• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

No i cóż, że ze Szwecji, czyli o kwarantannie widmo

Joanna Skutkiewicz
17 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Lotnisko w Sztokholmie to właściwie jedyne miejsce, w którym należy pozostawać w maseczce na twarzy. Lotnisko w Sztokholmie to właściwie jedyne miejsce, w którym należy pozostawać w maseczce na twarzy.

W dobie pandemii koronawirusa podróżowanie za granicę stało się wyzwaniem logistycznym. Nie wystarczy trzymać się zaleceń związanych z obostrzeniami w podróży do kraju, do którego chcemy dotrzeć; trzeba też pozostać w ciągłej gotowości do natychmiastowej zmiany wszelkich planów i to na każdym etapie podróży. Okazuje się jednak, że przy dobrej organizacji wizyta w niektórych krajach Europy może być łatwiejsza, niż przypuszczamy i... mniej skomplikowana, niż mówią przepisy.



Jeszcze do niedawna - choć to pojęcie względne, bo SARS-CoV-2 w Polsce obchodził niedawno swoje pierwsze "urodziny" - podróże po Europie były śmiesznie łatwe. Wystarczyło kupić bilet na samolot, spakować dowód osobisty do walizki i już większość kontynentu stawała przed nami otworem. Rok 2020 pokazał nam jednak, że nie ma na świecie rzeczy oczywistych. Wróciły granice, kraje pozamykały się przed przyjezdnymi, a warunkowe ich otwarcie wiązało się - no właśnie - z szeregiem przepisów właściwych każdemu krajowi z osobna.

Zdążę czy nie zdążę?



Ze względu na dynamiczną sytuację związaną z zakażeniami na całym świecie i odmienną politykę krajów związaną z obostrzeniami pandemicznymi, nie sposób zgadnąć, kto i na jakich warunkach może wjechać do danego kraju. Trzeba to każdorazowo sprawdzić, a najlepiej - cóż - sprawdzać codziennie, bo zasady związane z przekraczaniem granic zmieniają się jak w kalejdoskopie. Niemniej podróżowanie nie jest całkiem niemożliwe, a mając za sobą "na świeżo" wizytę w stolicy Szwecji, mogę także powiedzieć, że nie jest bardzo trudne. Co oczywiście może się zmienić na przykład jutro. Ale po kolei...

Po przylocie do Sztokholmu czekała na mnie jak gdyby równoległa rzeczywistość, przynajmniej pod kątem obostrzeń pandemicznych. Po przylocie do Sztokholmu czekała na mnie jak gdyby równoległa rzeczywistość, przynajmniej pod kątem obostrzeń pandemicznych.

Testy antygenowe i PCR



Wiele krajów Europy wymaga od podróżującego okazania negatywnego wyniku testu na koronawirusa. Przepisy pod tym względem różnią się od siebie znacznie. Holandia życzy sobie, abyśmy zrobili test PCR do 72 godzin przed podróżą oraz antygenowy do 4 godzin przed podróżą. Jadąc do Czech, musimy mieć negatywny wynik testu PCR wykonanego nie później niż 72 godziny przed wjazdem lub antygenowego wykonanego nie później niż 24 godziny przed wjazdem; pomimo negatywnego wyniku, uprawniającego nas do przekroczenia granicy, i tak musimy poddać się 5-dniowej kwarantannie, a następnie powtórzyć test na terenie Czech. By jeszcze bardziej skomplikować sprawę, gdy jedziemy do naszych południowych sąsiadów na czas krótszy niż 12 godzin, nie musimy w ogóle robić testu.

Pójdźmy dalej: Norwegia zamknęła granice dla osób, które nie mają tam stałego zameldowania; Włosi dają przyjezdnym do wyboru poddanie się 14-dniowej kwarantannie lub przedstawienie negatywnego wyniku testu PCR lub antygenowego. I w końcu Szwecja, która pod względem obostrzeń koronawirusowych od samego początku pandemii jest bardzo liberalna: tu musimy przedstawić wynik testu wykonanego maksymalnie 48 godzin przed przekroczeniem granicy. Może być to test antygenowy, który jest znacznie tańszy od wymazowego (ok. 150 zł zamiast 450 zł) i daje nam wynik w ciągu 3-5 minut od pobrania materiału. Choć test PCR uznawany jest za najczulszy, a co za tym idzie, referencyjny, to tania i szybka wersja antygenowa cechuje się czułością 98 proc. i dokładnością aż 99 proc.

Testy na koronawirusa w Trójmieście



Parę minut i po wszystkim



By pojechać do Szwecji - nie mając tam stałego zameldowania, pracy ani ważnych powodów rodzinnych, które zwolniłyby mnie z tego obowiązku - musiałam więc dzień przed wylotem zrobić odpowiedni test. Umówienie się na dogodny termin w prywatnej przychodni nie stanowiło problemu, podobnie jak sama procedura. Mogłam wreszcie przekonać się, czy pobieranie materiału do badania rzeczywiście jest tak koszmarnie nieprzyjemne, jak twierdzą niektórzy. Na pewno jest to kwestią subiektywną, jednak jestem przekonana, że każdego z nas spotykają niekiedy gorsze rzeczy.

Po kilkunastu sekundach jest już po wszystkim, a po paru minutach możemy już cieszyć się przepustką za granicę, dzierżąc w dłoni wydruk zaświadczenia o negatywnym wyniku testu. Co istotne, warto zaznaczyć przy rejestracji, że potrzeba nam zaświadczenia po angielsku.

Przylot do Polski wiąże się z koniecznością wykonania testu w kierunku koronawirusa, jeśli chcemy uniknąć kwarantanny. Przynajmniej teoretycznie. Przylot do Polski wiąże się z koniecznością wykonania testu w kierunku koronawirusa, jeśli chcemy uniknąć kwarantanny. Przynajmniej teoretycznie.

W Szwecji nic nie trzeba



Tak jak zapowiadano, podczas podróży z Gdańska do Sztokholmu zaświadczenie przydało mi się dwukrotnie: podczas boardingu na lotnisku w Polsce oraz przy kontroli granicznej w Szwecji. Tu zaskoczenia nie było. Zadziwiające było jednak to, że wyjście z budynku lotniska oznaczało swego rodzaju przejście do równoległej rzeczywistości. Słyszałam, że niedługo przed moim przyjazdem Szwecja zdecydowała się na zaostrzenie restrykcji związanych z pandemią. W praktyce oznacza to, że... zachęca (!) się Szwedów, by w godzinach szczytu w komunikacji zbiorowej zakładali maseczki i w miarę możliwości trzymali się od siebie na dystans.

Na ulicach proporcje są dokładnie odwrotne niż u nas: tam osoba w maseczce to osobliwość taka jak u nas osoba bez tejże. Nie ma problemu, żeby usiąść w restauracji czy kawiarni i spokojnie zjeść przy stoliku - jak za starych, dobrych czasów... Pandemia jest więc odczuwalna w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż w Polsce. Jedyne, co doskwierało podczas krótkiego pobytu, to nieczynne placówki kulturalne, takie jak muzea, oraz fakt zamykania lokali gastronomicznych w niedzielę o 17:00. Czymże to jest wobec obostrzeń, z którymi muszą borykać się właściciele lokali gastronomicznych tutaj?

Vänligen håll avstånd



Trzymaj dystans. Tak po prostu. Jak zaznaczają szwedzcy ministrowie, ale też sami mieszkańcy Sztokholmu, strategia Szwecji polega na dobrowolnych zaleceniach, a nie na bezwzględnym nakładaniu restrykcji i "polowaniu" na obywatela, który je łamie. Widać to zresztą bardzo wyraźnie na wielu poziomach: nawet w samym centrum stolicy Szwecji pieszy może przejść przez ulicę na czerwonym świetle, a kierowca samochodu ma obowiązek mu ustąpić. Trudno wyobrazić sobie coś takiego np. w Warszawie.

W Szwecji lokale gastronomiczne pozostają otwarte i mało kto chodzi po mieście w maseczce. W Szwecji lokale gastronomiczne pozostają otwarte i mało kto chodzi po mieście w maseczce.

Co z tą kwarantanną?



Na samym początku marca zmieniono przepisy związane z przekraczaniem granicy Polski. Od tego momentu pasażerowie posiadający zaświadczenie o negatywnym wyniku testu PCR, LAMP lub antygenowego w kierunku SARS-CoV-2 wykonanego nie wcześniej niż 48h przed przekroczeniem granicy byli zwolnieni z obowiązkowej, 10-dniowej kwarantanny po powrocie do Polski. Ten element podróży do Szwecji okazał się najbardziej niejednoznaczny. Przepisy były jasne, jednak ich egzekwowanie okazało się kompletną fikcją.

By uniknąć kwarantanny po powrocie do kraju, jeszcze przed podróżą zapisałam się na test antygenowy w Sztokholmie. Nie miałam kłopotu ze znalezieniem punktu, który będzie czynny w niedzielę po południu, ani ze sfinalizowaniem całego procesu. Bardziej niż patyk w nosie bolała konieczność uiszczenia trzykrotnie wyższej opłaty za test (995 kr, czyli 450 zł). Cena za test była jednak zupełnie proporcjonalna do każdej innej ceny w superdrogim Sztokholmie. Skoro trzeba, to trzeba - tu się ważą losy 10 dni spędzonych na wolności zamiast w czterech ścianach, więc warto. Tylko że...

Nie da się anulować czegoś, czego nie ma



Mojego wyniku testu nie sprawdzono ani na lotnisku w Sztokholmie, ani w Gdańsku. Gdy byłam już przy wyjściu z gdańskiego lotniska, przeraziłam się, że może nieświadomie przeoczyłam coś ważnego i nie dopełniłam ważnego obowiązku, zawróciłam więc do punktu informacji. Tam pracownik lotniska krok po kroku poinstruował mnie, bym zwróciła się bezpośrednio do stacji sanepidu właściwej mojemu miejscu zamieszkania, tj. sopockiej. By się z tym nie spóźnić, zgłoszenia postanowiłam dokonać już w samochodzie, po drodze do domu. Naiwnie sądziłam, że ten jeden telefon załatwi sprawę. Ale skąd!

Okazało się, że sanepid w Sopocie owszem, będzie potrzebował mojego zaświadczenia o negatywnym wyniku testu, ale dopiero wtedy, gdy już nałoży na mnie kwarantannę. Nie może zwolnić mnie z obowiązku odbywania jej, nie nałożywszy jej uprzednio. A nałożyć ją może dopiero wówczas, kiedy otrzyma moje dane od głównej stacji sanepidu, która będzie je mieć od celników z lotniska w Gdańsku.

Dzwoniąc na ogólnopolską infolinię, dowiedziałam się również, że kwarantanna pasażera przylatującego do Polski - niezależnie od tego, czy ma test, czy nie - rozpoczyna się w ciągu dwóch dni od przekroczenia granicy. Wszystko po to, by dać przylatującemu możliwość dotarcia na miejsce odbywania kwarantanny. Czyli: nawet będąc zarażona koronawirusem, mogłabym jeszcze przez dwa dni beztrosko go sobie rozsiewać.

Dla kogo ten test?



To był poniedziałek, 8 marca. W piątek, 12 marca, nieco zaniepokojona moim niepewnym statusem - wciąż nie dostałam powiadomienia o kwarantannie ani o zwolnieniu z niej oraz nikomu nie pokazywałam wyniku testu - znów wykonałam kilka telefonów, już nie tylko do stacji sanepidu, lecz także do Straży Granicznej i na lotnisko, by dowiedzieć się, co tu się właściwie wydarzyło. Pomimo przekazania formularzy przez lotnisko w Gdańsku w odpowiednie ręce moje dane nie zostały w ogóle wprowadzone do bazy osób objętych obowiązkiem kwarantanny.

Mogę się tylko domyślać, czy pozostałych pasażerów tego samego lotu spotkała identyczna przygoda. Czy to znaczy, że lecąc ze Szwecji następnym razem, mogę spożytkować te 450 zł w przyjemniejszy sposób?

Nie ma granicy, więc jest problem



Kolejną kwestią, która pozostaje dla mnie zagadką techniczno-filozoficzną, jest temat przekraczania granicy między Szwecją a Polską lub - szerzej - wszystkich granic krajów objętych strefą Schengen. Skoro w Gdańsku nie ma kontroli granicznej dla przylatujących, a granica sensu stricto właściwie nie istnieje... to czy nie wystarczyłoby, abym zrobiła test już po przylocie do Polski, choćby na lotnisku?

Niestety, w tym wypadku strefa Schengen, mająca przecież na celu ułatwienie podróżowania, nie działa na korzyść podróżujących. Od 29 marca przylatujący do Gdańska z zagranicy mogą wykonać szybki test antygenowy na obecność koronawirusa na lotnisku, ale... dotyczy to wyłącznie pasażerów spoza strefy Schengen, czyli m.in. Wielkiej Brytanii, Irlandii, Bułgarii. Dlaczego? Bo w ich przypadku za przekroczenie granicy uważa się pomyślne przejście kontroli dokumentów w Gdańsku. A gdy nie ma konkretnie wyznaczonej granicy... to jest problem. A właściwie: nie ma żadnego, chyba że chce się być nadgorliwym, tj. przestrzegającym przepisów.

Minął już ponad tydzień, odkąd wróciłam ze Szwecji do Polski i mimo najszczerszych chęci nie dano mi pochwalić się nikomu decyzyjnemu moim negatywnym wynikiem testu w kierunku koronawirusa. Pozostaje więc refleksja: czy w ogóle warto starannie trzymać się przepisów, które nie dość, że co chwilę się zmieniają, to jeszcze nie są w ogóle egzekwowane? Pewnie warto. Ale na pewno się nie opłaca.

Opinie (149) 6 zablokowanych

  • Róbta co chceta (9)

    Autor zapomniał wspomnieć że centrum Sztokholmu nawet w sobotę wieczorem wygląda jak wyludnione miasto. Mały drobiazg.

    • 61 38

    • Szwdzi zabawa

      Bo oni sie bawia w piatek

      • 0 0

    • Na Stureplan widzę nie byłeś...

      Ale w sumie rozumiem, na te parę drinków pół polskiej pensji wydać, trochę drogo.

      • 0 1

    • (2)

      Te rewelacje rozumiem, ze masz z pracy niemieckiej?

      • 20 14

      • Pojedź, zobacz, ew włącz kamery w necie

        • 3 0

      • pracy = prasy

        • 9 3

    • Chyba nigdy w Sztokholmie nie byłeś. (1)

      Nie, tu nie mowa o twoim Wąchocku.

      • 14 2

      • On jest z Pcimia

        • 8 1

    • byłes kiedyś? wyglada tak od poniedziałku do czwartku. Szwecja to duzy kraj a ludzi mało i mozna odniesc takie wrazenie

      • 8 1

    • Bzdury

      Kłamiesz

      • 5 5

  • zobaczcie płaskoziemcy apel Piaska piosenkarza ze szpitala (3)

    • 3 8

    • Romeo

      Zakochaleś się w nim, czy coś innego?

      • 0 0

    • mam alergię

      na celebrytów. Gdyby jakiś ktoś ogólnie przeze mnie lubiany jak Ozzy Osbourne pokazał się w tv jak zd ycha to może bym to zauważył. A tak po prostu ignoruję. Do ing nie chodzę przez Marka K.

      • 2 0

    • A paszport Polsatu pokazał?

      • 3 1

  • Cxx

    Puste przepisy raz poleciałem i zrobiłem jak pożądny obywatel . Straciłem 150 zł na test Nikt nie spr nikt nie dzwonił . Nawet nic nie jest weryfikowane . Wiec o co chodzi . Zamykają nas zakazują a w d*p... maja przepisy nasz sanepid itp . Śmiech szopka to wszystko . Maseczki każą nosić trzęsą się o nie a zero kontroli przylatujących absurd . Coś jest nie tak

    • 0 0

  • odechciewa mi się jakichkolwiek wypadów....

    ave covid

    • 0 0

  • Czy to rozsądne? (1)

    Czy zachęcanie do podróży w tych czasach jest rozsądne? I jak się ma do poczucia odpowiedzialności za innych? Udało mi się oszukać system, ale jestem super... wow ! Może autorka powinna przemyśleć swoje postępowanie. Tak na przyszłość?

    • 3 5

    • Dziwne

      promem wracając do Polski żadne testy nie potrzebne i w Polsce nie będzie mieć kwarantanny !czy to prawda .tyle zarażonych i mogą następni przypłynąć

      • 0 0

  • Logika Szwecji (1)

    Jeśli pieszy może przejść na czerwonym świetle a kierowca musi mu ustąpić pierwszeństwa to w jakim celu istnieją te światłą?

    • 5 2

    • Ale to akurat nieprawda jest...

      • 0 0

  • Z igły widły? Bez sensacji nie można żyć? (6)

    Całe to działanie jest na pokaz, że niby władze mają cokolwiek pod kontrolą. Bierzmy przykład ze Szwedów. Test zrobiony, wynik negatywny to po sprawie. No problem - no call

    • 113 17

    • Ja akurat jestem na kontrakcie w Szwecji (3)

      Przeczytałem artykuł ale dalej nie wiem czy bez aktualnego testu wejdę na pokład samolotu. Powrót za 2 m-ce więc pewnie kilka razy będzie się zmieniać. 955 koron to spoko. Nas tu straszą że od 200 do 280 euro.

      • 3 0

      • Wejdziesz.

        Tyle że jak będziesz mieć pecha to po paru dniach telefon z sanepidu. Ale nie martw się, na 10 kolesi latających ode mnie z firmy jeszcze żaden nie dostał. Poza tym ponoć pracujących nie obowiązuje kwarantanna.

        • 0 0

      • Przechoruj i przez 3 miesiące od pozytywnego testu możesz jeździć bez bieżących badań. Oszczędność:) (1)

        W TV pokazują najgorsze przypadki i tym żyje widz. Prawda jest taka, że u nas w firmie ponad 100 osób + rodziny przeszło Covid bez większych dolegliwości niż grypa. I to w bardzo różnym wieku od 20 do 75 lat

        • 9 1

        • Tv i unikam jak ognia. Sama propaganda

          Przerobili wszystko na covid bo z tego trzepią hajs a inne choroby się nie opłacają. Ci co byli w szpitalu na coś niech się upewnią, że nie mają go w wypisie.

          • 10 1

    • u nas rząd się zastanawia

      bo niepokoi go liczba zajetych respiratorow, ktorych jest niecale 3000. ale co tam w kraju nas jest niecale 40mln, to w sumie o co chodzi xd

      • 0 1

    • Gdyby wszyscy tak podchodzili do sprawy to ok - mam wynik pozytywny to siedzę w domu, negatywny - mogę latać wszędzie. Ale u nas jest trochę inaczej. Na test to najlepiej nie pójdę dopóki mnie karetka nie zabierze, nawet przy mega objawach. Oczywiście dopóki tylko będę mógł to latam po wszystkich marketach (bo przecież nie mam kwarantanny) i roznoszę to gdzie się da. A jak zrobię sobie test prywatnie )(to jedyny sposób na to żeby nie nałożyli automatycznej kwarantanny) i wyjdzie pozytywny? Tak, tak samo. Dopóki mogę chodzić to będę chodził, przecież muszę jakoś żyć. Niestety takei postępowanie jest coraz częściej spotykane. I właśnie przez takie podejście jeszcze nie pozbyliśmy się tego g*wna.

      • 14 5

  • Pro tip

    W kartę lokalizacyjną wpisujemy numer telefonu bez nadmiernej staranności. Na przykład mylimy się w kodzie kraju i zamiast +48 wpisujemy +46.

    • 1 2

  • A teraz porównajmy kraje o podobnej wielkości do Szwecji i różnych sposobach "walki" z SARS-CoV2 (4)

    Czyli np. Czechy, Belgia czy Słowacja - tam twardy lockdawn, niemalże nie można wychodzić z domu bez papierka (Słowacja) wszystko pozamykane... A w tych krajach zgonów więcej niż w Szwecji z powodu covid. To daje dużo do myślenia

    Ludzie obudźcie się wreszcie...

    • 5 0

    • Sprawdź powierzchnię krajów o których piszesz geniuszu.. (3)

      Słowacja jest 10 razy mniejsza od Szwecji, a Belgia 15 razy mniejsza, a ludzi tu i tam około 10 milionów. Tym samym całkowicie inna gęstość zaludnienia.. W krajach o mniejszej gęstości nie dochodzi tak szybko do zakażeń. Do tego jeszcze dochodzi pomyślunek...

      • 0 2

      • A jaka jest liczba ludności w tych krajach tłuku? :D (1)

        Podpowiem Ci: Belgia, Czechy i Szwecja około 10-11mln obywateli

        • 2 0

        • Powierzchnia ma tak jakby kluczowe znaczenie.

          Jak trzydziestu sąsiadów kaszle ci co rano w windzie w mrówkowcu, albo jeden sąsiad kaszle na swoim podwórku za lasem kilometr od ciebie, to jak myślisz, w której sytuacji szybciej się zarazisz?

          • 0 0

      • Jakie to ma znaczenie przy mobilności ludzi, przy ponoć straszliwie zaraźliwym wirusie

        i tym, że w Czechach jest twardy lockdawn od kilku miesięcy, a w Szwecji od początku pandemii wszystko otwarte.

        • 1 0

  • Nie byłem nigdy za granica (13)

    i wygląda na to że nie będę ,za dużo zachodu z tym wszystkim choć w sumie nie mam takiej potrzeby ,w góry czy na Mazury też można z rodziną jechac

    • 19 29

    • (7)

      A ja bylam w wielu krajach i powiem, ze to wszystko przereklamowane, wszedzie brud, smrod i ubostwo

      • 16 7

      • Nie wszedzie (4)

        Z ciekawostek powiem że na Białorusi jest wyjątkowo czysto a biedy i ubustwa nie widać .

        • 9 0

        • (1)

          ubóstwo językowe

          • 3 0

          • ómysłowe

            • 1 0

        • średnia płaca na poziomie 2000 brutto (1)

          to faktycznie dobrobyt jak na zachodzie.

          • 4 2

          • I co z tego, jak wacha jest po 2 zł.

            • 3 0

      • ilu?

        • 1 0

      • jak to mówi wujek Franek: czym bardziej na wschód, tym większy jest smród :D

        • 3 1

    • Można.

      Tam można zamknąć się szczelnie w pokoju, pozatykać szpary w oknach coby łobce nie wlazło i pić ciepłą wódkę śmiejąc się z tych samych co zawsze nieśmiesznych dowcipasów w kabaretach TVP.

      • 0 0

    • Sporo tracisz i nigdy się o tym nie przekonasz bez wyrwania się ze swojej strefy komfortu.
      Podróżowanie to moje największe hobby. Wszystko na własną rękę i jak najdalej od hoteli i podobnych przybytków, a najbliżej lokalnych.
      Sporo się dowiadujesz, sporo zobaczysz, sporo się nauczysz i można poszerzyć horyzonty.
      A wspomnienia zostają na całe życie.
      Ale w sumie nie namawiam, im mniej podróżujących, tym luźniej i taniej ;)!

      • 6 2

    • (1)

      albo do Żukowa
      też fajnie

      • 27 0

      • Polecam Pcim

        • 8 0

    • Mozna w ogole nie jechac tylko na youtube sobie pooglądać całą rodziną

      Tanio i bezpiecznie

      • 22 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane