- 1 Niepozorny budynek, a tak wiele historii (51 opinii)
- 2 Jakie są najwyższe budynki w Gdyni? (107 opinii)
- 3 Jakie rejsy na mierzeję byłyby atrakcyjne? (197 opinii)
- 4 Zamiast w dziesiątkę, trafili kulą w płot (152 opinie)
- 5 Uważajmy, kogo wpuszczamy na klatkę (170 opinii)
- 6 Tłumy na Trójmiejskim Marszu Równości (891 opinii)
Przedziwne powiedzonka nauczycieli i wykładowców
- Na szóstkę umie pan Bóg, na piątkę ja, wybitni dostaną czwórkę, a reszta niech marzy o trójce - tak zaczął pierwszą lekcję z nami jeden z nauczycieli w średniej szkole. I był konsekwentny. Zebraliśmy najdziwniejsze i najśmieszniejsze powiedzonka naszych nauczycieli oraz wykładowców.
Zaczęło się już w szkole średniej.
- Na szóstkę umie pan Bóg, na piątkę ja, wybitni dostaną czwórkę, a reszta niech marzy o trójce - tak zaczął pierwszą lekcję z nami jeden z nauczycieli w średniej szkole.
I był konsekwentny. Po pierwszym semestrze było 10 "pał", nikt nie miał czwórki, a mieliśmy klasę naprawdę pełną kumatych ludzi, którzy dziś świetnie radzą sobie w życiu. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że nauczyciel był także wykładowcą akademickim na Politechnice Gdańskiej i nie widział większej różnicy w programie dla pierwszego roku studiów i pierwszej klasy technikum...
Zresztą wykładowcy na uczelniach mieli kiepskie zdanie nie tylko o studentach, ale też o swoich koleżankach i kolegach. Jeden z nich mawiał do studentów Uniwersytetu Gdańskiego:
- Ten wydział ma swoją specyfikę. Decybele na korytarzach, debile w salach. Ale proszę też mieć dystans do pracowników naukowych. Znam całkiem wielu profesorów zupełnie nienadzwyczajnych i sporo doktorów debilitowanych - takie teksty pamięta się na całe życie.
Brzoza miała energię już w latach 90.
Wśród nauczycieli nie brakowało i nadal nie brakuje oryginałów. Także takich, którzy poza nauką, zajmują się też... ezoteryką?
- Miałam w LO nauczycielkę z biologii bardzo zakręconą na punkcie "kosmicznej energii". Przed każdą lekcją robiła nam wizualizację, co polegało na tym, że musieliśmy stać, zamknąć oczy i w wyobraźni tulić się do drzew lub wyobrażać sobie jakąś siłę/energię, która nas otacza i w nas wstępuje. Kto nie udawał, że traktuje to poważnie, ten miał potem problemy - wspomina Monika z Gdańska.
Byli też tacy, którzy niespecjalnie przykładali się do obowiązków. Jeden z nauczycieli w gdyńskim LO na koniec roku przyznał uczniom, że nie czytał ich prac, tylko liczył strony - im więcej stron, tym lepsza ocena.
- W naszym technikum był nauczyciel przedmiotu zawodowego, który miał genialne powiedzonko, krótkie i zwięzłe. Gdy ktoś tłumaczył się, że czegoś nie zrobił albo jest nieprzygotowany do zajęć, pan Jan odpowiadał "Kogo?", w domyśle "Kogo to obchodzi?". Dopiero po latach zrozumiałem, jakie to było złoto - śmieje się Michał, który skończył średnią szkołę w Gdańsku.
Mądrzy ludzie żyją w brudzie. I noszą skarpety
Byli też tacy, na których wykłady chodziło się praktycznie tylko po to, by posłuchać oratorskich popisów. Bo z tematem przedmiotu miały one niewiele wspólnego.
Jeden z profesorów gdańskiego Uniwersytetu zwykł mawiać, że "mądrzy ludzie żyją w brudzie".
- Kiedyś na egzaminie jedno z pytań brzmiało: "Wyjaśnij nieproliferację w nawiązaniu do suborganizacji quasipaństwowych zrzeszonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych podczas Zjazdu Nadwiślańskiego". Ile my się nagłowiliśmy, o co w ogóle w tym chodzi, a potem okazało się, że takie zdarzenie nie miało miejsca, a samo pytanie jest bez sensu, bo te trudne słowa nie mają ze sobą związku. Potem czytał na głos niektóre odpowiedzi i płakał ze śmiechu - wspomina Sylwia, która studia na UG kończyła 20 lat temu.
Ten sam profesor potrafił też na koniec pierwszego roku powiedzieć, że dziś ma dobry dzień i wszyscy chłopacy o imieniu Michał dostają bez pytania piątki. Ku zdziwieniu wszystkich: od razu je wpisywał do indeksu.
Zresztą oryginalnych pomysłów na ocenianie było znacznie więcej.
- Ustny egzamin z prawa administracyjnego. Starszy profesor zadaje cztery pytania i rysuje kwadrat na kartce. Jeżeli wszystkie ściany się nie zetkną (czyli wypowiedzi są niekompletne), student oblewa - opowiada Rafał, absolwent UG.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni
Nie zawsze jednak poczucie humoru wykładowców pokrywało się z poczuciem humoru studentów. Na wydziale Prawa i Administracji UG był jeden z profesorów, który nie cierpiał chodzenia bez skarpet. Gdy zwrócił na to uwagę jednemu ze studentów, początkowo wszyscy myśleli, że to żart.
- Najpierw skomentował to głośno, a potem wyciągnął z portfela 10 zł i kazał iść studentowi kupić skarpety. Gdy ten wrócił na wykład, już w skarpetach, wykładowca nie pochwalił go, tylko zapytał: "A gdzie reszta"? - wspomina Szymon, absolwent prawa.
Czasem jednak nawet całkiem na poważnie dochodziło do nieporozumień.
Liceum w Gdyni. Nauczyciel historii ma specyficzną formę wymowy. Opowiada o ustroju panującym w Chinach: "Za te dżinsy, w Chinach była kara śmierci". Uczniowie zapisują co słyszą: "Za Ten Jin Sy (chiński władca?!) w Chinach była kara śmierci".
Podobnie było na wykładach u jednego z matematyków na Politechnice Gdańskiej.
- Bardzo trudno było na jego wykładzie coś zrozumieć, więc wiele osób odpuszczało sobie przychodzenie. Jego to strasznie wkurzało i gdy kiedyś była naprawdę garstka osób, napisał dużymi literami na tablicy G S S? I czekał. Gdy w końcu zapytaliśmy o co chodzi, wyjaśnił, że to oczywisty skrót: "Gdzie Są Studenci?" Gdy raz się spóźnił, napisaliśmy na tablicy "G J H?". Nie było chętnego, który by wyjaśnił mu, że to "Gdzie jest Henio?". Gdy w końcu się znalazł, jakoś się z tego nie śmiał... - wspomina Piotr, który 30 lat temu ukończył PG.
Wykładowcy nabierali studentów także przed zajęciami. Tak wspomina to jeden z pracowników gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.
- Początek października, stoimy przed wejściem do sali, bo jeszcze odbywają się inne zajęcia. Byłem wtedy młodym doktorem. Podchodzi do mnie chłopak i pyta: "Znasz tego XY", wymieniając moje nazwisko. Uśmiechnąłem się i odpowiadam, że coś tam słyszałem. Od razu podeszło kilka osób i zaczyna się dopytywanie: czy oblewa, czy ciężko, czy trzeba przychodzić na wszystkie wykłady? Opowiadam więc, że jak ktoś sobie nagrabi, to już po nim, że gość w porządku, ale trzeba uważać i generalnie przepuszcza, ale czasem nie odpuszcza. Trochę się nasłuchałem, że pewnie stary ramol i się czepia, a sam 100 lat temu sport uprawiał i grał piłką z krowiego pęcherza. No więc pośmialiśmy się, wchodzimy do sali, oni do ławek, ja staję przed nimi i zaczynam się przedstawiać. Miny tych chłopaków zostaną w mojej pamięci do końca życia. Zresztą znajomości też, bo okazali się świetnymi studentami, a z częścią z nich do dziś mam kontakt - opowiada wykładowca AWFiS w Gdańsku.
Opinie wybrane
-
2023-04-02 11:17
Techikum Łączności (1)
W czasie lekcji elektrotechniki Profesor wpisał do dziennika uwagę "Uczeń XY niszczy pomoce naukowe".
Kolega roześmiał się, że bezwartościowa, spalona lampa radiowa została nazwana pomocą naukową.
Na to Profesor: ciebie ogarnął śmiech pusty, a mnie litość i trwoga!- 23 1
-
2023-04-03 23:18
Był tam też taki starszy magik od PTiKM. "Piły nagrzewają się szybko, bo nie nagrzewają się wolno"....
- 0 0
-
2023-04-01 12:29
dr Ryszard Namysł, matematyk z PG! (15)
Jeszcze w czasach, gdy nie znano internetu - jego teksty były spisywane na kartkach a potem krążyły w formie kserówek. Jego "stara" i wczasy w ośrodku wypoczynkowym w Czarlinie, wspomnienia ze studium wojskowego. Zero poprawności politycznej - złoto! A przy tym poziom jak na studiach matematycznych.
- 87 9
-
2023-04-01 13:52
A co z RODO? (8)
- 8 40
-
2023-04-01 14:06
(3)
Co z nim? Wykładowcy na uczelniach to w zasadzie osoby publiczne. Są przyzwyczajeni, że są komentowani, a w powyższym nie widzę niczego złego.
- 52 4
-
2023-04-01 15:55
Zobaczymy co powie na to Bruksela (2)
- 4 28
-
2023-04-01 16:49
od kiedy Bruksela mówi? Chyba że zjadłeś grzybki i miałeś na myśli rozmowę z brukselką? (1)
- 29 7
-
2023-04-02 16:47
Ale żenujący tekst
- 1 3
-
2023-04-01 19:41
(1)
Człowieku. To było 30 lat temu.
- 10 0
-
2023-04-01 21:01
wtedy nie bylo rodo
i nie prawo nie dziala wstecz
- 9 2
-
2023-04-02 20:26
należało napisać 52-latek,pracownik jednej z uczelni wyższych
- 0 3
-
2023-04-05 12:03
...cytując klasyka "kolejne kuriozum"
- 0 0
-
2023-04-01 19:53
Oj pamiętam. Gościowi zawsze brakowało tablicy. Gdy zapisał już całą wycierał tylko pierwszą linijkę, a później pisząc na świeżo oczyszczonym odcinku drugą ręką ścierał piętro niżej i na nikogo nie czekał. Na ćwiczeniach potrafił tak jechać całe 45 minut.
- 16 1
-
2023-04-02 08:21
Lepiej, (1)
żeby podał PESEL ?
- 2 0
-
2023-04-06 10:35
cześć jestem twoim wnuczkiem...
- 0 0
-
2023-04-02 10:44
Rysio był boski. (1)
Umiał trzymać klasę i to niezależnie od poziomu alkoholu we krwi. Spacery na egzaminach dawały szansę zdania każdemu. ️
- 4 0
-
2023-04-04 20:48
Bez przesady. Jak słuchałeś wykładów, chodziłeś do niego na ćwiczenia
to bez problemu zdawałeś bez nauki w domu. Gorzej jak ćwiczenia były z mało kumatymi asystentami takimi jak Tramwajarz.
- 2 0
-
2023-04-04 20:46
Namysł
super dydaktyk. W ogóle super człowiek wbrew pozorom. Moje najleszpe wspomnienie z PG jeśli chodzi o wykładowców.
- 2 0
-
2023-04-01 12:11
Słonko coraz wyżej a matura coraz bliżej (4)
- 52 4
-
2023-04-01 17:25
30% próg to nie matura
- 22 0
-
2023-04-01 21:01
Juz za rok matura (2)
- 1 0
-
2023-04-02 13:58
(1)
Ja bym rzekł za miesiąc.
- 0 0
-
2023-04-06 10:36
znowu kolorowanie drwala ? czy narysuj ostatnią wieczerzę ...tak bardziej na czasie
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.