- 1 Rozwód Koalicji Obywatelskiej z Dulkiewicz? (234 opinie)
- 2 Zuchwała kradzież w sklepie budowlanym (76 opinii)
- 3 Gdynia ma dwóch nowych wiceprezydentów (387 opinii)
- 4 Kolejny pożar aut w Gdańsku. Podpalenie? (104 opinie)
- 5 Tony kokainy w Gdyni. Mówili, że to kreda (84 opinie)
- 6 Kiedy otwarcie Kauflandu w Gdyni? (223 opinie)
Mam 16 lat. Bo osiem i osiem to ile jest? Uczniowie pomagają w Domu Opieki Caritas
30 czerwca 2013 (artykuł sprzed 10 lat)
Wielu rzeczy nie potrafią. Ale w niektórych są niedoścignieni. Robert umie słuchać, jak nikt inny. A Agnieszka i Daria potrafią się zaprzyjaźnić chyba z każdym.
- Jak leci? Co dzisiaj pani namalowała? - pyta. Krok w krok za nią Daria (18 lat). Wita się z seniorkami jak z kumpelkami ze szkoły. Czują się w obecności dziennikarza i fotoreportera nieswojo. Trudno zachowywać się naturalnie pod obstrzałem aparatu fotograficznego. - Jesteśmy celebrytkami - śmieją się.
Jesteśmy w Domu Pomocy Społecznej Caritas w Gdańsku, przy ul. Fromborskiej. Uczniowie przychodzą tu pomagać dwa razy w tygodniu.
- Potrafią zagadywać seniorów, jak nikt inny - mówi Renata, opiekunka. - To niezwykłe. Nie mają takich oporów jak przeciętni ludzie. Po prostu podchodzą do nich i pytają.
- Jak leci? Jak się czujesz? Co było dzisiaj na obiad? - wymienia osiemnastoletnia Daria. To proste rozmowy.
- A oni są spragnieni rozmów - mówi pani Renata. - Młodzież ze szkoły specjalnej przychodzi tu zaskakująco chętnie. Grają w bingo, krzyżówki rozwiązują. Latem siedzą w ogrodzie, parzą sobie herbatę. Siedzą, gadają.
Pani Janeczka: - Podziwiam ich. Tak dokładnie pracują, że to niewiarygodne. A Agnieszka to przylepa. Przytula się do nas. Wszyscy ją tutaj lubimy.
Pani Janeczka jest drobnej postury. Dookoła wszyscy malują, ona nie. - Wolę jakiś konkret, na przykład prace z papieru. A najbardziej lubię filmy akcji. Na przykład Szklaną Pułapkę, albo Rambo. Syn mnie wciągnął w takie filmy. Moje koleżanki czasem nie dają rady - śmieje się. - Lubię też Formułę 1.
Agnieszka kręci nosem. Nie lubi filmów. Woli sama pobiegać. Nagle się ożywia - A gdzie jest moja zguba? - Zrywa się i pędzi na korytarz po jedną z pensjonariuszek. Jest poruszona. To jej ostatni dzień w ośrodku. We wrześniu skończy dwadzieścia cztery lata i zgodnie z prawem nie będzie mogła już dłużej uczyć się w szkole specjalnej. Chciałaby pracować w Caritas, ale nie wiadomo, czy znajdzie się dla niej miejsce.
Zespół Szkół Specjalnych nr 2 w Oliwie obchodził niedawno 45. rocznicę powstania. Z tej okazji na patronkę wybrał Matkę Teresę z Kalkuty. Nie dlatego, że uczniowie potrzebują pomocy.
- Mało komu przyszłoby do głowy, że to właśnie niepełnosprawni uczniowie pomagają innym - mówi Marta Pałucha, psycholog. - Z uśmiechem, entuzjazmem i życzliwością. My dostarczamy im jedynie okazji do dzielenia się z innymi i wyposażamy w odpowiednie umiejętności.
Uczniowie ćwiczą z maluchami w domu dziecka, towarzyszą i wspierają osoby starsze w domu opieki, odwiedzają hospicja, biorą udział w akcjach społecznych. Według słów Matki Teresy: "Nie możemy zrobić nic wielkiego - za to małe rzeczy z wielką miłością!"
Niepełnosprawni potrafią to, co jest nieosiągalne dla przeciętnych dorosłych. Na przykład słuchać.
- Robert niewiele mówi. Prawie nic - tłumaczy Joanna Kołakowska, nauczycielka. - Ale potrafi słuchać jak nikt inny.
Robert się uśmiecha na znak, że się zgadza. Ma 21 lat, jeździ na wózku. Ma dziecięce porażenie mózgowe.
- Chyba po prostu łatwiej akceptują życie ze wszystkim, co ono niesie - dodaje Marta Pałucha. - Sami też nie mają łatwo. I jak mogą pomóc, bardzo chętnie pomagają, zamiast zamartwiać się, że więcej nie mogą. W szkole czasem wykręcają się od podejmowania wysiłku, jak nie mają na coś ochoty, a tu chcą pokazać, na co ich stać. W szkole - jak to młodzież - bywają głośni, uwielbiają intrygi. A na praktykach są spokojni, zdyscyplinowani, pracowici, odpowiedzialni. Cenią pracę. Daria bardzo prosiła o dołączenie do grupy, która chodzi do domu dziecka. Tam też dużo z siebie daje, choć nie jest lekko.
Jak się okazuje, w zakładzie nie wszystkim jest potrzebna pomoc.
- Ja mam szesnaście lat - tajemniczo uśmiecha się pani Bronisława. - No bo osiem i osiem to ile jest? Ha, ha, sama nie sądziłam, że tyle przeżyję. Pięć lat temu miałam operację na zaćmę i odzyskałam wzrok. To tak jakbym odzyskała młodość. Mogę czytać bez okularów. I czasem nitkę sama nawlekę. Tylko czasem ręce drżą. Wie pan, starość. Ale, póki mogę, opędzam się od pomocy. Jestem Zosia-Samosia. Nie podlewaj kwiatów, ja to zrobię - zwraca się do Sylwii. - Bardzo się starają, pranie, prasowanie. Cieszę się, że przychodzą tutaj. Można z nimi trochę pogadać, a i się mogą tutaj czegoś nauczyć. Bo ja panu powiem, że niektórzy to kończą studia, fakultety, a sprzątać nie umieją.
Niepełnosprawni w zaskakujący sposób potrafią radzić sobie w trudnych warunkach. Zachowują pogodę ducha, tam gdzie starość, choroba, niedołężność są na porządku dziennym. Bo nie jest łatwo iść z uśmiechem przez życie, gdy dzień rozpoczyna się taką rozmową.
- A gdzie jest ten pan, który miał rękę na temblaku? - dopytuje się Agnieszka.
- Pan Grzegorz? Ten, który lubił grać w warcaby?
- Tak.
- Już nie żyje.
Oni to potrafią.
Miejsca
Opinie (42) 4 zablokowane
-
2013-07-01 08:52
Pomagac bezwzględnie!
ale rozliczac i kontrolowac instytucje za POMOC odpowiedzialne i do tego powołane
- 1 1
-
2013-07-01 11:15
Dopiero teraz widze, ze
3miasto.pl zatrudnia jednego dziennikarza. Niezly sukces przy tej grafomanskiej bandzie platnych pisarczykow.
- 0 0
-
2013-07-01 12:58
Jak rzucilem okiem na pierwsze zdjecie, to w pierwszech chwili pomyslalem, ze to Zbigniew Wodecki przycial troche czupryne.
- 0 0
-
2013-07-30 12:11
Super młodzież , tylko szkoda ,że
Caritas to przekret.
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.