- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (79 opinii)
- 2 Neptun jak nowy. Zobacz, jak go myto (31 opinii)
- 3 Tak organizowano Rajd Monte Carlo w Gdańsku (5 opinii)
- 4 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (296 opinii)
- 5 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (47 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (187 opinii)
Historia jednego zdjęcia: Mecz Warszawa-Gdańsk z 1938 r.
W latach trzydziestych XX w. sześć razy reprezentacja piłkarzy Gdańska stawała na boisku naprzeciw drużyny złożonej z futbolistów warszawskich. Ostatni raz niewiele ponad rok przed wybuchem II wojny światowej, pod koniec czerwca 1938 r. Jaki był bilans tych zmagań?
Jak słusznie zauważa dr Janusz Trupinda (obecnie dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku, ale znany także jako badacz sportu gdańskiego) dziś już rzadko organizuje się - niegdyś dość popularne - mecze piłkarskie, w których naprzeciwko siebie stawały nie kluby czy reprezentacje narodowe, ale zespoły złożone z piłkarzy z dwóch miast. W przypadku Gdańska pierwszym takim rywalem była najczęściej reprezentacja Królewca, a przynajmniej w pierwszych latach rozwoju piłki nożnej w regionie (upraszczając, na początku XX wieku). W okresie międzywojennym reprezentacja Gdańska szczególnie często konfrontowała się z drużyną piłkarzy ze stolicy Polski.
Puchar Kazimierza Papéego
Był to pomysł Kazimierza Papéego (1889-1979), który w latach 1932-1936 był Komisarzem Generalnym RP w Gdańsku, a więc najwyższym przedstawicielem rządu II RP w Wolnym Mieście (dodajmy, że ocena jego działalności, szczególnie w kontekście rozbicia miejscowego środowiska Polaków, budzi kontrowersje). Rywalizacja na boisku do piłki nożnej między Wolnym Miastem Gdańskiem a Warszawą miała być próbą zbliżenia między dwoma miastami, a szerzej - między Niemcami (z którymi większość niemieckojęzycznych obywateli Wolnego Miasta się identyfikowała) a Polakami. Reprezentacje w zmaganiach piłkarskich walczyły o specjalnie ufundowany Puchar Papéego (dziś znajduje się w zbiorach Muzeum Sportu i Turystki w Warszawie).
Pierwszy mecz odbył się 19 listopada 1933 r. w Gdańsku, na stadionie na Dolnym Mieście (Kampfbahn Niederstadt, obecnie stadion im. Zbigniewa Podleckiego). Gospodarze odnieśli zwycięstwo 2:0.
Bilans spotkań
Mecz, który rozegrany został pod koniec czerwca 1938 r., był w sumie już szóstym spotkaniem między reprezentacjami Gdańska i Warszawy. Dotychczasowy bilans wypadał niekorzystnie dla piłkarzy ze stolicy Polski. Warszawscy futboliści zdołali wygrać tylko dwa razy (1:0 i 3:0), i to tylko wtedy, kiedy grali u siebie. Trzykrotnie triumfowali gdańszczanie (2:0, 2:0 i 4:0), również wtedy, kiedy występowali w roli gospodarzy.
Jak zauważał dziennikarz przedwojennego "Przeglądu Sportowego" w zapowiedzi meczu, w czerwcu 1938 r.:
Gdy weźmie się pod uwagę poziom i rolę futbolu gdańskiego w Związku niemieckim, wyniki te są dla piłkarstwa stołecznego mniej niż zaszczytne, i byłby najwyższy czas, by się zrehabilitować.
Trudno odmówić racji autorowi tych słów. Co by nie mówić, poziom gdańskiej piłki w okresie Wolnego Miasta nie był najwyższy. W istocie rzadko kiedy gdański klub liczył się poza regionem.
Piłkarze z Gdańska
Gdańska reprezentacja składała się co najmniej z przedstawicieli trzech drużyn. Czterech było z SC Preußen (domowe boisko na Biskupiej Górce). Byli to: Steffen, Matthies, Rehnau (lub Rebnau) oraz Borkowski. Tyle samo prezentowało barwy BuEV (domowe boisko: dzisiejsze na tyłach Wydziału Farmacji GUMed). Byli to Knorr, Cypris, Pietsch i Prohl. Ponadto zagrał także jeden piłkarz ze SV Polizei (domowe boisko w kompleksie koszar policyjnych w Strzyży Górnej), czyli Ritschek. Nie udało się ustalić jednoznacznej afiliacji klubowej dwóch piłkarzy: Brauna i Tempela.
Gdańszczanie (poza bramkarzami) wystąpili w ciemnych koszulkach (ich kolor nie jest pewny - czyżby czerwonych..?), z naszywkami z herbem miasta na wysokości serca, i białych spodenkach. Na boisko wyszli w ustawieniu 2-4-4.
Początki futbolu w Gdańsku, czyli od FC Danzig do Lechii
Piłkarze z Warszawy
W skład wyjściowej "jedenastki" Warszawy weszli przedstawiciele przynajmniej trzech klubów (nie udało się ustalić jednoznacznie imienia i afiliacji piłkarzy Wesołowskiego, Zbroi i Jokszy). Dominowali futboliści Warszawianki Warszawa. Byli to: Adam Kondracki (zmieniony w trakcie gry przez Jana Jachimka), Rudolf Pirych, Zygmunt Sochan i Stanisław Baran (zmienił go Klemens Święcicki). Ponadto zagrał przynajmniej jeden piłkarz Polonii Warszawa (Józef Nawrot) oraz dwóch Legii Warszawa (Henryk Martyna, Franciszek Cebulak).
Warszawscy piłkarze (poza bramkarzami, tj. głównym i rezerwowym) mieli stroje jednolicie białe, na koszulce, po prawej stronie na piersi, z wyszytym herbem Warszawy. Warszawiacy wyszli na boisko w ofensywnym ustawieniu: 2-3-5.
Dwie kontry gdańszczan
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 17:30 w środę, 29 czerwca 1938 r., na Stadionie Wojska Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Mecz zgromadził około 4 tysięcy widzów.
Prowadzenie, i to szybko, bowiem już w 8. minucie spotkania, objęli gdańszczanie za sprawą Pietscha. W ciągu pierwszych 45 minut meczu padły jeszcze dwie bramki, ich autorami był Święcicki, który doprowadził do wyrównania, oraz Borkowski (1:2 dla Gdańska).
Chyba najlepiej pierwszą połowę podsumował reporter "Przeglądu Sportowego" w sprawozdaniu opublikowanym nazajutrz po meczu:
Gdańsk wygrał mecz i puchar! Chciałoby się powiedzieć: "na szczęście", gdyż w przyszłości oszczędzi to publiczności warszawskiej wiele zdenerwowania. Było ono zrozumiałe, gdy się zważy, jak fatalnie taktycznie rozegrali mecz reprezentanci stolicy. Mając silną przewagę w pierwszej połowie nie umiano jej wyzyskać. Pchano się całą kupą na bramkę, ułatwiając przeciwnikowi obronę, mimo że w formacji defensywnej nie było on najsilniejszy. Równocześnie odsłonięto lekkomyślnie własną pozycję, toteż wystarczyły dwa przeboje, by... przy zdecydowanej przewadze gospodarczy Gdańsk prowadził 1:0 i 2:1.
Krytyka ze strony dziennikarza nie ominęła też i trójki arbitrów, warszawiaków zresztą:
P[an] Krukowski mylił się zbyt często w ocenie fauli, poza tym dawał zbyt łatwo posłuch swoim asystentom, którzy robili wszystko, byle tylko wywołać wrażenie, że w Warszawie nie obowiązuje bezstronność. Za tego rodzaju sygnalizację "spalonych" należałoby panów bocznych poddać ponownemu teoretycznemu i praktycznemu egzaminowi, a tymczasem odstawić od funkcji.
Aplauz od publiki dla gości
W drugiej połowie meczu piłkarze warszawscy zmienili ustawienie w ataku i podejmowali kolejne próby. Rzecz w tym, że i gdańszczanie, wcześniej będąc jakby zaskoczeni dobrą grą Polaków i będąc zepchniętymi na swoja połowę, zmienili taktykę. Mecz z pewnością był już bardziej wyrównany.
Przed końcowym gwizdkiem padły jeszcze dwie bramki. Do wyrównania (2:2) doprowadził w 55. minucie Święcicki, ale już pięć minut później to napastnik gości - Borkowski - ustalił wynik na 2:3.
Goście grali długimi piłkami, rozciągali akcje z jednej na drugą stronę boiska, wymieniali się też szybko podaniami. Taka gra, choć niereprezentująca wysokiego poziomu na tle nieskutecznej gry piłkarzy stołecznych, musiała się podobać.
Zwycięstwo gdańszczan zostało nagrodzone brawami od publiczności. Na uznanie zasłużył - poza wspomnianym, gdańskim napastnikiem - także i bramkarz reprezentacji Gdańska Steffen.
Mecz z 29 czerwca 1938 r. był ostatni w okresie międzywojennym reprezentacji piłkarskich Gdańska i Warszawy. Dopiero w 1940 r. rozegrano podobny mecz, lecz wówczas (okupowaną) Warszawę reprezentowali niemieccy gracze, głównie wojskowi...
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Opinie wybrane
-
2023-12-23 12:42
Zwrócę uwagę (jestem kibic z Warszawy, to wiem), że wspomniany Zygmunt Sochan to pradziadek obecnego gracza NBA (2)
Zresztą był i więźniem w Stutthofie, co nie jest szerzej wyjaśnione, a rzecz dość zaskakująca, skoro był zamieszkały przed wojną w Warszawie, włączonej pod koniec 1939 do tzw. Generalnej Guberni. Może go złapali w okolicach Bydgoszczy, czy co? Na zdjęciach widać, że przedwojenna trybuna otwarta na stadionie na Łazienkowskiej była znacznie niższa od
Zresztą był i więźniem w Stutthofie, co nie jest szerzej wyjaśnione, a rzecz dość zaskakująca, skoro był zamieszkały przed wojną w Warszawie, włączonej pod koniec 1939 do tzw. Generalnej Guberni. Może go złapali w okolicach Bydgoszczy, czy co? Na zdjęciach widać, że przedwojenna trybuna otwarta na stadionie na Łazienkowskiej była znacznie niższa od tej znanej ze zdjęć już w latach 50-tych i 60-tych. Ciekawe fotki, bardzo ciekawe. W Warszawie urzędu miasta takie rzeczy z naszej historii nie interesują, a podobnego jak Trojmiasto portalu tu po prostu nie ma. Za dużo "słojów", za mało swoich.
- 43 2
-
2024-01-03 00:18
Przyjacielu, czy Tobie "sloje" przeszkadzaja , bo jestes ze stolycy ?
- 0 3
-
2024-01-03 00:25
Droga Stolyco !
Przekazcie Puchar Gdanskowi !
- 0 0
-
2023-12-23 12:26
Bardzo dobry artykuł
Przede wszystkim opis prawdziwy.Takie artykuły
są potrzebne a nie takie
opowieści niby porządnych
ludzi klamiacych, udających że znają się.- 52 3
-
2023-12-23 12:16
(6)
Piękne wspomnienia. Szczerze brakuje takich meczów pomiędzy reprezentacjami miast czy regionów. Na pewno dodałoby to kolorytu polskiej piłce. Trójmiasto jako jedna drużyna mogłaby być śmiało w top 3 takich rozgrywek
- 21 3
-
2023-12-24 15:18
Tak!
- 0 0
-
2023-12-23 15:49
Trójmiasto -Werder Brema (2)
Odbył się taki mecz pod koniec lat dziewięćdziesiątych na Traugutta. Wysoko przegrany z tego co pamiętam. Były delegacje Arki ,Bałtyku i oczywiście Lechii. Niby był rozejm na to spotkanie ale napięcie wisiało w powietrzu.
- 0 0
-
2023-12-23 21:57
Werder (1)
Chyba trochę mylisz fakty. Rozejm był między Arką i Lechią. Bałtyk został zaatakowany kiedy przyszedł na mecz.
- 0 0
-
2023-12-23 23:29
Masz rację ale minęło już dwadzieścia pięć lat i nie które szczegóły mogły mi umknąć.
- 1 1
-
2023-12-23 14:00
Kiedys organizowano mecze Gdansk-Gdynia.
- 0 0
-
2023-12-23 12:56
Na otwarcie stadionu na Łazienkowskiej był w latach 30-tych mecz Legia - FC Europa Barcelona
Po ponad 20-tu latach większość działaczy tej Europy była w FC Barcelona. Chyba pobyt w Warszawie bardzo dobrze wspominali, bo na huczne otwarcie stadionu Nou Camp w 1957 zaprosili... Legię Warszawa. Która chyba oceniwszy, że są za słabi, wzmocniła się graczami Gwardii Warszawa, a nawet dwoma ŁKS-u, dopiero co zwolnionymi z dwuletniej "służby
Po ponad 20-tu latach większość działaczy tej Europy była w FC Barcelona. Chyba pobyt w Warszawie bardzo dobrze wspominali, bo na huczne otwarcie stadionu Nou Camp w 1957 zaprosili... Legię Warszawa. Która chyba oceniwszy, że są za słabi, wzmocniła się graczami Gwardii Warszawa, a nawet dwoma ŁKS-u, dopiero co zwolnionymi z dwuletniej "służby wojskowej" na Łazienkowskiej. I ta drużyna jako Warszawa na Nou Camp pod koniec lat 50-tych zagrała na inaugurację, nie jakaś drużyna z Francji, Włoch, Holandii czy Szwajcarii ! Jestem kibicem Legii, to się dokształciłem z netu, szukając to tu, to tam, ale tego nie wie większość polskich oraz hiszpańskich dziennikarzy sportowych. Nie wie czy nie chce wiedzieć. Drużyna Warszawy na Nou Camp zagrała w kolorach naszego miasta (żółto - czerwone), takich samych, w jakich Lewandowski grał w Zniczu Pruszków. To nie Warszawa, ale sobie zapożyczyli. Na angielskiej Wiki fakt inauguracji Nou Camp z udziałem reprezentacji Warszawy został przez ostatnie 2 lata "wygumkowany", a jesienią 2021 był. Wynik był 4:2 dla Barcy, zresztą tam była wcześniej msza, parady folklorystyczne, grup sportowych.
- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.