Pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni od kilkunastu lat ostrzegali, że może nastąpić obsunięcie się klifu w Jastrzębiej Górze.
- Jestem zdziwiony, że to nastąpiło dopiero teraz - mówi
Andrzej Cieślak, dyrektor techniczny Urzędu Morskiego w Gdyni.
- O sytuacji było wiadomo od lat. Pierwsze osuwisko było chyba w 1987 lub 1988 roku i już wówczas budynek stojący na krawędzi był zagrożony. Wydaliśmy zalecenie, by go nie użytkować, a dziesięć lat później wyraziliśmy opinię, by budynek rozebrać. Znajduje się on bowiem w strefie bezpośredniego zagrożenia. Potencjalna strefa osuwiska, na granicy której klif powinien się ustabilizować, może sięgać nawet na osiemdziesiąt metrów od obecnej stopy klifu.Informacje o tych ekspertyzach i opiniach zostały przekazane władzom gminy Władysławowo i ówczesnemu właścicielowi (lub najemcy) budynku. Później nastąpiła jego sprzedaż, jednak Urząd Morski w Gdyni nie został o tym fakcie poinformowany, podobnie jak o dalszych poczynaniach.
- Można przypuszczać, że nasze zalecenia zostały zignorowane. To w końcu utrzymywało się ładnych parę lat i ktoś mógł pomyśleć, że tak będzie stale. Nasz klif nie jest jednak zbudowany z granitu, ale z gliny i piasku. Trudno mi powiedzieć jakie były przyczyny ostatniego osunięcia się klifu, jednak niewątpliwie jest to "przyczyna odlądowa", gdyż stopa klifu została przez nas zabezpieczona specjalną opaską, która nie dopuszcza do podmywania przez fale. To mogły być przepływy wód gruntowych, wycieki z sieci wodociągowych. Trudno mi opiniować, gdyż w tym zakresie nie my jesteśmy odpowiedzialni.Obecnie planowany jest remont umocnienia podstawy klifu, nie ma to jednak wpływu na utrzymanie jego górnej krawędzi - zdaniem Urzędu Morskiego w Gdyni leży to w kompetencjach gminy i ewentualnie właściciela posesji. W tej sprawie trwają jeszcze analizy stanu prawnego.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
