• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia jednego zdjęcia: Mecz Warszawa-Gdańsk z 1938 r.

Jan Daniluk
23 grudnia 2023, godz. 12:00 
Opinie (44)
Walka o piłkę między gdańskim bramkarzem Steffenem a warszawskimi napastnikami Klemensem Święcickim i Stanisławem Baranem. Stadion im. Wojska Polskiego w Warszawie, 29 czerwca 1938 r. Walka o piłkę między gdańskim bramkarzem Steffenem a warszawskimi napastnikami Klemensem Święcickim i Stanisławem Baranem. Stadion im. Wojska Polskiego w Warszawie, 29 czerwca 1938 r.

W latach trzydziestych XX w. sześć razy reprezentacja piłkarzy Gdańska stawała na boisku naprzeciw drużyny złożonej z futbolistów warszawskich. Ostatni raz niewiele ponad rok przed wybuchem II wojny światowej, pod koniec czerwca 1938 r. Jaki był bilans tych zmagań?



Jak słusznie zauważa dr Janusz Trupinda (obecnie dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku, ale znany także jako badacz sportu gdańskiego) dziś już rzadko organizuje się - niegdyś dość popularne - mecze piłkarskie, w których naprzeciwko siebie stawały nie kluby czy reprezentacje narodowe, ale zespoły złożone z piłkarzy z dwóch miast. W przypadku Gdańska pierwszym takim rywalem była najczęściej reprezentacja Królewca, a przynajmniej w pierwszych latach rozwoju piłki nożnej w regionie (upraszczając, na początku XX wieku). W okresie międzywojennym reprezentacja Gdańska szczególnie często konfrontowała się z drużyną piłkarzy ze stolicy Polski.

Puchar Kazimierza Papéego



Był to pomysł Kazimierza Papéego (1889-1979), który w latach 1932-1936 był Komisarzem Generalnym RP w Gdańsku, a więc najwyższym przedstawicielem rządu II RP w Wolnym Mieście (dodajmy, że ocena jego działalności, szczególnie w kontekście rozbicia miejscowego środowiska Polaków, budzi kontrowersje). Rywalizacja na boisku do piłki nożnej między Wolnym Miastem Gdańskiem a Warszawą miała być próbą zbliżenia między dwoma miastami, a szerzej - między Niemcami (z którymi większość niemieckojęzycznych obywateli Wolnego Miasta się identyfikowała) a Polakami. Reprezentacje w zmaganiach piłkarskich walczyły o specjalnie ufundowany Puchar Papéego (dziś znajduje się w zbiorach Muzeum Sportu i Turystki w Warszawie).

Puchar będący nagrodą przechodnią za zwycięstwo w meczach piłki nożnej pomiędzy drużynami Wolnego Miasta Gdańska i Warszawy ufundowany przez Kazimierza Papée. 1933-1937 (ze zbiorów Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie). Puchar będący nagrodą przechodnią za zwycięstwo w meczach piłki nożnej pomiędzy drużynami Wolnego Miasta Gdańska i Warszawy ufundowany przez Kazimierza Papée. 1933-1937 (ze zbiorów Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie).
Pierwszy mecz odbył się 19 listopada 1933 r. w Gdańsku, na stadionie na Dolnym Mieście (Kampfbahn Niederstadt, obecnie stadion im. Zbigniewa PodleckiegoMapka). Gospodarze odnieśli zwycięstwo 2:0.

Bilans spotkań



Mecz, który rozegrany został pod koniec czerwca 1938 r., był w sumie już szóstym spotkaniem między reprezentacjami Gdańska i Warszawy. Dotychczasowy bilans wypadał niekorzystnie dla piłkarzy ze stolicy Polski. Warszawscy futboliści zdołali wygrać tylko dwa razy (1:0 i 3:0), i to tylko wtedy, kiedy grali u siebie. Trzykrotnie triumfowali gdańszczanie (2:0, 2:0 i 4:0), również wtedy, kiedy występowali w roli gospodarzy.

Jak zauważał dziennikarz przedwojennego "Przeglądu Sportowego" w zapowiedzi meczu, w czerwcu 1938 r.:

Gdy weźmie się pod uwagę poziom i rolę futbolu gdańskiego w Związku niemieckim, wyniki te są dla piłkarstwa stołecznego mniej niż zaszczytne, i byłby najwyższy czas, by się zrehabilitować.
Trudno odmówić racji autorowi tych słów. Co by nie mówić, poziom gdańskiej piłki w okresie Wolnego Miasta nie był najwyższy. W istocie rzadko kiedy gdański klub liczył się poza regionem.

Piłkarze z Gdańska



Gdańska reprezentacja składała się co najmniej z przedstawicieli trzech drużyn. Czterech było z SC Preußen (domowe boisko na Biskupiej Górce). Byli to: Steffen, Matthies, Rehnau (lub Rebnau) oraz Borkowski. Tyle samo prezentowało barwy BuEV (domowe boisko: dzisiejsze na tyłach Wydziału Farmacji GUMedMapka). Byli to Knorr, Cypris, Pietsch i Prohl. Ponadto zagrał także jeden piłkarz ze SV Polizei (domowe boisko w kompleksie koszar policyjnych w Strzyży Górnej), czyli Ritschek. Nie udało się ustalić jednoznacznej afiliacji klubowej dwóch piłkarzy: Brauna i Tempela.

Reprezentacja Gdańskaw meczu z reprezentacją Warszawy, 29 czerwca 1938 r. Od lewej (stoją): Knorr, Borkowski, Ritschek, Rehnau (Rebnau?), Matthies, Cypris, Steffen. Od lewej (klęczą): Prohl, Pietsch oraz Braun i Tempel (ostatni dwaj być może klęczą w odwrotnej kolejności). Reprezentacja Gdańskaw meczu z reprezentacją Warszawy, 29 czerwca 1938 r. Od lewej (stoją): Knorr, Borkowski, Ritschek, Rehnau (Rebnau?), Matthies, Cypris, Steffen. Od lewej (klęczą): Prohl, Pietsch oraz Braun i Tempel (ostatni dwaj być może klęczą w odwrotnej kolejności).
Gdańszczanie (poza bramkarzami) wystąpili w ciemnych koszulkach (ich kolor nie jest pewny - czyżby czerwonych..?), z naszywkami z herbem miasta na wysokości serca, i białych spodenkach. Na boisko wyszli w ustawieniu 2-4-4.

Początki futbolu w Gdańsku, czyli od FC Danzig do Lechii Początki futbolu w Gdańsku, czyli od FC Danzig do Lechii

Piłkarze z Warszawy



W skład wyjściowej "jedenastki" Warszawy weszli przedstawiciele przynajmniej trzech klubów (nie udało się ustalić jednoznacznie imienia i afiliacji piłkarzy Wesołowskiego, Zbroi i Jokszy). Dominowali futboliści Warszawianki Warszawa. Byli to: Adam Kondracki (zmieniony w trakcie gry przez Jana Jachimka), Rudolf Pirych, Zygmunt Sochan i Stanisław Baran (zmienił go Klemens Święcicki). Ponadto zagrał przynajmniej jeden piłkarz Polonii Warszawa (Józef Nawrot) oraz dwóch Legii Warszawa (Henryk Martyna, Franciszek Cebulak).

Piłkarze warszawscy wybiegają na murawę, na przedzie Henryk Martyna, 29 czerwca 1938 r. Piłkarze warszawscy wybiegają na murawę, na przedzie Henryk Martyna, 29 czerwca 1938 r.
Warszawscy piłkarze (poza bramkarzami, tj. głównym i rezerwowym) mieli stroje jednolicie białe, na koszulce, po prawej stronie na piersi, z wyszytym herbem Warszawy. Warszawiacy wyszli na boisko w ofensywnym ustawieniu: 2-3-5.

Dwie kontry gdańszczan



Spotkanie rozpoczęło się o godz. 17:30 w środę, 29 czerwca 1938 r., na Stadionie Wojska Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Mecz zgromadził około 4 tysięcy widzów.

Prowadzenie, i to szybko, bowiem już w 8. minucie spotkania, objęli gdańszczanie za sprawą Pietscha. W ciągu pierwszych 45 minut meczu padły jeszcze dwie bramki, ich autorami był Święcicki, który doprowadził do wyrównania, oraz Borkowski (1:2 dla Gdańska).

Chyba najlepiej pierwszą połowę podsumował reporter "Przeglądu Sportowego" w sprawozdaniu opublikowanym nazajutrz po meczu:

Gdańsk wygrał mecz i puchar! Chciałoby się powiedzieć: "na szczęście", gdyż w przyszłości oszczędzi to publiczności warszawskiej wiele zdenerwowania. Było ono zrozumiałe, gdy się zważy, jak fatalnie taktycznie rozegrali mecz reprezentanci stolicy. Mając silną przewagę w pierwszej połowie nie umiano jej wyzyskać. Pchano się całą kupą na bramkę, ułatwiając przeciwnikowi obronę, mimo że w formacji defensywnej nie było on najsilniejszy. Równocześnie odsłonięto lekkomyślnie własną pozycję, toteż wystarczyły dwa przeboje, by... przy zdecydowanej przewadze gospodarczy Gdańsk prowadził 1:0 i 2:1.
Fragment strony tytułowej "Przeglądu Sportowego", wydanego 30 czerwca 1938 r. Fragment strony tytułowej "Przeglądu Sportowego", wydanego 30 czerwca 1938 r.
Krytyka ze strony dziennikarza nie ominęła też i trójki arbitrów, warszawiaków zresztą:

P[an] Krukowski mylił się zbyt często w ocenie fauli, poza tym dawał zbyt łatwo posłuch swoim asystentom, którzy robili wszystko, byle tylko wywołać wrażenie, że w Warszawie nie obowiązuje bezstronność. Za tego rodzaju sygnalizację "spalonych" należałoby panów bocznych poddać ponownemu teoretycznemu i praktycznemu egzaminowi, a tymczasem odstawić od funkcji.

Aplauz od publiki dla gości



W drugiej połowie meczu piłkarze warszawscy zmienili ustawienie w ataku i podejmowali kolejne próby. Rzecz w tym, że i gdańszczanie, wcześniej będąc jakby zaskoczeni dobrą grą Polaków i będąc zepchniętymi na swoja połowę, zmienili taktykę. Mecz z pewnością był już bardziej wyrównany.

Moment faulu warszawskiego napastnika Józefa Nawrota na gdańskim bramkarzu Steffenie, 29 czerwca 1938 r. Moment faulu warszawskiego napastnika Józefa Nawrota na gdańskim bramkarzu Steffenie, 29 czerwca 1938 r.
Przed końcowym gwizdkiem padły jeszcze dwie bramki. Do wyrównania (2:2) doprowadził w 55. minucie Święcicki, ale już pięć minut później to napastnik gości - Borkowski - ustalił wynik na 2:3.

Po pierwszej bramce strzelonej przez warszawiaków (stan 1:1), 29 czerwca 1938 r. Po pierwszej bramce strzelonej przez warszawiaków (stan 1:1), 29 czerwca 1938 r.
Goście grali długimi piłkami, rozciągali akcje z jednej na drugą stronę boiska, wymieniali się też szybko podaniami. Taka gra, choć niereprezentująca wysokiego poziomu na tle nieskutecznej gry piłkarzy stołecznych, musiała się podobać.

Zwycięstwo gdańszczan zostało nagrodzone brawami od publiczności. Na uznanie zasłużył - poza wspomnianym, gdańskim napastnikiem - także i bramkarz reprezentacji Gdańska Steffen.

Mecz z 29 czerwca 1938 r. był ostatni w okresie międzywojennym reprezentacji piłkarskich Gdańska i Warszawy. Dopiero w 1940 r. rozegrano podobny mecz, lecz wówczas (okupowaną) Warszawę reprezentowali niemieccy gracze, głównie wojskowi...

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (44) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Świetny artykuł I zdjęcia.Jakze potem tragiczna historia wojny okupacji,milionów straconych żyć.

    • 16 6

  • Co najbardziej uderza to nazwiska piłkarzy w większości obco brzmiące a przecież czuli się Polakami :))))))))))))) (3)

    Bo patriotyzm wysysa się z mlekiem matki a nie na pochodach :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    • 8 21

    • Ty chyba z mlekiem matki akurat wyssałeś co innego... (1)

      I nie jest to bynajmniej powód do dumy.

      • 8 3

      • Jego robił chyba Kacap albo Helmut ale to jedno i to samo

        • 0 2

    • Dlatego Ryży niemiecki namiestnik będzie za pucz gnił w celi razem z resztą donosicieli Totalnych wyhodownych na TVN

      • 2 4

  • Opinia wyróżniona

    (6)

    Piękne wspomnienia. Szczerze brakuje takich meczów pomiędzy reprezentacjami miast czy regionów. Na pewno dodałoby to kolorytu polskiej piłce. Trójmiasto jako jedna drużyna mogłaby być śmiało w top 3 takich rozgrywek

    • 21 3

    • Na otwarcie stadionu na Łazienkowskiej był w latach 30-tych mecz Legia - FC Europa Barcelona

      Po ponad 20-tu latach większość działaczy tej Europy była w FC Barcelona. Chyba pobyt w Warszawie bardzo dobrze wspominali, bo na huczne otwarcie stadionu Nou Camp w 1957 zaprosili... Legię Warszawa. Która chyba oceniwszy, że są za słabi, wzmocniła się graczami Gwardii Warszawa, a nawet dwoma ŁKS-u, dopiero co zwolnionymi z dwuletniej "służby wojskowej" na Łazienkowskiej. I ta drużyna jako Warszawa na Nou Camp pod koniec lat 50-tych zagrała na inaugurację, nie jakaś drużyna z Francji, Włoch, Holandii czy Szwajcarii ! Jestem kibicem Legii, to się dokształciłem z netu, szukając to tu, to tam, ale tego nie wie większość polskich oraz hiszpańskich dziennikarzy sportowych. Nie wie czy nie chce wiedzieć. Drużyna Warszawy na Nou Camp zagrała w kolorach naszego miasta (żółto - czerwone), takich samych, w jakich Lewandowski grał w Zniczu Pruszków. To nie Warszawa, ale sobie zapożyczyli. Na angielskiej Wiki fakt inauguracji Nou Camp z udziałem reprezentacji Warszawy został przez ostatnie 2 lata "wygumkowany", a jesienią 2021 był. Wynik był 4:2 dla Barcy, zresztą tam była wcześniej msza, parady folklorystyczne, grup sportowych.

      • 9 0

    • Kiedys organizowano mecze Gdansk-Gdynia.

      • 0 0

    • Trójmiasto -Werder Brema (2)

      Odbył się taki mecz pod koniec lat dziewięćdziesiątych na Traugutta. Wysoko przegrany z tego co pamiętam. Były delegacje Arki ,Bałtyku i oczywiście Lechii. Niby był rozejm na to spotkanie ale napięcie wisiało w powietrzu.

      • 0 0

      • Werder (1)

        Chyba trochę mylisz fakty. Rozejm był między Arką i Lechią. Bałtyk został zaatakowany kiedy przyszedł na mecz.

        • 0 0

        • Masz rację ale minęło już dwadzieścia pięć lat i nie które szczegóły mogły mi umknąć.

          • 1 1

    • Tak!

      • 0 0

  • Dziadek (3)

    Dziadek był na tym meczu
    Mówi że to było piękne widowisko
    Manifestacja polskości
    Po meczu i przed meczem były utarczki kibiców Niemcy vs Polska niemcy dostali za swoje

    • 14 15

    • I wtedy się obudziłeś

      • 13 3

    • za jakie swoje ? po co szczujesz?

      • 15 2

    • W ciry

      Znaczy dostali w ciry

      • 1 3

  • Opinia wyróżniona

    Bardzo dobry artykuł

    Przede wszystkim opis prawdziwy.Takie artykuły
    są potrzebne a nie takie
    opowieści niby porządnych
    ludzi klamiacych, udających że znają się.

    • 52 3

  • Opinia wyróżniona

    Zwrócę uwagę (jestem kibic z Warszawy, to wiem), że wspomniany Zygmunt Sochan to pradziadek obecnego gracza NBA (6)

    Zresztą był i więźniem w Stutthofie, co nie jest szerzej wyjaśnione, a rzecz dość zaskakująca, skoro był zamieszkały przed wojną w Warszawie, włączonej pod koniec 1939 do tzw. Generalnej Guberni. Może go złapali w okolicach Bydgoszczy, czy co? Na zdjęciach widać, że przedwojenna trybuna otwarta na stadionie na Łazienkowskiej była znacznie niższa od tej znanej ze zdjęć już w latach 50-tych i 60-tych. Ciekawe fotki, bardzo ciekawe. W Warszawie urzędu miasta takie rzeczy z naszej historii nie interesują, a podobnego jak Trojmiasto portalu tu po prostu nie ma. Za dużo "słojów", za mało swoich.

    • 43 2

    • No patrz pan, Niemcy tyle o tolerancji i demokracji mówią, ale polskich graczy polskiej Gedanii do drużyny Gdańska nie włączali (3)

      • 1 2

      • (2)

        Braun i Tempel byli z Gdanii. Sprawdzone info. Po wojnie wykopani z Polski do Hamburga. Podobnie, jak mistrz olimpijski z Gdani - Chychla

        • 2 0

        • No nie, Chychła miał od pewnego momentu "pod górkę" za to, że pod namową żony - Niemki zgłosił chęć wyjazdu do RFN (1)

          Co zrobił z przyczyn czysto ekonomicznych, widać rodzina żony przysyłała listy i opisy, jak się im żyje.

          • 0 0

          • Paliaki wmawiali mu ze jest zdrowy. A miał gruźlice i kazali mu się bić na ringu. Praktycznie skazywali go na śmierć z wycieńczenia. Takie, to były "przyczyny czysto ekonomiczne". Po za tym w polowie lat 50=tych, az tak lepeij nie bylo w NRF. Polacy uciekali, bo nie mogli znieść nietolerancji od tych przyjezdnych poliakow.

            • 0 0

    • Przyjacielu, czy Tobie "sloje" przeszkadzaja , bo jestes ze stolycy ?

      • 0 3

    • Droga Stolyco !

      Przekazcie Puchar Gdanskowi !

      • 0 0

  • (4)

    Reklama butów Bata. Pamiętam jak w latach 80/90 ten sklep otworzył się w Gdyni. To był prawdziwy powiew zachodu. A w zasadzie południa. Co do meczu to podoba mi się styl angielski. Trybuny bez szmat i innych flag. Tak tu wygląda właśnie.

    • 9 0

    • Firma słaba, nie chciała w Polsce sprzedawać takich butów, jakie by chcieli klienci (2)

      Mieli od 1993 czy 94 sklep w samym centrum Warszawy, na Marszałkowskiej między Nowogrodzką a Wspólną. I pamiętam taki tekst jednej młodej sprzedawczyni do drugiej: "dziwni ci klienci. Dzisiaj chyba już trzeci facet pyta o szare buty". A po prostu niejeden mężczyzna zakładał granatową marynarkę, szare garniturowe spodnie, do tego biała koszula, krawat, ale chciał w Śródmieściu Warszawy elegancko wyglądać i do szarych spodni mieć szare (a nie czarne) buty. Za PRL takowe czasem produkowano. Zresztą kup ciemnowiśniowe półbuty do garnituru - od wielu lat nie da się. Chyba że w jakimś butiku, włoskie, za nie wiadomo jakie pieniądze. No i z takim podejściem sklep firmy Bata zniknął z Marszałkowskiej. Jak było kupować do wspomnianego zestawu jasnobrązowe półbuty?

      • 3 0

      • (1)

        Teraz dałeś czadu. Przypomniało mi się, że miałem takie ciemno wiśniowe buty typu elegance hehe.

        • 1 1

        • A ja nadal mam, bo zakładam je tylko w domu na Święta, w Wigilię, Boże Narodzenie, Wielkanoc

          lub czasem do kościoła na mszę na początku cieplejszego okresu roku, Mają ponad 25 lat. I to są buty. Z polskiej porządnej fabryki obuwia. Już 15 lat temu takie - nie do kupienia.

          • 2 1

    • Bata to nie zachód tylko Czechy (Czechosłowacja). To jednocześnie nazwisko ich najbogatszego w historii obywatela i jednego z najbogatszych przed wojną na świecie.

      • 3 0

  • Dla Freie Stadt Danzig pierwszego gola strzelil krzywonogi "102" (2)

    • 2 13

    • Aaa. Miał ksywę "najlepszy kiwacz w Europie".

      • 3 3

    • A strzelił Balbinie.

      • 3 3

  • (1)

    Stanisław Baran w latach 1945-46 grał w BOP Lechii Gdańsk.

    • 9 0

    • Ja jestem Baran i grałem w tym soczystym meczu!

      • 0 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane