia, że po awanturze, jaką zrobiłam, męża przeniesiono do innego pokoju, gdzie tlen już się nie psuł. Zaczęto też monitorować parametry życiowe. Kontaktu z mężem już nie miałam - nie był w stanie ze mną rozmawiać. W piątek wieczorem, ok. godz. 22, przeniesiono go do Szpitala Marynarki Wojennej, do którego trafiają obecnie przypadki wymagające intensywnej terapii. Przy jednoczesnym zapewnieniu ze strony lekarza prowadzącego, że stan męża jest pod kontrolą, od poniedziałku nic się nie pogorszyło i absolutnie nie ma potrzeby podłączać go pod respirator.

Podczas przyjmowania męża do Szpitala Marynarki Wojennej okazało się, że jego stan jest krytyczny. Natychmiast zrobiono mu tomografię komputerową płuc, został intubowany i podłączony pod respirator z informacją, że trafił do nich za późno. Od tego momentu rozpoczęła się walka o życie. Pod respiratorem mąż przeleżał 10 dni. Udało się go wybudzić, przetrwał najgorsze.

Czwartek, 23 kwietnia: drugi test negatywny. Mogę zabrać męża do domu po miesiącu leżenia w szpitalach.

Bohaterowie bezimienni, bez twarzy, uśmiechy ukryte pod maskami



Jeszcze raz składam wielkie podziękowania personelowi Szpitala Marynarki Wojennej, szczególnie pracownikom Oddziału intensywnej terapii pod kierownictwem pana ordynatora Macieja Lange. Dziękuję pielęgniarkom i pielęgniarzom, salowym, całej obsłudze.

Cały personel jest niesamowity, bez reszty oddany pracy i pacjentom. Pielęgniarki, mimo nawału obowiązków, znajdują czas i siłę, aby wesprzeć pacjentów i z nimi pożartować. A przecież cały personel funkcjonuje pod presją zakażenia wirusem - może do tego dojść w każdej chwili.

To ciężki czas nie tylko dla chorych, ale też dla ich bliskich. Przez cały czas nie ma szansy na kontakt osobisty. Wiedziałam, że mąż umiera, a nie mogłam go zobaczyć, być blisko niego. Jedynym łącznikiem był właśnie personel, który kontaktował się ze mną nawet dwa razy dziennie, żeby przekazać informacje.

Praca z chorymi na COVID-19 nie jest lekka. Są to często osoby w naprawdę złym stanie, leżące, w pampersach. Trzeba je myć, karmić i przewijać. Podpiąć kroplówkę czy założyć wkłucie centralne. I wszystko to robić w kombinezonach, które są niewygodne, krępują ruchy. W goglach, które parują.

Mąż nie wiedział, kto aktualnie się nim zajmuje, czy to kobieta, czy mężczyzna. Bohaterowie bezimienni, bez twarzy. Zawsze gotowi pomagać z uśmiechem na ustach. Z uśmiechem, którego nie widać, bo ich twarze szczelnie zakrywa maska.

Powrót do zdrowia najlepszą nagrodą dla personelu



Wczoraj odebrałam męża ze szpitala. Jest go 20 kilogramów mniej. Ma ogromne problemy z chodzeniem, z trudem porusza się przy chodziku. Ale żyje! Pytałam zespół szpitala, w jaki sposób mogę się odwdzięczyć. Mąż ma swoje zawodowe kontakty, ja swoje. Jestem tak ogromnie wdzięczna, że zrobiłabym dla nich wszystko! Odpowiedziano mi, że swoją nagrodę już dostali i piękniejszej nie mogliby sobie wymarzyć. Tą nagrodą jest powrót do zdrowia mojego męża, bo był to tak ciężki przypadek, że to cud, że doczekaliśmy się tak szczęśliwego finału. A takie cuda dodają im otuchy i utwierdzają w przekonaniu, że walka o życie nawet wówczas, jeśli pacjent jest w tak krytycznym stanie, w jakim był mój mąż, naprawdę ma sens.

Ja przechorowałam COVID-19 w domu. Jestem tzw. ozdrowieńcem. Kontaktowałam się z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku. Okazało się, że mogę być dawcą. Być może osocze z pobranej ode mnie krwi pomoże komuś choremu wrócić do zdrowia. Zakładam, że chorobę bezobjawowo przeszedł mój syn. Pierwszy test miał wprawdzie ujemny, ale podczas kwarantanny przebywał z nami w domu.

Czekamy na wynik testu na obecność przeciwciał. Jeśli będzie pozytywny, to syn zgłosi się, aby oddać krew. Jeśli osocze może pomóc chorym, to innej opcji nawet nie bierzemy pod uwagę. To nasz obowiązek.

Miejsca

Opinie (596) ponad 50 zablokowanych

  • beznadzieja, odsyłanie od jednego do drogiego, test negatywny (czyli ałszywy)

    to cud że nie zmarł bohater opowieści...

    • 0 0

  • Gratuluje powrotu do zdrowia ale... (16)

    .. z treści jasno wynika, że w pierwszym szpitalu zakaźnym, którego lokalizacji nie podano diagnostyka i leczenie pacjenta odbywało się źle i skończyło by się zgonem. Pani Kruchelska jest osobą przedsiębiorczą, odnosiła wiele sukcesów w zyciu i dzieki jej reakcji i uporze przeniesiono w ostatniej chwili meza do szpiatala AMW. Ale co by bylo gdyby to byl zwykly szary pacjent bez drugiej osoby która by czuwała nad sytuacją ? Dobrze by było też podać o który zakaźny szpital chodziło w pierwszej części artykułu.

    • 362 10

    • Przedsiębiorczo pojechała w marcu do Włoch na narty.

      • 0 0

    • To jest skandal (5)

      I to powinno być sednem artykułu. Przecież normalnie człowiek by umarł, przy takim prowadzeniu. Chłop się dusi, tlenu brakuje, a żona słyszy, że wszystko jest pod kontrolą? Ile jest takich przypadków? Przecież to są życiowe tragedie. W jakim kraju my żyjemy?

      • 86 0

      • (3)

        W kraju suwerena, gdzie służba zdrowia leży, a lekarze słyszą: niech jadą! A państwo wydaje nasze pieniądze na żenującą propagandę w TVP i premie dla Obajtków i innych aptekarzy. Tak, zagłosujcie na du(x)ę.

        • 23 13

        • Za PO służba zdrowia była lepsza..???? (2)

          Jak mówił Arłukowicz, trzeba zamknąć połowę szpitali.... Litości, czy wyborcy PO mają całkowitą amnezję....

          • 8 5

          • (1)

            Tak wygląda wypowiedź klasycznego pisuara. Zawsze kontratak polegający na mówieniu jakie to PO nie było złe. Było, każdy o tym wie, za to Ty nie wiesz, że istnieją inne partie. I tak nie zrozumiesz, bo mózgu już nie masz, tylko kawałek g*wna wysrany przez Twoją ukochaną telewizję TVP.

            • 4 3

            • ten stopien zmanipulowania czlowieka przez tvpis powinno uznac sie za jednostke chorobowa i stosowac terapie, najlepiej przymusowa ze wzgledu na niebezpieczenstwo zakazania innych, oczywiscie najlepiej byloby uzdrowic telewizje czego niestety przy obecnej wladzy zrobic sie nie da

              • 2 0

      • To nie jest problem kraju, tylko konkretnego człowieka.
        Żyjemy w kraju, w którym uratowano życie męża bohaterki artykułu.

        • 11 10

    • szpital zakaźny

      Szpital zakaźny mieści się w Gdańsku na ul. Smoluchowskiego, pewno o ten szpital chodzi.

      • 4 0

    • no zakaźny w Gdańsku na smolucha (4)

      przecież jest jeden!

      • 56 0

      • to AMW nie jest zakaźny, a przenieśli tam chorego? Jakaś masakra w ogóle z tym pierwszym (3)

        szpitalem. Mają wylane na chorych i jeszcze kit wciskają rodzinie, że wszystko w porządku. Co to za lekarze w ogóle? Przecież gdyby nie żona to facet by już nie żył. Ręce opadają.

        • 30 3

        • (1)

          to są lekarze pobierający pensje i mający prywatne praktyki - po to robili lek żeby zarabiać, nie leczyć - teraz coraz więcej jest takich

          • 20 5

          • Bo w większości lekarze nauczyli się leczyć skutki chorób, nie przyczyny. Boli cię wątroba? Zamiast powiedzieć ci: nie żryj tłustego i smażonego, każe ci wspierać wspierać koncerny farmaceutyczne. Polacy są pierwsi w Europie pod względem spożycia paraleków. Sporo chorób jest spowodowanych jedynie złym odżywianiem.

            • 6 1

        • Szpital Zakaźny nie ma oddziału intensywnej terapii

          W 2013 zlikwidowano istniejące tam 4 łóżka a każdy pacjent wymagany respiratoroterapii jest transportowany do innego szpitala. Zlikwidowano, bo przy wycenach NFZ-tu nie szło tego utrzymać.

          • 7 0

    • Jak to który Zakazny?

      ...Zakazny u nas jest jeden...

      • 3 1

    • No chyba zakaźny jest jeden w Gdańsku, Szpital Marynarki Wojennej jest szpitalem jednoimiennym , przekształconym na czas pandemii. Pozdrawiam

      • 16 0

    • a ile zakaźnych masz w Trojmieście?

      • 15 0

  • Wiele osób w tym roku (46)

    mówi o tym, że przy tegorocznej grypie, bardzo bolały ich plecy. MNie też, a chorowałem pod koniec stycznia.

    • 165 13

    • już w listopadzie i grudniu w ciągu 24 godzin od złego samopoczucia było zapalenie płuc.

      • 0 0

    • (31)

      Sporo ludzi mówi, że miało jakoś dziwnie ciężkie przeziębienia/grypy w tym sezonie jesienno-zimowym...Sama miałam w listopadzie gorączkę, której przez prawie 2 tygodnie nie dało się zbić i kaszel, który nie chciał przejść... Kto wie, czy faktycznie część z nas nie ma już tego za sobą, a do statystyk wliczają przecież tylko te osoby, które mają wyniki potwierdzone testami...

      • 110 6

      • (7)

        U syna w przedszkolu w lutym był wirus -gorączka na poczatku dochodziła 40stopni, pozniej właściwie ciągle 37 -37,5. Do tego kaszel i straszne osłabienie. Jeden i drugi syn podobne objawy mieli przez 3 tygodnie, jak z resztą reszta dzieci w przedszkolu. Ja z mężem objawy zwykłego przeziębienia... czasami też się zastanawiam czy to właśnie nie był słynny COVID19 ;)

        • 18 3

        • (2)

          U nas w przedszkolu to samo.Dokladnie trwało to 2tyg w lutym.W poniedziałek pamiętam było 26 dzieci w przedszkolu we wtorek już 6ro,wszystkich zmiotło,panie też i mnie też,tylko mąż się trzymał jako tako.Calą trójką siedzieliśmy i chorowaliśmy bite 2tyg

          • 1 0

          • (1)

            U nas identycznie.
            Luty, wysoka gorączka, kaszel - w szkole podobne objawy miało 70% dzieci

            • 1 0

            • to czemu oficjalne sluzby nie wychwycily tak widocznego zjawiska, 70% dzieci w szkole czy przedszkolu mialo podobno takie same objawy i nic?

              • 1 0

        • U nas to samo

          W żłobku

          • 0 0

        • (1)

          A ja miałem rozwolnienie, to musiał być Covid19... przestańcie sobie wkręcać. Zróbcie prześwietlenie płuc, bo podobno uszkadza płuca.

          • 7 13

          • Od razu MRI i PET razem, po co się szczypać

            I nie tylko płuc ale na wszelki wypadek całego ciała, od paznokci u stóp po rozdwojone (przez wirusa) końcówki włosów.

            • 2 0

        • We wloszech dzis potwierdzaja ze wirus co najmniej od stycznia byl, w NY ponad 20% juz ma przeciwciala, wiec chorowali duzo

          • 3 0

      • W listopadzie tego jeszcze w Chinach nie było (22)

        Po co piszesz brednie

        • 17 53

        • (18)

          Pewny jesteś, że to co się słyszy w TV i czyta w necie na popularnych portalach to sama prawda?

          • 53 5

          • Oficjalne dane mówią o pojawieniu się w Chinach pod koniec grudnia (17)

            Nawet jeśli przyjąć, że ściemniają i było wcześniej, to prawdopodobieństwo, że w listopadzie wirus był już w Polsce jest niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne. Za dużo na forach jest fantastów i idi.tów piszących brednie. Aczkolwiek przebieg grypy w Pomorskim w tym roku był bardzo dziwny, kolega w styczniu po grypce miał zapalenie płuc, a ja w połowie lutego miałem grypkę z temperaturą 40 stopni i wymiotami, na szczęście tylko jeden dzień, w kolejne dni było lepiej. Jednak skutki infekcji ciągnęły się przez kilka tygodni. Zachorował każdy w naszej rodzinie. Jednym ze skutków ubocznych po tej grypie u mnie było zapalenie spojówek. Może więc faktycznie wirus już przechodził wcześniej przez Pomorskie, ale nie można słuchać bredni kogoś, kto pisze, że w listopadzie go bolały plecy.

            • 18 14

            • Nie było zimy (1)

              Brak mrozu to i różnego rodzaju drobnoustroje się mnożą . Do tego amatorzy zupy z nietoperza.

              • 4 10

              • Przecież zwierzęta

                Nie przenoszą covidu ;)

                • 1 0

            • (8)

              Jesteś pewny, że skoro są źródła, które podają, że Chiny doskonale wiedziały o koronawirusie już w listopadzie, ale to ukrywały i wszystko normalnie funkcjonowało, to nikt tego do Polski nie przywiózł już w zeszłym roku i nie pozarażał innych? Mnóstwo ludzi było na coś chorych, a chodzili do pracy, do sklepu itp. zamiast się normalnie wyleczyć w domu i nie "prątkować" naokoło, a to bardziej zaraźliwe niż grypa, łatwiej się przenosi. Nie mówię, że na 100% to miałam, ale kod choroby na L4 z listopada jest dla mnie zastanawiający.

              • 32 3

              • Hmm (3)

                Mnie też bolały plecy, kręgosłup i część mięśni. Miałem do tego kaszel ale lekki, w połowie stycznia. A dziwne pierwsze samopoczucie poczułem zaraz na początku stycznia. Brałem na klatkę piersiową popularną maść inhalacyjną. Przeszło. Ale to było dziwne

                • 2 0

              • Mojego dziadka plecy bolą od lat (1)

                a babcia kaszlała od kiedy pamietam. Wniosek jest jeden i niepodważalny - wirus był w Polsce już od dzięsiątków lat.

                • 4 2

              • U Ciebie jest...

                ...wirus głupoty.

                • 1 0

              • ....

                Ja pod koniec lutego czułam się tak fatalnie jak nigdy przy grypie.Moja mama chciała nawet wzywać lekarza do mnie,bo ledwo o własnych siłach dochodziłam do łazienki.Trwalo to dokładnie 2tyg. do tego pamiętam jak pod koniec lutego zastanawiałam się dlaczego boli mnie brzuch przy grypie...leżałam jak Kłoda dosłownie.Moja mama musiała do mnie przyjechać na parę dni bo czułam się fatalnie i pomoc mi przy opiece nad dziećmi.Dzieci również zachorowały,gorączka,kaszel który ciągnął się bite dwa tygodnie.Do tego od października do końca lutego byłam z dziećmi stałą bywalczynią ogromnej przychodni,mam nadzieję że mamy to za sobą.A w Chinach moi drodzy cześć osób wiedziała o tym znacznie wcześniej...już w październiku na chińskich lotniskach mierzono z niewiadomych przyczyn ludziom temperature

                • 1 0

              • Mało prawdopodobne z jednego powodu (2)

                Problemy z miejscami na intensywnej terapii w krajach takich jak Włochy, Hiszpania, Francja czy Wielka Brytania zaczęły się dopiero w marcu, wcześniej nie było żadnego skoku przyjmowanych chorych (wiem to z pierwszej ręki bo pracuję na ITU w UK). Rutynowe testowanie podejrzanych pacjentów w szpitalach na wyspach zaczęło się na początku lutego a dopiero pod koniec miesiąca było kilkanaście pozytywnych wyników. Według Twojej teorii w Polsce i zapewne całej Europie ludzie chorowali już od listopada ale z ciężkimi objawami i umieraniem poczekali do marca.

                • 10 5

              • Wielu ludzi normalnie nie kierowano by do szpitali, a zauwaz ze jednoimienne sa puste (1)

                To nie jest przypadek. To jest koncowka epidemii. Ludzie umierali i sanepidu to nie zainteresowalo ani medykow, nagle jak afera, to rozdzielili chorych.

                • 3 2

              • Sugerujesz, że to Polska była źródłem epidemii w Europie?

                Że to Polacy chorowali i umierali po domach już w listopadzie i roznieśli wirusa po reszcie krajów UE? Bo tylko tak można wytłumaczyć to, że większość państw jest dopiero co najwyżej za szczytem epidemii a Polska jak sugerujesz na końcówce epidemii.

                • 4 0

              • Jaki kod choroby miała Pani na L4 jelsi kozna spytać?

                • 2 1

            • U nas jest mnóstwo Chińczyków (3)

              Jest bardzo duża grup Chińczyków, kursują już drugi rok do siebie i z powrotem, to wymiana studentów na AWFiS. Mogliśmy mieć covid na jesieni nawet jako pierwsi w Polsce. Stąd dziś mało przypadków. Bo przecież pomorskie to jedno z bardziej aktywnych województw.Jakos nie chce się wierzyć, że u nas wirusa "nikt"nie nawiózł...bo z Gdańska codziennie latało n- lotów..

              • 26 0

              • Bo do Chin nikt z Europy nie podróżuje?

                Podejrzewam, że to do Chin więcej podróżuje europejczyków niż do Europy chińczyków. Na pewno procentowo. Przecież tam w takim Wuhan jest więcej mieszkańców niż w niejednym europejskim kraju (11 mln)

                • 4 0

              • Doktor nauk (1)

                Tylko w Niemczech czy Francji studentów (jak i turystow) z Chin jest 10 razy więcej. Tak jak kolega wyżej napisał szansę na wirusa w listopadzie u nas są zerowe.

                • 7 0

              • Nie przez przypadek rozwój wirusa w Europie

                rozpoczął się pod koniec stycznia kiedy to mnóstwo Chińczyków obchodząc ichniejszy Nowy Rok podróżuje na wakacje za granicę albo żyjąc na emigracji odwiedza rodzinę w Chinach a potem wraca do pracy.

                • 9 0

            • Ciekawe

              Widzę że jesteś w swojej bańce i nie chcesz z niej wyjść bo boisz się że twój cały światopogląd runie.
              Szanuję to ale pamiętaj prawda leży pośrodku, rozumiem że ludzie chcą wierzyć w to że rządzący i WHO itp mówią prawdę, ze światem nie rządzi pieniądz ale tak nie jest. Świat jest wielkim tortem z którego spora część chce coś sobie uszczknąć i powiedza, zrobią wszystko żeby to zrobić. Nie można nikomu wierzyć na 100%, trzeba na chłodno wszystko oceniać a jak na razie są dwa no może trzy obozy, ci którzy wierzą w pandemię koronawirusa i dają sobie prać mózg, ci którzy zaczynają sami myśleć i szukają, i do którzy już widzą że to jest jakaś wielka ściema która ma na celu zdobycia władzy.
              Ale nie ważne w ktorym obozie jesteś bo większość wypowiedzi powstają pod wpływem emocji a nie chłodnych kalkulacji.
              Ja od dłuższego czasu nie neguje żadnej teorii, żadnego wpisu ale staram się to przeanalizować na chłodno, to jest trodne i nie da się być na 100% obiektywnym ale staram się.
              Najlepiej usiąść wziąć kartkę i wypisać za i przeciw konkretnej teorii, poszukać materiałów ale nie z jednego źródła, przeanalizować nawet te najbardziej absurdalne i szukać wspólnego mianownika bo nawet w najbardziej niedorzecznej informacji można znaleźć ziarno prawdy. A jak to się mówi ziarnko do ziarna..... .
              Pamiętajcie nie ma niezależnych mediów, naukowców itp, więc trzeba samemu myśleć i analizować.
              Na tą chwilę jedyne co jest pewne to to że mamy kryzys który będzie się pogłębiał i radzę na tym się skupić, żeby mieć płynność finansową, a jeżeli nawet jest jakiś wirus i mamy jutro umrzeć to i tak nie mamy na to Wielkiego wpływu.

              • 5 0

            • Zycie

              Pod koniec grudnia to juz bylo jasne, ze cos sie dzieje -zaburzone dostawy od firmy z Chin ....

              • 3 1

        • Było dokładnie rok wcześniej

          Od momentu kiedy u nas był pierwszy przypadek....

          • 0 0

        • (1)

          Słyszałam ze po targach z udziałem firm chińskich w dolinie krzemowej w listopadzie dużo osób Z poszczególnych firm miało podobne objawy do koronawirusa , kto wie

          • 4 1

          • 21% w ny ma juz przeciwciala.. wiec chorowali od dawna.

            • 2 1

    • Mnie potwornie bolały zwieracze (1)

      Ale przeszło po kawie. Czy to cyprian namil kowid?

      • 1 3

      • Ręce opadają

        • 3 0

    • grypa w tym roku też była ciężka, ale przy objawowym koronawirusie to łagodna choroba (2)

      • 13 6

      • To nie byla grypa, bo testy jej nie potwierdzaly.

        • 1 2

      • Tylko, że objawy bywają różne,

        każdy kto ma wynik pozytywny i jest w szpitalu ma indywidualna terapię

        • 12 0

    • To idz zrobic test serologiczny zeby sie przekonac, ja tez myslalem ze w lutym mialem covid. Test negatywny. (7)

      • 18 2

      • Pacjent z artykułu też miał negatywny... (3)

        • 29 2

        • To po co te testy (1)

          Chyba tylko, aby PO nie krzyczało "więcej testów"

          • 4 13

          • Po to żebyś się głupio pytał

            Nie ma nic doskonałego więc testy mogą dawać fałszywe wyniki z przeróżnych powodów. Dlatego też ważna jest ich ilość, w przypadku chorego z typowymi objawami test powinno się zrobić co najmniej dwukrotnie aby mieć pewność co do wyniku.

            • 5 0

        • Pacjent z artykułu miał test na obecność wirusa

          a nie serologiczny czyli na obecność przeciwciał.

          • 3 0

      • (2)

        Tylko czy te testy są wiarygodne?

        • 30 3

        • (1)

          Zdaje się, że wciąż jeszcze nie, mogą dać wynik fałszywie negatywny, ale też fałszywie pozytywny.
          Chyba że coś się zmieniło?

          • 21 0

          • Z każdym testem tak jest

            nie tylko z tymi dotyczącymi COVID-19. Jak się robi test to warto spytać jaka jest jego czułość i wtedy wiadomo jakie są szanse na zafałszowany wynik.

            • 4 1

  • Pani Ewa

    Pani prezes stoczni crist sa.

    • 0 0

  • Jak naprawdę chce sie pomagać, to się pomaga, nie ostentacyjnie pisze o tym w artykuliku na portalu miejskim...tym bardziej w dzisiejszych czasach, kiedy pomagać można na każdym kroku, a już tym bardziej mając jak to Pani Prezes mówi "kontakty" o zasobie konta nie wspomnę.

    • 4 1

  • Taki klimat...wyborczy

    "...przeniesiono go do Szpitala Marynarki Wojennej, do którego trafiają obecnie przypadki wymagające intensywnej terapii..."

    Niestety muszę zasmucić, bo w/w obecnie najlepiej przygotowany szpital na ciężkie przypadki jak pani mąż, stał się zsypem "niewygodnych" pacjentów dla innych placówek, więc miejsc niestety za chwilę nie będzie.
    Jeszcze tylko kilka kolejnych łapanek bezobjawowych pacjentów z Dps albo gorączkujących "zdrowych" i dobiją do końca. Wiem niepotrzebnie ale niestety trzeba, bo poparcie dla Dulkiewicz i kolaborującej spółki samo się nie zrobi, sukces wymaga pewnych ofiar.

    P.S.: ale spokojnie niedługo skończy się remont części szpitala zakaźnego, bo zaczęli od razu po publicznym ogłoszeniu gotowości na COVID, więc może jeszcze kilka osób uda się uratować

    • 4 0

  • Szokujący jest czas jaki czeka sie na wynik testów i ich jakość diagnostyczna. (1)

    Podobno to standard w Gdańsku, że na testy czeka sie parę dni, a w tym czasie osoby z otoczenia chorego normalnie funkcjonuja i zarażaja. To jakiś skandal, albo testy kupiono od firmy garażowej albo robione sa przez niedouczonych laborantów. To obciąża skompromitowany już wielokrotnie gdański Sanepid.

    • 1 0

    • może się "wezmą" za ten cały sanepid od siedmiu boleści

      • 0 0

  • W jakim

    Wieku był pacjent

    • 1 0

  • (2)

    Pandemia we Włoszech jest od października 2019 roku, Polska informowała o tym fakcie w telewizji, informacje te zostały zignorowane.
    Gdyby Polska zamknęła granicę w październiku, dziś nie byłoby masek, rękawiczek, bicia ludzi przez policję pod domami i reszty cyrku w telewizji.

    • 29 12

    • Trochę logiki i wyobraźni!

      Żenada, łatwiej zwalać winę na kogoś "Gdyby Polska zamknęła granicę w październiku, dziś nie byłoby masek, rękawiczek, bicia ludzi przez policję pod domami" niż samemu pomyśleć (co w przypadku niektórych osób jest niemożliwe) i pomimo otwartych granic, po prostu nie jechać w rejon zagrożony. Trochę logiki i wyobraźni!

      • 0 0

    • W październiku 2019?

      Jakieś źródło tych informacji?

      • 6 2

  • Prokurator

    Dlaczego Pani nie zgłosi się na Prokuraturę

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane