• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Porachunki gangsterów z Gdyni jak z filmu kryminalnego

Piotr Weltrowski
12 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zarzut dla podejrzanego o zabójstwo w Holandii
  • Cela w której osadzony był Artur B., ps. "Artuś".
  • Artur B. (w środku) tuż po morderstwie Dariusza R.
  • Dariusz R. (po prawej) tuż po porwaniu Artura B.
  • Ciało Dariusza R. znaleziono w walizce.
  • Wyłowiono ją z jednego z kanałów w Amsterdamie.
  • Sprawą zajęła się od razu holenderska policja.
  • Na ciele zamordowanego widać było ślady pobicia.


Handel narkotykami, porwanie dla okupu, zabójstwo, wreszcie wypadek w więziennej celi - ta historia porachunków między dwoma gangsterami z Gdyni mogłaby posłużyć za scenariusz dla naprawdę mocnego kina kryminalnego.



Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zakończyła śledztwo w sprawie porwania, do którego doszło w lutym 2008 roku w Hiszpanii, a które było jednym z epizodów walki o wpływy w Trójmiejskim półświatku przestępczym.

O udział w porwaniu oskarżono sześć osób, chociaż dwaj główni bohaterowie tej historii - porwany i organizator napadu - nie żyją.

Porwany

Artur B., ps. "Artuś" był powszechnie znany w środowisku przestępczym Trójmiasta, a zwłaszcza wśród osób zajmujących się obrotem kokainy. Zdaniem niektórych świadków ten mieszkaniec Gdyni był koordynatorem dostaw kokainy z Ameryki Południowej do Trójmiasta i innych części kraju.

W 2006 roku gdański oddział CBŚ wszczął przeciwko niemu śledztwo. Mężczyzna - obawiając się aresztowania - uciekł z Polski i ukrywał się kolejno w Ameryce Południowej, Holandii i Hiszpanii.

Ostatecznie tam właśnie, w kwietniu 2012 roku, zatrzymano go - w związku ze śledztwem w sprawie handlu narkotykami - i deportowano do Polski. Nie doczekał procesu - zmarł w szpitalu w Bydgoszczy, do którego przewieziono go z Zakładu Karnego w Sztumie. Tam, w całodobowo monitorowanej celi, doszło do nieszczęśliwego wypadku.

"Artuś" prowadził wcześniej głodówkę. Prawdopodobnie chciał w ten sposób wymusić uchylenie aresztu, sztuka taka bowiem raz już mu się udała: w 1998 roku, po opinii biegłych psychiatrów, uchylono mu tymczasowy areszt po kilku tygodniach głodówki. Tym razem jednak sprawa skończyła się dla niego tragicznie: osłabiony głodówką wstawał z pryczy, potknął się i upadł, uderzając głową w ścianę. To właśnie tak nabawił się urazu mózgu, który ostatecznie doprowadził do jego śmierci.

Porywacz

Dariusza R., ps. "Rusił" to również postać znana w gdyńskim półświatku. Jego ciało holenderska policja odkryła w październiku 2008 roku w walizce wyłowionej z kanału wodnego w Amsterdamie.

Na zwłokach widoczne były liczne ślady pobicia i rany na całym ciele, w tym też na głowie. Najistotniejsze z nich były dwie rany kłute klatki piersiowej, powodujące przecięcie żył płucnych. Charakter tych ran świadczył o użyciu długiego noża oraz o bardzo dużej sile i agresji sprawców.

Holenderskiej policji udało się ustalić mieszkanie, w którym doszło do zabójstwa. Sąsiedzi z tego budynku, przesłuchani w charakterze świadków, zeznali, że w nocy z 23 na 24 września 2008 roku słyszeli dochodzące z tego lokalu odgłosy szamotaniny, głośnych uderzeń, przestawiania mebli, sprzątania i szumu lejącej się wody.

Jeden ze świadków zaobserwował też dwóch mężczyzn wynoszących z mieszkania dużą walizkę. Zdaniem świadka walizka była tak ciężka, że musiała być przenoszona przez dwóch mężczyzn.

Zidentyfikowano również samochód, do którego zapakowano pakunek z ciałem. W aucie zabezpieczono liczne ślady biologiczne, z których wyizolowano ślady DNA bezsprzecznie pochodzące od Artura B.

Zemsta

- Ustalono, że Artur B. przyleciał do Amsterdamu 19 września 2008 roku, natomiast cztery dni później przyleciał tam Dariusz R., którego z lotniska odebrali ustaleni mężczyźni, pochodzący z Polski i przewieźli do wspomnianego mieszkania. Po pewnym czasie do tego lokalu przyjechał również Artur B. Zdaniem jednego ze świadków opowiadał później, że rozliczył z Dariuszem R. sprawę porwania. Mówił, że uderzył go z taką siłą, że jego głowa rozbiła się o ścianę - mówi Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Dariusza R. zostało przejęte przez polskie organy ścigania. Wciąż jest prowadzone przez prokuraturę i gdański oddział CBŚ. Wyłączono jednak z niego - w związku ze śmiercią podejrzewanego - wątek dotyczący udziału w morderstwie Artura B.

Prokuratura jest przekonana, że zabójstwo Dariusza R. było odwetem Artura B. za jego wcześniejsze porwanie dla okupu.

Porwanie

Świadkowie twierdzą, że obaj mężczyźni znali się i "robili ze sobą różne interesy", z reguły sprzeczne z prawem. Najczęściej były to interesy z zakresu międzynarodowego obrotu kokainą. Ustalono, że Artur B. miał wobec Dariusza R. dług w wysokości około 500 tys. euro, którego konsekwentnie nie oddawał.

"Artuś" miał także długi wobec wielu innych osób. W tej sytuacji w styczniu 2008 roku, na terenie Polski zawiązała się zorganizowana grupa, której celem było uprowadzenie Artura B. i uzyskanie okupu.

W skład tej grupy wchodzili: organizator porwania Dariusz R., a także oskarżeni właśnie przez prokuraturę: Jacek W., ps. "Samuraj", Marek Sz., Bogdan G., Łukasz D., ps. "Czosnek", Jacek P., ps. Nosek, Arkadiusz B. i wciąż ukrywający się Bogdan W.

- Ustalenia śledztwa wskazują, że na terenie Hiszpanii uprowadzili oni i przetrzymywali Artura B., a nadto - posługując się bronią palną - dokonali rozboju na Kai K., konkubinie Artura B., pozbawiając ją wolności oraz doprowadzając do stanu bezbronności, po czym zabrali w celu przywłaszczenia rzeczy o nieustalonej wartości w postaci biżuterii, dwóch laptopów, trzech aparatów cyfrowych, kamery cyfrowej oraz pieniędzy w nieustalonej kwocie - mówi Marciniak.

Artur B. do końca swego życia zaprzeczał, że kiedykolwiek był porwany i uwolniony po opłaceniu okupu. Kaja K. - póki jej konkubent żył - również konsekwentnie odmawiała składania zeznań. Dopiero po śmierci Artura B. zeznała to, o czym inni świadkowie i podejrzani mówili już znacznie wcześniej.

Co wynika z tych zeznań? Do porwania doszło 14 lutego 2008 roku, w Walentynki. Kaja K. wynajmowała z Arturem B. dom w prowincji Alicante. Kobieta była wówczas w trzecim miesiącu ciąży.

Walentynkowy wieczór para spędziła na romantycznej kolacji we włoskiej restauracji. Artur B. i Kaja K. wrócili z niej około północy i zatrzymali samochód przed domem. Kiedy z niego wysiedli, usłyszeli okrzyk "policja". Zdaniem Kai K., okrzyk ten zabrzmiał "po polsku", ale wówczas nie zwróciła na to uwagi. Wszystko przebiegało bardzo szybko. Jednocześnie napadło na nich kilka osób.

- Jeden z mężczyzn skuł kajdankami ręce Kai K. i - mówiąc po hiszpańsku "clave" - zażądał wydania klucza do budynku. Pokrzywdzona dała klucze i została wprowadzona do jego wnętrza. Artura B., leżącego na ziemi, przytrzymywało trzech lub czterech mężczyzn. Kaja K. była przekonana, że są to policjanci, bo byli ubrani w czarne, militarne uniformy. Mieli przy sobie broń długą - karabiny oraz broń krótką - pistolety - relacjonuje Marciniak.

Jeden z mężczyzn kazał kobiecie usiąść w salonie na kanapie i przesłuchiwał ją po hiszpańsku i po angielsku. Jako jedyny był bez kominiarki i jako jedyny znał biegle hiszpański. Stwierdził, że jest z policji i pytał się, gdzie w domu są przechowywane pieniądze i narkotyki.Pozostali mężczyźni w ogóle nie odzywali się. "Policjant" stwierdził, że Artur B. jest poszukiwany jako podejrzany o przemyt narkotyków na dużą skalę i z tego powodu zostanie zatrzymany.

Z uwagi na ciążę Kaji K., mężczyźni pozwolili położyć się jej w sypialni, gdzie zasnęła. Gdy się obudziła, rano, w domu nikogo już nie było. Obeszła cały dom i zobaczyła, że wszystkie rzeczy z szaf były porozrzucane. Zauważyła też, że z domu zginęły wszystkie wartościowe rzeczy: biżuteria, zegarki, laptopy, aparaty cyfrowe i kamera cyfrowa. Z portfela Kai K. zabrano wszystkie pieniądze. Ponadto mężczyźni zabrali samochód (mercedes klasy S). Z wyjaśnień złożonych później przez porywaczy wynika, że zabrali także jeden kilogram kokainy.

Zanim Kaja K. skontaktowała się z adwokatem i zanim ustaliła, jaka jednostka policji zatrzymała Artura B., odebrała SMS, z nieznanego jej numeru telefonu, w którym została poinformowana, że Artur B. został uprowadzony. Kazano jej czekać na kolejne informacje.

Następnego dnia zatelefonował do niej znajomy Artura B. - Wiesław K., ps. "Lakiernik", który powiedział jej, że wszystkim się zajmie. W pierwszej kolejności polecił kobiecie natychmiast wyjechać z Hiszpanii, co też uczyniła wracając do rodzinnego Fromborka.

Cały czas utrzymywała kontakt z Wiesławem K., który informował ją, że pertraktacje są na najlepszej drodze i można już zbierać pieniądze na okup. Pieniądze - 500 tys. euro - zostały przygotowane przez Marka Z., znajomego Artura B.

Przekazanie okupu odbyło się w ten sposób, że Roman K., wraz z Markiem Z. na polecenie porywaczy pojechali samochodem z otwartym dachem autostradą w kierunku Walencji. Po około 5 minutach od wjazdu na autostradę, otrzymali telefonicznie polecenie zatrzymania się na moście i zrzucenia pieniędzy, które przewozili w plecaku. Pod mostem znajdowała się polna droga.

Artura B. nie uwolniono jednak od razu. Porywacze zażądali najpierw dodatkowych 150 tys. euro. Dopiero po kilku tygodniach, kiedy zrozumieli, że dodatkowych pieniędzy nie otrzymają, zwolnili swojego zakładnika. Artur B. był wychudzony, miał ranę na czole, poobijane palce, spuchnięte i sine jedno kolano.

Postępowanie w sprawie udziału w porwaniu Dariusza R. zostało umorzone z powodu śmierci mężczyzny. Pozostałym oskarżonym grozi do 15 lat więzienia.

Opinie (231) ponad 10 zablokowanych

  • Przynajmniej

    Przynajmniej w tamtych czasach były jakieś zasady na ulicy a teraz ta naćpana syntetycznom amfetamina mlodziesz to słynne hasło rąbać.korona konfident a pierwsi się rozpruwajom na psach żałośni

    • 0 0

  • A ktoś wie, co z tą Kają K.? (2)

    Ciekawe,jak jej się życie układa. Ma dziecko z tym ś.p.Artusiem.

    • 2 0

    • Oj kaja

      Siedzi na, wiosce i znalazła naiwniaka wuefista

      • 0 0

    • Pewnie znalazła już zastępczego tatusia dla swego synka.

      Kobiety szybko sobie radzą.

      • 3 1

  • hehhe (1)

    Dalsze losy bohaterów serialu Krew z Krwi ????

    • 0 0

    • Sie zaczynaj

      Troche się zmieni

      • 0 0

  • Popek juz by im pokazal co to gangsterka! (2)

    Jeden daje drugiego, tak bylo jest i bedzie u leszczy...

    • 4 3

    • Tats

      Co Ty wiesz kto daje trzeba jaja żeby budować grupę z pewnych ludzi

      • 0 0

    • Popek

      Ten konfident to mogl by pokazac jak sie lepiej zagania kolegow , zeby dzielnicowemu na kolanach posiedziec- zly dotyk boli przez cale zycie, a wojek czesto bral go na kolana

      • 4 0

  • Artur B. żyje, zmienił tożsamość... (5)

    ...jest na usługach CBŚ

    • 38 1

    • to prawda (1)

      Jedna pomyłka to taka ze struktura nazywa się już CBŚP.. hihi

      • 7 0

      • Rumie Gdynia

        Jest nasza

        • 0 0

    • Obdereator

      Rodzi się nowa grupa kiryla

      • 0 0

    • i jest gejzerem do tego :) (1)

      • 5 0

      • łopciągnoł paru cbsiaków juz ;)

        • 2 0

  • ) (12)

    Nasza mafia skończyła się na Nikosiu i Pershingu... Ci jeszcze mieli jakieś zasady a teraz wolna amerykanka, dlatego ruskie mafie rządzą w Polsce...

    • 151 38

    • gangsterka gdynia

      No to nieznasz historii był jeszcze był ,,mulek,, ,,mokry,, ,,lechu,, ,,kaskader,,

      • 0 0

    • nikoś to faja była confi (2)

      • 10 0

      • pan "WYSTAWKA" samochodowa .... ;)

        • 8 0

      • nikos byl na uslugach sb czlowieku doinformuj sie !!

        • 2 1

    • ruska mafia rządzi wszędzie ot co

      • 0 0

    • (2)

      Ruska mafia rządzi wszędzie, nie tylko w Polsce

      • 16 8

      • Taa? (1)

        To niech do Swarzewa pod sklep wpadną w piątek wieczorem. Zobaczymy kto rządzi.

        • 23 5

        • w Swarzewie zondzom

          • 12 0

    • a o tych zasadach... (1)

      a o tych zasadach to czytałeś w wyborczej?

      • 62 17

      • Nie

        W gościu niedzielnym

        • 23 4

    • Jakie?

      Mówili sąsiadom dzień dobry?

      • 12 0

    • zasady doliniarza ze szkoły lwowskiej

      czy może warszawskiej

      • 9 4

  • ta na pewno tak sobie (1)

    Sami latali i robili interesy. Juz to widze a widze to z innej perspektywy. Teraz kazdy z tych pseudo gangsterow wspolpracuje albo z cbs , interpolem czy z policja ( ci ktorzy sa za krotcy na dwie pierwsze ) .tak jest teraz i bylo wczesniej (WSI ) , i jada tyle ile dadza im luzu na smyczy. Nikt nie dziala w tej branzy ,bez pozwolenia i " opieki" innych.

    • 15 0

    • Chlopie to nie mafia tylko grupa za duzo ogladasz you tube i pitolisz jak sumlinski choc on ma racje a ty powielasz te teksty tylko dlatego bo jie wiesz nic na ten temat

      • 0 0

  • Dramat -;) (4)

    Naprawde nie wierze -;) przeciez panie redaktorze wszystko książkowe opisane , wątek cel cela cena .. Tylko scenariusz do sensacyjnego filmu ? Ja wiem to miało byc ironiczne taki z przekąsem -;) Przeciez kazdy to wie ze komedia sie kręci -;) przeciez napewno nikt nie uwierzył by nawet papieżowi ze prawdziwi gangsterzy którzy takie rzeczy planowali jak przerzut koksu z Ameryki do Polski i byli głównymi ludźmi w całej Polsce prawdziwy gangsta potężnymi kwotami operowali bo wiadomo ze to napewno nie za te drobne 500tys euro go porwali tylko w imię zasad i kwesti honorowej pokazać światu ze honor nie materialne rzeczy sa ważne bo przeciez razem te wszystkie przerzuty organizowali i wiele innych interesów robili.. Przeciez śledztwo ustaliło i ze sie znali pan redaktor tez napisał a brat nie brat wiadomo rozliczać sie trzeba zwłaszcza z braćmi dlatego pokazać przykład dać trzeba ... Wiadomo ludzie bardziej nam uwierzą jak zobaczą ze nawet brata zabije w imię zasad-;) a 500tys euro drobniaki ... Wiadomo ... Akcja profesja .. Plan doskonały przeciez pani kai normalny obywatel do tego kobieta w ciąży ufa policji bo wiadomo ze gangsta dwoma językami nie włada biegle ... A z całym przekonaniem zeznaje ze tylko on zna super hiszpański bo reszta nic nie mówiła czyli znaczy sie ze to niemowy były.. Koniec przeszedł sam siebie tej fantastów opowieści komedi boskiej bo musi byc boska bo ja moze zbyt mądry nie jestem ale odważny jak nikt i przyznaje naprawde nie rozumiem .. Głupi ,brak wiedzy nie wiem ? Śle mam odwagę sie przyznać i naprawde i szczerze nie kumam jak tacy mądrzy gangsterzy jak pan redaktor im przedstawił z takimi zasadami i honorem bo zabić człowieka z którym sie robiło i robi interesy ... Szacunek.. Naprawde.. Prosze wszystkich o odpowiedz na kij im te dwa laptopy trzy aparaty i reszta tych gowien za pare euro ??? Naprawde.. No nie rozumiem ... Walczyli o takie potężne siano jak dla mnie drobne moze dla nich a nie wzial bym ja kobiecie w ciąży laptopa czy aparat który kupiła zeby fotki na pamiątkę zrobic jak dziecko sie urodzi .. Naprawde nie kumam ... To sa dranie jednak chyba !!!

    • 4 11

    • Dokladnie Tu chodzilo o biznes a nie o 500 tys euro

      • 0 0

    • Matka wie, że ćpiesz?

      • 4 0

    • szok

      Honor i bandyci stary to zwykle łobuzy i obrzępały znałem 2 z tego artykułu z jednym do szkoły chodziłem zwykłe śmiecie honor lojalność itd. buhhaha za czapkę śliwek cię sprzedadzą albo za uśmiech policjanta na komisariacie heeh

      • 8 0

    • boszzz, ale bełkot.

      • 11 1

  • Gdynia I Rumia- kolebka Gangsterki (2)

    Największe świry pochodzą głównie z tych miast.

    • 2 2

    • Masz racje nie wjezdzaj do Rumi

      • 0 0

    • sopocka plaża-syfem zaraża

      za to najwięcej cieplaków , narkomanów , meneli i różnego rodzaju dziwolągów jest z naspeedowanego Sopotu

      • 3 0

  • kto wie ten wie.. (2)

    Tylko "czosnek " się nie przypucował reszta bąk !

    • 10 8

    • Czosnek

      Czosnus jest.sztywny chlop i sie nie pruje jak reszta

      • 0 0

    • uj z tego,reszta daje to i czoch dostanie a ze pucy nie bylo to pewnie najgrubsza pajada bedzie dla niego

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane