Ponad 8 tysięcy tabletek psychotropowych wartych ponad 44 tys. zł upchnięto w 11 paczkach i wysłano z Wielkiej Brytanii do Trójmiasta. Nielegalne leki namierzono w sortowni przesyłek pocztowych w Pruszczu Gdańskim.
tak, ale tylko w awaryjnej sytuacji, np. gdy nie zdążył(a)bym umówić się do lekarza
21%
tak, bo wiem, jak powinienem/powinnam się leczyć
12%
nie, nie ufam takim specyfikom - nie wiadomo, czy to będą prawdziwe leki
67%
Przejęta "miniapteka" to, jak mówią pomorscy funkcjonariusze celno-skarbowi, jeden z największych ujawnionych w ostatnim czasie przemytów za pośrednictwem tradycyjnej poczty. Paczki namierzono w specjalnej sortowni w Pruszczu Gdańskim.
Jak ustaliliśmy, wątpliwości funkcjonariuszki z Gdyni wzbudziła liczba paczek z podejrzanego adresu na Wyspach Brytyjskich. Przesyłki miały trafić do konkretnego adresata w Trójmieście.
Służby - z uwagi na dobro prowadzonego postępowania - nie informują dokładnie, czy chodzi o Gdańsk, Gdynię czy Sopot.Udało nam się dowiedzieć, że w 11 przesyłkach upchnięto natomiast
8 tysięcy tabletek o działaniu psychotropowym. Ich wartość przekracza 44 tys. zł.- Orientacyjna wartość niezapłaconych podatków (cło, akcyza, VAT) to ponad 10 tys. zł - tłumaczy st. rachm. Sebastian Pakalski z Izby Administracji Skarbowej w Gdańsku.
Sterydy, dopalacze i pocisk artyleryjski w paczce
Co ciekawe, choć "psychotropowe przesyłki" z Wielkiej Brytanii do Trójmiasta są jednym z największych w ostatnim czasie wykrytych pocztowych przemytów, pracownicy Węzła Ekspedycyjno-Rozdzielczego Poczty Polskiej SA w Pruszczu Gdańskim do współpracy z organami ścigania są przyzwyczajeni.
Przez ten punkt pocztowy przechodzi lwia część przesyłek, które trafiają do mieszkańców województwa pomorskiego. W ciągu doby pocztowcy opracowują nawet ok. 25 tys. paczek. W terminalu pracownicy zajmują się także przesyłkami wysyłanymi drogą morską i - m.in. w związku z tym - ściśle współpracują z funkcjonariuszami celno-skarbowymi.
W historii placówki w przesyłkach wykrywano już anaboliki, tabletki wczesnoporonne, dopalacze, a nawet elementy broni.
Funkcjonariuszom zapadło w pamięć "prześwietlenie" urządzeniem RTG z 2017 roku. Wówczas ukazał się obraz zbliżony do tego, jaki emituje amunicja ciężkiego kalibru. Okazało się, że nie była to pomyłka: policjanci z Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego po otwarciu paczki stwierdzili, iż w jej środku znajduje się pocisk artyleryjski bez ładunku inicjującego.
"Ja nic takiego nie zamawiałem"
W "trójmiejskiej" sprawie dotyczącej przesyłki leków psychotropowych udało się ustalić adresata. Jak jednak nieoficjalnie mówią nam śledczy, w podobnych sprawach z pociągnięciem do odpowiedzialności za zawartość paczki może być trudno.
- Przeważa bowiem najprostsze tłumaczenie: "ja nic takiego nie zamawiałem/nie zamawiałam. Ktoś mi wysłał środki psychotropowe, a mnie chodziło o legalne suplementy diety" - podsumowuje doświadczony kryminalny z Gdańska.