• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia Jarmarku: Błazeństwa kredą obmazanych clownów

Michał Ślubowski
6 sierpnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Jarmark świętego Dominika na początku XX wieku. Źródło: Fotopolska Jarmark świętego Dominika na początku XX wieku. Źródło: Fotopolska

Gdy zagłębimy się w historię Jarmarku św. Dominika przekonamy się, że ta impreza nigdy nie miała tak "kulturalnego" charakteru, jak obecnie. W XIX wieku do szerokiego wachlarza jarmarcznych rozrywek doszły występy cyrkowe.



Wydarzenia ostatniego tygodnia Jarmarku św. Dominika 2022



Zajrzyjmy na moment do pierwszej połowy XVIII wieku. Gdy nadchodził czas Jarmarku św. Dominika ulice wypełniały się zagmatwaną symfonią dźwięków i zapachów. Codzienny miejski smród był spotęgowany kilkukrotnie. W powietrzu łączyły się ze sobą pokrzykiwania kupców, szum prowadzonych rozmów i porykiwania zwierząt hodowlanych.

Historia wędrującego Jarmarku św. Dominika. Świętowano nie tylko na Głównym Mieście



Przestrzeń między budynkami była wypełniona pulsującą, ludzką masą, w której znalazło się miejsce dla mieszczan, poirytowanych zgiełkiem szlachciców z podgolonymi czuprynami i obowiązkowymi wąsami, żydowskich faktorów wysyłanych przez magnatów, przerażonych chłopów i wszelkiej maści podróżników, awanturników oraz poszukiwaczy przygód.

Tak jakby w magiczny sposób melodia wybijana uroczyście 5 sierpnia, czyli w oktawę św. Dominika, w kościele Mariackim, zmniejszała całą Rzeczpospolitą i wtłaczała ją do formy Gdańska.

Nowinki z całego świata, nie tylko te "wysokie"



Poza czysto kupiecką i zabawową, jarmark miał też swoją inną stronę. Tutaj, w miejscu gdzie łączyła się Północ z Południem, zaś Wschód mieszał się Zachodem, łatwiej było o ferment myśli. Nie dość, że w tym czasie Gdańsk był prężnie działającym ośrodkiem drukarstwa, to można było tutaj kupić wiele ksiąg, przypływających na pokładach statków z Anglii, Niderlandów czy Francji.

Łatwo było dowiedzieć się, co słychać w szerokim świecie - wystarczyło przejść się do tętniącego życiem i pracą portu, lub do jednej z licznych gospód. Najbardziej zamożni po nowinki ruszali wprost do Dworu Artusa, gdzie podczas jarmarku dzień i noc mieszały się ze sobą tak, że trudno było stwierdzić które jest którym.

Ale nowinki nie zawsze, a właściwie rzadko kiedy, były związane z kulturą wysoką.

Cyrk - globalny fenomen



Współczesny cyrk narodził się w drugiej połowie XVIII wieku w Anglii. Niezwykle zdolny kawalerzysta, Philip Astley, po odejściu z brytyjskiej armii postanowił wykorzystać swoje umiejętności w prywatnym przedsięwzięciu. W Londynie pokazywał swoje umiejętności na specjalnie do tego przygotowanej, owalnej arenie, którą nazwał cyrkiem (ang. circus, co w łacinie oznacza okrąg).

Londyński amfiteatr Astleya ok. roku 1808. Ze zbiorów Houghton Library na Uniwersytecie Harvarda. Londyński amfiteatr Astleya ok. roku 1808. Ze zbiorów Houghton Library na Uniwersytecie Harvarda.
Szybko jednak Astley musiał urozmaicić występy konne. Do cyrku zaprosił więc również akrobatów, żonglerów, a publiczność była dodatkowo zabawiana przez klaunów. Cyrk Astleya szybko zdobył wielką popularność, zaś Anglik otworzył filię w Paryżu.

Szybko pojawili się naśladowcy, chcący powtórzyć sukces Astleya. Kolejne grupy ruszały w tournée po Europie, docierając nawet do dalekiej Rosji. Wkrótce pierwsi cyrkowcy ruszyli do Ameryk oraz do krajów Dalekiego Wschodu. Karierę cyrkowców podjęli również liczni Niemcy oraz Włosi, niekiedy tworząc prawdziwe cyrkowe dynastie.

Cyrk Krembsera w Gdańsku



Gdańsk. Cyrk Krembsera daje obecnie przedstawienia w Bydgoszczy i przybędzie dotąd na Dominik.
Krótkie ogłoszenie takiej treści pojawiło się w czasopiśmie "Pielgrzym" w sierpniu 1883 roku. Upadek Rzeczypospolitej, epoka napoleońskiej republiki siostrzanej i ostateczne usadowienie się państwa pruskiego nie zakończyło prastarej tradycji organizowania jarmarków świętego Dominika.

W drugiej połowie XIX wieku jarmark był miejscem i czasem zażywania wszelkiego rodzaju rozrywek: oglądania spektakli, brania udziału w przeróżnych grach i oglądaniu występów gimnastycznych oraz komediowych. Na jarmark przybywali również cyrkowcy - w tym August Krembser.

Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera. Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera.
Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z wizyt cyrku Krembsera. W 1881 roku w piśmie "Krakowianin" pojawiła się relacja z występów tej grupy:

Buta linoskoków. Wiadomo, że rozporządzeniem Rady miejskiej, została jazda konno i wozami w obrębie spacerów góry zamkowej wzbronioną. Na głównych wstępach zakaz ten uwidoczniają tablice z napisami, a służba dozorująca przestrzega porządku. Mimo to pozwolił sobie August Krembser, właściciel bawiącego tu cyrku, w ubiegłą niedzielę przed południem wjechać aż po przed restauracyą końmi i wózkiem pomiędzy bawiących się tam gości, co pomiędzy bawiącemu się tamże dziećmi niezmierny przestrach i popłoch wywołało (...). Oświadczył z butą właściwą tego rodzaju intruzom: "mir hat niemand was zu befehlen" ("nikt nie może mi rozkazywać") i grożąc batogiem na wszystkie strony, ruszył pomiędzy gości, objeżdżając całą górę zamkową do koła aż do bramy zielonej (...). Nie wchodząc już w to, że taki linoskok uzyskał szczególny protektorat Świetnego Magistratu i przyzwolenie wybudowania budy w miejscu, z którego w możebnym wypadku pożaru zagraża katastrofa całej dzielnicy miasta (...), nie poczuwa się nawet przybłęda do uszanowania rozporządzeń władzy.
Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera. Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera.
A jakie rozrywki Krembser oferował chętnym? Zajrzyjmy do pisma "Bluszcz" z lipca 1881 roku:

Był tam cyrk Krembsera, bawiący gawiedź lwowską od trzech czy dwóch miesięcy sztukami konnemi i błazeństwami kredą obmazanych clownów.

O autorze

autor

Michał Ślubowski

Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.

Wydarzenia

762. Jarmark św. Dominika (48 opinii)

(48 opinii)
jarmark

Opinie (36) 5 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Pamiętam ten Jarmark z lat 80 moi drodzy i kochani (5)

    Najważniejsze to były starocie i ten klimat, później ognie sztuczne na otwarcie i zakończenie i zespół na Ołowiance i tego mi brakuje . To był Jarmark a nie cyrk teraz.

    • 45 16

    • nie był a negatywnie komentuje

      • 8 7

    • Sorry, ale bzdura (1)

      Na jarmarku nie starocie były najważniejsze tylko produkty, których nie byki w sklepachm. iInne ciuchy, produkty agd, kolorowe zabawki.

      • 19 1

      • zgadza sie mozna było kupic wszystko czego brak było w sklepach ale rynek staroci a takze uzywanych rzeczy był tez wazny

        • 12 1

    • W latach 80 nie było sztucznych ogni .

      • 9 3

    • Zespół na Ołowiance w latach 80.? Gdzie? Tam były tylko ruiny i kotłownia miejska bez dojazdu promem...

      • 2 0

  • Opinia wyróżniona

    Brawo za ciekawy artykuł! Wiecej takich! (1)

    • 21 6

    • dokładnie - mało kto zna Historę Gdańska

      a "smaczki historyczne" to tym bardziej są mile widziane

      • 0 0

  • Clowny z portalu coś słabo komentują

    Ale dziękują już artykuł :)))))

    • 5 5

  • Dzięki gdańskiej cesarzowej jarmark stał się utrapieniem... (4)

    Kretyńska organizacja, nachalne wciskanie LGBT (bo żeby było śmieszniej prawdziwi mieszkańcy o odmiennej orientacji kategorycznie odcinają się od tego chamstwa i żyją w symbiozie z sąsiadami), rozwleczenie na bezwartościowe ulice... Jarmark to powinny być ładne kramy porozstawiane na klimatycznych uliczkach, a nie na Rajskiej czy Długich Ogrodach... Te dwie ulice oprócz pojedynczych zabytków pokazują fatalne komunistyczne bloki i architektoniczną tragedię, dodatkowo Długie Ogrody to straszna patelnia. Zwieńczeniem Jarmaku zawsze było wejście przez Targ Węglowy, na Targu różnego rodzaju atrakcje, w zbrojowni jakaś ciekawa wystawa, a teraz? Zeszmacenie całkiem ciekawej imprezy przez rozwleczenie, gdzie potencjalny turysta nie jest w stanie w jeden dzień obejść, a cały Jarmark polega przecież na tym, że pierwszego dnia się przechadzamy i szukamy cudów, a drugiego mamy upatrzone cele i kupujemy... Dulkiewicz! Odejdź ze swoją świtą... Do swojej listy demolującej miasto po palmie, komunikacji miejskiej możesz dopisać Jarmark, a specjalność korkowanie miasta i uprzykrzanie życia mieszkańcom.

    • 31 18

    • brawo, brawo

      • 4 0

    • Myślę, że był czas już się pogodzić z przegranymi wyborami, nieustajace narzekanie pozostaw na czas wyborów. Mnie brakuje wozów konnych, gospodarskich, sprzedających swoje towary koło baszty Jacek. Widać narzekanie jest podobne jak w XVIII i XIX wieku, przez ówczesnych mieszkańców i gości jarmarku. Kluczowym słowem jest porównywanie zabudowy do czasu "komunizmu", a jaka miała być? Grecka.

      • 1 2

    • Kuba jedź na Kubę, tam sobie pojeździsz po mieście. Tylko zabierz wrotki.

      • 1 3

    • Gdzieś wciskają LGBT? Oświeć mnie gdzie, bo jako prawdziwa mieszkanka nie zauważyłam. I które ulice w Gdańsku są "bezwartościowe"? Nie pozwalaj sobie Kubusiu, z całym szacunkiem.

      • 0 1

  • Za 20 lat bedziecie tak samo psioczyli na JD z nostalgia wspominajac jarmarki wspolczesne.

    • 4 12

  • Doczekaliśmy się takich czasów.

    Że cyrk mamy na co dzień. Nie trzeba jarmarków. Wokół pełno błaznów którzy gotowi są się sprzedać za marne kilka srebrników. Przykre czasy które każdy sobie koloruje jak może.

    • 21 1

  • Dramat

    Ten jarmark to totalny dramat

    • 16 1

  • Jaki jarmark

    To nie jest jarmark nawet próżności. To jest coś beznadziejnego w tym coraz bardziej absurdalnym i ogłupiałym świecie stworzonym przez ludzi.

    • 16 0

  • Najlepsze Jarmarki to lata 70-te. Koncerty i sztuczne ognie. (3)

    Wtedy poznałem Zośkę, miała w sobie to coś.

    Janusz

    • 9 2

    • Podobno Zofia żałuje do dzisaj.

      • 2 0

    • To coś w końcu się urodziło i dziś pcha twój wózek.

      • 0 0

    • Sztuczne ognie w latach 70 tych???

      • 0 0

  • (1)

    Bardzo ciekawy artykuł, ale ja już raczej nigdy nie pójdę do cyrku odkąd pewien chyba włoski clown trzy razy wyciągnął mnie na scenę/arenę a że jestem z natury mało lotnym drewniakiem, to publiczność miała że mnie ubaw. Clown kazał mi skakać i takie tam. Przeszukał mi też siateczke z drobiazgami. Ręce z nerwów miałem zimne i mokre, ale po wszystkim żeby uratować honor Polaka i gdańszczanina uścisnalem clownowi dłoń. Uraz jednak pozostał...

    • 5 2

    • P. S. Do cyrku poszedłem dla tzw. kuli śmierci. Rozpędzone motocykle w kuli. Kaskaderzy mega! Byłem zachwycony!

      • 3 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane