• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kto dał zarobić inwestorom?

Robert Kiewlicz
23 grudnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Kierowana przez prezesa Romana Walasińskiego gdańska spółka Swissmed miała jedną z najwyższych stóp zwrotu w mijającym roku. Kierowana przez prezesa Romana Walasińskiego gdańska spółka Swissmed miała jedną z najwyższych stóp zwrotu w mijającym roku.

Do zakończenia roku pozostało kilkanaście dni i jeszcze mniej giełdowych sesji. Sprawdziliśmy, które z pomorskich spółek giełdowych dały inwestorom zarobić najwięcej w mijającym roku.



Liderem wśród spółek WIG 20 jest Lotos. Stopa zwrotu inwestycji od początku roku wyniosła ponad 167 proc. Oznacza to drugie miejsce wśród największych spółek giełdowych. Grupa Lotos plasuje się tuż za KGHM, którego stopa zwrotu wyniosła 260 proc.

- Jeżeli mielibyśmy wybrać pięć najlepszych spółek z WIG20, to koszyk liderów utworzyłyby: KGHM, Getin, GTC, Bank Zachodni WBK i właśnie Lotos - twierdzi Łukasz Wróbel, analityk Open Finance.

Jeszcze lepiej można było zarobić na mniejszych spółkach z naszego regionu. Wśród nich liderami są Swissmed, z roczną stopą zwrotu na poziomie 215 proc. oraz słupski Plastbox (174 proc.). Na dalszych miejscach plasują się: Fota 90,90 proc., Seko 81,55 proc., Wilbo 77,86 proc., Graal 60,76 proc., LPP 34,21 proc., Bomi 26,92 proc., Nordea 23,59 proc., Polnord 18,27 proc., Radpol 6,72 proc.

Listę zamykają spółki, które w 2009 roku zanotowały ujemną stopę zwrotu, czyli Mercor (-18,22), Gino Rossi (-21,28), Best (-29,13) i Petrolinvest (-29,44). Gino Rossi od blisko roku ma problemy finansowe. Jednak spółka przewiduje, że od 2010 r. będzie generować zysk. Petrolinvest miał w 2008 roku 305 mln zł straty netto.

- Jedna z podstawowych zasad inwestowania mówi, by nie "łapać spadającej brzytwy", czyli nie kupować akcji, które mocno tanieją. W ostatnich latach strategia inwestowania w mocno przecenione akcje okazywała się jednak korzystniejsza niż kupowanie akcji liderów zwyżek - komentuje Wróbel. - W dobiegającym końca roku spółki, których akcje najsilniej taniały rok wcześniej, najbardziej odczuły poprawę nastrojów na światowych giełdach.

Tradycyjne strategie inwestycyjne sprawdzają się przeważnie w warunkach, które można uznać za zbliżone do normy, a zarówno spadki z 2008 roku, jak i późniejsze, wyjątkowo silne odbicie z 2009 roku, nie przystają do definicji przeciętności.

- Rok temu nikt z nas nie wiedział, jak ten "kryzys" będzie dotkliwy, jak konkretnie się objawi ani jak długo potrwa - twierdzi Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club. - Okres spowolnienia gospodarczego przechodzimy stosunkowo łagodnie, głównie dzięki utrzymującemu się dużemu popytowi konsumpcyjnemu oraz pozytywnemu efektowi eksportu netto (eksport malał wolniej niż import). Choć ekonomiści jeszcze nie odtrąbili końca kryzysu, to jednak firmy planują powrót do planów ekspansji sprzed kryzysu, zawieszonych w mijającym roku.

- Całkiem prawdopodobne jest, że gdy na rynki akcji powróci marazm, inwestorzy przypomną sobie, że łapanie spadającego noża nie jest najlepszym pomysłem, ale o tym przekonamy się dopiero po fakcie - dodaje Wróbel.

Opinie (68) 4 zablokowane

  • Nieszczęsny to kraj z takim biznesmenami jak niejaki Goliszewski

    • 5 0

  • (2)

    Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce w Indiach pewien mężczyzna obwieścił, że będzie kupował małpy płacąc po 10 dolarów za sztukę.

    Wieśniacy, widząc, że małp dookoła jest pod dostatkiem, wyruszyli do lasu, aby je łapać.
    Mężczyzna kupił tysiące małp po 10 dolarów, ale kiedy ich populacja zaczęła się zmniejszać, wieśniacy zaprzestali starań.
    Mężczyzna zatem ogłosił, że zapłaci za małpę po 20 dolarów. To sprawiło, że wieśniacy wzmogli starania i znowu zaczęli łapać małpy.

    Wkrótce populacja małp jednak spadła jeszcze bardziej i ludzie zaczęli wracać do swoich gospodarstw.
    Stawka została podniesiona do 25 dolarów, a małp zrobiło się tak mało, że problemem było w ogóle zobaczyć jakaś małpę, a co dopiero ja złapać.

    Mężczyzna zatem ogłosił, że kupi małpy po 50 dolarów za sztukę!
    Ponieważ jednak musiał udać się do miasta w ważnych interesach, jego asystent pozostał w wiosce, aby prowadzić skup w jego imieniu.

    Pod jego nieobecność asystent zaproponował wieśniakom:
    „Popatrzcie na te ogromną klatkę i te wszystkie małpy, które zebrał.
    Sprzedam je wam po 25 dolarów, a gdy mężczyzna wróci z miasta, odsprzedacie mu je po 50 dolarów.”

    Wieśniacy wydobyli wszystkie swoje oszczędności i wykupili wszystkie małpy.

    I nigdy więcej nie zobaczyli ani owego mężczyzny ani jego asystenta, tylko wszędzie małpy.

    Witajcie na WALL STREET.

    • 31 1

    • a nie mogli sie przerzucić na krokodyle?? (1)

      • 0 8

      • Lepiej aby wyłapali

        takich troli jak ty.

        • 4 2

  • Swissmed buduje szpital pod warszawą ;) powazna konkurencja dla prywatnych warszawskich placówek

    • 5 0

  • (1)

    Hehe- ale bzdury piszą nie którzy, że gra na giełdzie to "wirtualne pieniądze". To jk najbardziej realne pieniądze. Giełda papierów wartościowych (tak jak każda inna- warzywna, czy bazar) opiera się na najprostszej zasadzie handlu- popytu i podaży. Widać, że osoby które tu się wypowiadają nie mają pojęcia i gospodarce rynkowej. Wasza strata :)

    • 1 6

    • Gospodarka rynkowa...heh

      podparta spekulacjami i cwaniactwem.
      To nie ma nic wspólnego z handlem tylko hazardem.

      • 0 0

  • A procad? zapomnieli?

    • 1 1

  • zapomnieli dodatc Bioton krauzego ze strattą 90%

    • 1 1

  • Nie koloryzuj

    Jeżeli ktoś ma 100 akcji po kursie X i ktoś inny kupi jedną akcję po kursie X+1, to ten właściciel akcji nagle ma portfel warty o 100 więcej. Z tych 100, 99 to wirtualne pieniądze. Będą miały pokrycie tylko wtedy, gdy znajdzie się frajer, który kupi od niego te 100 akcji po X+1. Prawdą jest, że z giełdy można wyjąć tylko tyle prawdziwych pieniędzy, ile w nią zainwestowano. Problem w tym, że w danym momencie kapitalizacja jest wielokrotnie wyższa od tej wartości i to są te wirtualne pieniądze, których nigdy z giełdy się nie wyciągnie. Ponieważ giełdą rządzą rekiny mające duże pakiety akcji, to tysiące leszczy zostaje bez oszczędności. Kilku uda się chapnąć raz czy dwa dobry kąsek i myślą, że są dobrzy a mieli po prostu farta. Innym razem wtopią wszystko, co zarobili i jeszcze dołożą ze swojej kieszeni. Kwestia czasu. Jednym potrzeba na to miesiąc, inni utrzymują się na powierzchni całe lata.

    • 3 3

  • Ale pie....nie (1)

    Takie liczenie od początku roku :) A kto kupuje akcje dokładnie w styczniu/grudniu ?? ;]

    Raczej powinni liczyć od dołka... Czyli kagieh ok 500%, lotos ze 400+ %...

    Ogarnięty inwestor w tym roku z miliona zrobił 2 - 2,5. I może już sobie czekać do następnego załamania :) ... czyli ze 2 - 3 miechy :)

    • 1 1

    • Po warunkiem...

      ... ze sprzedał te akcje dzisiaj. Jeśli trzyma je jeszcze na giełdzie to NIC jeszcze nie zarobił. O zarobieniu/stracie na giełdzie możemy mówić jedynie po odliczeniu kwoty za jaką sprzedaliśmy akcje od kwoty jaką za nie zapłaciliśmy. Wszystkie spekulacje pomiędzy to wirtualne pieniądze. Wirtualne straty i wirtualne spadki.

      • 0 0

  • najbardziej mnie bawią komentarze (4)

    twardzieli którzy próbują tłumaczyć mechanizm giełdy że nie jest to jak w lotto... oczywiście że nie jest bo w lotto jest prawdopodobieństwo a tu jest po prostu pewność że kilka grubych ryb chce wydymać resztę ludzi ale trzeba tez jednemu na tysiąc dać zarobić by pozostałem 999 baranów myślało że to żyła złota...

    i tak to się kręci - grupa kanciarzy pod krawatem używając encyklopedycznych zwrotów namawia 999 frajerów na powierzenie swoich pieniędzy w wirtualnym świecie papierów, a ci jak te cielaki robią to podniecając się wykresami i snując marzenia jak wydadzą grube miliony zarobione na giełdzie i skacząc każdemu do gardła kto śmie wątpić w magię giełdy i sprowadza cały ten proces do dymania społeczeństwa przez kilku krawiaciarzy... :-)))))

    jak w każdej piramidzie w tym systemie zarabiają właściciele giełdowych spółek, maklerzy, eksperci i pośrednicy oraz jeden na tysiąc frajerów, pozostałe 999 pracuje na złote felgi dla tych wymienionych wyżej buahahahaha

    • 11 1

    • dokładnie tak (1)

      najlepsi są ci nazwijmy ich "doradcy finansowi" i te instytucje, w których pracują po prostu umieram ze śmiechu.
      Może mi pan podać numery tel to swoich kolegów, kurde.

      • 3 0

      • Nie zapomnajcie o biurach maklerskich - on zawsze są do przodu bo czy ktoś kupił czy sprzedał zawsze prowizję ciągną.

        Podobnie jak TFI czy inne bzdety.

        Aby tylko złapać barana - a potem niech się baran martwi, my mamy procent.

        To zresztą KAZDEGO POŚREDNIKA idea np pośrednika nieruchomości - sprzeda g. z wadami prawnymi i innymi prowizje skasuje a ty sie człowieku martw potem...

        • 2 0

    • Amen

      i wesołych świąt.

      • 1 0

    • Mozna jedynie dodać.

      że i od czasu do czau jakiejś grubej rybie oś stanie w gardle
      Ale wtedy to już jest pierdnięcie na kilkanaście(-dziesiąt) milionów... :)

      • 1 0

  • (3)

    Niesamowite... przerażająca jest wiedza wypowiadających się tutaj osób na temat funkcjonowania giełdy. Zaczynam coraz lepiej rozumieć dlaczego obowiązkowe jest ostatnio wypełnianie ankiet na temat wiedzy o rynku przy otwarciu rachunku maklerskiego. Ludziom o tak niskim poziomie wiedzy też bym nie pozwolił inwestować na giełdzie. To tak jak dziecku dać zapałki, a później dziwić się, że się sparzyło.

    • 1 1

    • czyli co??? (2)

      każdy kto ma super wiedzę na temat giełdy będzie milionerem? każdy kto skończył ekonomie powinien grać na giełdzie?
      kolejny zafascynowany wykresami planuje wybudowanie willi jak sie tylko odkuje hahahaha

      • 0 1

      • (1)

        Chyba nie za bardzo zrozumiałeś. Gdzie jest napisane coś o milionach? To chyba Twoja "wizja" inwestowania na giełdzie. Przeczytaj kilka razy może zrozumiesz...

        • 1 0

        • giełda jest dla pospulstwa

          każdy dobrze sytuowany człowiek interesu nie gra na giełdzie lecz wprowadza swoją na giełdę... a dlaczego???

          dlatego że lepiej dymać niż być dymanym... więc resztę dopowiedz sobie sam...

          giełda jest po prostu dla szaraków którzy utrzymują spryciarzy tylko ciężko im się z tym pogodzić, ja nie znam nikogo zamożnego kto by grał na giełdzie ale osobiście znam parę osób które zamiast grać na giełdzie stworzyły spółki i je tam wprowadziły kilkakrotnie powiększając z czasem swój majątek... to jak z tym dymaniem Tomaszku - już wiesz po której stronie się ustawić?

          • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane