• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jan Heweliusz: Piwo, gwiazdy i papuga

25 stycznia 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Obserwatorium Jana Heweliusza na szczycie należącej do niego kamienicy u zbiegu dzisiejszych ul. Korzennej i... Heweliusza. Obserwatorium Jana Heweliusza na szczycie należącej do niego kamienicy u zbiegu dzisiejszych ul. Korzennej i... Heweliusza.

Musiał być jednym z najznamienitszych gdańszczan w historii, skoro do dziś pamiętamy nie tylko o jego odkryciach, ale i o jego gadającej papudze. W najbliższy czwartek obchodzimy 399. rocznicę urodzin i 323. rocznicę śmierci Johanna Hewelke, znanego też pod łacińskim nazwiskiem Hevelius, a po polsku - Jan Heweliusz.



Pomnik Jana Heweliusza na skwerze przed Ratuszem Staromiejskim w Gdańsku stoi nieopodal miejsca, w którym astronom mieszkał i prowadził swoje obserwacje. Pomnik Jana Heweliusza na skwerze przed Ratuszem Staromiejskim w Gdańsku stoi nieopodal miejsca, w którym astronom mieszkał i prowadził swoje obserwacje.
Spotkanie Heweliusza z Halleyem uwieczniło Centrum Hewelianum w  wydanym przez siebie kalendarzu na ten rok. Spotkanie Heweliusza z Halleyem uwieczniło Centrum Hewelianum w  wydanym przez siebie kalendarzu na ten rok.
Był synem gdańskiego piwowara, człowieka dość zamożnego, którego stać było, by wysyłać syna po naukę do Holandii.

Młody Hewelke po powrocie do Gdańska zajął się rozwojem ojcowskiego przedsiębiorstwa. Dzięki małżeństwu z Katarzyną Rebeschke - córką i dziedziczką innego gdańskiego piwowara - połączył moce przerobowe dwóch browarów.

Prócz tego poświęcał się też swojej pasji naukowej, jaką było obserwowanie nieba i odkrywanie tajemnic Kosmosu.

Swoje obserwatorium założył na dachu własnej kamienicy, która stała u zbiegu ulicy, zwanej "Pieprznym Miastem" (Pfefferstadt), czyli obecnej Korzennej, i ulicy Baumgarta, dziś znanej jako ulica Heweliusza. zobacz na mapie Gdańska

Gdański astronom do swych pomiarów konstruował własne przyrządy, przy czym - z zadziwiającym uporem - nie widział potrzeby stosowania w nich lunetek, uważając, że jest w stanie wystarczająco precyzyjnie dokonywać odczytów okiem nieuzbrojonym. Z tego powodu wdał się w polemikę z angielskim uczonym, Robertem Hooke'em, który podważał dokładność pomiarów Heweliusza. Dla rozstrzygnięcia sporu Royal Society przysłało do Gdańska młodego astronoma, by na miejscu przeprowadził obserwacje wraz z Heweliuszem: przy czym gdańszczanin posługiwał się przyrządami własnej konstrukcji, a Anglik weryfikował jego wyniki, używając m. in. kwadrantu z lunetami. Okazało się, że pomiarom Heweliusza nie można nic zarzucić. Warto tu dodać, że ów młody angielski astronom nazywał się Edmund Halley i dziś jest wspominany jako odkrywca najsłynniejszej komety. Zaś Jan Heweliusz mógł osiągnąć ową nadzwyczajną precyzję pomiarów dzięki temu, że natura obdarzyła go niezwykle ostrym wzrokiem, który udało mu się zachować nawet w dojrzałym wieku.

Pamięć o piwowarze-astronomie przetrwała m.in. w popularnej anegdocie, w której główną rolę odgrywa ulubiona papuga Heweliusza oraz powiedzonko "Herr Hewelke, nu gohne wi" - w lokalnym żargonie: "Panie Hewelke, idziemy". W ten sposób pracownicy browaru meldowali chlebodawcy pod koniec każdego tygodnia, że zakończyli swą robotę i oczekują na wypłatę.

Rozmaite warianty legendy, opracowane literacko m. in. przez Franza Augusta Brandstättera, Waltera Domansky'ego (po niemiecku), Franciszka FenikowskiegoJerzego Sampa (po polsku), opowiadają o kilku dramatycznych momentach, w których okazywało się, że papuga zapamiętała to zdanie i popisała się umiejętnością jego powtórzenia.

I tak, podczas tragicznego pożaru, jaki w nocy z 26 na 27 września 1679 r. strawił kamienicę astronoma, ktoś z ratujących, zaalarmowany rozpaczliwym "Herr Hewelke! nu gohne wi!", miał wedrzeć się do jednej z izb i znaleźć tam - ni mniej, ni więcej - przerażoną papugę, która dzięki temu ocalała. Innym razem okrzyk ten miał uratować papugę, gdy została schwytana przez łakomego kota. Pogrążony w pracy Heweliusz usłyszał w porę dobiegające z paszczy czworonoga "Herr Hewelke! nu gohne wi!", dzięki czemu zdążył jeszcze wyswobodzić swoją ulubienicę.

Po raz ostatni papuga miała się odezwać podczas pogrzebu swojego pana w 1687 r., w kościele św. Katarzyny. Według jednych autorów, zawołała "Panie Hewelke, idziemy!" i padła martwa na jego trumnę. Inna wersja łączy w jeden epizod pogrzeb astronoma i przygodę z kotem; drapieżny futrzak skorzystał z tego, że po śmierci Heweliusza ludzie zupełnie zapomnieli o ptaku. Ginąc w paszczy swego prześladowcy, papuga po raz ostatni wrzasnęła "Herr Hewelke, nu gohne wi!" i w ten sposób pożegnała swego pana.

Co ciekawe, anegdota o panu Hewelke i papudze zachowała się przez wieki i to nawet w pamięci ludzi, którzy nie mieli pojęcia o życiu gdańskiego astronoma. W nadbałtyckich miastach, położonych na wschód od Gdańska, między innymi w Królewcu i Kłajpedzie, zdarzało się, że goście, żegnając się z gospodarzem, mówili "Herr Hewelke, nu gohne wi" mniej więcej tak, jak obecnie niektórzy używają cytatów z filmów "Miś", "Rejs" albo "Psy". Jeśli zaś ktoś spytał o wyjaśnienie, opowiadano anegdotę o papudze i jej właścicielu nazwiskiem Hewelke, który był a to właścicielem żaglowców z Królewca, a to kupcem z innego miasta, a niekiedy nawet przedsiębiorcą budowlanym czy zarządcą folwarku.

Pokazuje to, że pamięć ludzka rządzi się prawami nie mniej tajemniczymi, niż ruchy ciał niebieskich.


Marcin Stąporek - autor artykułu - pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury. Jest historycznym publicystą, związanym z gdańską Akademią Rzygaczy.

Wydarzenia

Miesiąc Heweliusza (11 opinii)

(11 opinii)
muzyka alternatywna, wystawa, warsztaty, spotkanie, uroczystość oficjalna

Zobacz także

Opinie (66) ponad 10 zablokowanych

  • A my czekamy i czekamy na zagospodarowanie terenów po byłym browarze ! (1)

    A może podobnie jak w Poznaniu ?
    - kto postawi browar dla wszystkich ?

    • 2 0

    • Dopóki jest przy władzy są Budyń i Platfusy, to możesz doczekać się co najwyżej poważnej nerwcy lub depresji...

      • 3 0

  • "Prezes GPEC stracił posadę
    Sławomir Sowula2002-06-25, ostatnia aktualizacja 2002-06-25 15:45 Zdzisław B. nie jest już prezesem GPEC. Posadę stracił w związku z zarzutami dotyczącymi jego działalności jako prezesa gdańskiego browaru.
    Walne Zgromadzenie Wspólników Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, czyli praktycznie zarząd gminy Gdańsk, odwołało wczoraj prezesa spółki Zdzisława B. Zrobiło to kilka dni po ukazaniu się w prasie informacji o zarzutach, jakie postawiła mu gdańska prokuratura w związku z prywatyzacją gdańskiego browaru...."

    B jak bielawski?? zastępca budynia??

    • 2 1

  • żenada. pozwolono na rozbiórkę ruin kamienic heweliusza zamiast pomysleć o rekonstrukcji jego obserwatorium...

    teraz tam stoją bloki, jak to na gdańskim starym mieście.

    • 3 0

  • Papuga - Niemka :-) (2)

    A popuga mówiła w Gdańsku po niemiecku. co na to PiS. Buahahahahha

    • 4 4

    • PiS jej wybacza, bo nie była członkiem hitlerjugend i NSDAP (1)

      • 3 2

      • A dziadka miała z Nigerii

        • 4 1

  • ladna ta rycina

    • 1 1

  • Mam wrażenie, że Heveliusz to był spoko gość. Wykształcony, ale tez lubiał sie zabawić w piwowara.

    • 1 0

  • Agentów i zdrajców nie trzeba z ludzi robić (2)

    Sami się robią - z zadziwiającą łatwością.

    • 1 0

    • Bolek to wie

      • 0 0

    • naprawde

      przykra ta Polska

      • 0 0

  • Panie Pumeksie!

    Siej Pan tę wiedzę o naszym Mieście pod strzechy tutejszej gawiedzi nadal z nieugiętym dotąd uporem!-)

    Pozdrawiamy i dziękujemy..

    • 2 0

  • Zacznijmy od tego ze Jan Heweliusz czyli Johannes Hevelke bo polacy jak zawsze oszukuja i spolszczają prawdziwe Nazwisko!! (3)

    Przewraca sie eraz w grobie jak to placy zniszczyli wszystko co on i jego rodzina stworzyli!! Ten słynny browar Gdański który przetrwał nawet wojne obecne władze potrafili przez swoja nieudolnosc i korupcje która ją trawi od srodka sprzedac za grosze a obecny własciel jak kazdy złodziejski deweloper postawi tam osiedle dla buraków !!
    Dla przypomnienia zaniedbany browar przez polaków którzy doprowadzili go do ruiny władze zdecydowały sie wkoncu wyremontowac zainwestowali kupe naszej kasy i przeprowadzili czesc remontu! A nastepnie sprzedali browar spólce krzak pod warunkiem ze ta przeprowadzi dalszy remont .Firma krzak była podstawiona przez znady holenderski browar który jak to Holendrzy maja w naturze oszukiwali i przejmowali kazdy browar tylko poto by go zlikwidowac jako niewygodną konkurencje!Firma krzak sprzedała browar Gdański holenderskiej firmie i szybko zakonczyła działalnośc Znikneła z powierzchni ziemi!!
    holenderski browar sprzedał teren deweloperowy z ogromnym zyskiem!!A miasto przegrało wszystkie rozprawy w sądzie i jeszce musiało zaplacic milion złotych wszystkich kosztów sadowych! A teraz jak to mozliwe ze mozna sprzedac taki wielki obiekt który jeszcze zaraz przed był remontowany sprzedac go za grosze nikomu nieznanej spólce krzak która niemiała zadnej wiarygodności!!!? Jesli jest wielka korucja wśrud urzedasów to zaden problem!!

    • 0 4

    • Głąbie, Jan Heweliusz (Hevelius) założył browar we Wrzeszczu?

      A przekręty platfusów to inna sprawa.
      "Polacy" pisze się z dużej litery głupawy niemcu.

      • 1 0

    • Zacznijmy od tego ze Jan Heweliusz czyli Johannes Hevelke bo polacy jak zawsze oszukuja i spolszczają prawdziwe Nazwisko!!

      Zgadzam się inny przykład to: Bolesław Prus czy Aleksander Głowacki ;)

      • 2 1

    • naprawde

      i przykra Ta Polska

      • 0 0

  • TAJEMNICA HEWELIUSZA

    "Heweliusz z uśmiechem wysłuchał dziecięcych opowieści o gwieździe, która spadła w nocy z nieba. Z wdzięcznością też przyjął ją w darze...
    Jakież było zdziwienie uczonego, gdy będąc już sam na sam ze znaleziskiem, uzbrojony w lupę przyglądać się zaczął dziwnym znakom i symbolom wygrawerowanym na pogiętych ramionach blaszanej gwiazdy, która dawno straciła swój blask. Powoli rozszyfrowywać zaczynał ich tajemniczy sens...
    Najpierw ujrzał wielce urodziwą, kilkanaście zaledwie wiosen liczącą pannę. Ze znaków wynikało, że ta o trzydzieści sześć lat młodsza od niego niewiasta wkrótce zostanie jego małżonką. Następnie dostrzegł wielki ogień pożerający cały niemalże dorobek jego życia. Na koniec zaś odczytał datę 28 stycznia mającą oznaczać zarówno dzień własnych narodzin, jak i kres jego życia...
    Na kilka tygodni przed śmiercią ofiarował złotą swą gwiazdę prastarej farze św. Katarzyny. Umieszczono ją na bogato zdobionym sklepieniu, tak, by bijący od niej blask padał na płytę nagrobną rodziny Hewelke."

    ŻRÓDŁO: fragment książki J. Sampa pt. "Miasto tysiąca tajemnic"

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane