- 1 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (452 opinie)
- 2 Były wiceprezydent Gdańska skazany (97 opinii)
- 3 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (86 opinii)
- 4 8 godzin opóźnienia i lądowanie w Poznaniu (308 opinii)
- 5 Kredkami w kierowców przy przejściu (81 opinii)
- 6 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (158 opinii)
Spowodował wypadek po narkotykach, zginęła rowerzystka. Proces "Wolva" zmierza ku końcowi
Przed gdańskim sądem od kilkunastu miesięcy toczy się proces Artura W. ps. "Wolv", który podczas przerwy w odbywaniu kary, spowodował pod wpływem narkotyków wypadek, w którym zginęła kobieta, a dwie inne osoby zostały ranne. Oskarżony nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Nadal zaprzecza, że kiedykolwiek świadomie zażywał narkotyki, a całe zdarzenie przedstawia wyłącznie jako nieszczęśliwy wypadek.
- Przejechał gwałtownie z lewego pasa przez pas środkowy, a następnie uderzył prawym bokiem w jadący w sposób prawidłowy prawym pasem samochód marki citroen. W wyniku uderzenia citroen został zepchnięty z jezdni w prawo. Siła uderzenia była tak duża, że przełamując słupki odgradzające ulicę od drogi rowerowej, samochód ten wjechał na nią, potrącając poruszających się nią rowerzystów - mówiła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W wyniku odniesionych obrażeń jedna z rowerzystek zmarła, druga zaś została ciężko ranna - jej stan przez pewien czas realnie zagrażał jej życiu.
Jak się okazało, "Wolv" spowodował wypadek w trakcie przerwy w aresztowaniu, spowodowanej rzekomo złym stanem jego zdrowia. "Wątłe zdrowie" nie przeszkadzało mu jednak w zażywaniu narkotyków - biegli stwierdzili, że prowadził pod wpływem kokainy.
Ze względu na ten fakt grozi mu większa kara - do 12 lat więzienia. Artur W. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia i podczas procesu odpowiadał wyłącznie na pytania obrońcy.
Podczas środowej rozprawy sąd przedstawiał zdjęcia z miejsca, w którym doszło wypadku, zrobione przez kamery monitoringu przed i po zdarzeniu. Materiały te zabezpieczono w trakcie śledztwa. Niestety ze względu na problemy techniczne obrona nie mogła się zapoznać z materiałem dowodowym, dlatego rozprawę zakończono. Najbliższy termin wyznaczono na 17 lipca, do tego czasu obrona dostanie wspomniane materiały, z którymi ma się zapoznać i złożyć ewentualne wnioski. Wszystko wskazuje na to, że proces zmierza ku końcowi.
"Wolv" zaprzecza, że kiedykolwiek zażywał narkotyki
Oskarżony twierdził, że dzień przed wypadkiem bawił się ze znajomymi w jednej z dyskotek na terenie Gdańska. Nie był jednak w stanie podać żadnego nazwiska. Jego zdaniem to właśnie wtedy dosypano mu kokainę, pod wpływem której znajdował się w chwili wypadku.
- Nigdy nie brałem narkotyków. Często wychodziłem potańczyć na parkiet i wtedy na stole zostawały drinki, które popijałem. Prawdopodobnie wtedy ktoś musiał mi dosypać do nich tę kokainę - zeznawał w trakcie procesu "Wolv".
Wolv twierdzi, że po wypadku wpadł w depresję
Artur W. wyjaśniał, że tragedia na wysokości "wysepki" we Wrzeszczu była wyłącznie nieszczęśliwym wypadkiem. Jego zdaniem, kierowany przez niego samochód wpadł w poślizg po najechaniu na koleinę lub studzienkę kanalizacyjną. Zaprzeczył, że jechał z niedozwoloną prędkością. Zaznaczył również, że po wypadku przeszedł załamanie psychiczne.
- Jechałem równomiernie z innymi samochodami. Myślę, że jechałem z prędkością 65-70 km/h. Na wysokości "wysepki" wjechałem w zakręt i wtedy straciłem panowanie nad moim nissanem. Wpadłem w poślizg, poczułem, że auto zupełnie straciło przyczepność. Po chwili poczułem uderzenie na wysokości przedniego koła. Moje auto okręciło się i po chwili znalazłem się na pasie zieleni. Tam doznałem utraty świadomości. Miałem zawroty głowy, chciało mi się wymiotować, nie mogłem się poruszać. Czekałem na pomoc. Kiedy przyszedł do mnie strażak, wciąż dopytywałem o stan kobiet, które zostały potrącone. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, że w wyniku wypadku ktoś ucierpiał - mówił Artur W.
Wyraźnie zaznaczył, że po wypadku stracił świadomość, a potem przez wiele dni był na silnych lekach przeciwbólowych. Właśnie w ten sposób tłumaczył swoją niepamięć podczas pierwszych rozmów z prokuratorem.
Bogata kartoteka "Wolva"
Artur W. ps. Wolv to postać doskonale znana trójmiejskim organom ścigania. Pierwszy raz trafił do więzienia w 1995 roku. Po ponad roku wyszedł na wolność, tylko po to jednak, aby w 1999 roku znów zostać prawomocnie skazanym, tym razem na osiem lat. Odsiadkę skończył w 2007 roku. Bardzo szybko wrócił do dawnych przyzwyczajeń i rok po wyjściu z więzienia został złapany na popełnieniu kolejnego poważnego przestępstwa: wymuszenia rozbójniczego.
Czytaj więcej: 11 lat za kratami. Życie Artura W.
Według Prokuratury Apelacyjnej z Gdańska, a także według sądu pierwszej i drugiej instancji, Artur W. popełnić miał je ze swoim znajomym - Krzysztofem P. Obaj działali niczym przestępcy z filmu "Dług" - wpędzili swoją ofiarę w spiralę wyimaginowanych długów, zastraszali ją i wymuszali od niej kolejne pieniądze i przedmioty. W lipcu zeszłego roku sąd prawomocnie skazał go za to przestępstwo na 10 lat więzienia.
Opinie (197) ponad 20 zablokowanych
-
2017-05-18 17:17
Żenada
Śmieć , zwykły leszcz , dno które powinno Spędzić resztę życia w więzieniu . Narkoman i kłamca . Niech wkoncu sąd da wyrok dla przykładu dla innych takich buraków
- 10 0
-
2017-05-18 18:21
Kompletne zepsucie, patologia i cwaniak. Ten człowiek nie nadaje się do życia w społeczeństwie
- 5 0
-
2017-05-18 23:07
Finką po torbie go.
- 5 0
-
2017-05-18 23:10
15l at
przeciez arturek nie miał prawojazdy nawet a koksem sam chandlowal ze szklanym okiem kazdy to wie
- 3 0
-
2017-05-18 23:12
Trochę bekowy typ, co on z tą listonoszką w grabach chcę przedstawić?Zawsze miałam ubaw z recydywistów upodabniających się do mecenasów.
- 2 0
-
2017-05-18 23:25
Bezwzględna dla dna tego miasta...
Mieszkańcy Gdańska powinni zorganizować manife przed Sądem.Oby dostał surowy wyrok.Spokój naszych dzieci najważniejszy.Albo przywrócić sprawiedliwości średniowiecza.
- 2 0
-
2017-05-18 23:25
(1)
Czekałem na pomoc. Kiedy przyszedł do mnie strażak, wciąż dopytywałem o stan kobiet, które zostały potrącone. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, że w wyniku wypadku ktoś ucierpial"
- mówił Artur W.
Taaak. To ma sens😄- 3 0
-
2017-05-18 23:27
Ciekawe ile nad tym się zastanawiał? Typowy erka na farmazonie.
- 1 0
-
2017-05-18 23:44
A ja sie zastanawiam skad autorzy tekstow na 3miasto (2)
Wzieli pisownie ksywy tego cwoka. Bo niby jak sie wymawia "wolv" z "v" na koncu??? Skad wiedzieli zeby "v" tam wstawic? Sami wymyslili czy ktos podyktowal?
- 3 0
-
2017-05-18 23:49
(1)
Czy to ważne jak się pisze w przypadku odpada?
- 0 1
-
2017-05-18 23:50
Wazne
Bo kazde kretactwo jest wazne.
- 1 0
-
2017-05-18 23:53
Od kilkunastu miesiecy trwa proces...
To brzmi dumnie. Jakby ciegiem w pocie czola te lajzy na naszym utrzymaniu walkowaly tego matola na sali rozpraw. A to raptem 2 razy po 45 minut trwalo.....
- 4 0
-
2017-05-19 09:37
... (1)
I taki śmieć Ci powie, że nigdy nie zażywał świadomie... Dożywocie.
- 2 0
-
2017-05-20 13:59
A skąd wiesz czy zażywał ? Sprzedawałeś mu towar smieciu czy co?
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.