- 1 Powstanie kilometrowy tor do jazdy rowerem (55 opinii)
- 2 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (71 opinii)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (260 opinii)
- 4 Masz interes? Zostaw kartkę (141 opinii)
- 5 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 6 Reforma ortografii wymusi zmiany w miastach (208 opinii)
Przed sąd za napad na jubilera
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 31-letniemu Piotrowi K., jednemu ze sprawców zuchwałego napadu na sklep jubilerski, do którego doszło w grudniu 2010 roku.
Śledztwo w sprawie napadu, do którego doszło 30 grudnia 2010 roku we Wrzeszczu, prowadzone było przez Centralne Biuro Śledcze. Chociaż po samym napadzie jego sprawcy praktycznie rozpłynęli się w powietrzu, to sukcesywnie ich identyfikowano i łapano. Już wcześniej przed sądem stanęło trzech pozostałych uczestników skoku (ich sprawa jest w toku), teraz przyszedł czas na ostatniego członka szajki - zatrzymano go w sierpniu tego roku w wynajętym mieszkaniu na Stogach.
Jak doszło do samego napadu? Piotr K. wraz z Markiem D., Adrianem C. i obywatelem polskim pochodzenia jordańskiego - Tareq'iem H. - pojechali do Wrzeszcza samochodem należącym do ostatniego z nich. Zabrali ze sobą kominiarki, młotek do rozbijania szyb i pistolety pneumatyczne.
Około godz. 18 Adrian C. i Piotr K. - obaj w kominiarkach - weszli do sklepu. Marek D. stał w tym czasie na czatach, a Tareq H. czekał na kompanów w samochodzie.
Adrian C. zagroził sprzedawczyni pistoletem, a Piotr K. zabrał z gabloty wyroby jubilerskie: złote pierścionki, obrączki, kolczyki, zawieszki, bransoletki, spinki krawatowe i sygnety o łącznej wartości 80 tys. zł.
Napastnicy wybiegli ze sklepu, ale przed budynkiem zastąpił im drogę właściciel sklepu, któremu udało się zatrzymać Adriana C. Przestępca zaczął bić przedsiębiorcę pistoletem po głowie. Piotr K. również się zatrzymał - podbiegł do kolegi i razem z nim zaczął bić właściciela sklepu. Ostatecznie obu mężczyznom udało się obezwładnić swoją ofiarę i uciec.
Jak ustaliła prokuratura, swój łup sprzedali za 17 tys. zł.
- W toku śledztwa Piotr K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Grozi mu za nie kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności, grzywna i przepadek korzyści osiągniętej z popełnienia przestępstwa - mówi Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Opinie (56) 10 zablokowanych
-
2014-11-17 17:21
Zbyt mądrzy na angażowanie się w politykę, są karani rządami głupszych
- 9 1
-
2014-11-17 16:55
Jestem pełen podziwu!
17 tys. do podziału na czterech. To jest skok życia.
- 58 0
-
2014-11-17 16:49
:)
Po co takich nierobów wsadzać do pudła od 2 do 12 lat? Kula w łeb i do piachu! Na takich jak oni my płacimy 3 tyś miesięcznie za utrzymanie, niech chociaż odpracują ( zamiatanie, odśnieżanie itp!).
- 33 1
-
2014-11-17 16:48
Wyrwać chwasty.. chyba, że następni niepoczytalni :)
Jak to sprawca nie posiada żadnego majątku??? Sprzedał fanty! Dowalić grzywnę i komornika!
- 33 0
-
2014-11-17 16:46
Poczwórna niepoczytalność hmmm. Będzie ciężko. No ale...
...przyjmuję wyzwanie.
- 53 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.