- 1 Z dworca na Jasień 80 zł (376 opinii)
- 2 Auto wjechało w pieszych i w budynek (267 opinii)
- 3 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (149 opinii)
- 4 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (61 opinii)
- 5 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (107 opinii)
- 6 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (190 opinii)
Jemy na mieście: Pinokio nie oczarował
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy Pinokia w Sopocie. W poprzednim odcinku byliśmy w restauracji Motlava w Gdańsku i spodobała nam się polska kuchnia w nowoczesnym wydaniu. Za dwa tygodnie w środę ocenimy restaurację Dodo Roti w Gdyni - byliśmy już tam.
Przed nami kolejne miejsce, które ma na koncie długi staż, bowiem istnieje już ponad 15 lat. Mowa o restauracji i pubie Pinokio w sercu Sopotu - przy ul. Boh. Monte Cassino 45 . Lokal jest mocno oblegany w sezonie letnim, m.in. ze względu na duży ogródek. Ze wszelkich opisów wyłania się zapowiedź kuchni włoskiej, a że moja serdeczna koleżanka i towarzyszka moich licznych podróży kulinarnych jest jej wielbicielką, zaprosiłam ją na sobotni obiad.
Lokal posiada nie tylko duży ogródek, ale także spore wnętrze podzielone na dwie strefy - obiadową i barową. W tej pierwszej nie zabrakło otwartej kuchni, z kolei przez całą salę pubową ciągnie się długi zielony bar w stylu angielskim, a nad nim półki uginające się od wszelkich alkoholi. Całości dopełniają stoły drewniane z metalowym okuciem, podobnie krzesła i hokery przy barze. Co ciekawe, sala barowa z dwóch stron jest przeszklona i siedząc w niej można spokojnie obserwować sunących po Monciaku spacerowiczów.
Gdy zaczęłam się rozglądać po sali dostrzegłam, że czas odcisnął już na niej piętno. Warto według mnie odświeżyć wnętrze lokalu, choćby poszukać inspiracji w modnych i miłych dla oka miejscach, których przecież nie brakuje w Trójmieście.
Podczas wizyty długo studiowałam z przyjaciółką kartę, w której faktycznie znalazłam sporo dań typowych dla włoskiej kuchni. Zaskoczyło mnie, że ceny różnią się od tych, które widnieją na stronie internetowej lokalu i niektóre są niestety wyższe. Przydałaby się aktualizacja.
Ostatecznie wybrałyśmy:
- przystawkę - wątróbkę drobiową z marynowaną w winie cebulą, suszoną śliwką oraz jabłkiem (20 zł);
- sałatkę Pinokio z grillowanym kurczakiem, pomarańczą, melonem, pestkami dyni i czerwoną cebulą (36 zł);
- makaron tagliatelle z łososiem (36 zł);
- pizzę spianata z włoskim salami (26 zł);
- z sekcji deserów - naleśniki po florencku (16 zł).
Wątróbka drobiowa była wyjątkowo smaczna i dobrze zrobiona: miękka, z lekko winną nutą i słodkim śliwkowym sosem z kawałkami kwaskowatego jabłka, które przełamywało tę słodycz. To był dobry początek i z niecierpliwością czekałam na kolejne pozycje z zamówienia.
Sałatka wprawiła mnie w osłupienie, próbowałam doszukać się w niej zapowiadanych składników, czyli kawałków melona i pomarańczy. Owszem, znalazłam kilka cieniutkich plasterków melona i dwóch cząstek pomarańczy ukrytych pod górą mieszanki sałat i kawałków kurczaka. Przez chwilę myślałam, że zapomniano dodać sosu, ale okazało się, że spłynął na dno talerza, bo był tak rzadki.
Mam wrażenie, że sałatka została zrobiona byle jak, jakby ktoś powrzucał w pośpiechu przypadkowe składniki, polał słodką oliwą o posmaku miodu i tak zostawił. Efekt? Płaski smak i bardzo słodki sos, który zdominował potrawę (aż prosiło się, by tę słodycz przełamać ostrą przyprawą lub chociaż czosnkiem) oraz suche kawałki kurczaka.
Podobnie nie zachwycił makaron z łososiem. Przede wszystkim makaron rozgotowany - wrzucono do niego mocno słone kawałki łososia wędzonego na ciepło. Nie pomógł sos śmietanowy, który najzwyczajniej w świecie okazał się podgrzaną słodką śmietanką. Pomiędzy tym wszystkim błąkał się lekko wyschnięty, twardawy zielony groszek.
Po tych dwóch wpadkach obawiałam się pizzy, ale tu nastąpiło miłe zaskoczenie. Pizza spianata była wzorowa. Idealnie wypieczone, cienkie i chrupiące ciasto, delikatny pomidorowy sos, który nie zdominował całości, solidne plastry wyrazistego, ostrego włoskiego salami spianata i prawdziwa mozzarella. Świetna pizza.
Jedzenie imprezy kulinarne w Trójmieście
Przyszedł czas na deser, na który mam ochotę spuścić zasłonę milczenia. Pomijam fakt, że naleśniki po florencku rzadko nadziewa się na słodko, a praktycznie wcale. We Florencji, jak i w całej Toskanii ulubionym nadzieniem jest szpinak i ricotta, które następnie zapieka się pod beszamelem. Naleśniki po florencku według Pinokia to dwa gumowate placki przełożone kawałkami brzoskwini z puszki i polane sosem o sztucznym posmaku kokosa.
Wyszłyśmy z Pinokia rozczarowane, bo wiele sobie po tym miejscu obiecałyśmy, zwłaszcza że kiedyś słynęło z pysznej kuchni. Jestem zasmucona poziomem potraw, które mi zaserwowano podczas wizyty. Jedynie pizza i wątróbka trzymały poziom, ale to za mało, by wstawić im ocenę wyższą niż słaba trójka.
O autorze
Miejsca
-
Restauracja Pinokio Sopot, Bohaterów Monte Cassino 45
Opinie (77) ponad 10 zablokowanych
-
2019-03-27 09:22
Chce powiedzieć
ze jeśli pani Agnieszka „Danie było odpowiednio doprawione” Haponiuk pisze ze coś było wzorcowe, to dla mnie to jest świętsze niż gwiazdka Michelin. Jej doświadczenie, rozległa wiedza i przede wszystkim wykształcenie czynią z niej recenzenta i kandydata do natychmiastowej beatyfikacji. Słowo „charcerza”.
- 17 10
-
2019-03-27 09:11
Była pani w toalecie
Masakra
- 18 1
-
2019-03-27 08:16
fajny artykul, fajno sie czyto, dalbym lapke w gore i subksrypcje ale nie widzee, czekam na wincyj
- 9 11
-
2019-03-27 07:50
Opinia wyróżniona
no własnie ta obsługa
dziś kucharzem może być każdy...nawet sympatyczny szczurek ( uwielbiam tą bajkę- tylko że on miał pasję)
Dziś już nie ma już takich prawdziwych kucharzy.
Widac u Pinokia ze ktoś wyrobił się w pizzy, bo jadłem raz, ale tylko to. Powiedzmy poprawna, dobra.
I na tym koniec. Może powinni skupić się tylko na tym, a nie wciskanie na siłę klientom i turystom zmiętolonego makaronu lub sałatki bez sałatki...a potem tłumaczą się że jest sezon, i nie nadążają...- 40 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.