• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przepis na udany związek? Psychologowie: zacznijmy od rozmowy

Marzena Klimowicz-Sikorska
11 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
  • Janina i Józef Skałubowie są małżeństwem od 60 lat. Rozmowa i wyrozumiałość, to według nich podstawa udanego związku.
  • Tuż po ślubie - 1955 rok.

Małżeństwa, które potrafią stworzyć udany związek i wytrwać w nim ponad pół wieku to obecnie rzadkość. Terapeuci przekonują, że jest to możliwe. Państwo Skałubowie z Gdańska, którzy za kilka dni obchodzić będą 60-lecie małżeństwa pokazują, że mimo trudności, warto się starać.



Czy jesteś szczęśliwy(a) w swoim związku?

Co roku rozpada się w Polsce co trzecie małżeństwo. Według danych z 2013 roku ok. 60 proc. kobiet i 76 proc. mężczyzn przed trzydziestym rokiem życia jest wciąż stanu wolnego, a blisko połowa z nich wciąż mieszka z rodzicami (dane CBOS). Statystyka nie napawa optymizmem. Historia państwa Janiny i Józefa Skałubów z Gdańska, którzy za tydzień odbiorą od władz miasta medal za 60. rocznicę małżeństwa - wręcz przeciwnie.

Doczekali się trzech synów, siedmiorga wnucząt i czterech prawnucząt (piąty prawnuk jest w drodze). Jak sami przyznają, w trakcie 60 lat bywało rożnie, jednak po czasie, jaki spędzili w małżeństwie już wiedzą, jaki jest sekret udanego związku.

- Byliśmy sąsiadami, mieszkaliśmy w jednej wsi Zarzecze, 150 metrów od siebie, ale poznaliśmy się dopiero, jak Józef wrócił z wojska, bo wcześniej uczył się jeszcze w szkole w internacie. Wrócił do Zarzecza po cywilne ubranie i akurat we wsi pod platanem była zabawa. Urzekło mnie to, że był bardzo wesoły, no i widziałam w nim taką szczerość. Ja miałam wówczas 20 lat, a on 23. - opowiada pani Janina Skałuba.

- Ja byłem stęskniony za kobietą, bo z wojska wyszedłem - śmieje się pan Józef Skałuba. - No ale to nie wszystko. Była taka zgrabna, piękne włosy miała, kruczoczarne, aż do pasa. Mówiłem na nią "Miss Zarzecza". A do tego wiedziałem, że jest uczciwą i dobrą osobą.

Dziś mają po 80 lat. Chociaż przeżyli wiele trudnych chwil, twierdzą, że wiedzą, jak przetrwać każdy kryzys.

- Początek był bardzo skromny, potem było lepiej, potem bardzo dobrze, a potem znowu źle. Łezka się też nie raz pojawiła. Trzeba tak robić, żeby nie było nawet najmniejszej iskierki nienawiści między ludźmi. My też się kłóciliśmy, ale nigdy na ostro, no i potem zawsze jedno się pytało drugiego: "dlaczego tyś mi tak zrobił, albo powiedział". A w międzyczasie przyszło słowo "przepraszam", "nie chciałem". Zawsze ze sobą dużo rozmawialiśmy. No i rodzina. Mamy dużą rodzinę. Imieniny, urodziny, na wszystkie uroczystości razem się jeździło, dbało się i dba do dziś o krewnych - wspomina pani Janina.

- No i dużo żartów musi być. I wyrozumiałości w związku, bo najgorzej to robić sobie na złość, unieść się i trzasnąć drzwiami - dodaje pan Józef.

Tak żyjących małżeństw jak pani Janina i pan Józef jest coraz mniej, dlatego po raz pierwszy w Polsce obchodzony jest w tym roku Tydzień Małżeństwa. To cykl wykładów i warsztatów, które do 14 lutego odbywają się w Gdańsku i Gdyni. Adresowane są do małżeństw, ale również par żyjących w wolnym związku i rozwodników.

Idea istnieje od końca lat 90. Powstała w Wielkiej Brytanii.

- Chcemy wspierać małżonków w tym, żeby szukali dla siebie dróg rozwoju i sposobów na rozwiązywanie kryzysów. Zamierzamy też pokazywać wartość i znaczenie małżeństwa, bo dziś bardzo łatwo podejmowane są decyzje o rozstaniu, a to zawsze skutkuje bólem, zwłaszcza jak są dzieci. Zapominamy o tym, że nic lepszego niż rodzina nie wymyślono - tłumaczy Lena Kozakowska, psychoterapeutka z Gdańskiego Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, który jest organizatorem Tygodnia Małżeństw w Polsce.

Jej obserwacje potwierdzają inni terapeuci.

- Mam wrażenie, że coraz częściej zakładamy, że zawsze mamy "opcję", jaką jest rozwód i coraz mniej nam się chce pracować nad związkiem. Zgłaszają się do mnie pary, których głównym problemem jest seks, a przede wszystkim brak ochoty na niego, a także inne problemy w łóżku. Jednak w ponad 90 proc. przypadków te problemy wynikają z jakichś trudności w relacji - tłumaczy Daniel Cysarz, seksuolog, psycholog i psychoterapeuta z Trójmiasta.

Problemami dorosłych są obarczane dzieci. Bywa, że cierpią najbardziej.

- Najczęściej małżonkowie przychodzą do mnie na terapię z powodu oddalenia się od siebie, konfliktów, zdrady. Bywa jednak, że np. zgłasza się cała rodzina z powodu zaburzeń u dziecka, a ostatecznie na terapii zostają tylko jego rodzice, bo napięcie, jakie wynika z trudności w parze rodzicielskiej sprawia, że dziecku trudno jest wytrzymać - zauważa Lena Kozakowska.

Przyczyn nieudanego związku jest jednak dużo więcej.

- Zwykle na początku relacji staramy się, chcemy być dla siebie partnerami, jest dużo emocji. Często jednak z biegiem czasu wchodzimy w jakieś role, które nierzadko związane są z tym, co znamy z własnego domu - twierdzi Cysarz. - I tak często mężczyźni wchodzą w rolę osoby do zaopiekowania, a kobiety - osoby, która bierze odpowiedzialność za różne rzeczy: za dom, za sprzątanie, gotowanie itp. W sytuacji, kiedy facet oddaje tę odpowiedzialność i np. skupia się tylko na zarabianiu pieniędzy, a kobieta ją bierze na swoje barki, to niestety zaczynają być w rolach, które są niesymetryczne. Metaforycznie można je nazwać rolami dziecka i dorosłego. On jest tym "dzieckiem" i jest w domu, o który ona - "dorosła" - dba. W takiej sytuacji osoba, która jest w roli "dziecka", traci ochotę na seks.

Syndromem XXI wieku jest fakt, że do gabinetów terapeutów pukają coraz częściej pary z 30-, 40-letnim stażem, które pokonały już razem wiele życiowych zakrętów. Nawet po tylu latach okazuje się, że dochodzą do momentu, w którym nie widzą już powodu, by być dalej razem.

- Takie pary mają już zwykle odchowane dzieci, wybudowany dom, spłacony kredyt itp., czyli mają pozałatwiane te wspólne ważne rzeczy, do których dążyli razem przez te wszystkie lata. I pojawia się pytanie: po co teraz właściwie mamy ze sobą być? Szczególnie jeśli z wiekiem nasze cechy się zaostrzają i nie jest nam łatwo ze sobą być - zaznacza seksuolog.

Jednak i przed tym można się uchronić, a najlepszym lekarstwem zdaniem specjalistów jest rozmowa.

- Jeśli w ciągu trwania małżeństwa nauczymy się mówić o tym, co myślimy, co przeżywamy, czego pragniemy, a czego się boimy, to jest to baza, która pozwoli nam zachować bliskość, intymność, nawet jeśli namiętność już wygaśnie - twierdzi Lena Kozakowska. - Rozmowa jest niezbędna do tego, żebyśmy czuli, że jesteśmy razem. Dbałość o jej podtrzymywanie daje przeświadczenie, że mój mąż czy moja żona chce mnie rozumieć, mówiąc potocznie, chce dla mnie dobrze, nawet jeśli nie zawsze mu lub jej to wychodzi.

- Nie jestem zdania, żeby taki fachowiec był jedynym rozwiązaniem. Myślę, że każdy z nas ma spory potencjał, by rozwiązywać samemu swoje trudności. Jeśli ludzie próbują naprawić swój związek, mają chęci i czują, że jakoś im to wychodzi, to nie ma powodu, żeby iść do specjalisty. Kiedy jednak są chęci i oboje pracują nad związkiem, ale mimo to nie mogą się dogadać, bo emocje biorą górę, warto przyjść na konsultację, która np. pokaże inny punkt widzenia. - uzupełnia Cysarz.

Wydarzenia

Tydzień Małżeństwa

Miejsca

Opinie (274) ponad 10 zablokowanych

  • 60 lat temu nie było facebooka, kultu pieniądza, ogłupiającej telewizji

    i tylu możliwości przemieszczania się i zdradzania jak dzisiaj.
    Wywinąłeś numer w swoim miasteczku, to zaraz wszyscy wiedzieli.
    Liczył się człowiek i jego wartości a nie dawanie d**y temu kto ma lepszy samochód.

    • 11 1

  • ''Co roku rozpada się w Polsce co trzecie małżeństwo''. (11)

    i bedzie gorze.

    • 6 0

    • (10)

      a ja jestem ciekawa, czy komuś (mam na myśli kobiety) udało się znaleźć szczęście po porzuceniu, ohydnej zdradzie i szarpaninie rozwodowej? po ilu latach?
      u mnie klasycznie - mąż lekarz bawił sie z pielęgniarką - nawet u byłych teściów, jeździli tam jako para, ja nic nie sprawdzałam, bo .... zajęta odpowiedzilną pracą, dzieckiem, domem.
      chciałabym, żeby wróciła mi wiara, ufność, czy to wogóle możliwe.

      • 6 0

      • współczuję, serio (1)

        Wielki poniżenie zafundował Ci ex-mąż i do tego teściowie oszukali ehh..
        Życzę Ci powrotu wiary w ludzi i abyś na nowo odnalazła w sobie kobiecość. Pozdrawiam!

        • 5 0

        • Dziękuję!

          • 2 0

      • Niewart jednej łzy. Moj pan mundurowy zrobil to samo. Rozpad nagly,w zdradzie,w klamstwie,pogardzie. Typowy tchorz. Plakalam trzy dni. Podnioslam sie. Dzis mysle,ze to byla najlepsza rzecz jaka sie wydarzyla. Uwolnilam sie od drania. Ja moge nosic glowe wysoko a on moze schowac w piasek.

        • 6 0

      • (2)

        Chetnie dodam,ze tesciami prosze sie nie przejmowac. Poprostu zapomniec o nich i nie marnowac miejsca w umysle na jakiekolwiek wspominki. Zawiedli. Mnie tez. Kiedy maz zdradzil i zostawil rodzine po gigantycznej awanturze,po czym zostawil mnie z dziecmi bez srodkow do zycia-przyjeli syna pod dach. Ale znam takich tesciow,ktorzy po zdradzie syna czy corki,po jednej nocy otworzyli drzwi i powiedzieli,masz rodzine stan z zona twarza w twarz. Byli madrzy i obiektywni. Te rodziny sa razem.

        • 3 0

        • racja (1)

          Zdradzalem zone i pogubilem sie. Zona sie dowiedziala. Urazony wyprowadzilem sie z domu. Sciemnialem,klamalem. Rodzice mnie przyjeli na dwa dni. Po tym czasie jeszcze bardziej urazony zaszylem sie w samotni. Przemyslalem. Dobrze zrobili. Zatesknilem za synem. Za zona. Kochanka jak zawsze okazala sie gorsza od zony;)Wrocilem do rodziny po trzech miesiacach staran. Ciesze sie. Zrobilbym wobec syna tak samo. Dodam,ze zona tez popelnila kilka bledow ale moi rodzice nigdy jej nie skreslili,wiedzieli,ze nas wszystkich laczy dziecko.

          • 2 2

          • zdradzałem żonę, żona się dowiedziała, urażony wyprowadziłem się....

            Przepraszam ale rozumiem że uraziło Cię to, że się dowiedziała?
            Obraziłeś się na nią za to?

            • 1 0

      • (2)

        Moja koleżanka czekała na swojego męża aż wyjdzie z więzienia (siedział 5 lat). Słała mu z synkiem paczki, odwiedzała, wyczekiwała, a on na przepustkach odwiedzał inną, którą zaciążył. :-/ Jego rodzice wiedzieli o tej nowej, przyjmowali ją w swoim domu.

        • 2 0

        • ehh

          Bardzo przykra historia .. Czasami trzeba się rozczarowac aby cos zmienić .. Wspolczuje jej a najbardziej szkoda dzieciaczka .. On wykorzystał dobroć i troskę którą twoja kokezanka się dzieliła ..

          • 2 0

        • no właśnie... :-(. w sytuacjach które znam - rodzice dziewczyny/kobiety zawsze gonią ją z domu i każą dogadać się z mężem, nie słyszałam, aby przyjęli córkę swoją z "gachem". a rodzice - faceta - trzymają sztamę (przeważnie) z nim...

          • 1 0

      • Kawał drania , nie chce klnac dlatego grzecznie go nazwe .

        Wiara , zaufanie nadzieje oczywiście.
        Będzie to dlugo trwać ale to samo przyjdzie .. Jeszcze znajdzie się ktoś , kto cię doceni w każdym calu i w większości będziesz płakać ze szczęścia nie z bólu .. Tak juz jest że musimy się się nacierpieć żeby być szczęśliwym a teraz wiesz że musisz być bardziej rozważna i nie każdego obdarowywac zaufaniem do końca ..
        Sprawił ci ogromny ból ale dzięki tej sytuacji dużo się też nauczyłaś ..

        Życzę ci jak najlepiej , aby uśmiech gościł na twojej twarzy codziennie ;)

        • 2 0

  • związek z kobietą? udany? to chyba żart. Kobieta to udomowione zwierzę, od kiedy podnosły łby związki są niemożliwe (5)

    kobiety są tak głupie, że w ogóle to szkoda dyskusji na ten temat, bo to oczywiste, ich miejsce jest przy garach, dzieciach i na szmacie, a nie kariery robić i wpieprzać się w sprawy o których te biedne bezmózgie stworzenia nie mają pojęcia

    cywilizacja upadnie właśnie przez te głupie baby

    • 3 16

    • GOŚĆ (1)

      jesteś biednym głupawym i okropnie zakompleksionym i sfustrowanym człowiekiem.Chyba potrzeba ci psychiatry !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      • 7 0

      • Guzik wiesz w nogach śpisz

        • 1 0

    • To ciekawe co piszesz marian, ale u nas w domu się nie sprawdza. Od kilku lat to ja zarabiam, ponieważ mój mąż zarabiał znacznie mniej niż ja i posiada niższe wykształcenie postanowiliśmy, że zajmie się obowiązkami domowymi a ja pracą zawodową. Jest obecnie przy garach i na szmacie jak to nazywasz, ale on gotować potrafi niczym najlepszy kucharz, ja i moje dzieci mamy świetne wyżywienie i masę sił by uczyć się i pracować. Za to ja mogę mu się odwdzięczyć popłaconymi rachunkami, żadnych pożyczek, wspólne wyjazdy, imprezy. Jak sądzę, jest to życie zupełnie ci obce.

      • 4 1

    • to wez sobie faceta,bedziecie razem meczyki ogladac,a potem cyk do sypialni...

      to wez sobie faceta,bedziecie razem meczyki ogladac,a potem cyk do sypialni...

      • 1 1

    • hehe, marian jest najwidoczniej gejem tylko sam tego jeszcze nie wie:)

      • 4 0

  • Wg ankiety ludzie są mocno zaklamani: ponad 50 % jest bardzo szczęśliwa w związku, pracuje nad nim i wgl to skąd tyle rozwodów????

    • 2 0

  • Tak naprawde nie ma przepisu na udany związek . Dlaczego ? Ponieważ każdy z nas ma inny charakter , każdy ma wady i zalety możemy być podobni ale nigdy nie będziemy tacy sami . Owszem rozmowy są ważne lecz nie są gwarancją idealnego i długotrwałego (do końca życia ) związku . Seks też jest ważny , z tym również się zgadzam ale też nie jest najważniejszy , starajmy się porozumieć bez niego .. Zazwyczaj się mówi " seks na zgodę " z jednej strony to dobre rozwiązanie ale z drugiej sprawa nie została rozwiązana , ona sie powtórzy ponieważ to zostało zatuszowane i co wtedy dalej ? To się będzie ciągnąć w niezkończoność dopóki tego nie wyjasnimy sobie po co czekać ? Nie lepiej mieć to z głowy ? Szanujmy się , bądźmy w stosunku do siebie szczerzy , lojalni .. Mówmy sobie od razu co nas boli , dręczy , co nam przeszkadza a będzie nam łatwiej . Wierze w prawdziwą miłość mimo tego że się nie raz rozczarowałam a to dlatego że ona istnieje tylko trzeba ją odnaleźć i czasami trzeba dużo i długo wycierpiec aby odnieść sukces , dlatego nie myślmy pesymistycznie tylko optymistyycznie, miejmy odrobinę nadziei w lepsze jutro mimo sprzeciwu losu , nawet gdy on rzuca nam kłody pod nogi
    Pozdrawiam wszystkich czytelników i życzę po prostu szczęścia

    • 5 0

  • trzymajmy się tego ,że ....

    w małżeństwie najgorsze jest pierwsze 50 lat !...

    • 1 0

  • oj marian ,marian !...

    musiała ci która wleźć mocno za skóre !...

    • 2 0

  • pustaki (1)

    Dziwne to trochę, że wszyscy na tym forum ciągle wieszają psy na pustych lalach bez mózgu... ale te pustaki są potrzebne...bo z kim nasi mężowie by nas zdradzali? Żadna mądra i odpowiedzialna babka nie wskoczyłaby żonatemu i "dzieciatemu" facetowi do łóżka, bo wiedziałaby, że może rozbić rodzinę i skrzywdzić wiele osób. Więc cieszcie się panowie, że pustaki istnieją!!!! Macie komu "imponować" i popisywać się swoją (często wybujałą przez wyobraźnię) męskością.

    • 3 1

    • No ok, ale nadal nie rozumiem jaki tu powód do radości?

      Z czego mamy się cieszyć? Ze są kobiety zdolne do rozbijania rodzin?
      Jaki jest Twój tok rozumowania?

      • 3 0

  • (1)

    Powodu do radości z rozbijania rodzin oczywiście nie ma-to żenujące.Ale dzięki pustakom mamy pewien sposób selekcji naturalnej facetów niedojrzałych do życia w rodzinie,którym wydaje się, że będą dobrymi ojcami i mężami,którzy chcą sprawdzić się w tej roli.A wystarczy zaświecić sztucznym biustem,tipsami i rozłożonymi nogami......i okazuje się z kim przez tyle lat mieszkaliśmy pod jednym dachem i że szkoda marnować życia z kimś takim.Trzeba wiać od gościa,który nie ma zasad,kręgosłupa moralnego......wydawał się naszym ideałem, a okazał się betonem.....który pasuje do pustaka.I żyli długo i szczęśliwie....na nieszczęściu innych.

    • 4 0

    • bomba

      Bardzo mi sie podoba ta tresc!od dzis tak własnie patrze na pania,ktora rozbila moja rodzine(oczywiscie we'wspolpracy'z moim jeszcze mezem) ona-pustak,on-beton

      • 0 0

  • To prawda: kłamstwo i obłuda.Wspaniały tatuś i mąż.A wystarczy,że nadarzy się okazja i leci z wywalonym jęzorem zaspokoić samcze potrzeby i wyimaginowane fantazje.....Co się z wami ludzie dzieje?Czy nie ma już żadnych zasad? Czas na samowolkę?I jakoś to będzie?A potem wracam do żony i dzieci, jakby nic?......Powodzenia takiemu myśleniu!!!!!!!!!!!!! Podobno karma wraca...Oby!!!!!!!!!!!

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane