• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkocka pisarka szuka krewnych w Gdańsku

Rafał Borowski
1 maja 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Bohaterka artykułu Catherine Czerkawska. Bohaterka artykułu Catherine Czerkawska.

Szkocka pisarka i scenarzystka Catherine Czerkawska prosi o pomoc w odnalezieniu jej krewnych, którzy prawdopodobnie do dziś mieszkają w Gdańsku. O ich istnieniu dowiedziała się przez przypadek. W trakcie porządkowania domowych szpargałów odnalazła list, który rzucił nowe światło na zawiłą historię jej rodziny.



Jak duża jest rodzina, z którą utrzymujesz kontakt?

O sprawie jako pierwszy napisał portal gdansk.pl. Catherine Czerkawska to uznana na Wyspach Brytyjskich pisarka i scenarzystka. Spod jej pióra wyszło łącznie kilkadziesiąt powieści, sztuk teatralnych i słuchowisk radiowych.

Wśród jej najsłynniejszych dzieł znajduje się m.in. scenariusz spektaklu "Wormwood" (pol. "Piołun"), poświęconego katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Niestety, twórczość Szkotki pozostaje nieznana w naszym kraju, gdyż nie została dotychczas przetłumaczona na język polski.

Czerkawska urodziła się w 1950 r. w Leeds w północnej Anglii. W wieku 12 lat wraz z rodziną osiadła na stałe w Ayrshire na zachodzie Szkocji. Jak sugeruje swojsko brzmiące nazwisko, w jej żyłach płynie polska krew. Czerkawska jest córką Irlandki Kathleen Sunter i Polaka Juliana Czerkawskiego.

Ojciec pisarki był weteranem II wojny światowej, który służył w Polskich Siłach Zbrojnych, a dokładnie wchodzącej w jej skład tzw. Armii Andersa, która wsławiła się zdobyciem w maju 1944 r. zaciekle bronionego przez Niemców klasztoru Monte Cassino we Włoszech. Czerkawski był jednym z ok. 100 tys. polskich żołnierzy, którzy nie chcieli po wojnie wrócić do zniewolonej przez komunistów ojczyzny, gdzie mogli paść ofiarą brutalnych represji.

Przetłumaczenie zapomnianego listu



W trakcie pandemii Szkotka zrobiła remanent zalegających w domu szpargałów. Natrafiła wówczas na list, który otrzymała w 2002 r. List został napisany po polsku, a jego autorem był Jerzy Hanakowski, którego nazwisko nic nie mówiło Czerkawskiej. Co gorsza, nadawca nie umieścił na kopercie adresu zwrotnego. Te znaki zapytania w połączeniu z brakiem znajomości mowy przodków i natłokiem obowiązków zawodowych spowodowały, że Czerkawska schowała przesyłkę i zapomniała o niej na wiele lat.

Gdy list ponownie trafił w jej ręce po blisko dwóch dekadach, tym razem Czerkawska poprosiła o pomoc w tłumaczeniu swoją polską znajomą Iwonę Piasecką, która przyjechała do Ayrshire z Wrocławia. Okazało się, że nadawcą listu był polski krewny Szkotki, a w liście opisał powojenne losy ciotki jej ojca, Danuty. Ta wiadomość bardzo poruszyła Czerkawską. Dlaczego?

Odkrycie losów ciotki Danuty



Po pierwsze, od dawna stara się ona odtworzyć zawiłą historię swojej rodziny. Po drugie, choć Danuta była formalnie ciotką jej ojca, z rodzinnych przekazów wie, że - z racji niewielkiej różnicy wieku - traktowali się jak brat i siostra. Po trzecie, ojciec Czerkawskiej żył w przekonaniu, że Danuta została rozstrzelana przez Niemców w czasie wojny.

Tymczasem z treści listu wynikało, że przeżyła, a po wojnie wyjechała do Ameryki, gdzie została lekarzem. Po jakimś czasie wróciła do ojczyzny, gdzie założyła rodzinę. Natomiast tajemniczy nadawca okazał się przyrodnim bratem Danuty, o którego istnieniu Czerkawska po prostu nie mogła wiedzieć. Nie udało się jednak wyjaśnić, w jaki sposób udało mu się ustalić adres swojej krewnej.

- List nosił datę 2002 i ze wstydem przyznaję, że całkiem o nim zapomniałam. Zaintrygował mnie, bo przez ostatnie lata poznałam nowe fakty o mojej rodzinie. Mimo że Danuta była w zasadzie ciotką mojego ojca, była tylko kilka lat starsza od niego. Moja prababka Anna zmarła w 1925 r., jest pochowana na cmentarzu w Dziedziłowie [wieś w dawnym województwie lwowskim, obecnie na terenie Ukrainy - dop. red.]. Po jej śmierci Danuta większość czasu spędziła z rodziną mojego dziadka. Kiedy w 1926 r. urodził się mój ojciec, Danuta była dla niego jak starsza siostra. Nigdy nie słyszałam o Jerzym. Wygląda na to, że owdowiały Jan Hanakowski [drugi mąż prababki Czerkawskiej - dop. red.] ponownie się ożenił i z tego małżeństwa urodził się Jerzy, młodszy brat przyrodni Danuty. Mój ojciec zawsze myślał, że Danuta była pielęgniarką i została zabita przez nazistów [Niemców - dop. red.] w czasie wojny. Wszyscy w rodzinie tak myśleli. Tylko Jerzy wiedział, że przeżyła - relacjonuje Czerkawska.

Apel o pomoc w poszukiwaniach dwóch gdańszczan



Z odnalezionego po latach listu wynikało również, że Danuta miała dwóch synów - Romana i Witolda - którzy prawdopodobnie do dziś mieszkają w Gdańsku. Czerkawska chciałaby odnaleźć swoich dalekich kuzynów i nawiązać z nimi kontakt.

- Niestety, Jerzy nie podał ich nazwiska, a bez nazwiska bardzo trudno jest ich odnaleźć. Nie mogłam odpisać Jerzemu, m.in. dlatego, że nie miałam jego adresu. Teraz próbuję skontaktować się z jego dziećmi. Wiem tylko tyle, że w 2002 r. mieszkali i pracowali w Gdańsku. Roman w urzędzie celnym, a Witek w firmie komputerowej. Dzieci Danuty to moi kuzyni, może sami mają dzieci, może nadal mieszkają w Gdańsku. Chciałabym nawiązać z nimi kontakt, choćby online. Byłoby wspaniale poznać historię Danuty, bo wiem, że mój ojciec ją kochał jak siostrę. Dzieci Hanakowskiego miały też miejsce w sercu mojego dziadka - uzupełnia Czerkawska.
Osoby, które mogą pomóc w poszukiwaniach rodziny pisarki, są proszone o kontakt z autorem artykułu: r.borowski@trojmiasto.pl.

Opinie (111) ponad 10 zablokowanych

  • szkoci to kaszubi ktorzy nie dostali sie na statek (1)

    • 1 1

    • Raczej dostali się na statek i stali się Szkotami

      • 1 0

  • Mieć krewnych z Gdańska to nie jest powód do dumy

    • 2 4

  • (3)

    Z rodziną najlepiej na zdjęciu.Taka prawda...Większość nie odzywa się latami ale jak przychodzi do podziału majątku nagle wszyscy się pojawiają))A ten Czerkawski....może ten hokeista cuś pomoże?

    • 25 20

    • To zależy jaką ma się rodzinę. U mnie, w szerokim gronie ponad 100 osób, mamy trwałe i bardzo dobre relacje. Mimo, że nie widujemy się codziennie to mamy kontakt, znamy na wzajem i lubimy. Jakość relacji z rodziną zależny tylko od nas.

      • 3 0

    • Jak dzban się odezwie to uszy pękają. (1)

      • 9 6

      • niekoniecznie, to nie jest kowalski

        zbieznosc raczej nieprzypadkowa.

        • 1 2

  • Fajne jest szukanie swoich przodków. (4)

    Dzięki stronie internetowej archiwum państwowego odczytałem akty urodzin i zgonów przodków mojego ojca. Dotarłem do 1748 roku.

    • 14 3

    • ty masz cos nie tak. piszesz bzdure i wklejasz ja wielokrotnie. (3)

      • 1 5

      • A co ty czytelniku wiesz o swoich przodkach? (2)

        • 2 1

        • mieszkaja jak to oni - w Przodkowie. :) (1)

          • 4 1

          • Chyba przodkowie spoczywają w grobach.

            Wiesz gdzie?

            • 1 0

  • Mialem wujka w Szkocji takze "ofiare losu" wojennego. Jako jedyny pozostal za zelazna kurtyna. (2)

    ani kartki swiatecznej nigdy nie przyslal, ani ljednego landrynka. Raz tylko moja babcie sciagnal do siebie, zeby mu gratis dzieci nianczyla. Ze starego Kaszuba zostal zatwardzialym Szkotem. PMML tj.
    Pies Mu....

    • 3 1

    • bo cos w tym jest

      szkoci to kaszubi ktorzy nie dostali sie na statek

      • 2 0

    • Znany 40 lat temu lekkoatleta Malinowski miał matkę Szkotkę

      Jego ojciec - polski żołnierz przywiózł ją jako żonę do Polski, w Szkocji nie zostawał, jakoś ani jego ani jego żony czerwone nie zeżarły, choć z 7-8 lat to małżeństwo w komforcie psychicznym za Stalina pewnie nie żyło. Tyle, że Malinowski senior nie był oficerem, to groziło mu znacznie mniej.

      • 2 0

  • dorota (2)

    Ma Pani piękne rysy twarzy; bardo "swojskie" a ludzie tutaj bzdury wypisują.
    Proszę się nie przejmować i szukać swojej rodziny. To bardzo ważne. Tylko, że szkoda - że dopiero teraz szuka Pani korzeni. Teraz dla większości liczy się kasa a nie rodzina!!!

    • 9 2

    • Ta pani wzięła się do dzieła lata za późno.

      Widać kiedyś ważniejsza była kasa, kariera, ostatnio ją naszło. To jak nasza krewna z Kanady, z rodziny mojego ojca. Mieli nas de facto gdzieś, po śmierci ojca znikła możliwość, że go sobie ściągną na 3 lata jako parobka na swoją farmę. No, parobka - brygadzistę. Minimalny kontakt z moją matką przez ileś lat utrzymywała. I tak jako jedyna z rodzeństwa (kilka sztuk) w Kanadzie, pozostałych w ogóle Polska i polskość nie obchodziły, ta raz z matką tu była. No i 25 lat temu list do matki przysłała, aby ta jej drzewo genealogiczne powypełniała, z okresu przed czy po I wojnie św. Pewnie do pokazywania, chwalenia się znajomym i sąsiadom. Tylko że moja matka zmarła miesiąc wcześniej. Z renty żyła, rodziny z Canady, w zimie migrującej na emeryturze na Florydę, nie obchodziła. Jak i ja.

      • 1 1

    • Ta

      Pani na pewno to przeczyta... i zrozumie...

      • 2 0

  • ja

    ja moge byc krewnym jak ma duzo kasy

    • 1 3

  • A o ile chodzi o spadek

    to ja mogie być krewnym

    • 1 4

  • Wątpię żeby znalazła na Pomorzu swoją rodziną.

    ,,Paradoks nacjonalistyczny stalina'', tj. segregowanie i przewożenie różnych narodowości po Europie, nie wypalił i ludzie którzy zostali tu przywiezieni ze stepów nie są związani z Pomorzem, więc jak tylko otwarto granice stopniowo rozjeżdżają się szukając swojego miejsca, pozostają miejscowi. Najwyraźniej widać to w Lubuskim i Zachodnio-Pomorskim gdzie w strefie przygranicznej są opuszczone miejscowości jak po wybuchu atomowym.
    Niemiej jednak życzę powodzenia w poszukiwaniach.

    • 2 4

  • Jak ma spadek jakiś to ja chętnie krewnym mogę być

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane