• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia gdyńskiej rodziny z dworku pod lasem w Cisowej

Ewa Budnik
26 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 

Otoczone lasem ruiny widziały historię kilku pokoleń rodziny Malinowskich.

Ludzie i domy bywają nierozłączni często przez całe pokolenia. Tworzą i opowiadają historię. Tak właśnie jest ze wspominającym już tylko lepsze czasy dawnym "Dworkiem pod Lasem" w Cisowej. Jego współwłaściciel opowiedział nam do szpiku gdyńską historię swojej rodziny.



Od ilu pokoleń twoja rodzina zamieszkuje Trójmiasto?

Na rozpadającą się "leśniczówkę" pomiędzy ulicami Zbożową i Owsianą w CisowejMapka uwagę redakcji Trojmiasto.pl zwrócił czytelnik, prosząc o wyjaśnienie pochodzenia tego budynku w cyklu Nietypowe Budowle Trójmiasta. Odnaleźliśmy ten budynek.

- To nigdy nie była leśniczówka - zaprzecza Andrzej Jeziorowski, który wyszedł z domu obok. - Przed wojną ten budynek nazywano "Dworkiem pod Lasem". W czasach powojennych na mapach powstało przekłamanie i oznaczano go jako leśniczówkę, chociaż nigdy nie miał nic wspólnego z leśnictwem.
Andrzej Jeziorowski to trzecie pokolenie rodziny zamieszkującej znajdujący się tu niegdyś majątek. Obok mieszka również jego syn z rodziną, zatem historia znajduje ciąg dalszy.

Dolina z cegielnią



We wcinającej się w las dolinieMapka od pierwszej połowy XIX wieku do ok. 1907 r. funkcjonowała cegielnia (w dolinie do dnia dzisiejszego zachowały się fragmenty pieców do wypalania cegieł). Cały majątek miał około 6 ha. Z zapisów w księdze wieczystej nieruchomości, którą przeanalizował obecny właściciel wynika, że jego pierwszym "udokumentowanym" właścicielem był Niemiec. Nazywał się Penar i zarządzał cegielnią. Mieszkał w parterowym domu z dwuspadowym dachem pod istniejącym wówczas adresem Żytnia 40.

Następni właściciele, Państwo Ruczowie, w 1923 roku podzieli majątek: 2 ha trafiły do Państwa Reinhardt, a 4 ha (za pieniądze pochodzące z posagu jego żony Teofilii) kupił Bronisław Pobóg-Malinowski. Pochodził z Bydgoszczy, wywodził się z mieszczańskiej szlachty i wykształcenie odebrał na Oxfordzie. Korzenie Teofilii również były szlacheckie, urodziła się w majątku Giżewo koło Kruszwicy nad jeziorem Gopło. Jej bratem był komandor Zbigniew Przybyszewski, późniejszy bohaterski obrońca Helu. Przed wojną wielokrotnie bywał on w Cisowej.

- Rodziny moich dziadków oczekiwały, że ich dzieci zamieszkają w domu o reprezentacyjnym charakterze. Zatem po 1923 roku mój dziadek, stojący wtedy jeszcze we wsi Cisowa, dom zaczął rozbudowywać. To dzięki jego fantazji architektoniczno-przyrodniczej dom stał się bardzo ciekawym budynkiem - opowiada Andrzej Jeziorowski.
Jednocześnie dziadek Bronisław zalesioną górę i dolinę dawnego wyrobiska cegielni zaczął zamieniać w park. Do dnia dzisiejszego świadczą o tym resztki alejek na leśnych zboczach. Lubił też eksperymenty i wdrażał przywiezione z podróży nowinki. To w tym czasie na jednej jabłonce zaszczepione zostały cztery gatunki jabłek, na wzgórzu wiosną wyrastały nikomu nieznane szparagi, a w stodole jajka znosiły kury angielskiego gatunku. W majątku były także krowy na mleko na potrzeby rodziny oraz dwa konie spacerowe.

  • Około roku 1928/1929. Dom po pierwszej rozbudowie na wysokości pierwszego piętra. Zyskał wtedy jeden pokój i oranżerię.
  • Około roku 1933. Dom po kolejnej rozbudowie.
  • Teofila i Bronisław Malinowscy przybyli do Cisowej w 1923 roku.
  • Przedwojenny widok na wieś Cisowa.
- Dziadek miał artystyczną duszę, a do tego możliwości finansowe, które pozwalały mu przenosić w to miejsce różne ciekawostki z podróży. Cała ta atmosfera spowodowała, że ten budynek do 1939 roku urósł do rangi znaczącego obiektu w tej okolicy. Korespondencja adresowana była do "Dworku pod Lasem", a w okolicy mówiono najczęściej o "Dworku Malinowskich". Wszyscy tu profesora Malinowskiego znali - wyjaśnia jego wnuk. - Najpierw, około 1928 roku dom został częściowo podniesiony o piętro. Powstał wtedy dodatkowy pokój i oranżeria spełniająca rolę ogrodu zimowego. Potem, około 1933 roku, piętro znalazło się nad całym, wcześniej parterowym, budynkiem.
Przed wojną dziadek Andrzeja Jeziorowskiego pracował jako wykładowca, m.in. w Krasnymstawie. Właśnie tam uczył komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, brata swojej żony Teofilii. Gdy przeprowadził się do Cisowej pracował w Szkole Morskiej w Gdyni i Szkole Handlowej w Wejherowie, ale głównie prowadził kancelarię tłumacza przysięgłego w centrum Gdyni. Jedna pracownia była przy obecnej ulicy Dworcowej w Śródmieściu, druga w domu. Tłumaczył z języka angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Zawodowo współpracował z ówcześnie działającymi na terenie Wolnego Miasta Gdańska instytucjami niemieckimi. I to go zgubiło.

- Znalazł się na gdyńskiej liście proskrypcyjnej inteligencji polskiej. Jednak był całkowicie przekonany, że kontakty przedwojenne zapewnią mu bezpieczeństwo. W październiku 1939 roku wrócił do Cisowej z wakacji na Kujawach, bo uważał, że potrzebny jest dozór domu. 11 listopada zginął w Piaśnicy - Andrzej Jeziorowski kończy opowieść o tym rozdziale historii swojej rodziny.

Powojenne popadnie w ruinę



Powojenne władze w "Dworku pod Lasem" zakwaterowały siedem rodzin. Teofilia Malinowska, gdy po wojnie przyjechała tu ze swoją córką Stefanią, zamieszkała na początku w stodole. Potem udało jej się odzyskać fragmenty mieszkania na piętrze. Do czasu aresztowania w 1950 roku bywał tu także jej brat, kmdr. Przybyszewski.

- Własność tej nieruchomości nie została mojej rodzinie nigdy zabrana, ale władze kwaterowały tu mieszkańców. Babcia jakoś żyła, ale nie była w stanie utrzymać tego domu we właściwym stanie, nie miała też żadnego prawa zarządzania tym budynkiem. Zmarła w 1960 roku - opowiada jej wnuk.
Przesuń aby
porównać
W 1965 roku do dworku, już z własną rodziną, wróciła córka Teofilii - Stefania (mama Andrzeja Jeziorowskiego). Odzyskała 14-metrowy pokoik w dawnym dworku ojca.

- W 1985 roku na dole byli lokatorzy, na górze mieszkali moi rodzice. Żadnej inwestycji przy domu nie można było przeprowadzić, bo teren był zastrzeżony pod budowę szkoły i przedszkola, więc miasto "dbało", by zabudowania nie zwiększały swojej wartości do czasu wywłaszczenia pod miejską inwestycję. Kiedy zakładałem własną rodzinę rozbudowałem dla nas dawny domek letni z majątku dziadka. Do dzisiaj jest to mój dom - mówi Jeziorowski.
Budynek po dziadkach jest wpisany do ewidencji zabytków. Mimo jego opłakanego stanu, a nawet posiadanej zgody konserwatora zabytków na rozbiórkę obiektu ze względu na jego niską wartość historyczną, właściciel chciałby w przyszłości częściowo budynek zachować, a częściowo rozbudować. Są szanse, że zmiany rozpoczną się już w 2021 roku.

Opinie (136) ponad 10 zablokowanych

  • Czyli ta rozpadlina ma wlasciciela? (9)

    A Konfederacja twierdzi, ze prywatny wlasciciel zawsze lepszy ...

    • 34 68

    • Przeczytałeś cały artykuł? (5)

      Jakbyś to zrobił ze zrozumieniem to byś wiedział jak "miasto" i "władza ludowa" utrudniała prawowitym właścicielom dbanie o swój własny majątek!

      Dworek rozkwitał w prywatnych rękach dziadka pana Jeziorowskiego

      • 42 6

      • Komuna upadla 31 lat temu (3)

        Malo czasu na odbudowe?

        • 8 17

        • może już nie opłacało się odbudowywać? (1)

          a może właściciel urządził się już gdzie indziej?

          Szkody po komunizmie trzeba naprawiać pokoleniami, a mimo to wielu ludzi wciąż za nim tęskni.

          • 7 7

          • a ile pokolen trzeba zeby naprawic po solidarnosci, a ile po pisie?

            • 3 3

        • czasu niemało

          ale nie tylko czasem się odbudowuje...
          Własność prywatna nie jest panaceum i perpetum mobile... Wymaga ciąglego zasilania i zdecydowanie "jeść woła". Bez tego można tylko patrzeć, jak niszczeje.
          Co widać po połowie zabudowań Gdyni, szczególnie Działki Leśne i stare Orłowo...

          Zasobność bierze się z kapitału i pracy a nie z faktu posiadania...

          • 9 0

      • same ręce...

        to dużo za mało...

        • 4 0

    • Artykuł wyjaśnia jak socjalizm wszystko niszczy ... (2)

      :(

      • 24 8

      • to nie był socjalizm (1)

        tylko republika bezkarnej biurokracji, rodem z folwarcznch czworaków.
        Która "sprawiedliwość społeczną" uczyniła narzędziem zemsty i eksploatacji.

        I nie myśl, że ona zanikła. Ma sie dobrze i nadal nieźle funkcjonuje.
        Najczęściej nagłośniej krzyczy o "podłej komunie", jak złodziej, krzyczący aby go łapać...

        • 8 1

        • Mam beke gdy spotykam Polaka za granicą i on się "mści" na mnie za wszystko.

          • 3 0

  • Niemcy niech zaplaca (1)

    Za zniszczenia to oni zabili właściciela ktory rozwijal twn dworek

    • 7 3

    • zamordowali

      • 0 0

  • Dworek (1)

    Pamietam ten dworek z lat szescdziesiatych mieszkaly tam sliczne dziewczyny moje rowiesniczki ,a ja mieszkalem na Pustkach Cisowskich czesto tam bywalem ,w tym czasie ten budynek tetnil zyciem ,jedna z tych slicznych dziewczat byla Zosia .J.

    • 7 0

    • blisko lasu, swietnie

      • 1 0

  • Pięć miejsc pracy, a w październiku wakacje. (2)

    Dziadek miał artystyczną duszę, a do tego możliwości finansowe, które pozwalały mu przenosić w to miejsce różne ciekawostki z podróży.
    pracował w Szkole Morskiej w Gdyni i Szkole Handlowej w Wejherowie, ale głównie prowadził kancelarię tłumacza przysięgłego w centrum Gdyni. Jedna pracownia była przy obecnej ulicy Dworcowej w Śródmieściu, druga w domu. Tłumaczył z języka angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Zawodowo współpracował z ówcześnie działającymi na terenie Wolnego Miasta Gdańska instytucjami niemieckimi.W październiku 1939 roku wrócił do Cisowej z wakacji na Kujawach, bo uważał, że potrzebny jest dozór domu. zalesioną górę i dolinę dawnego wyrobiska cegielni zaczął zamieniać w park. I to wszystko ogarnął ?

    • 3 1

    • zlecal, przeciez nie nie musial nawet jednej cegly dotknac, no i nie nalezy zapominac o malzonce

      • 0 0

    • Widać, że można i bez smartfona...

      • 3 0

  • Maxi (7)

    Pan Andrzej Jeziorowski to moj byly nauczyciel geografii w Sz.P. nr. 31.
    Byl wymagajacy,ale nauczyl :-)

    • 62 9

    • Był tyranem i miał kompleksy (3)

      Andrew J.

      • 12 3

      • jak by ci na kwadrat dokwaterowali 7 nieokrzesanych rodzin z ruskiej dziczy (2)

        to też byś się na oddział psychiatryczny nadawał.

        • 15 4

        • Nie pierwszy i nie ostatni. (1)

          Do wielu domów i mieszkań dokwaterowano inne rodziny. Każdy chciał mieć jakiś dach nad głową. Widocznie takie było prawo. Na pewno nie były to rodziny z" ruskiej dziczy ". Bez przesady. Po prostu przyzwyczaili się, że sami mieszkali choć do końca nie mieli do ziemi własnych praw , to taki obcy stawał się od razu wrogiem.

          • 0 5

          • owczesne panstwo staralo sie by kazdy mial dach nad glowa, a zasoby po przedwojniu a potem wojnie skape

            • 1 0

    • a jak nie miałes butów przebranych to ci też wyżucił prz ez okno (2)

      • 5 0

      • a jak nie miales butow przebranych...

        Widocznie biegales po te buty non stop skoro z ortografia do dzisiaj nie tak.

        • 2 0

      • Szkoda

        ze polonista nie byl wymagajacy

        • 23 0

  • (4)

    To ruina to dworek ??? To jakaś samowola budowlana bez stylu.

    • 12 80

    • Najpierw przeczytaj artykuł, a potem odpowiedz sobie na pytanie. Czytanie nie boli. (3)

      • 10 4

      • (2)

        Bez urazy, ale niektórzy z powodów chyba nie obycia lub kompleksów narodowych doszukują się w byle ruinie znamion dworku lub pałacu. Zapraszam tych, którzy jeszcze nie mieli okazji wyjechać poza własne osiedle do np. odwiedzenia stron internetowych wpisując dworek, jeśli to kogoś zainteresuje warto też pojechać i zobaczyć wybrane. Możliwe, ze poglądy mogą się trochę odmienić. Można tez nie dokształcać się i pozostać przekonanym o wielkości swoich poglądów. Pozdrawiam.

        • 5 3

        • Raczej kompleksy powodują że na widok maszkary folkswagen robisz w majty.
          A pięknej kompozycji nie poznasz bez certyfikatu.

          • 5 3

        • moze nie jest to klasyk

          z podcieniem i dachem mansardowym...
          Ale pewne podstawowe cechy ma. Tym bardziej, że nie jest naśladownictwem a efektem pomysłu własciciela na to miejsce. Zwłaszcza w warstwie mentalnej, jako miejsce zamieszkania kilku pokoleń jednej rodziny... A że wizje się "rozeszły"...

          • 7 0

  • PRL niszczyl ludzi (2)

    • 8 3

    • Nie wszystkich.

      Dużo żyło jak pączek w maśle

      • 3 0

    • czas niszczy ludzi

      a kataklizmy jak przemiany społeczne tylko to przyśpieszają.
      Ten proces dotyczy również brytyjskiej arystokracji, która w wiekszości ma problem z utrzymaniem siedzib. Ich czas mija a wizja sielskiego domku równiez staje się anachronizmem.
      Zawsze znajdzie się ktoś, kto na takich marz3eniach będzie chciał zarobić, wymuszając wzroszt kosztów ponad siły własciciela...

      • 2 0

  • Gdynia

    Miasto (Szczurek i POwiązani) szykują się na przekazanie domu w lesie POwiązanemu... stąd wprowadzenie "wstrząsających historii dworku"

    • 5 4

  • jest wiele takich miejsc (1)

    najczęsciej w rekach prywatnych, gdzie własciciel nie jest zainteresowany zachowaniem budynku a wartość posiada jedynie grunt. Brak zainteresowania wynika najczęściej z braku środków na utrzymanie reliktu.
    Pozytywnym przykładem są domy wzdłuż Chylońskiej, których korzenie sięgają 19w. Ale jak długo jeszcze? Dobrobyt spowoduje, że zrobi się ciasno...
    Niszczeje natomiast dom Chylońska 134. na rogu uliczki o wdzięcznej nazwie Ustronie...
    Może Gdynia by wspomogła swojego rówieśnika?
    Zanim pochłonie go budowa przedłużenia obwodnicy...

    • 4 0

    • Y

      Mieszkam blisko tego domu i nie raz wieczorem widziałem, że pali się tam światło. To znaczy, że ktoś tam jest. Fakt, domek zarośnięty, nieco sponiewierany. Widać go tylko wtedy gdy nie ma liści. Możliwe, że jest to zabytek, bo widnieje na nim data wybudowania 1926. Podobnie jak dom Chylońska 218, ten pierwszy od strony stacji. Na tym też napisano 1900.

      • 3 0

  • Tam ponoć straszy Wiedźma z Osowa, jest bardzo straszna, widziałam ją.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane