Trwający kilkanaście minut pokaz fajerwerków na plaży przy molo miał być jedyną ogólnodostępną sylwestrową atrakcją w Sopocie. Do pokazu jednak nie doszło, bo na miejscu nie pojawiła się żadna osoba mająca uprawnienia do odpalenia sztucznych ogni. Dojść za to mogło do oszustwa, co bada obecnie policja.
nie, myślę, że osoby, które niby tylko rozstawiały fajerwerki, tak naprawdę miały je też odpalić
83%
tak, nie sądzę, aby firma działająca od dawna w tym interesie mogła sobie pozwolić na próbę odpalenia sztucznych ogni przez osoby bez koncesji
17%
Tłum zebrany w centrum Sopotu przeżył w sylwestrową noc nie lada rozczarowanie - chociaż jeszcze chwilę przed północą na plaży rozstawiono fajerwerki gotowe do odpalenia,
do samego pokazu nie doszło.
-
Dwadzieścia minut przed północą otrzymaliśmy informację, że dojść może do próby odpalenia sztucznych ogni przez osoby bez uprawnień. Zgłaszający przedstawił się i podał swoje dane, policjanci zaś pojechali na miejsce - mówi
Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.
Kiedy funkcjonariusze przybyli na plażę, okazało się, że faktycznie przy fajerwerkach nie ma nikogo, kto posiadałby stosowne uprawnienia do ich odpalenia.
-
Pracownicy firmy, która miała przeprowadzić pokaz twierdzili, że ich zadaniem było jedynie rozstawienie materiałów, a osoba, która odpali sztuczne ognie ma się dopiero pojawić. Wykonali kilka telefonów, jednak nikt z uprawnieniami się nie pojawił, chociaż policjanci poczekali na przybycie takiej osoby niemal do godziny pierwszej w nocy - tłumaczy Kamińska.
Całą sytuacją zaskoczeni są przedstawiciele organizatora pokazu - Kąpieliska Morskiego Sopot. To oni złożyli wcześniej na policji - już 4 grudnia - informację o planowanym pokazie wraz z dokumentami potwierdzającymi, że zostanie on przeprowadzony przez osobę posiadającą stosowną koncesję.
-
Współpracujemy z tą firmą od lat. Cóż mogę powiedzieć, było tak, jak przedstawia to policja. Nie wiemy, dlaczego nie pojawiła się osoba, która mogła odpalić fajerwerki. Jeżeli chodzi o koszty, które ponieśliśmy, to szef firmy, która miała zorganizować pokaz, zapewnił mnie, że zaliczka, którą wpłaciliśmy, zostanie nam zwrócona. Pozostaje kwestia wizerunkowa. W poniedziałek mamy spotkanie w tej sprawie i będziemy szukać rozwiązania - mówi
Marcin Kulwas z KMS.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, pokaz miał kosztować ok. 20-30 tys. zł, a przeprowadzić miała go firma z Pruszcza Gdańskiego, która podobne pokazy organizuje od dawna w całym kraju.
Na razie policja prowadzi postępowanie w związku z wykroczeniem, które polega na próbie odpalenia fajerwerków bez posiadania uprawnień. Sprawdzany jest jednak także scenariusz, który zakłada, że osoba z licencją mogła firmować swoim nazwiskiem pokazy odbywające się jednocześnie w kilku różnych miejscach, co byłoby już nie wykroczeniem, a przestępstwem - oszustwem.