• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przepis na udany związek? Psychologowie: zacznijmy od rozmowy

Marzena Klimowicz-Sikorska
11 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
  • Janina i Józef Skałubowie są małżeństwem od 60 lat. Rozmowa i wyrozumiałość, to według nich podstawa udanego związku.
  • Tuż po ślubie - 1955 rok.

Małżeństwa, które potrafią stworzyć udany związek i wytrwać w nim ponad pół wieku to obecnie rzadkość. Terapeuci przekonują, że jest to możliwe. Państwo Skałubowie z Gdańska, którzy za kilka dni obchodzić będą 60-lecie małżeństwa pokazują, że mimo trudności, warto się starać.



Czy jesteś szczęśliwy(a) w swoim związku?

Co roku rozpada się w Polsce co trzecie małżeństwo. Według danych z 2013 roku ok. 60 proc. kobiet i 76 proc. mężczyzn przed trzydziestym rokiem życia jest wciąż stanu wolnego, a blisko połowa z nich wciąż mieszka z rodzicami (dane CBOS). Statystyka nie napawa optymizmem. Historia państwa Janiny i Józefa Skałubów z Gdańska, którzy za tydzień odbiorą od władz miasta medal za 60. rocznicę małżeństwa - wręcz przeciwnie.

Doczekali się trzech synów, siedmiorga wnucząt i czterech prawnucząt (piąty prawnuk jest w drodze). Jak sami przyznają, w trakcie 60 lat bywało rożnie, jednak po czasie, jaki spędzili w małżeństwie już wiedzą, jaki jest sekret udanego związku.

- Byliśmy sąsiadami, mieszkaliśmy w jednej wsi Zarzecze, 150 metrów od siebie, ale poznaliśmy się dopiero, jak Józef wrócił z wojska, bo wcześniej uczył się jeszcze w szkole w internacie. Wrócił do Zarzecza po cywilne ubranie i akurat we wsi pod platanem była zabawa. Urzekło mnie to, że był bardzo wesoły, no i widziałam w nim taką szczerość. Ja miałam wówczas 20 lat, a on 23. - opowiada pani Janina Skałuba.

- Ja byłem stęskniony za kobietą, bo z wojska wyszedłem - śmieje się pan Józef Skałuba. - No ale to nie wszystko. Była taka zgrabna, piękne włosy miała, kruczoczarne, aż do pasa. Mówiłem na nią "Miss Zarzecza". A do tego wiedziałem, że jest uczciwą i dobrą osobą.

Dziś mają po 80 lat. Chociaż przeżyli wiele trudnych chwil, twierdzą, że wiedzą, jak przetrwać każdy kryzys.

- Początek był bardzo skromny, potem było lepiej, potem bardzo dobrze, a potem znowu źle. Łezka się też nie raz pojawiła. Trzeba tak robić, żeby nie było nawet najmniejszej iskierki nienawiści między ludźmi. My też się kłóciliśmy, ale nigdy na ostro, no i potem zawsze jedno się pytało drugiego: "dlaczego tyś mi tak zrobił, albo powiedział". A w międzyczasie przyszło słowo "przepraszam", "nie chciałem". Zawsze ze sobą dużo rozmawialiśmy. No i rodzina. Mamy dużą rodzinę. Imieniny, urodziny, na wszystkie uroczystości razem się jeździło, dbało się i dba do dziś o krewnych - wspomina pani Janina.

- No i dużo żartów musi być. I wyrozumiałości w związku, bo najgorzej to robić sobie na złość, unieść się i trzasnąć drzwiami - dodaje pan Józef.

Tak żyjących małżeństw jak pani Janina i pan Józef jest coraz mniej, dlatego po raz pierwszy w Polsce obchodzony jest w tym roku Tydzień Małżeństwa. To cykl wykładów i warsztatów, które do 14 lutego odbywają się w Gdańsku i Gdyni. Adresowane są do małżeństw, ale również par żyjących w wolnym związku i rozwodników.

Idea istnieje od końca lat 90. Powstała w Wielkiej Brytanii.

- Chcemy wspierać małżonków w tym, żeby szukali dla siebie dróg rozwoju i sposobów na rozwiązywanie kryzysów. Zamierzamy też pokazywać wartość i znaczenie małżeństwa, bo dziś bardzo łatwo podejmowane są decyzje o rozstaniu, a to zawsze skutkuje bólem, zwłaszcza jak są dzieci. Zapominamy o tym, że nic lepszego niż rodzina nie wymyślono - tłumaczy Lena Kozakowska, psychoterapeutka z Gdańskiego Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, który jest organizatorem Tygodnia Małżeństw w Polsce.

Jej obserwacje potwierdzają inni terapeuci.

- Mam wrażenie, że coraz częściej zakładamy, że zawsze mamy "opcję", jaką jest rozwód i coraz mniej nam się chce pracować nad związkiem. Zgłaszają się do mnie pary, których głównym problemem jest seks, a przede wszystkim brak ochoty na niego, a także inne problemy w łóżku. Jednak w ponad 90 proc. przypadków te problemy wynikają z jakichś trudności w relacji - tłumaczy Daniel Cysarz, seksuolog, psycholog i psychoterapeuta z Trójmiasta.

Problemami dorosłych są obarczane dzieci. Bywa, że cierpią najbardziej.

- Najczęściej małżonkowie przychodzą do mnie na terapię z powodu oddalenia się od siebie, konfliktów, zdrady. Bywa jednak, że np. zgłasza się cała rodzina z powodu zaburzeń u dziecka, a ostatecznie na terapii zostają tylko jego rodzice, bo napięcie, jakie wynika z trudności w parze rodzicielskiej sprawia, że dziecku trudno jest wytrzymać - zauważa Lena Kozakowska.

Przyczyn nieudanego związku jest jednak dużo więcej.

- Zwykle na początku relacji staramy się, chcemy być dla siebie partnerami, jest dużo emocji. Często jednak z biegiem czasu wchodzimy w jakieś role, które nierzadko związane są z tym, co znamy z własnego domu - twierdzi Cysarz. - I tak często mężczyźni wchodzą w rolę osoby do zaopiekowania, a kobiety - osoby, która bierze odpowiedzialność za różne rzeczy: za dom, za sprzątanie, gotowanie itp. W sytuacji, kiedy facet oddaje tę odpowiedzialność i np. skupia się tylko na zarabianiu pieniędzy, a kobieta ją bierze na swoje barki, to niestety zaczynają być w rolach, które są niesymetryczne. Metaforycznie można je nazwać rolami dziecka i dorosłego. On jest tym "dzieckiem" i jest w domu, o który ona - "dorosła" - dba. W takiej sytuacji osoba, która jest w roli "dziecka", traci ochotę na seks.

Syndromem XXI wieku jest fakt, że do gabinetów terapeutów pukają coraz częściej pary z 30-, 40-letnim stażem, które pokonały już razem wiele życiowych zakrętów. Nawet po tylu latach okazuje się, że dochodzą do momentu, w którym nie widzą już powodu, by być dalej razem.

- Takie pary mają już zwykle odchowane dzieci, wybudowany dom, spłacony kredyt itp., czyli mają pozałatwiane te wspólne ważne rzeczy, do których dążyli razem przez te wszystkie lata. I pojawia się pytanie: po co teraz właściwie mamy ze sobą być? Szczególnie jeśli z wiekiem nasze cechy się zaostrzają i nie jest nam łatwo ze sobą być - zaznacza seksuolog.

Jednak i przed tym można się uchronić, a najlepszym lekarstwem zdaniem specjalistów jest rozmowa.

- Jeśli w ciągu trwania małżeństwa nauczymy się mówić o tym, co myślimy, co przeżywamy, czego pragniemy, a czego się boimy, to jest to baza, która pozwoli nam zachować bliskość, intymność, nawet jeśli namiętność już wygaśnie - twierdzi Lena Kozakowska. - Rozmowa jest niezbędna do tego, żebyśmy czuli, że jesteśmy razem. Dbałość o jej podtrzymywanie daje przeświadczenie, że mój mąż czy moja żona chce mnie rozumieć, mówiąc potocznie, chce dla mnie dobrze, nawet jeśli nie zawsze mu lub jej to wychodzi.

- Nie jestem zdania, żeby taki fachowiec był jedynym rozwiązaniem. Myślę, że każdy z nas ma spory potencjał, by rozwiązywać samemu swoje trudności. Jeśli ludzie próbują naprawić swój związek, mają chęci i czują, że jakoś im to wychodzi, to nie ma powodu, żeby iść do specjalisty. Kiedy jednak są chęci i oboje pracują nad związkiem, ale mimo to nie mogą się dogadać, bo emocje biorą górę, warto przyjść na konsultację, która np. pokaże inny punkt widzenia. - uzupełnia Cysarz.

Wydarzenia

Tydzień Małżeństwa

Miejsca

Opinie (274) ponad 10 zablokowanych

  • oj marian ,marian !...

    musiała ci która wleźć mocno za skóre !...

    • 2 0

  • trzymajmy się tego ,że ....

    w małżeństwie najgorsze jest pierwsze 50 lat !...

    • 1 0

  • Przemyślenia po 20 latach... (5)

    Mam już swoje lata (45), nie zawsze było kolorowo. Ale po 20 latach małżeństwa nie wyobrażam sobie dnia bez mojej żony ! Nie wyobrażam sobie wyjścia do pracy aby Jej nie przytulic... Nie wyobrażam sobie życia bez naszych rozmów, śmiechów, wspólnych urlopów... Bywało różnie, ale wciąż się kochamy, lubimy, szanujemy... i przyjaźnimy... Bo Miłość to coś więcej niż zakochanie. To odpowiedzialność, zrozumienie, wybaczenie, wspólne cele i marzenia..... Nawet w biurze czasami tęsknię za nią :)
    Serdecznie pozdrawiam wszystkich :)

    • 54 7

    • bzdury,ileż mozna patrzec wciaz na tą samą gębę!

      bzdury,ileż mozna patrzec wciaz na tą samą gębę!

      • 0 41

    • To super Zorro, trochę zazdroszczę, bo mi się tak nie udało.

      • 37 0

    • debil (1)

      • 2 40

      • ciebie zrobił

        • 3 3

    • Piękne to !

      Pięknie napisane, aż się rozmarzyłam. Życzę państwu wiele szczęścia i radości. Pozdrawiam - Ewa

      • 42 2

  • Specjaliści sią znaleźli (3)

    a odpowiedź jest prosta - nie chcę się walczyć o związek, po prostu się zmienia na kogoś innego. Co uważam jest plagą naszych czasów. Tak jak komórkę, komputer iitp.

    • 18 0

    • ... (2)

      walczyć? czy trwać w związku z nieodpowiednią osobą?

      Małżeństwo z artykułu jest szczęśliwe ale uwierzcie, że to, że starsze pokolenia ze sobą wytrwały 50-60 lat nie znaczy, że były to zawsze szczęśliwe małżeństwa. Kiedyś rozwód nie był opcją. Facet pił i bił i też się z nim żyło. I to było te ''walczenie''. Ale czy warto walczyć lata, mieć deprechę itp w imię tego, by móc się pochwalić długim stażem małżeńskim?

      Moim zdaniem grunt to podjąć mądrą decyzję przy wyborze partnera. I jeśli jest miłość i szacunek z obu stron, to można walczyć. Jeśli nie, to nie ma sensu.

      • 8 0

      • Wiadomo, (1)

        najpierw przy wyborze partnera trzeba wiedzieć co się robi, kto to jest, aczkolwiek czasem te motyle wszystko przesłaniają. A potem bycie w związku to już praca nad nim, sztuka rozmowy, kompromisu. Pewnie, najlepiej dać sobie spokój i rozwód, nowy związek. I co, niby w tym nowym związku to już wszystko zawsze będzie cacy? Nie sądzę, każdy człowiek jest inny, więc żyjąc codziennie obok siebie siłą rzeczy zdarzają się sprzeczki, itp. oprócz tego różne problemy, choroby. To jest dopiero próba dla związku. Choroba któregoś z małżonków, czy dziecka. Ale wszystko można przejść, wystarczy tylko rozmawiać, a nie czekać aż druga strona się domyśli.

        • 7 0

        • ...

          motyle nie trwają lata, nie warto się więc spieszyć ze ślubem
          być w związku, poznać się przez lata i jak motyle opadną to podjąć racjonalną decyzję o ślubie tzn o chęci bycia ze sobą do końca życia
          taka decyzja nie może być podejmowana po roku znajomości...
          taka decyzja nie może być podejmowana jeśli się ze sobą wcześniej nie mieszkało (tu niektórzy się ze mną nie zgodzą ale ja jestem przekonana o słuszności tego, co piszę)
          a co do walczenia o związek - jest to pojęcie tak szerokie, że nie można uogólnić ''walczyć'' lub ''nie walczyć''
          zależy, co się stało, ile to trwało, jak teraz wygląda życie, czy są chęci poprawy itp itd
          acha, i walczyć mają obie strony a nie jedna

          jeszcze dodam tyle, że ''niewalczenie'' nie oznacza od razu wskakiwanie w nowy związek.... czasem ludzie rozwodzą się i są sami lata!

          • 1 1

  • (10)

    A ja kocham, jestem wierny i uczciwy...znalazłem sobie podobną do mnie, ale co z tego skoro nie chce uprawiać seksu? Cielesność dla mnie nie jest na 1-szym miejscu, nawet nie na 2-gim miejscu w związku i liczy się dla mnie moja ukochana, jej charakter i umysł. Wierzę jednak, że jest też w życiu miejsce na czułości i to z nią bym chciał je przeżywać. Ona jednak nie chce, bo jest aż tak religijna. Co mam zrobić? Ona nie rozumie, kiedy jej mówię, że kiedyś moje uczucie wygaśnie, jak będzie mi tego brakować.

    • 8 3

    • Aż tak religijna? (2)

      To bzdura: religia nie zakazuje seksu w małżeństwie, a wręcz go propaguje!
      Twoja żona ma inny problem, a religijnością się zasłania, nie mając pojęcia o... religijności. Powinniście szczerze o tym pogadać. Może znajdziecie prawdziwą przyczynę jej niechęci do seksu, a wtedy będziecie potrafili jeszcze się nim cieszyć. Ona też! Bo - nie dla seksu jest małżeństwo, ale dla małżeństwa - seks.
      A wiem coś o tym po... 40-tu latach małżeństwa.
      Małżeństwa - nie ZWIĄZKU.

      • 5 0

      • (1)

        Ale tak bez antykoncepcji? Wiesz no mamy już dwójkę dzieci i nie chcielibyśmy mieć kolejnych. A z tego co wiem to religia całkowicie zabrania antykoncepcji? Czy się mylę? Myślę, że to właśnie o to jej chodzi. Moglibyśmy uprawiać seks, ale ona się boi kolejnej ciąży, a na antykoncepcję się nie zgadza... Więc jest tylko jeden w 100% skuteczny sposób na antykoncepcję - brak seksu.

        • 0 0

        • taaa jasne....

          strach przed ciążą nigdy nie powinien być większy niż pożądanie wobec ukochanej osoby
          życie bez seksu jest nienaturalne
          myślę, że przyczyna tu tkwi gdzie indziej
          może żona jest lesbijką? (nie żartuję)
          może seks jest z jakichś względów dla niej nieprzyjemny?
          nie rozmawialiście o takich rzeczach przed ślubem?
          i po jakim czasie znajomości się pobraliście?

          • 0 0

    • Religijna? Przecież żadne religia nie zabrania współżycia.

      • 1 0

    • Kierujecie się po prostu różnymi wartościami (3)

      my z mężem zaczęliśmy współżyć po ślubie- oboje tak chcieliśmy,
      minęło 14 lat i jesteśmy szczęśliwi, sobą oczarowani, jest to "coś".

      Patrzymy jednak w tym samym kierunku, wychowujemy dzieci naprawdę wspólnie ( nie w stylu: mama z dziećmi a tata haruje do nocy na rodzinę),

      tak, tak- zaraz tysiące hejtów zostanie wpisanych a propos mojej wypowiedzi

      • 6 2

      • (2)

        Czegoś nie rozumiesz. Ja nic nie miałem do tego, żeby czekać z seksem do ślubu. Ja się na to zgodziłem. Chodzi o to, że ona po ślubie dalej jest nietykalna. Tzn. pozwoli się dotknąć raz na jakiś czas. Twierdzi, że namiętność dla niej nie jest ważna i chciałaby zbudować związek na czymś innym. Ja to naprawdę rozumiem, my mamy wiele innych rzeczy którymi budujemy związek, ale jednak raz na jakiś czas chciałbym też cieszyć się jej ciałem.

        • 5 2

        • i dlatego nie można czekać z seksem do ślubu... potem są takie kwiatki!
          potem rozczarowania, bo nie wiedziało się, jaki partner ma popęd seksualny.
          a to, jakkolwiek nieromantycznie by brzmiało, jest jedną z podstaw związku

          • 1 0

        • Czytając Twoje wypowiedzi, czuje się jakby ktoś pisał za mnie...

          • 2 0

    • porada?

      oszczędź sobie celibatu i poszukaj innej
      moja koleżanka też taka była (jest?) i z facetem była półtora roku, nie kochali się przez ten czas, potem ona go zostawiła z jakichś tam powodów
      on przez ten czas, stracony moim zdaniem, mógł poznać inną, z którą by sobie układał życie
      nie radzę naciskać, ona po prostu taka jest i jest to godne szacunku, ale Ty taki nie jesteś i nie można na siłę próbować się zmieniać

      • 6 2

    • Stary, miałem to samo. W końcu rzuciłem moją byłą i znalazłem normalną. Nie truj sobie życia. Jeśli ona tego nie chce, to nigdy się to nie zmieni. Albo ma kogoś na boku. I nie mów sobie że ją kochasz - co to za miłość, jeśli jest tylko jednostronna?

      • 10 1

  • ''Co roku rozpada się w Polsce co trzecie małżeństwo''. (11)

    i bedzie gorze.

    • 6 0

    • (10)

      a ja jestem ciekawa, czy komuś (mam na myśli kobiety) udało się znaleźć szczęście po porzuceniu, ohydnej zdradzie i szarpaninie rozwodowej? po ilu latach?
      u mnie klasycznie - mąż lekarz bawił sie z pielęgniarką - nawet u byłych teściów, jeździli tam jako para, ja nic nie sprawdzałam, bo .... zajęta odpowiedzilną pracą, dzieckiem, domem.
      chciałabym, żeby wróciła mi wiara, ufność, czy to wogóle możliwe.

      • 6 0

      • (2)

        Chetnie dodam,ze tesciami prosze sie nie przejmowac. Poprostu zapomniec o nich i nie marnowac miejsca w umysle na jakiekolwiek wspominki. Zawiedli. Mnie tez. Kiedy maz zdradzil i zostawil rodzine po gigantycznej awanturze,po czym zostawil mnie z dziecmi bez srodkow do zycia-przyjeli syna pod dach. Ale znam takich tesciow,ktorzy po zdradzie syna czy corki,po jednej nocy otworzyli drzwi i powiedzieli,masz rodzine stan z zona twarza w twarz. Byli madrzy i obiektywni. Te rodziny sa razem.

        • 3 0

        • racja (1)

          Zdradzalem zone i pogubilem sie. Zona sie dowiedziala. Urazony wyprowadzilem sie z domu. Sciemnialem,klamalem. Rodzice mnie przyjeli na dwa dni. Po tym czasie jeszcze bardziej urazony zaszylem sie w samotni. Przemyslalem. Dobrze zrobili. Zatesknilem za synem. Za zona. Kochanka jak zawsze okazala sie gorsza od zony;)Wrocilem do rodziny po trzech miesiacach staran. Ciesze sie. Zrobilbym wobec syna tak samo. Dodam,ze zona tez popelnila kilka bledow ale moi rodzice nigdy jej nie skreslili,wiedzieli,ze nas wszystkich laczy dziecko.

          • 2 2

          • zdradzałem żonę, żona się dowiedziała, urażony wyprowadziłem się....

            Przepraszam ale rozumiem że uraziło Cię to, że się dowiedziała?
            Obraziłeś się na nią za to?

            • 1 0

      • (2)

        Moja koleżanka czekała na swojego męża aż wyjdzie z więzienia (siedział 5 lat). Słała mu z synkiem paczki, odwiedzała, wyczekiwała, a on na przepustkach odwiedzał inną, którą zaciążył. :-/ Jego rodzice wiedzieli o tej nowej, przyjmowali ją w swoim domu.

        • 2 0

        • no właśnie... :-(. w sytuacjach które znam - rodzice dziewczyny/kobiety zawsze gonią ją z domu i każą dogadać się z mężem, nie słyszałam, aby przyjęli córkę swoją z "gachem". a rodzice - faceta - trzymają sztamę (przeważnie) z nim...

          • 1 0

        • ehh

          Bardzo przykra historia .. Czasami trzeba się rozczarowac aby cos zmienić .. Wspolczuje jej a najbardziej szkoda dzieciaczka .. On wykorzystał dobroć i troskę którą twoja kokezanka się dzieliła ..

          • 2 0

      • Kawał drania , nie chce klnac dlatego grzecznie go nazwe .

        Wiara , zaufanie nadzieje oczywiście.
        Będzie to dlugo trwać ale to samo przyjdzie .. Jeszcze znajdzie się ktoś , kto cię doceni w każdym calu i w większości będziesz płakać ze szczęścia nie z bólu .. Tak juz jest że musimy się się nacierpieć żeby być szczęśliwym a teraz wiesz że musisz być bardziej rozważna i nie każdego obdarowywac zaufaniem do końca ..
        Sprawił ci ogromny ból ale dzięki tej sytuacji dużo się też nauczyłaś ..

        Życzę ci jak najlepiej , aby uśmiech gościł na twojej twarzy codziennie ;)

        • 2 0

      • Niewart jednej łzy. Moj pan mundurowy zrobil to samo. Rozpad nagly,w zdradzie,w klamstwie,pogardzie. Typowy tchorz. Plakalam trzy dni. Podnioslam sie. Dzis mysle,ze to byla najlepsza rzecz jaka sie wydarzyla. Uwolnilam sie od drania. Ja moge nosic glowe wysoko a on moze schowac w piasek.

        • 6 0

      • współczuję, serio (1)

        Wielki poniżenie zafundował Ci ex-mąż i do tego teściowie oszukali ehh..
        Życzę Ci powrotu wiary w ludzi i abyś na nowo odnalazła w sobie kobiecość. Pozdrawiam!

        • 5 0

        • Dziękuję!

          • 2 0

  • (22)

    Ja jestem z moim facetem niecały miesiąc,ale już wiem, że nigdy go nie zostawię, bo drugiego takiego uczciwego i szczerego ze świeca szukać.
    On ma 24 lata ja 22.

    • 5 53

    • Wiesz, jaka będziesz za 60 lat? Czy mając 8 lat wiedziałaś, jakie będą Twoje poglądy dziś? A to właśnie taki progres. Nie wiesz kim będziesz, co będziesz myślała... Tyle o sobie, a o drugim człowieku, którego znasz miesiąc? Ja też się zakochałem od pierwszego wejrzenia, a po miesiącu wiedziałem, że to będzie moja żona. i przez 30 lat jesteśmy razem, ale wiele się zdarzyło nie tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Pewnie, że trzeba zawsze pracować nad miłością, ale naprawdę nie można po miesiącu powiedzieć nic o sobie i innych za 10, 20 czy 30 lat. A Ty o 60 - kilka miesięcy to jednak jeszcze zauroczenie, ale życzę wszystkiego najlepszego i podtrzymania zdania po otrzeźwieniu.

      • 0 0

    • Królewno życzę ci najlepiej w twoim związku, ale weź sobie chociaż 1% poprawki w swoim życiu, że coś może nie powieść się po twojej myśli. W przeciwnym razie możesz obudzić się któregoś razu z ręką w nocniku.

      • 0 0

    • Ja

      Życze wam jak najlepiej ale nigdy nie możesz być pewna 100% jego czy on ciebie , nie zakladaj miłości do grobowej deski a wiesz czemu ? Bo rozczarowanie cholernie boli , jest jak nóż w sercu .. Można się kochać na zabój , planować wspólną przyszłość ale nie zakladajcie miłości aż do śmierci .. Nie wiesz co cię czeka jutro a co dopiero mówić " to ten jedyny , na całe życie " ...

      • 0 0

    • (11)

      pogadamy za 7 lat o ile w ogóle uda wam się wytrwac dłuzej niż pół roku.

      • 31 1

      • (10)

        Znamy sie ponad pół roku. ;]

        • 2 22

        • (9)

          przecież piszesz że jesteście razem niecały miesiąc. Znacie się ponad pół roku...chyba tylko z widzenia...

          • 11 4

          • (8)

            Pół roku znajomości, miesiąc bycia razem. Umiesz czytac?

            • 2 9

            • (7)

              pogadamy za 7 lat o ile w ogóle uda wam się wytrwac dłuzej niż pół roku.

              to znaczy że do pół roku brakuje wam jeszcze 5 miesięcy. Znajomośc zenka tylko z widzenia to nie bycie ze sobą. Umiesz czytać ?

              • 12 2

              • (6)

                To nie byla znajomosc tylko z widzenia. ;) nieważne. Na trojmiescie sami zgorzkniali osobnicy

                • 3 14

              • (5)

                albo młode i głupiutkie lale które wierzą w mieeeełość na całe życie. Dziewczyno co ty wiesz o życiu?

                • 15 3

              • (4)

                Uwierz, że dużo wiem. Dopoki nie trafilam na obecnego faceta , użeralam sie z : damskimi bokserami, zazdrosnikami ktorzy najchetniej zamkneli by mnie w zlotej klatce i tym podobnymi idiotami.

                • 1 17

              • (2)

                masz 22 lata i JUŻ użerałaś się z damskimi bokserami i zazdrośnikami? niezły przebieg.

                • 17 0

              • (1)

                Niestety, bywały takie epizody w życiu przed osiemnastką.
                Dzięki temu teraz wiem,jakich facetów unikać.

                • 4 2

              • do dobrze jeden damski bokser , drugi w klatce cie zamykał - a trzeci ?
                Trzeciego w trąbkę zrobiłaś , ograbiłaś z kasy i zmarnowałaś życie - czyż nie ? I teraz zawsze masz 22lata i tą samą gadkę ..
                Był kiedyś taki wiersz Herberta - kwestia smaku . Dla pewnych rzeczy można poświęcić życie .. ale nie ty

                • 1 1

              • Skoro pozwalałaś się tak traktować, a co wiwięcej, ponownie wkraczałaś w tego typu związki, to jednak wciąż mało wiesz o życiu.

                • 11 0

    • he he (4)

      zawsze tak się mówi... na zawsze, on jest inny, taki wspaniały a później płacz i myślałam że on jest inny...

      • 11 1

      • (3)

        Różnie bywa. Starał się o mnie pół roku, a moje uczucia niełatwo zdobyć. To chyba o czymś świadczy.

        • 2 17

        • haha, ale z Ciebie idiotka

          • 4 0

        • jak nie łątwo, skoro masz 22 lata,a wymienilas, ze spotykalas się już z takim takim i takim ;]

          • 17 0

        • taaaa...o rychłym rozstaniu, jak na horyzoncie pojawi się kolejna

          • 10 4

    • Srutu tutu... Każdy tak mówił w młodości, a po 2-3 miesiącach okazywało się, że czar prysł.

      • 6 0

    • i Życzę Wam tego! ja mialam 16 lat jak poznalam mojego Męża a teraz mam 46 (skończone) i caly czas jesteśmy razem A nie jesteśmy zbytnio katoliccy a może nawet mało.ale szanujemy się iiiiiii kochamy gdzie się da i jak się da. Dziecko mamy dawno pełnoletnie i już wnuki. Dziadek z Babcią nadal patrzą sobie w oczy!

      • 17 8

  • Tak naprawde nie ma przepisu na udany związek . Dlaczego ? Ponieważ każdy z nas ma inny charakter , każdy ma wady i zalety możemy być podobni ale nigdy nie będziemy tacy sami . Owszem rozmowy są ważne lecz nie są gwarancją idealnego i długotrwałego (do końca życia ) związku . Seks też jest ważny , z tym również się zgadzam ale też nie jest najważniejszy , starajmy się porozumieć bez niego .. Zazwyczaj się mówi " seks na zgodę " z jednej strony to dobre rozwiązanie ale z drugiej sprawa nie została rozwiązana , ona sie powtórzy ponieważ to zostało zatuszowane i co wtedy dalej ? To się będzie ciągnąć w niezkończoność dopóki tego nie wyjasnimy sobie po co czekać ? Nie lepiej mieć to z głowy ? Szanujmy się , bądźmy w stosunku do siebie szczerzy , lojalni .. Mówmy sobie od razu co nas boli , dręczy , co nam przeszkadza a będzie nam łatwiej . Wierze w prawdziwą miłość mimo tego że się nie raz rozczarowałam a to dlatego że ona istnieje tylko trzeba ją odnaleźć i czasami trzeba dużo i długo wycierpiec aby odnieść sukces , dlatego nie myślmy pesymistycznie tylko optymistyycznie, miejmy odrobinę nadziei w lepsze jutro mimo sprzeciwu losu , nawet gdy on rzuca nam kłody pod nogi
    Pozdrawiam wszystkich czytelników i życzę po prostu szczęścia

    • 5 0

  • Dziś wartościowych facetów już nie ma. (12)

    Ja po kilku miesiącach małżeństwa żałuję, że wychodziłam za mąż. Pluję sobie w brodę każdego zmarnowanego dnia.

    • 37 99

    • owszem są (8)

      Mój jest wspaniały, małżeństwo z nim było najlepszą decyzją mojego życia i życzę każdej kobiecie takiego szczęścia. Jasne, spieramy się czasem, boczymy na siebie, normalka, ale dbamy o swój związek, pracujemy nad nim. Nie jest idealny, ale ja też nie jestem, mimo wszystko jednak to bardzo wyjątkowy człowiek, ze wspaniałymi wartościami, uczuciowy, porządny, a do tego prawdziwy facet. Życzę każdej kobiecie.

      • 37 5

      • Jak ja bym chciał, aby moja żona mogła napisać " spieramy się czasem, boczymy na siebie, normalka, ale dbamy o swój związek, (6)

        A tu zero rozmowy... :(
        Jak wspomnę jakie uczucia we mnie były...
        Szkoda mi, że na nią trafiły...

        • 14 2

        • (5)

          ludzie zawsze można odejść!!

          czy wy się boicie, że jak się rozwiedziecie, to pójdziecie ''do piekła'' ?? :/
          że ksiądz wam już nie da komunii?
          o co chodzi z tą niechęcią przed rozstaniem gdy żyjecie z niewłaściwą osobą???

          • 15 4

          • (2)

            Ja się boję utraty dziecka. Wiadomo, że sąd przyzna żonie, nie mi.

            • 23 2

            • a na dzien dzisiejszy co robisz dla dziecka

              • 2 1

            • no to rozumiem Cię, nie pomyślałam nad tym :/
              przyzna żonie, to na 99%, ale teoretycznie wg prawa możesz z nim spędzać połowę czasu.... (?)
              teoretycznie oczywiście, bo pewnie wyszłoby, że co drugi weekend

              • 6 0

          • Odejść, (1)

            zostawić matkę z dzieckiem, bez środków do życia i z kredytem.
            To nie jest takie kolorowe jak się wydaje.

            Poza tym mimo wszystko codziennie się o nią martwię, troszczę.
            Chciałbym żeby dała mi to samo, a nie odchodzić.
            Może kiedyś odejdę, ale nie wiem co by musiało się wydarzyć żebym to zrobił dziecku i żonie.

            • 10 0

            • Szacunek. Moj maz to wlasnie zrobil. Tylko kolejny miesiac pytam,za co czlowieku?

              • 2 0

      • pipierwsze dziecko to odpowiedzialnos i powinno sie onie zadbac po około 5 latach zwiazku

        Kobiety oszukuja i okłamując ale polatach da sie to rozpooznac :)

        • 2 2

    • on

      To go zostaw!!!

      • 0 0

    • mamy tutaj wysyp idiotek na własne żądanie

      typowa idotka zawsze ma pretense do wszystkich wokoło!!Normalni faceci cie nieiteresuja ale normalni tez niechcą takich powierzchownych idiotek jak ty.Takie jakty zawsze robia tak samo szukaja facetów co traktuj a was jak szmate bo to was podnieca im wiekszym draniem jest tym bardziej pociagajacy .A kazde jego kolejna mysli ze go zmieni.A potem pretensje do wszystkich ze kazdy facet to swinia bo przeciez takiego normalnego to bys sie nim nie zainteresowała.

      • 40 8

    • Co to znaczy wartościowy facet? Taki który słucha Twoich poleceń i robi wszystko tak jak chcesz?

      • 59 13

  • SWAG. (4)

    Ja bardzo lubię mieszkać z mamą. Lubię jak pakuje mi kanapki do plecaka, żeby nie był głodny stojąc w kolejce do pośredniaka. Na szczęście nigdy nie mają dla mnie rzadnej oferty, więc wracam uradowany do domu. Mama prasuje mi majtki, a potem kładzie do snu, nikt tak jak ona nie utuli i nie przeczyta bajuhy. Uwielbiam jak zaprasza koleżanki i hwali się mnom. Muwi, że ma takieko odpowiedzialnego synka.Więc pytam się WAS: Po co mi jakaś tam rzona????!1111 Jestem człowiekiem sukcesuf.

    • 22 10

    • Przyjdź kochany, dam ci dużego cyca. Będziesz miał swoje "zachlaj party".

      • 0 0

    • Wow!

      urzekła mnie Twoja historia

      • 0 0

    • znasz takiego bo ja nie znam ale zato ty pustaku musisz sie pochwalic swoimi sukcesami:) (1)

      • 2 13

      • Okropnie bolesne jest czytanie takich odpowiedzi na prowokację... :(

        • 31 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane