• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy elektrownia atomowa na Pomorzu jest zagrożona?

Jakub Chabik
21 listopada 2023, godz. 07:00 
Opinie (592)
  • W badaniach przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych wśród mieszkańców gminy Choczewo odsetek popierających budowę elektrowni atomowej wynosił ok. 70 proc....
  • ...ale można tu też znaleźć przeciwników tej inwestycji.

Wydawało się, że wśród poważnych polskich polityków panuje zgoda co do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Pytanie, czy ostatnie deklaracje marszałka Pomorza Mieczysława Struka w tej kwestii nie wyłamują się z tego konsensusu?



Czy na Pomorzu powinna powstać elektrownia atomowa?

Polska energetyka jest w Europie jedną z najbardziej uzależnionych od węgla. To uzależnienie ma dramatyczne skutki środowiskowe, finansowe i społeczne: polski węgiel jest jednym z najdroższych na świecie, emisje dwutlenku węgla nim wywołane pogarszają efekt cieplarniany, a w kopalniach regularnie zdarzają się wypadki, często śmiertelne.

W rezultacie, polska gospodarka jest jedną z najbardziej emisyjnych - opłaty z tym związane wyniosły ponad 22 mld zł w roku 2022 i 26 mld rok wcześniej. Te kwoty obciążają rachunki konsumentów i przemysłu. Teoretycznie powinny być przeznaczone na zieloną transformację, w praktyce jednak służyły do łatania budżetu państwa.

Dochody budżetu państwa z opłat ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Grafika sporządzona przez portal wysokienapiecie.pl. Dochody budżetu państwa z opłat ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Grafika sporządzona przez portal wysokienapiecie.pl.
Nie stać nas na dalsze odwlekanie odejścia od węgla. Zwłaszcza od kiedy alternatywą nie jest już gaz ziemny - co prawda udało nam się zastąpić "krwawy gaz" z Rosji dostawami z Norwegii i USA, ale nadal jest on potrzebny do innych celów, np. produkcji nawozów sztucznych i ciepłownictwa.

O odchodzącym rządzie PiS można powiedzieć wiele złego, także w energetyce (np. import węgla z Rosji, ograniczenie możliwości rozwoju farm wiatrowych na lądzie), ale zrobił też sporo dobrego. Udział węgla w polskim miksie energetycznym systematycznie się zmniejszał, rozwijała się energetyka wiatrowa, biogazownie oraz energetyka słoneczna.

Ta ostatnia - mimo niesprzyjających warunków geograficznych (Polska to kraj północny i raczej zachmurzony) - wzrosła do tego stopnia, że konieczne było okresowe wyłączanie farm solarnych, bo przeciążone sieci nie dawały sobie rady z nadmiarem prądu ze słońca.

W rezultacie, polski miks energetyczny poprawia się. Źródła odnawialne stanowią dzisiaj aż - a może raczej tylko - ok. 20 proc. zużywanej energii. To znaczna poprawa, jeśli za punkt odniesienia przyjąć rok 2010 (wtedy było poniżej 10%), natomiast piętą achillesową Polski są właśnie emisje: węgiel kamienny emituje pond 800 kilogramów dwutlenku węgla na megawatogodzinę, brunatny ponad 1000, podczas gdy źródła odnawialne oraz energetyka jądrowa praktycznie nie powodują emisji. Mówiąc dokładniej, emitują CO2 jedynie w fazie inwestycyjnej (wytapianie stali, wydobycie i lanie betonu), ale nie w fazie eksploatacyjnej.

Perspektywa pomorska



Pomorze jest ważnym beneficjentem rozwoju energetyki odnawialnej, przede wszystkim wiatrowej. Farmy rozciągające się na terenie naszego regionu należą do największych w Polsce. Nic dziwnego - na północy wieje stosunkowo najwięcej. Ogromny potencjał niesie morska energetyka wiatrowa (tzw. offshore) - trójmiejskie porty i stocznie to wymarzone miejsce na budowę i serwisowanie wież, które staną na morzu. Poza lądem wieje mocniej i częściej - choć oczywiście niezbędna jest budowa znacznie kosztowniejszej infrastruktury, obejmującej nie tylko same turbiny, a także wielkie i odporne na sztormy postumenty, na których staną stalowe wieże wiatraków.

Ciekawostka: nad modelowaniem ich zachowania w mokrym piasku pracuje Instytut Budownictwa Wodnego PAN w Oliwie.

Mapa z lokalizacją Lubiatowo - Kopalino i odległości od najbliższych miejscowości.
Mapa z lokalizacją Lubiatowo - Kopalino i odległości od najbliższych miejscowości.
Jednak naszym największym problemem jest brak w regionie stabilnego (energetycy mówią: dyspozycyjnego) źródła energii, które jednocześnie ma odpowiednią moc oraz niskie emisje. Elektrownie węglowe zlokalizowane są na południu i w centrum Polski, a ich czas kończy się. Rozwój Pomorza ograniczony jest niedostępnością odpowiednio dużych mocy. Jakkolwiek Trójmiasto to dzisiaj raczej miejsce usług, to w strategii rozwoju regionu chcemy przyciągać jak więcej inwestycji "twardych". Nie tylko centrów usług, które można "zwinąć" w kilka miesięcy, ale także fabryk z maszynami i liniami produkcyjnymi.

Strategia rozwoju regionu oparta jest także o przemysły morskie - stoczniowy, remontowy, rozbudowę portów. Dla centrum wysokotechnologicznych usług cyfrowych, jakie powstało w Trójmieście, przydałyby się centra danych pozwalające na przetwarzanie w chmurze. Wreszcie, elektryfikacja transportu, czekająca nas w perspektywie ok. 20 lat, podwoi zapotrzebowanie na energię elektryczną.

Zalety energetyki jądrowej



Słowem, Pomorzu potrzeba bardzo dużo energii. Ale nie dowolnej, tylko czystej i dyspozycyjnej. Czyli nieobarczonej wysokimi kosztami emisji (węgiel), ryzykiem politycznym (importowany gaz), za to dostępnej 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu.

Nie zapewnią nam tego same źródła odnawialne. Okresy bezwietrznej, szaro-burej pogody potrafią trwać u nas nawet tydzień, a miesiące jesienne i zimowe są brzydkie i długie.

Jednocześnie nie dysponujemy technologią składowania energii w dużej skali i akceptowalnym koszcie. Największy polski magazyn energii, zlokalizowany na terenie gminy Pruszcz Gdański (Bystra), pozwala na składowanie około 27 MWh energii. Zbiornik szczytowo-pompowy w Czymanowie będzie wkrótce rozbudowany, osiągając docelowo nawet możliwość składowania 820 MWh. Ale to wszystko kropla w morzu potrzeb.

To nie jest typowo polski problem - po prostu odpowiednich technologii jeszcze nie opracowano. Ale w wysoko uprzemysłowionej, względnie nowoczesnej Polsce jest szczególnie dotkliwy. Nasze roczne zużycie energii wynosi około 160 TWh (terawatogodzina to milion megatwatogodzin, MWh), czyli ok. 0,5 TWh dziennie.

Z szybkich szacunków wynika, że gdybyśmy chcieli zmagazynować tak ogromne ilości energii na okresy tygodniowej flauty i szarówki, musielibyśmy - na samym Pomorzu! - takich zbiorników zaczynać budować kilka. W całej Polsce - kilkadziesiąt, może kilkaset. Ich cykl inwestycyjny to około 20 lat, ślad środowiskowy i koszt jest podobny do "zwykłej" elektrowni węglowej, a na dodatek nie bardzo jest gdzie - bo Polska to kraj płaski i dość gęsto zaludniony.

Magazyny energii w takiej skali nie są scenariuszem realnym i choć pojawiają się ciekawe innowacje energetyczne, to nie dają one nadziei na szybki rozwój i odpowiednią pojemność. Przełomu w kwestii magazynowania energii jak nie było, tak nie ma. Ogranicza to znacząco możliwości rozwoju źródeł odnawialnych.

Rozwiązaniem problemu niskoemisyjnej i dyspozycyjnej energii jest elektrownia jądrowa. I taką inwestycję Polska planuje. Na dzień pisania tego uzyskano decyzję środowiskową dla lokalizacji Lubiatowo-Kopalino. Zakończono też analizę oddziaływania środowiska i zakończono konsultacje transgraniczne - trwały one półtora roku. Podpisano także umowę na projektowanie elektrowni z konsorcjum Westinghouse-Bechtel.

Pod koniec września popisano umowę na zaprojektowanie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, która ma powstać na Pomorzu. Pod koniec września popisano umowę na zaprojektowanie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, która ma powstać na Pomorzu.
Oczywiście tak wielka i tak strategiczna inwestycja angażuje nie tylko spółki, ale i organy państwa. Podejmując decyzję o budowie elektrowni jądrowej w oparciu o amerykańską technologię, Polska umacnia swoje miejsce w świecie Zachodu, swoje strategiczne bezpieczeństwo (nie tylko energetyczne) oraz zapewnia gospodarce energię do rozwoju gospodarczego.

Aktualnie czas eksploatacji nowo budowanych elektrowni jądrowej szacowany jest na około 80 lat. 3,75 GW czystej, bezemisyjnej energii powinno zapewnić Pomorzu bezpieczeństwo i rozwój do końca XXI wieku.

Sprawiedliwa transformacja dzięki energetyce jądrowej



Ale to nie wszystko. Lokalizacja elektrowni jądrowej w jednym z gorzej rozwiniętych zakątków Pomorza, to także szansa na bezprecedensowy jego rozwój. Budowa, która potrwa kilkanaście lat, zapewni tysiące miejsc pracy nie tylko dla osób bezpośrednio zaangażowanych, ale także obsługujących je - np. dostawców noclegów, żywności, artykułów codziennego użytku i rozrywek. Wybudowana zostanie nowa infrastruktura: m.in. linia kolejowa o długości 95 km oraz droga krajowa o podwyższonym standardzie, odchodząca od budowanej właśnie "ekspresówki" S6.

Infrastruktura towarzysząca planowanej elektrowni jądrowej. Do jej obsługi powstanie m.in. nowa linia kolejowa oraz nowa droga. Infrastruktura towarzysząca planowanej elektrowni jądrowej. Do jej obsługi powstanie m.in. nowa linia kolejowa oraz nowa droga.
Do kasy lokalnych samorządów będą wpływać ogromne pieniądze. Na przykład gmina Choczewo, aktualnie posiadająca budżet nieco ponad 30 mln zł, stanie się jedną z najbogatszych gmin w Polsce, z budżetem idącym raczej w setki milionów. Nieco mniej - ale nadal znacząco - skorzystają gminy okoliczne.

Można oczekiwać, że osłabnie turystyka - ale turystyka to biznes sezonowy i kapryśny, zależny od mód i pogody. Zresztą, amerykańskie badania pokazują, że lokalizacja siłowni jądrowych na terenie danego regionu nie musi wpłynąć negatywnie na jego walory turystyczne. Elektrownie są względnie małe, znacznie mniej uciążliwe niż np. farmy wiatraków, a pozyskane z ich eksploatacji środki pozwalają na inwestycje w dodatkowe atrakcje turystyczne, np. parki rozrywki, parki wodne czy ośrodki spa. A to poszerza ofertę turystyczną i pomaga urozmaicić pobyt nad Bałtykiem nawet gdy polskie lato jest kapryśne.

Oczywiście przy okazji wykupu działek trzeba będzie ze szczególną troską przyjrzeć się, czy niektórzy nie kupili ich wyłącznie w celu spekulacyjnym, natomiast bez wątpienia trzeba będzie wypłacić godziwe odszkodowania tym, którzy na terenie potrzebnym elektrowni mieszkają, lub też ich działki stracą na wartości.

W niewielkim stopniu naruszony zostanie będzie obszar wybrzeża - elektrownia będzie z plaży niewidoczna, przejście nią będzie możliwe i tak naprawdę jedyne, co na brzegu będzie świadczyć o jej istnieniu, to około kilometrowy pirs służący do rozładunku części potrzebnych do budowy elektrowni. Dzięki transportowi morskiemu budowa będzie mniej kosztowna, a transport mniej uciążliwy.

Łącznie na Pomorzu w cały projekt, wraz z infrastrukturą towarzyszącą, zainwestowane będzie około 100 mld zł (!).

Dialog społeczny i ochrona środowiska



Dialog społeczny i środowisko pozostają ważne. Zrealizowane zostały badania oddziaływania środowiskowego.

Musimy zadawać pytania, nawet niewygodne i czasem trudne. Wśród takich pytań warto wskazać na kwestię wpływu przyszłej elektrowni na zasoby środowiska, głównie morza, które są jednym z filarów pomorskiej gospodarki - mówił kilka dni temu marszałek Mieczysław Struk, cytowany przez Polską Agencję Prasową. Musimy zadawać pytania, nawet niewygodne i czasem trudne. Wśród takich pytań warto wskazać na kwestię wpływu przyszłej elektrowni na zasoby środowiska, głównie morza, które są jednym z filarów pomorskiej gospodarki - mówił kilka dni temu marszałek Mieczysław Struk, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Kluczowy zarzut podnoszony przez przeciwników elektrowni, polegający na wpływie jej chłodni na temperaturę Bałtyku (ciepła woda będzie odprowadzana w głąb morza, a zimna zasysana ponownie), jest realny. Tyle że ciepło odpadowe z elektrowni to i tak niewiele w porównaniu z ciepłem płynącym ze słońca i atmosfery, coraz bardziej "dogrzewanej" dwutlenkiem węgla.

Jeśli Bałtyk zostanie "przegrzany", stanie się tak przez opóźnianie zastępowania energetyki węglowej przez jądrową, a raczej przez opóźnianie transformacji. Wpływ samej elektrowni - choć niezerowy - będzie znikomy w stosunku do skutków globalnych zmian klimatycznych.

W ostatnich tygodniach pojawiają się propozycje ponownego rozważenia celowości i lokalizacji inwestycji jądrowej. Portal Biznes Alert opublikował nawet artykuł z tezą - moim zdaniem idącą zbyt daleko - że pomorski marszałek Mieczysław Struk stał się "mecenasem przeciwników".

- Rolą władz różnych szczebli samorządowych, którzy są reprezentantami lokalnej społeczności, jest dbanie o interesy mieszkańców i przedsiębiorców - mówił Mieczysław Struk podczas debaty zorganizowanej przez samorząd pomorski w Gdańsku.
Tymczasem jeszcze w zeszłym roku poparcie dla budowy elektrowni wśród mieszkańców gminy Choczewo sięgało 70 proc.

Poparcie dla budowy elektrowni jądrowej wśród mieszkańców okolicznych gmin. Fragment raportu przeprowadzonego w 2022 r. przez Pracownię Badań Społecznych z Sopotu. Poparcie dla budowy elektrowni jądrowej wśród mieszkańców okolicznych gmin. Fragment raportu przeprowadzonego w 2022 r. przez Pracownię Badań Społecznych z Sopotu.
Można zrozumieć marszałka Struka, który szuka poparcia w tych gminach, które nie skorzystają na elektrowni tak bardzo jak gminy z jej terenu i najbliższego otoczenia oraz centra przemysłowe. Można zrozumieć, że sam wywodzi się ze środowisk "zielonych" i szuka ich poparcia - zwłaszcza że wybory samorządowe odbędą się już na wiosnę.

Jeśli jednak faktycznie ktokolwiek w Urzędzie Marszałkowskim podejmuje grę o wyborczy wynik, klucząc w kwestii elektrowni jądrowej, jej lokalizacji lub terminu wykonania, podejmuje bardzo niebezpieczną grę.

Stawką są miliardy złotych inwestycji i dobro Pomorza. Zmiana lokalizacji oznacza konieczność odbycia kolejnej rundy badania oddziaływań środowiskowych i konsultacji transgranicznych. To opóźnienie projektu o minimum dwa lata, a przypomnijmy, że polscy konsumenci płacą ponad 22 mld złotych rocznie za prawa do emisji CO2. Od momentu podpisania umowy projektem zainteresowani są już nie tylko lokalni działacze, lecz także jest on elementem interesów bezpieczeństwa naszego państwa.

Trzeba mieć świadomość, że podjęcie takiej gry może oznaczać trwałą utratę tej inwestycji na rzecz innego regionu. Bo jasne jest, że w obecnym stanie - podpisana umowa z USA, wzrastające ceny emisji - elektrownia jądrowa na pewno powstanie. Tyle że może gdzie indziej - w Bełchatowie, na Śląsku, w Kozienicach albo na Pomorzu Zachodnim. Miliardy popłyną tam - a Trójmiasto i Pomorze nie będą mogły rozwijać nowoczesnych przemysłów, bo nie będą mieć odpowiednio dużych mocy dyspozycyjnych przez całą dobę.

Tak realnie wygląda ryzyko związane z próbą opóźnienia procesu inwestycyjnego związanego z atomem na Pomorzu.

Energetyczna przyszłość Pomorza



Na szczęście nowa koalicja zdaje się zdawać sobie sprawę w tych ryzyk. "Duży atom" jest częścią umowy koalicyjnej. Popierają go wszystkie siły polityczne, włącznie z aktualnie rządzącym, ale wkrótce przechodzącym do opozycji, PiS-em.

Jeśli ten kurs zostanie utrzymany, przyszłość Pomorza wygląda korzystnie. Wieloletnia inwestycja ożywi dotąd zaniedbane regiony na wschód od Łeby. Powstaną nowe miejsca pracy, drogi, linie kolejowe i infrastruktura energetyczna. Gminy dostaną pieniądze, które będą mogły zainwestować w szkoły, wodociągi, środowisko naturalne i kapitał ludzki. Walory turystyczne regionu być może ucierpią, ale w to miejsce pojawią się inne, znacznie wyższe i całoroczne źródła dochodów.

Trójmiejska metropolia, prężnie rozwijająca przemysły wysokoenergetyczne i kreatywne, dostanie zastrzyk stabilnej energii. Rozwinięty zostanie przemysł stoczniowy, zwiększona zostanie zdolność przeładunkowa portów, nowych inwestycji dokonać będą mogły rafineria, zakłady budowlane w Kokoszkach, fabryki w Tczewie, Lęborku, Starogardzie i Kwidzynie i nie tylko; powstaną centra danych dla trójmiejskich firm informatycznych.

Jednocześnie rozwinięty zostanie przemysł źródeł odnawialnych - morskie wieże wiatraków będą powstawać w trójmiejskich stoczniach, będą stawiane i serwisowane przez trójmiejskie firmy, a trójmiejskie uczelnie będą kształcić studentów na kierunkach w dziedzinie energetyki i środowiska naturalnego, rozwijając ośrodki takie jak Centrum Energetyki Jądrowej oraz Centrum Technologii Wodorowych. Stanowiąc ośrodek idei, nauki oraz technologii promieniujący na cały kraj i obszar Morza Bałtyckiego.

Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie.

O autorze

autor

Jakub Chabik - inżynier, menedżer, publicysta, naukowiec. Zajmuje się technologiami informatycznymi. Od ponad 20 lat popularyzuje naukę, technikę oraz biznes w mediach. Od ponad 20 lat bezgranicznie zakochany w Trójmieście i Pomorzu. Od 5 lat wykładowca Politechniki Gdańskiej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (592)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane