Nie sposób policzyć ile przydrożnych krzyży w Trójmieście przypomina o ofiarach wypadków. Smutne jest to, że przed kolejnym Dniem Wszystkich Świętych niemal na pewno pojawią się kolejne.
uważam, że działają na wyobraźnię kierowców i sprawiają, że jedżą bezpieczniej46%
dobrze, że nie stawiają ich wszystkim ofiarom wypadków, bo byłoby ich zbyt wiele12%
miejsce krzyży jest na cmentarzu, nie powinny stać przy drodze42%
Wiślinka: w dwie 16-latki jadące na skuterze wjechał pijany kierowca samochodu. Gdynia: skrzyżowanie ul. Chylońskiej i Piaskowej , samochód z trzema braćmi został staranowany przez 19-latka pędzącego 160 km/h, przy ograniczeniu do 50 km/h. Rodzice chłopców w jednej chwili stracili wszystkie swoje dzieci. ul. Trakt św. Wojciecha : motocyklista zginął tragicznie w zderzeniu z samochodem osobowym. Skrzyżowanie ul. Kołobrzeskiej z al. Grunwaldzką - kierowca wjechał w stojące na przejściu dwie młode kobiety. Tragedia w Kokoszkach: w wypadku autobusowym zginęły 32 osoby.
Takich miejsc w Trójmieście jest wiele. Niemal każde upamiętnia krzyż wstawiony przez najbliższych. Często lata po tragedii palą się znicze - znak, że rodzina, bliscy przechodnie wciąż pamiętają.
Co jest najczęstszą przyczyną takich wypadków? Statystyki są nieubłagane: alkohol, brawura, nadmierna prędkość niedostosowana do warunków pogodowych, brak wyobraźni. Efekt: śmierć, tragedia rodzin i przydrożny krzyż.
Wybierając się na groby bliskich nie zapominajmy o tym, że "życie choć piękne tak kruche jest" i jedźmy ostrożnie, by nikt zniczy nie musiał zapalać ku naszej pamięci.