• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak wygląda życie kelnerki w letnim szczycie?

Zuzanna/czytelniczka Trojmiasto.pl
22 lipca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Meandrowałam między stolikami 7 dni w tygodniu, najczęściej po 15-16 godzin. Nie ma zmiłuj. "Będziesz pracować do bólu"- usłyszałam pewnego razu od mojej szefowej. W ciągu dwóch miesięcy pracy miałam dokładnie trzy dni wolnego - opowiada czytelniczka Zuzanna. Meandrowałam między stolikami 7 dni w tygodniu, najczęściej po 15-16 godzin. Nie ma zmiłuj. "Będziesz pracować do bólu"- usłyszałam pewnego razu od mojej szefowej. W ciągu dwóch miesięcy pracy miałam dokładnie trzy dni wolnego - opowiada czytelniczka Zuzanna.

Wakacje to okres, w którym do Trójmiasta przyjeżdża najwięcej turystów, to także czas, w którym restauracje pękają w szwach, a ich obroty sięgają od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych dziennie. Żaden z restauratorów nie zarobiłby tych pieniędzy, gdyby nie kelnerzy i kucharze. O pracy tych pierwszych (od zaplecza) postanowiła opowiedzieć co nieco nasza czytelniczka - Zuzanna. Poniżej prezentujemy jej list.



Skok na głęboką wodę



Dajesz napiwki w restauracjach?

Praca w tym zawodzie, nie tylko podczas sezonu, przypomina w swej istocie wątły domek z kart. Jedna pomyłka przy odbieraniu zamówienia, czy opóźnienie w wydawaniu poszczególnych jego elementów są silnymi podmuchami wiatru, które burzą ład pracy. Już jako w miarę doświadczony kelner wiesz, że obsługiwanie szesnastu stolików naraz nie ma żadnego sensu, dobra organizacja i plan to podstawa.

Jak być stoikiem, gdy już zwyczajnie nie wyrabiasz i nikt nie może ci pomóc? Mam odmówić przyjęcia nowego zamówienia, bo nie mam już sił, a od 7 godzin nic nie jadłam? Odczucie paniki zastępuje "zadaniowość", a normalne posiłki - "skitrany" pod barem, nietknięty przez klienta kawałek pizzy, podjadane w biegu frytki pozostawione na zmywaku, czy sporadyczne i ekspresowe przerwy na papierosa.

"No gdzie ten kelner?!"



Schemat marzeń kelnera wygląda w największym skrócie następująco: odebrać zamówienie, wysłać je do kuchni, zanieść napoje, sztućce i przyprawniki, wydać dania, posprzątać oraz wystawić rachunek. Zero tzw. pustych przebiegów i biegania bez celu. A jak wygląda praktyka? Przykładowo: powinnam zanieść napoje, ale barman z niewyjaśnionych powodów zaginął i muszę przygotować je samodzielnie, kiedy zaczynam je robić, to z kuchni szaleńczo krzyczą, że właśnie stygną mi dania.

Rzucam napoje, zanoszę dania, a państwo, którzy je dostają, nagle przypominają sobie, że z frytkami doskonale komponuje się keczup i proszą o jego doniesienie. Gdy donoszę keczup, inny stolik prosi o rachunek. Gdy już wystawię rachunek, okazuje się, że wydać trzeba kolejne dania, a kolejka klientów przed restauracją konsekwentnie się zwiększa. Napoje zaś jak czekały na zrobienie, tak czekają. Domek runął.

Bicie rekordów



I tak w trzydziestostopniowym upale nabijasz kilometry oraz setki dań w systemie, który wysyła zamówienia do kuchni, a godziny lecą jak szalone. Pamiętam dzień, w którym obsłużyliśmy wraz z moim przyjacielem łącznie około sto osiemdziesięciu stolików. W pewnym momencie przestały wychodzić z kuchni zamówione potrawy, więc przerażona poszłam na "wydawkę", aby spytać się, czy aby wszystko w porządku. Po przejściu przez kotarę, oddzielającą ją od sali, zastałam szefową kuchni całą mokrą, choć uradowaną moim widokiem.

- Zuźka, nareszcie sobie poszli, co nie? 60 schabowych poszło, już nie mogę.
Nie chciałam łamać jej w tamtym momencie serca, ale nie miałam innego wyjścia.
- Pani Mariolu, chyba skończył się papier w drukarce zamówień.
- A czekaj, sprawdzę.

Jak powiedziała tak zrobiła, wsadziła nową rolkę i nacisnęła włącznik. Drukarka momentalnie wypluła z siebie metrową listę dań do zrobienia. Pani Mariola nie mogła uwierzyć własnym oczom, wielokrotnie soczyście przeklęła, po czym stwierdziła, że ma to gdzieś i poszła zapalić papierosa. Tak wygląda prawdziwa sezonowa "tabaka" [wśród pracowników gastronomii mianem "tabaki" określa się sytuację, gdy nagle pojawia się prawdziwy tłum klientów - przyp. red.].

Druga pensja



Najjaśniejszą stroną tej pracy zawsze były i będą, a jakże - napiwki! Po pierwsze, naprawdę nie ma milszego uczucia, gdy twoja praca jest dodatkowo doceniona przez klienta. Od razu dostaje się prawdziwego zastrzyku energii oraz motywacji, by bić rekordy swojej efektywności. Druga kwestia jest już bardziej prozaiczna i ma charakter czysto ekonomiczny - dzienny dodatek od klienta do pensji wynosił u mnie średnio 100-150 złotych, co - przy stawce 8 złotych za godzinę - dawało mi tak naprawdę drugą pensję.

Zakres obowiązków



Aplikowałam na posadę kelnerki, lecz przy okazji nabyłam doświadczenia także jako sprzątaczka, barmanka, kasjerka w sklepiku, a także często trafiałam na zmywak - zwłaszcza kiedy podczas "tabaki" kończyły się sztućce dla gości i trzeba było w szybkim tempie uzupełnić braki. Tak naprawdę byłam pracownikiem wielofunkcyjnym ze stałą stawką, młodocianym żołnierzem na wielu frontach. Popularne - przynieś, podaj, pozamiataj. Jeden sezon i z szeregowego przeistaczasz się w weterana.
Zuzanna/czytelniczka Trojmiasto.pl

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (280) 8 zablokowanych

  • (4)

    Należy oddzielić kelnera od podawacza jedzenia. Kelner to jest ktoś z klasa, ktoś kto jak ma tabakę to się cieszy, bo wie że za tym idą napiwki. Kelner podaje jedzenie i że zachwala. Dzięki kelnerowi jest cała magia restauracji i prawdziwi restauratorzy to wiedzą i odpowiednio wynagradzają. Podawacz jedzenia przyjdzie do pracy i marudzi, że dużo ludzi, że mu się nie chce, że nogi bolą i mało zarabia. Swoją frustrację przekłada na obsługę klienta przez co ludzie nie dają napiwkow i są niemili. Podawacz jedzenia przetrwa max sezon i ma w d doświadczenie bo dorabia sobie a kelner z tego żyje. Dużo teraz dzieciaków bez ambicji którzy by tylko chcieli, a nic z siebie nie dają.

    • 42 2

    • Zgadzam sie

      Nie mylmy praktyki kelnera z podawaczem. We Francji praca kelnera jest bardzo ceniona,ale nie ogranicza sie jedynie do podawania żarcia. Liczy sie pasja, wysoka kultura osobista i wiedza kulinarna. W Polsce pracowałam jako kelnerka w bardzo dobrym hotelu i zarabiałam około 7-8tys zł z napiwkami. Dodam ze obowiązkiem było znać biegle niemiecki i angielski

      • 0 0

    • Kiedyś kelner to był zawód, (1)

      bo innych możliwości było mało. A teraz jest to praca tymczasowa i tyle. I dobrze. Ktoś ma ambicje być kelnerem przez duże "K", naprawdę? Chyba tylko we własnej knajpie. Nie dziw się, nie wymagaj, sam spróbuj. Ale prawda, że jak już młode osoby podejmują się pracy tymczasowej, to też powinny ją wykonywać dobrze, jak każdą pracę zresztą.

      • 6 1

      • Panie Kelner w Orbisie to był król przez duże K.

        • 3 0

    • Tak,to prawda celnie ujeta!

      Bylym czestym gosciem roznych resturacji,na tyle czestym,ze z niektorymi kelnerami sie zaprzyjaznilem.Kiedy pojawialem sie jako klient pelny profesjonalizm.Podchodzili jak do szanowanego klienta,zwracali sie per pan,pelna galanteria wobec moich partnerek.To byly restauracje!Mam wymienic?

      • 3 0

  • inaczej

    nikt Ci nie kazał laluniu tam pracować zawsze możesz iść pracować za najniższą krajową gdzie indziej albo za granicę jak Ci źle !

    • 0 0

  • Nie wierze w dawanie napiwkow. (1)

    • 3 2

    • Ktos Cie skrzywdzil

      • 0 0

  • (3)

    A ja paniom kelnerkom bardzo chętnie bym wymasował i odprężył stopy po ciężkim dniu. I jeszcze napiwek dam.

    • 10 7

    • (1)

      Pomyliłeś zawody, ci*lu.

      • 0 0

      • Pitej stad cwoku

        • 0 0

    • Z takimi brzydalami gadają tylko służbowo

      • 1 2

  • Niestety polacy to dusigrosze i placa odliczonymi. (2)

    Napiwek daje jeden na 50 klientow.

    • 0 8

    • No i bardzo dobrze że nie dają napiwków,popieram.

      • 0 0

    • Tak. Wypłata ledwo nam wystarcza na życie.

      To może ty mi daj jako klientowi napiwek/zniżkę?
      I kto tu jest dusigroszem?

      • 8 1

  • Byłem kelnerem w *** hotelu (7)

    I miło to wspominam, chociaż w pracy (bez snu) 36 h spędziłem najwięcej. Fakt, że pracodawca płacił mało - w myśl zasady - napiwkami nadrobisz, uważam to za nie stosowne i aroganckie. Ale . . . legalnie w pracy dostawałem obiad (co chciałem) tzn. bez wymyślania tylko z tych dań co kelnerzy robili dla gości po prostu mówiłem razy 2 jedno dla mnie. Na zmianie było nas 3 barman i kelner i kelnerka. W razie czego barman wychodził na salę a i ja wchodziłem za bar. Picie, kawa nie wiem czy legalnie nie kryłem się z tym piłem. Alkohole hmm . . . miałem ich w brut . . . na koszt klientów (kasa i stan magazynowy musiały się zgadzać), żyjąc dobrze z kucharzami wybrane osoby dostawały "coś" gratis - co skutkowało większym napiwkiem lub wizytą w tamtych czasach narzyczonej u mnie w pracy. Napiwki składające się z montet tzn. reszty nie trzeba nie robiły wrażenia. A największy napiwek od stolika to 300 pln plus oryginalny szampan francuski w karcie 310 pln, w markiecie 179 pln. Była to ciężka praca ale do ogarnięcia i z napiwków dla 20 latka naprawdę sporo kasy. Posmakowałem różnych dań i alkoholi :)

    • 31 12

    • Ale z napiwków nie będziesz miał tylko głodowa emeryturę. A szef jeździ w luksusowym aucie i mieszka w willi.

      • 0 0

    • Alkoholi miałeś w brut...

      No to sobie popiłeś.
      No i ta narzyczona... z markietu.

      Jakbyś jeszcze miał coś w tym pudełku pomiędzy uszami, to byś rzondził. Jak mastaha.

      • 12 1

    • Dla niektórych bajerant (1)

      co niektórzy mogą zaraz krzyczeć że to ściema ale takie są fakty , to co miałem okazję wypić i spróbować w hotelu **** to nigdy by nie było mnie stać
      wszystko do momentu jak klient poznał że whisky którą otrzymał to nie to co zazwyczaj pije....barman nalał do butelki którą wypiliśmy whisky 5x tańszego alkoholu... zrobił szum i tak skończyły się nasze wojaże :(

      • 1 0

      • Bo trzeba wiedzieć . . .

        . . . kiedy gość jest pijany, trzeba lać 25 ml zamiast 50 ml, trzeba mieć puste butelki i podmnieniać na pełne - na dużych imprezach. A już bosko jest gdy mamy doczynienia z openbar i my o tym wiemy.
        Ja nie wiem znajomy tylko opowiadał, przy dobrej flaszce.

        • 0 1

    • (2)

      Dobra dobra. Przestań już pisać tebajk8 restauratorze bo teraz ludzie pracują dla kasy i jak się nie zgadza to i tak do Ciebie nie przyjdą. Czasy niewolnikow za minimalną plus napiwki sie skonczyly. No bardzo dobrze

      • 6 8

      • Ja resteurator?? (1)

        Poczytaj co napisałem. Pracowałem w branży jakieś 10 - 3 lat temu. Miałem 20 lat. Nie było lekko, dużo osób po 1 dniu lub weekendzie zrezygnowało. Ja ten czas miło wspominam.

        • 6 2

        • Wspomnienia wspomnieniami ale kasa musi się zgadzać

          • 0 0

  • ) (22)

    Masakra i wykorzystywanie,za te grosze niech sami pracuja.Dziwie sie ze i tak maja chetnych,w dobie tanich lotow mozna jechac do Wloch czy Francji i za ta sama robote dostac z napiwkami nie 3000PLN a 3000EUR.Poza tym to juz nie to kelnerstwo co kiedys,teraz biora z lapanki i niestety wiekszosc o kelnerowaniu ma blade pojecie.Ale prawdziwy kelner za mniej niz 5000PLN nie pracuje.

    • 171 53

    • (13)

      Nie chcesz tam wyjechać?
      Kupię Ci bilet w jedną strone

      • 40 20

      • Jak jeszcze zaoferowałbyś nam... (12)

        ...szybki kurs języka i pewną pracę we Włoszech czy Francji, jadę pierwszy.

        • 29 12

        • (11)

          Ot młode leniwe pokolenie
          Roszczeniowcy... dwie lewe do pracy i siano w głowie...tylko daj , od siebie nic
          Jak nie było Internetu ludzie byli 100x bardziej zaradni niż wy...
          Co za problem?
          Idziesz się przełączyć na sezon do restauracji w Polsce a zarobione pieniądze inwestujesz w kurs skoro tak go chcesz i pozwoli Ci wyjechac
          No ale plan ma wade- trzeba pracować

          • 48 18

          • (6)

            Tu nie chodzi o roszczeniowość, ale o godziwe wynagrodzenie za pracę. Większość z tych "zaradnych przez Internetem" osób najzwyczajniej w świecie tyrała (lub nadal tyra) u kogoś, tylko dlatego, że ma wpojony etos pracy. Wystarczy popatrzeć na pokolenie urodzone w latach 80. i 90. - potrafią siedzieć w firmie po 12h, niepłatne nadgodziny, przesuwane albo odwoływane urlopy, ale duma z siebie bo się napracowały, bo praca jest ważna. Też mi wielka wartość, że robię za grosze i poświęcam życie prywatne, a pracodawca zarabia krocie i cieszy się z frajerów, którzy za takie grosze pracują. I nie martw się, jak pensja będzie dobra i warunki uczciwe, to znajdą się i dobrzy pracownicy.
            Zdecydowanie wolę robić za granicą i mieć darmowy "kurs języka" i kasę na godziwe życie, niż siedzieć tutaj i zaradnie, pełna dumy z dobrze wykonanej pracy dostawać tyle, że ledwo starczy na podstawowe wydatki.

            • 31 13

            • (1)

              Ok
              A co potrafisz?

              • 2 0

              • Wszystko

                • 0 0

            • Tom (1)

              Haha. 80,90 lata prace maja w du...e . Nie dość,ze często nic nie umieją to są roszczeniowi. Przychodź jeden z drugim na rozmowę i zada 3000 netto. Na pytanie co umie pojawia się na czole duuuuzy znak zapytania. Po chwili wyduka,ze przecież przychodzi do pracy. Takich gonie od razu, a tym , którzy chcą i umieją pracować oraz angażować się zapłacę nawet więcej. Dobry pracownik to wartość dodana a nierób marnuje tylko mój czas i pieniądze

              • 7 10

              • Ty cwaniak

                Zapłacisz? Więcej? Pewnie że tak....ale wiesz tak bez umowy...bo ZUS wysokie koszta........a jeżeli się mylę to podaj nazwę firmy....eeee nie podasz....bo nie zapłacisz więcej..tylko gadać umiesz..haha

                • 1 1

            • Nikt ci nie broni otworzyć własnej firmy i płacić ludziom godziwie.. (1)

              Przecież to takie proste i przyjemne, tylko leżysz i kasę liczysz o_O

              • 22 8

              • Nikt mi też nie broni pracować u tego, kto płaci godziwie. A wyzyskiwacze niech dalej płaczą, że brakuje rąk do pracy albo trafiają na same miernoty.

                • 12 4

          • (2)

            Bez problemu można dostać pracę na kuchni czy w hotelu bez znajomości języka. Dużo więcej nauczysz się na miejscu rozmawiając z ludźmi niż na najlepszym kursie w Polsce

            • 22 3

            • Też tak myślałem. Przeważnie w tego typu robotach

              to 95 proc. imigranci. Nic się nie nauczysz jeśli chodzi o jezyk. Jak te pieniądze przeliczysz na godziny to wyjdzie, że g... zarabiasz. Do klienta ciebie nie dadzą bo wq...sz go swoim akcentem itp. Przynajmniej w dobrym lokalu. Druga sprawa trzeba coś zainwestować. Przejazd, chata, zaliczka na nią za 3 miechy z góry. Jak Polak to czasem nie chcą wynająć bo z góry profilują, że pener i zniszczy albo nie zapłaci potem.Jak masz wolne to spotykasz się z podobnymi nieudacznikami i nawijasz kim to nie byłeś w Polsce. Jak jesteś ładną kobietą to jest szansa, że wyrwie cie jakiś lokales da chatę, poduczysz się trochę języka potem kop z dnia na dzień i nowy towar jak znudzisz się. Te kiepsciejsze i mniej wymagające kończą z jakimiś Abdulami. Scenariusz j/w.

              • 12 3

            • No ok
              Ale ciągle trzeba chcieć i działać...

              • 14 1

          • Idziesz się przemeczyc miało być...

            • 7 3

    • lepiej do dubaju mozna za 1den dzien pracy w hostessingu ... zarobic z 250 do 500 euro.

      A praca lekka i barrrdzo przyjemna!

      • 0 1

    • Chyba nie znasz realnych stawek...za grosze to moze w jakiś rowach ale na pewno nie na Głownym Mieście..

      • 1 0

    • Zboczeniec

      Idz do burdelu

      • 0 0

    • (4)

      Nie maja chetnych i dlatego co chwile sa artykuly na trojmiasto.pl starające się pokazać w jak najlepszym świetle tych wtryskiwaczy

      • 19 4

      • (3)

        Wyzyskiwaczy

        • 14 3

        • (2)

          jest opcja edycji - ju noł?

          • 4 5

          • Z aplikacji brak

            • 5 1

          • Z komórki nie ma

            • 8 0

  • (1)

    Napiwek to moge dac za wyjatkowo grzeczna obsluge i rzetelne doradztwo..A nie za to ze pida piwo lub danie. Ja moge docenic zaangazowanie a nie wyreczac pracodawce w pensji

    • 13 1

    • ty buraku

      napiwku możesz nie dać jak na twoich oczach kelner napluje ci do piwa

      • 0 0

  • Kelner/ka, barman/ka, fryzjer/ka to nie pan czy panienka do towarzystwa.

    Pracodawca powinien odpowiednio ich wynagradzać za dobrą pracę, albo sam obsługiwać klientów. Może jeszcze obsługa będzie chodziła z tacą ,,co łaska"? Dlaczego urzędnik, motorniczy, kierowca miejski czy sprzątaczka itp. nie dostają napiwków.

    • 0 0

  • nie jest żle ! - fajna scwana uśmiechnięta dziołcha w dobrej markowej knajpie potrafi po sezonie wyjechać z salunu nowym (1)

    • 0 0

    • p..p.. ja posłucham

      głupoty piszesz
      wzorce TVN??

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane